Ostatnio wiele osób potępia mnie za to, że umieszczam moje notki w kilku /konkretnie w siedmiu/ portalach równocześnie. Maryla na przykład napisała /TUTAJ/: “Pani traktuje wszystkie portale jak słupy ogłoszeniowe, nie udziela się Pani w pracy i nie buduje społeczności.”.
Ponad dziesięć dni temu blogerzy pewnego nowopowstałego portalu urządzili mi “pięć minut nienawiści” w stylu Orwella. Oprócz inwektyw, jedynym konkretnym zarzutem bylo publikowanie w kilku miejscach. Traktowano to jak ciężkie przestępstwo. Właściwie powinnam się cieszyć z tego, że ci, co chcieli mi dopiec nie mogli jakoś wymyśleć czegoś bardziej haniebnego :))) Postanowiłam jednak ustosunkować się do tej sprawy.
Zacznę od zacytowania fragmentów komentarzy początkującej blogerki Leopardy /TUTAJ/:
“Ja uważałam, że powinno się pisać tylko na jednym portalu. Ponieważ jestem raczej nową blogerką (bardziej komentatorką), to wytłumaczono mi, że publikuje się na różnych portalach po to, aby dotrzeć do największej liczby czytelników. (…) Natomiast mnie osobiście nie podoba się tworzenie takich bytów internetowych, tylko dla wybranych i przekonanych. Dlaczego? Nie każdy ma zdolności publicystyczne. Nie każdy też, mający takie zdolności dysponuje czasem. Poza tym taka osoba musi mieć ochotę na poświęcenie swojego czasu na publicystykę w Internecie. Emeryci mają tego czasu więcej i to właśnie oni mogą być filarem w takiej działalności. Uważam, że pisanie tylko dla swoich jest marnowaniem potencjału danej osoby. Internet jest potęgą, dlatego należałoby z niego właściwie skorzystać.”.
W pełni podzielam poglądy Leopardy. Są one bardzo rozsądne. To wysławiane przez Marylę “budowanie społeczności” prowadzi często do tworzenia zamknietych i hermetycznych “towarzystw wzajemnej adoracji” kiszących się we własnym sosie. Oto fragment komentarza Torina /TUTAJ/:
“Przeleciałem się po kilku portkach [portalach], dla porównania. W sumie, to samo. Siedzą w piętnastu i tłuką ewentualnie między sobą. Najwyżej bardziej wysublimowane zwroty. Wiadomo – elita;p”.
Ja mogę powiedzieć, że gdy przez pierwsze dwa lata umieszczałam każdą notkę tylko w jednym miejscu, to średnia ilość ich odsłon wynosiła 500-800. Teraz , jeśli wziąć pod uwagę ostatnie moje sto notek – wynosi już ona ponad 3300. Sadzę, iż liczba realnych czytelników podobnie wzrosła.
Nie tylko jednak liczba odsłon jest ważna. Bardzo istotne są wpisy komentatorów. W każdym z siedmiu portali są komentatorzy, których wpisy wnoszą cenny wkład do dyskusji. Prawdę mówiąc, ponad 85% odsłon moich notek pochodzi z trzech portali. Pisząc jednak w siedmiu – mam wiecej ciekawych komentatorów i komentarzy.
Przegladając Internet, łatwo zauważyć, że prawie wszyscy aktywni blogerzy pisza już w dwóch lub wiecej miejscach. Oprócz opisanych powyżej czynników dużą rolę grają tu względy bezpieczeństwa. Pisząc w jednym portalu niezwykle łatwo utracić cały dorobek lub możliwość publikowania.
Zagraża samowola adminów portalu, atak hakerów, czy awarie techniczne. Przykładem może być los blogowiska Kubek Polityczny /cześć portalu Placwolnosci.pl/. Wymagano tam od blogerow przysyłania wyłącznie oryginalnych, nie publikowanych nigdzie indziej tekstów, a po kilku miesiącach z dnia na dzień zlikwidowano portal. Wszystkie te oryginalne artykuły zostały zmarnowane. Gdyby umieszczano je jeszcze w innych miejscach – pozostałyby dostępne dla czytelników.
Jakie są wady publikowania w kilku miejscach i czemu denerwuje ono niektórych? Sądzę, iż wielu drażni to, że przeglądając Internet, wciąż natykają się na te same teksty. Ja staram się zmniejszać ten efekt umieszczając moją notkę we wszystkich portalach prawie RÓWNOCZEŚNIE. Ponieważ większość odsłon jest z trzech portali – ilość czytelników potykających się ciągle o ten sam mój wpis jest niewielka.
Wrzucanie wpisów w wiele miejsc może też irytować niektórych adminów – tych, co chcieliby czuć się panami życia i śmierci blogerów oraz traktować ich jak swoich niewolników. Im mogę jednak tylko doradzić, by zmienili zajęcie.
Dodaj komentarz