W piątek odbyło się posiedzenie Sądu Rejonowego w Dębicy. Sąd nie zaaresztował jednak Zbigniewa Kękusia, a procedował w sprawie częściowego umorzenia postępowania.
Przedwczoraj rano dr Zbigniew Kękuś przeżywał dramatyczne chwile. Zgodnie z wezwaniem sądowym na dzień 14 czerwca 2013 r. miała być rozpatrywana sprawa jego ewentualnego tymczasowego aresztowania w celu doprowadzenia na badania psychiatryczne. Okazało się jednak, że Sąd zmienił przedmiot posiedzenia, gdyż w piątek procedował na temat częściowego umorzenia postępowania. Zawiadomienie o zmianie wysłane z Sądu 31 maja nie dotarło jeszcze do Z. Kękusia, z tego powodu dopiero ode mnie dowiedział się on o tej nowej procesowej sytuacji.
Pisałam o tym tutaj i tutaj: http://www.ekspedyt.org/rebeliantka/2013/05/08/12509_12509.html.
Dr Zbigniew Kękuś, bankowiec wysokiego szczebla, został oskarżony w dniu 12 czerwca 2006 r. przez prokuratorkę Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście Wschód Radosławę Ridan o znieważenie i pomówienie 17 prawników krakowskich za pomocą Internetu. Pokrzywdzonymi mieli być: RPO Andrzej Zoll i jego żona Wiesława Zoll oraz 15 sędziów Sądu Okręgowego i Apelacyjnego w Krakowie.
W dniu 18 grudnia 2007 r. sędzia Sądu Rejonowego w Dębicy Tomasz Kuczma wydał wyrok skazujący Z. Kekusia, przez co stracił on prestiżową i wysokopłatną pracę w bankowości. Wyrok ten uchyliły następnie: Sąd Okręgowy w Rzeszowie w dniu 15.09.2010 r. w zakresie 16 z przypisanych Z. Kękusiowi czynów oraz Sąd Najwyższy – na podstawie kasacji Prokuratora Generalnego z dnia 23.08.2011 r. – wyrokiem z dnia 26.01.2012 r. w zakresie pozostałych dwóch czynów. Sąd Okręgowy w Rzeszowie zarzucił sędziemu T. Kuczmie rażące i mające wpływ na treść wyroku naruszenie prawa materialnego określonego w art. 226 § 1 kk poprzez uznanie Z. Kękusia winnym popełnienia czynów, które już od dnia 19.10.2006 r. nie powinny być ścigane przez prokuraturę z mocy wyroku TK sygn. P3/06 z dnia 11.10.2006 r. Sąd Najwyższy z kolei zarzucił sędziemu T. Kuczmie rażące i mające wpływ na treść wyroku naruszenie prawa procesowego określonego w art. 7 kpk i w art. 366 § 1 kpk, poprzez to, że uznał Kękusia winnym przypisanych mu czynów nie zebrawszy dowodów winy oraz dokonawszy oceny tych, które zebrał dowolnie, wbrew zasadzie prawidłowego rozumowania.
Po tym, gdy Sądy odwoławcze przekazały sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Dębicy, rozpoznaje ją sędzia Beata Stój, Prezes tego Sądu. Mimo że przyczynami wydania wyroków wznowieniowych było rażące i mające wpływ na treść wyroku naruszenie przez sędziego T. Kuczmę prawa materialnego i procesowego, sędzia Beata Stój uznała, że być może Z. Kękuś był niepoczytalny 10, 9 i 8 lat temu, gdy inne niż on osoby, mieszkańcy Warszawy, popełniali w Warszawie czyny, których sprawstwo przypisała prokurator R. Ridan Z. Kękusiowi, podając jako miejsce ich popełnienia Kraków. Sędzia B. Stój wydała dwukrotnie postanowienia w przedmiocie poddania Z. Kękusia badaniom psychiatrycznym. Gdy nie stawił się on w związku z doręczonymi mu wezwaniami na badania, sędzia B. Stój wydała Policji nakaz zatrzymania Kękusia w niedzielę 6.01.2013 r. w mieszkaniu jego matki i doprowadzenia go do Szpitala im. dr J. Babińskiego. Gdy nakaz okazał się nieskuteczny, brała pod uwagę zaaresztowanie Z. Kękusia w celu zmuszenia go do uczestnictwa w badaniach psychiatrycznych.
Zbigniew Kękuś nie chce poddać się badaniom psychiatrycznym, gdyż uważa, że jest to pretekst do niebadania sprawy pod względem merytorycznym oraz nie widzi podstaw do „podejrzewania” go o niepoczytalność.
Z tego powodu podjął szereg spektakularnych akcji publicznych, w których domaga się orzekania w sądzie na podstawie dowodów w sprawie, bez poprzedzenia procedowania badaniami psychiatrów. Wywodzi przy tym – zdaje się nie bezpodstawnie, bo m.in. na podstawie uzasadnienia kasacji Prokuratura Generalnego i wyroku Sądu Najwyższego, uznającego kasację – że dowodów jego winy brak.
Wśród akcji publicznych Kękusia były m.in. protesty pod Sejmem, Biurem Rzecznika Praw Obywatelskich, a także pisma interwencyjne do organów międzynarodowych. Więcej szczegółów można znaleźć tutaj.
Być może w sprawie następuje przełom.
Czego się dowiedziałam w piątek?
W czwartek zwróciłam się do Prezes Sądu Rejonowego w Dębicy, Sędzi Beaty Stój z następującym pytaniem:
Z jakich powodów Sąd Rejonowy w Dębicy wyznaczył posiedzenie w sprawie II K 854/10 w dniu 14 czerwca 2013 roku na godz. 8.30 rano, skoro oskarżony Zbigniew Kękuś zamieszkały w Krakowie może mieć poważne trudności, aby dojechać na posiedzenie wyznaczone o takiej porze? Z rozkładu jazdy PKP wynika, że aby zdążyć na posiedzenie, Zbigniew Kękuś musi wyjechać z Krakowa o 4 rano. Dlaczego Sąd wyznaczył tak niedogodny termin dla posiedzenia w przedmiocie ewentualnego zastosowania tymczasowego aresztowania, czyli w kluczowej sprawie wiążącej się z jednym z fundamentalnych praw człowieka – prawa do wolności?
W piątek rano dwukrotnie rozmawiałam z Prezes Sądu.- sędzią Beatą Stój. Okazało się, że przedmiot piątkowego posiedzenia został zmieniony i Sąd rozpatrywał wniosek o częściowe umorzenie sprawy karnej, a nie o tymczasowe aresztowanie Z. Kękusia. Sędzia – z uwagi na to, że postępowanie jest niejawne – nie mogła mnie jednak poinformować, jakie postanowienie zapadło w sprawie częściowego umorzenia postępowania. Z innego źródła nieoficjalnie dowiedziałam się, że zapadłe orzeczenie jest korzystne dla Z. Kękusia i sprawa została częściowo umorzona.
Dodatkowo od sędzi Beaty Stój otrzymałam pisemną informację o treści:
W odpowiedzi na Pani pytanie pragnę jedynie zauważyć, że bezpośrednio zainteresowany w tej sprawie nie zgłosił, że wczesna godzina rozpoczęcia wokandy mu nie odpowiada. Gdyby złożył prośbę o zmianę godziny, z pewnością zostałaby ona uwzględniona.
A więc w sprawie Kękusia pojawiają się „światełka w tunelu”. Teraz należałoby sobie tylko życzyć, aby Sędzia zechciała wziąć pod uwagę odstąpienie od konieczności badań psychiatrycznych Z. Kękusia, gdyż potrzeba takich badań jest wątpliwa. Tak przynajmniej uważa opinia publiczna.
Sprawcą zamieszania w tej i podobnych sprawach jest uznaniowy artykuł 202 w kodeksie postępowania karnego. Jest on sformułowany następująco:
Art. 202.
Artykuł ten nie formułuje żadnych przesłanek na podstawie których Sąd może powziąć wątpliwości co do poczytalności oskarżonego i powołać psychiatrów.
Pisałam o tym m.in. tutaj na tle tzw. sprawy Kaczyńskiego.
Orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego jest jednoznaczne, ale sędziowie wielokrotnie w sposób nieprzemyślany kierują na badania.
W wyroku TK z dnia 10 lipca 2007 r. sygn. SK 50/06 znajdujemy następujące twierdzenia, podkreślające, iż nie należy podsądnych kierować pochopnie na badania:
„Należy bowiem mieć na uwadze, że dowód z opinii biegłych lekarzy psychiatrów – połączony przecież z badaniem psychiatrycznym, …… nie jest obojętny dla osoby badanej z punktu widzenia jej odczuć i pozycji w społeczeństwie. Stąd też – jak wskazał Sąd Najwyższy w uchwale składu siedmiu sędziów z 16 czerwca 1977 r. (sygn. akt VII KZP 11/77, OSNKW nr 7-8/1977, poz. 68), której nadano moc zasady prawnej – ów szczególny charakter tego dowodu przemawia „za koniecznością ograniczenia dopuszczalności poddania oskarżonego badaniu tych biegłych w celu wydania opinii o stanie jego zdrowia psychicznego tylko do tych wypadków, w których zachodzą uzasadnione – a więc oparte na konkretnych okolicznościach i dowodach – wątpliwości w tym względzie”.
„Surowsze standardy oceny przykładać należy do regulacji praw i wolności osobistych i politycznych niż do praw ekonomicznych i socjalnych” (orzeczenie z 17 października 1995 r., sygn. K. 10/95, OTK ZU nr 2/1995, poz. 10; wyrok z 12 stycznia 1999 r., sygn. P. 2/98, OTK ZU nr 1/1999, poz. 2). Podobna zasada obowiązuje w orzecznictwie FSK, gdzie przyjmuje się, że ochrona danych dotyczących stanu zdrowia, stanu psychicznego i charakteru człowieka jest tym bardziej intensywna, im bliżej sfery życia intymnego zainteresowanego pozostają te dane, jako że każdy ma prawo do nienaruszalności obszaru życia prywatnego, jego poszanowania i ochrony przez wszelką władzę państwową (zob. orzeczenie FSK w sprawie 2 BvR 1523/01)”.
Uznaniowy charakter art. 202 kpk daje – niestety – możliwość różnorodnych nadużyć. Z każdego – mianowicie – można zrobić „wariata” w celu umorzenia wcześniej niezasadnie wszczętego postępowania karnego. Zamiast uniewinnić fałszywie oskarżonego lub umorzyć postępowanie względem niezasadnie pomówionego podejrzanego, można stwierdzić przy pomocy dyspozycyjnych psychiatrów, że jest on „niepoczytalny” i nie badać dowodów niewinności. W ten sposób niejednokrotnie ratuje się reputację niekompetentnych lub stronniczych organów ścigania lub błędnie działającego wymiaru sprawiedliwości. W tenże sposób można też skutecznie pozbawić wiarygodności fałszywie oskarżanych podsądnych oraz szachować ich na przyszłość perspektywą uznaniowej internacji psychiatrycznej.
Z wyroku Sadu Najwyższego z dnia 10 lipca 1972 r. (II KR 125/72);
I to jest clou. Bo jak na razie nie wiadomo, skąd te “uzasadnione wątpliwości” w stosunku do Z. Kękusia. Postanowienie o powołaniu biegłych psychiatrów nie zawiera uzasadnienia. Kękuś jest oderwany od rzeczywistości, bo domaga się sprawiedliwości? Bo głodował, aby Prokuratura Generalna poważnie zajęła się sprawą i wniosła kasację, uznaną następnie przez Sąd Najwyższy? Niepoczytalny, bo przedstawia dowody, że nie popełnił czynów, za które został w 2007 roku skazany?
Wydaje się , że rzekoma “niepoczytalność” Kękusia jest bardzo potrzebna wymiarowi sprawiedliwości, aby nie trzeba było się przyznawać, że zarówno akt oskarżenia, jak i wyrok skazujący z grudnia 2007 r. były zwyczajną kompromitacją.
Cieszmy się chwilą – jeszcze paznokci nie wyrywają…
Na szczęście ;) Czasem tylko zagładzają na śmierć.
Jeszcze małe uściślenie w związku z filmem.
Wyrok TK sygn. P3/06, na który powołuje się pan Kękuś, literalnie rzecz biorąc nie ustalił, że znieważenie funkcjonariuszy w związku z ich czynnościami nie jest przestępstwem, tylko, że nie jest przestępstwem z Art. 226 kk. Jest to jednak przestępstwo z innego artykułu – z art. 216 kk, ścigane z oskarżenia prywatnego. Sens wyroku jest więc taki, że takich czynów nie może ścigać prokuratura, za to może oskarżyciel prywatny, czyli pokrzywdzony. Niestety w tego rodzaju sprawach jest ta „furtka”, że prokuratura może do nich
przystępować z mocy art. 6O kpk, jeśli uzna, że „wymaga tego interes społeczny”. Jet to naciągane postępowanie, ale niejednokrotnie stosowane.
Dobrze, że pan Zbigniew Kękuś podaje wyraźnie nazwiska osób, które go tak urządziły i robiące sobie z wymiaru sprawiedliwości prywatny folwark. Słowa uznania należą się także dziennikarzowi i autorowi filmu za zgrabne wmontowanie dokumentów potwierdzających to, o czym mówi pan Zbigniew.
Sędzia Beata Stój obrywa ode mnie wirtualnym tortem za wielokrotne kierowanie pana Kękusia na badania psychiatryczne bez podania żadnego uzasadnienia, a szczególnie za uzurpację kompetencji psychiatry i przypisanie sobie paranormalnych zdolności do kwestionowania zdrowia psychicznego podsądnego w odległej przeszłości. Tortowa dokładka należy się także Beacie Stój za uparte ściganie pana Kękusia z nakazem aresztowania włącznie (aby doprowadzić go siłą na badania psychiatryczne) po tym, jak już sąd stwierdził, że nie ma żadnych dowodów na to, że pan Kękuś popełnił którykolwiek z 18-tu zarzucanych mu czynów przestępczych.
Nie jest tak różowo, niestety :) Na razie Sąd stwierdził, że nie będzie go ścigał za 16 czynów, gdyż się “przedawniły’. Pozostają jeszcze dwa (rzekome pomawianie przez internet), o których Kękuś twierdzi, że ich nie popełnił, a Sąd nie ma dowodów, żeby Kękuś je popełnił ;)
A więc ściganie trwa nadal w najlepsze. Domniemanie niewinności jawi się jako konstrukt taki bardziej teoretyczny.