W ogłoszonym wczoraj [15 sierpnia 2023 r.] rankingu szanghajskim najlepszych uczelni świata [Academic Ranking of World Universities 2023– https://www.shanghairanking.com/rankings/arwu/2023.html ]
Najlepsze uczelnie polskie znalazły się na następujących pozycjach
1. Uniwersytet Jagielloński (pozycja 401-500)
2. Uniwersytet Warszawski (pozycja 401-500)
3. Akademia Górniczo-Hutnicza (pozycja 801-900)
4. Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu (pozycja 801-900)
5. Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu (pozycja 901-1000)
6. Politechnika Gdańska (pozycja 901-1000)
7. Warszawski Uniwersytet Medyczny (pozycja 901-1000)
8. Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu (pozycja 901-1000)
9. Politechnika Warszawska (pozycja 901-1000)
To nic zaskakującego, bo tak jest od lat, a w innych rankingach bywa nawet gorzej, a przecież Polska to duży europejski kraj o dużych tradycjach akademickich od czasów średniowiecza (2023 Rok Kopernikański!) a obecnie kraj bijący na głowę inne, nawet większe kraje ilością wyższych uczelni ( ponad 300) ilością profesorów [i to prezydenckich – belwederskich] i doktorów habilitowanych i jak niedawno mówił rektor najstarzej polskiej uczelni mamy infrastrukturę akademicką na poziomie światowym co zresztą widać gołym okiem patrząc na nowe, piękne nieruchomości akademickie rosnące jak grzyby po deszczu.
Od początku III RP zresztą i uczelnie tak rosły a Sejm w pocie czoła pracował nad zmianami nazw uczelni z wyższych zawodowych, pedagogicznych …na akademickie, a te na uniwersytety [wraz ze wzrostem ilości profesorów] a prezydent wręczał rokrocznie setki nominacji profesorskich.
Doprawdy imponujące dzieło. Nawet mamy Radę Doskonałości Naukowej, więc doskonałość naszych kadr naukowych winna być zagwarantowana. A może to zgniły świat się na nas uwziął, dyskryminuje, że tak słabo stoimy we wszystkich rankingach -mniej więcej te nasze najlepsze na poziomie uczelni krajów tzw. III świata i daleko za krajami europejskimi, które wcale nie są potęgami naukowymi i nawet w czasach PRL nie budziły w nas jakiegoś respektu. gdy różnice finansowe między nami były kosmiczne a obecnie co najwyżej kilkukrotne a nawet się wyrównują. Jasne, że nie finanse są główną przyczyną tej katastrofy polskiej domeny akademickiej.
Dla przykładu: 7 uczelni hiszpańskich, 10 włoskich, 7 belgijskich, 5 duńskich a z małego kraju azjatyckiego Południowej Korei 8 uczelni wyżej klasyfikowanych od naszej najlepszej. Można to sobie to zresztą porównać szczegółowo [ https://www.shanghairanking.com/rankings/arwu/2023.html ] i oddać się na wakacjach zadumie.,
O konieczności naprawy systemu akademickiego piszę w przestrzeni publicznej od ćwierć wieku .Napisałem setki ( o ile nie tysiące) tekstów, kilkanaście książek dostępnych też w pdf [https://blogjw.wordpress.com/] a 2 ostatnie w księgarniach (https://blogjw.wordpress.com/trad-w-palacu-nauki/ , https://blogjw.wordpress.com/plagi-akademickie/ ), prowadzę od lat [ pro publico bono ! bez finansowania!] kilka akademickich serwisów internetowych [ Wykaz aktywnych stron NFA:
NIEZALEŻNE FORUM AKADEMICKIE ( ogłoszenia)
LUSTRACJA I WERYFIKACJA NAUKOWCÓW PRL
http://lustronauki.wordpress.com/
ETYKA I PATOLOGIE POLSKIEGO ŚRODOWISKA AKADEMICKIEGO
http://nfaetyka.wordpress.com/
NIEZALEŻNE FORUM AKADEMICKIE – SPRAWY LUDZI NAUKI
MOBBING AKADEMICKI – MEDIATOR AKADEMICKI
Archiwum NFA
Blog akademickiego nonkonformisty
oczywiście bez merytorycznych dyskusji ze strony środowiska akademickiego a także solidarnościowego, patriotycznego, jakby lekceważącego sobie problem elit bez których nie da się tworzyć sprawnego, silnego, niepodległego państwa europejskiego (Kazimierz Wielki o tym wiedział, ale dziś jakby nikt o tym nie chciał wiedzieć i działać w tym kierunku].
Ja – wyklęty z domeny akademickiej – ze wstydu się nie chowam, bo robię to co moim zdaniem każdy odpowiedzialny za swój kraj winien robić, ale chyba wielu ze wstydu chowa głowę w piasek i działa na rzecz wprowadzania w życie antykultury unieważnienia tego co niewygodne i tych co takie niewygodne rzeczy nagłaśniają.
Po prostu wstyd!
Nędza tych uczelni to jedno, ale niewzruszona pycha wżarta w oblicza tych nieustannie kłaniających się sobie i celebrujących puszczanie się przodem indorów, to drugie. Grono tzw. ekspertów prezydenckich co dzień a nawet parę razy dziennie ośmieszających się na wizji przez lata plandemii, powiedziało wszystko o tych mózgach. I o mózgach pisiorskich władców, którzy przed nimi czapkują.
Niestety, naród polski jest tragicznie niedouczony i byle kuchta mdleje na dźwięk słowa “profesor”. Dlatego pozwalają sobie.
Kto wie czy w niedługim czasie inflacja tytułów naukowych nie będzie tak duża, że liczyć się będą bardziej publikacje, czy inna działalność poszerzająca wiedzę. nawet w internecie np. Tak samo jak w dyskusji bardziej się będą liczyć ARGUMENTY niż TYTUŁY interlokutorów. Widać to zwłaszcza wtedy jak do mediów, zwłaszcza telewizji, zapraszani są eksperci, których argumentację potrafi podważyć dobry licealista ;).
Pewnego roku Pani Halina Łopuszańska wykładowca matematyki na Politechnice Wrocławskiej na Wydziale Elektrycznym odważyła i oblała na egzaminie z matematyki cały akademicki rok z nielicznymi wyjątkami, ponad 300 osób nie otrzymało promocji na następny rok akademicki, panujący wtedy dziekan rwał włosy z głowy i molestował Panią Łopuszańską żeby coś z tym zrobiła, może jakiś dodatkowy termin, odpowiedziała – dodatkowy termin już był ale zawsze może dziekan wstawić tym [nieukom] dziekańską trójkę – nie wstawił i musieli powtarzać cały rok. Innym takim nieubłaganym wykładowcą z elektrotechniki był profesora Roman Kurdziel ale to do niego przyjeżdżali partyjni dyrektorzy z całej Polski po inżynierów elektryków, na wydziale elektrycznym egzamin z przedmiotów stricte zawodowych zdawało się z całego wyłożonego materiału aż w 1968 roku został wyrzucony ze stanowiska rektorskiego profesor Zygmunt Szparkowski 1902-1988 i na jego miejsce mianowany został członek Biura Politycznego PZPR Tadeusz Porębski i za niedługo zostało wprowadzanie na egzaminach losowanie trzech pytań egzaminacyjnych, taka loteria politechniczna loteria
A ja pamiętam czasy, gdy fabryką lewych dyplomów magisterskich a także doktoratów był Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. Złote lata tego procederu były za kadencji rektora Witolda Łukaszewicza w latach 1960tych i do połowy 70tych. Tego komucha świetnie sportretował Mariusz Dmochowski w Barwach Ochronnych Zanussiego. Teraz w nagrodę UMK plasuje się powyżej 1000 miejsca na liście najlepszych wyższych uczelni świata, trochę gorzej od Jagiellonki, która sytuuje się o sto miejsc lepiej. Jedna alma mater wyprzedza drugą o pierś, czyli za lub przed Burkina Faso.
Jednym z aspektów nędzy uniwersyteckiej, politechnicznej jest zaniżenie wymagań wobec studentów, za moich czasów kawalerowie szli na studia bo chcieli uniknąć służby wojskowej i na egzaminach wstępnych nawet pokonywali tych co chcieli studiować bo chcieli wiedzieć, byli na studiach tacy ludzie, którym chciało się studiować, okazywało się, że najważniejszą cechą studiującego jest, że chce wiedzieć więc przyszedł żeby się dowiedzieć, zdolni studenci ale leniwi to beznadziejny narybek, progi egzaminacyjne często eliminują wartościowych maturzystów, którzy z różnych powodów nie mogą pokonać pierwszej przeszkody życiowej, ponadto kto zostaje na uczelni częstokroć znajomi królika, mój zdolny kolega nie pozostał na uczelni i poszedł do przemysłu bo nie godził się pracować na profesora
Zaczynałem studia jako pierwszy rocznik po marcu i indoktrynacja Krzywego Koła mnie ominęła. Za to dopadła nas zaraza marcowych docentów, którymi poobsadzano miejsca po żydach, zamieniając dżumę na cholerę. Z tego upadku polska nauka już się nie podniosła, bo tamten chłam na produkował całe pokolenia kolejnych półinteligentów, których mamy do dziś. Miałem jednak szczęście dostać się na apolityczny przyzwoity wydział skąd patrzeliśmy z wyższością na młódź, o której Pan pisze, pchającą się byle gdzie, bo nie wiedzieli co ze sobą zrobić albo żeby uciec od woja. Dla nich ulubionymi wydziałami była historia i socjologia. Dwie skomuszałe i zakłamane dziedziny i z całym szacunkiem dla prawdziwej historii powiedzieć muszę, że w latach 1970. te wydziały obsiadły różne miernoty w rodzaju tfuska, komoruska itd. Zazwyczaj nie przepracowali w „wyuczonych dziedzinach” ani minuty, tylko zaraz pchali się dalej, gdzie czuli siano.
Ciekawe jakie kryteria zostały wzięte pod uwagę przy układaniu tej listy. Jakoś sceptycznie podchodzę do takich „rankingów” biorąc pod uwagę poziom zidiocenia ludzkości. Patrząc na to zastanawiam się czy czołówka tych uczelni produkuje najwiecej „ światowych liderów” czy o co chodzi? Rozumiem troskę autora o nasze szkolnictwo i jego dobre intencje ale jako prosty chłop taki ranking nie jest dla mnie wyznacznikiem, chyba ze się mylę.
W działalności akademickiej, jak w każdej innej poważnej działalności, istnieją kryteria i wszystko jest do obliczenia. Ile wydaje się publikacji naukowych, ile przekładów, ile odwołań do tych publikacji w piśmiennictwie światowym, ile doktoratów itd. Jeżeli nie jest to dla pana wiarygodny ranking, który analizuje i poddaje obróbce statystycznej działalność uczelni wyższych w skali światowej, to co jest wiarygodne? Entuzjastyczne oceny własnych uczelni pisane np. w wikipedii przez samych zainteresowanych? Albo ile ochów i achów na minutę wydają na ich temat dziennikarze lokalnych mediów, np. w Koszalinie czy Radomiu?
Może ja czegoś nie dostrzegam, ale gdzie jest Uniwersytet Śląski? Poza dziesiątą setką?
Czy to czasem nie była [do niedawna] trzecia uczelnia w kraju?
_______________
Zaniżenie wymagań wobec kandydatów jest skutkiem, a nie przyczyną. Uczelnia nie może oczekiwać, jeśli szkolnictwo średnie obniża kryteria. Poza tym dochodzi swoista moda na ‘utylitarne’ podejście do wiedzy. Co może zrobić belfer słysząc tekst ‘Ja tego nie będę notować, bo to mi się nie przyda’ od np. 17-latka? I wie, że młodociany ogier intelektu bredzi, ale co może zrobić? Takie rzeczy weryfikuje dopiero życie. Tylko, że wtedy najczęściej jest już za późno.
_______________
Ktoś zna jakiegoś polskiego noblistę w dziedzinie nauk ścisłych, który prace prowadziłby na polskiej uczelni? No, właśnie… :)
_______________
Ale to wszystko i tak nic nie znaczy w obliczu nadciągającej Apokalipsy pod nazwą ‘inkluzywność’, czyli tzw. nauczanie włączające. Nie ma się co pocieszać, że to na pewno się nie ostanie. Oczywiście, że nie. Ale szkody po takich eksperymentach będą odrabiane pokoleniami. Pan Wieczorek o tym pisał. Ja skromnie też wrzuciłem ze dwa wpisy. Większość nauczycieli i rodziców nie jest świadoma. Materiały na ten temat znajdują się nie tylko na naszym Portalu, ale działa Ruch Obrony Szkoły, publikacje były też w PL1 TV czy w TV TRWAM.
Myślę, że w tych rankingach warto by rozróżnić wydziały humanistyczne od nauk ścisłych. Wydać własnym sumptem jakąkolwiek publikację to dla przeciętnego człowieka nie jest wcale taka prosta sprawa. Z przekładami też może być różnie. BOGATY może więcej. Nauki humanistyczne a zwłaszcza FILOZOFIA czy psychologia, często są przeżarte polityczną poprawnością i zwykłą PROPAGANDĄ (chociaż propaganda to głównie domena historii). A różne ochy i achy różnych postmarcowych profesorów, czy tych jaruzelskich, mogą mieć mniejszą wartość od achów i ochów lokalnych mediów (zwłaszcza jeśli chodzi np o lokalną historię).
Mój brat, który uczył w szkole fizyki i chemii razem z nauczycielem matematyki poważyli się podzielić uczniów na cztery grupy
Zdolnych co chcą
Zdolnych co nie chcą
Miernych co chcą
Miernych co nie chcą
W ciągu jednego roku wyniki nauczania we wszystkich czterech grupach się poprawiły ale po dwóch latach brata ze szkoły wywalili pod pretekstem, że ma niedostateczne kwalifikacje pedagogiczne i powinien się dokształcić, po takim wilczym bilecie nie mógł się opędzić od korepetycji
Żona poszła do szkoły uczyć matematyki i zauważyła, że dzieci mają ogromne braki tak, że realizacja programu nauczania była niemożliwa, więc wzięła się za te braki a potem za program ale po roku wywalili ją ze szkoły z powodu niedostatecznych kwalifikacji pedagogicznych jednak nie ruszyli tych nauczycieli, którzy doprowadzili do braków w nauczaniu matematyki i znowu u żony pojawili się rodzice z ofertą korepetycji
Psy są pogrzebane w wielu miejscach np. są takie studia “fizyka nauczycielska”
Kiedy Władysław Gomułka doprowadził do repatriacji Polaków z Rosji Sowieckiej to repatriowane dzieci, które poszły do polskiej szkoły miały piątki tylko z dwóch przedmiotów języka rosyjskiego i matematyki
Słynny Uniwersytet Śląski, gdzie w latach 1970tych na Wydziale Nauk Społecznych “obroniła pracę magisterską” z historii ruchu komunistycznego w Belgii Stacha Gierkowa, mająca sześć klas szkoły podstawowej.
Niech Pan zgłosi swe uwagi do Szanghaju. Może w przyszłym roku je uzwględnią :-)
Pani Stasia? A Laskowik mówił, że była ‘historykiem sztuki’. Ale to może już był doktorat… :))
_____________________
Kilka lat temu, nie pamiętam już w której stacji TV, widziałem program o tym kto i jak ‘kształtował’ szkolnictwo od ’45 roku. W tym materiale właśnie padło takie zdanie: ‘Przyjmuje się, że w okolicach ’69 roku system edukacyjny wypuścił już w pełni ukształtowanego na komunistyczną modłę absolwenta’. Było to powiedziane w kontekście UŚ jako ‘kuźni kadr pzpr-owskich’.
Rzeczywiście, w źródłach raz podają Wydział Nauk Społ a raz Wydział Historii UŚ. Teraz nikt nie chce się przyznać i nigdzie ani słowa, kto był jej promotorem, kto to napisał bez błędów ortograficznych i opracował tzw. aparat naukowy. Pewnie dostał za to talon na malucha albo urlop nad Balatonem.
A propos prac doktorskich, to grzebiąc w dorobku naukowym Gierkowej, trafiłem na takiż Jarosława. Kształcił się na komunistycznego aparatczyka i 8 grudnia 1976 r. obronił pracę doktorską pod tytułem “Rola ciał kolegialnych w kierowaniu szkołą wyższą”. https://gazetaplus.pl/doktorat-jaroslawa-kaczynskiego-marksizm/45751/ “Jej recenzentami byli prof. Ryszard Malinowski, Michał Pietrzak i Wiesław Skrzydło. Praca uzyskała pomyślne recenzje i Rada Naukowa Inst. Nauki o Państwie i Prawie na WPiA UW nadała mgr. Kaczyńskiemu stopień doktora nauk prawnych. Promotorem był prof. Stanisław Ehrlich, ówcześnie osoba w środowisku prawników wpływowa i szanowana. Według “Polityki” z 2007 r. praca liczy 265 stron, z których 36 zajmują przypisy, bibliografia (121 pozycji, wśród nich nawet artykuł Jerzego Urbana) i wykaz przywoływanych aktów prawnych. Ma tylko trzy rozdziały. Jest w niej sporo odwołań do wypowiedzi Gomułki, Bieruta, Cyrankiewicza, Kliszki, Sokorskiego, Werblana, Kąkola. Taki cytacik: “Już w referacie KC na III Zjazd PZPR stwierdzono pojawienie się zjawiska naporu ideologii burżuazyjnej. Jednocześnie jednak podkreślona została zasada niestosowania metod administracyjnych w walce o ostateczny cel, jakim jest według słów Władysława Gomułki „całkowity triumf marksizmu leninizmu jako jedynej metodologicznej podstawy nauki”.
W kontekście takich początków, nazwać “ściemą” dzisiejsze popisy “patriotyczno-narodowe” i religijne prezesa PiS, to słabo powiedziane.
Jasne. Poza ChRL nikt przecież inny takich rzeczy nie potrafi :).
Fszysko pod kontrolą.(PiSownia zamierzona)
Ostatnio okazało się , że przebojowy,niezłomny,prawdomówny,nieprzekupny itp.,itd. lider Agrounii też poszedł na swoje i przystał (niezłomnie,prawdomównie,przebojowo i nieprzekupnie) do PO (KO czy jak to się tam nazywa).
I o to chodzi !
P.T. Dyskutantom męczącym się nad problemem,która metoda lepsza De’Kąta czy inna po raz kolejny dedykuję:
Gdyby wybory mogły coś zmienić już dawno byłyby zakazane.
(Emma Goldman z bardzo porządnej rodziny).
Młode to głupie. Może nabrał kredytów albo obyczajówka; pogrozili mu hakiem i grzecznie przybrał pozę służebną.
Gorzej, że pisiorstwo całkiem już traci rozum i wystawia teraz jako swych kandydatów już kompletne gówniarstwo, chyba z naboru w przedszkolu. Celował w tym Macierewicz, który miał kolejno jakiegoś nieletniego geniusza z falą bujnych loków z USA, którego uczynił doradcą w swoim ministerstwie ale widocznie mu starsi i mądrzejsi coś przykrego powiedzieli, bo go odstawił. Potem nastał sławetny Misiewicz wyrwany zdaje się z jakiejś dyskoteki, którego jednak też musiał odstawić od cycka, przedtem dekorując złotym medalem za zasługi w obronności kraju. Nie chciał być gorszy Moravetz i też jakiś czas temu sobie sprawił dziecię, które uczynił wiceministrem finansów. Teraz jest następny król Maciuś Pierwszy: też krzywousty, pyskaty, z falą bujnych loków dwudziestolatek, po forach rozsyła swoje serdeczne fotki z premierem i marszałkinią vel kierowniczką przedszkola, oraz grozi kandydowaniem do Sejmu. Już nawet chcieli go relegować z uczelni za wyjątkowo chamskie wpisy, ale pewnie go jakiś sugar daddy nie pozwolił skrzywdzić.
Pajdokracja w pełni, koniec Aten. Koneczny pisał o takiej formie zidiocenia rządów jako wielkim złu, gdzie krzykactwo gówniarstwa i ich solidarność pokoleniowa wyklucza głos mądrzejszy i prowadzi do upadku. Ale pisodurniactwo tego nie widzi, bo samo siedzi na dnie.