Ciągle ta polityka i polityka. Dlatego postanowiłem wrzucić coś –
Jednym na pogorszenie, a innym na poprawę
humoru
Nieśmiertelne motto:
Mój Ty książę, ja się z Tobą dziś nie zwiążę.
Może jutro, może we śnie, ale teraz? Jest zbyt wcześnie!
Pani… nie wiem co Cię czyni w moich oczach piękną, ale wyrzec muszę
Za łaskawość Twego serca, pół Królestwa, nawet duszę – oddałbym –
Na godzinę… może dwie…
I takie to pogaduszki toczyły się aż do XXI wieku. Wówczas czyli wczoraj – coś się podpsuło
Podpsuło. Początkowy przyimek „pod” połączony z psuciem tworzy przedrostek sugerujący czynność początkowo skrywaną i podstępną, dziś już jawną.
Faza początkowa – przejściowa tworzących się związków nieraz kończyła się niepowodzeniem, głównie z powodu estetycznej i moralnej dysharmonii.
Uśmiechnął się Mędrzec od ucha do ucha
Spojrzawszy łapczywie na Pannę
Panna ze wzgardą traktuje Starucha
Od jego ramion woląc swą… wannę
Wróćmy jeszcze, na chwilę, do czasów minionych
Anna Świrszczyńska /fragment/
Ta noc miłosna
była czysta
jak starodawny instrument muzyczny
i powietrze
wokół niego.
Była bogata
jak uroczystość koronacyjna.
Była cielesna
jak brzuch rodzącej
i uduchowiona
jak liczba.
__________A teraz spadając lotem Ikara__________
Współczesny Ikar jest operatorem drona
Wzlatuje wysoko nad kamieniami
Dekalogu.
Zniżając swój lot widzi nagle cel
dno martwego morza skrzepłej krwi
Musiałem wstawić ten fragment o Ikarze, aby uniknąć dysonansu po wierszu Anny Świrczyńskiej. Na zakończenie coś lżejszego.
Na konkursie piękności
wybierano z nóg nogi
gdy modelek zabrakło
skorzystano z nóg gości
spod sukienek i togi
wyłuskano najlepsze
piękne i smukłe
a nawet przy kości
tylko jedną nie wzięto
pod uwagę w ogóle
nogę wdepniętą
ugrzęzłą gdzieś w… mule
Okazuje się, że to jeszcze nie koniec. Poniżej jeden z ulubionych wierszy Damy z Szyszynką. Mój też.
Marek Horodniczy
WYOBRAŻENIA
Leżał na pustyni trup. Jak wiadomo, nie mógł leżeć długo, bo miał ciało a duszy nie miał. Wyobrażeniom musi stać się zadość, a konsekwencją trupa na pustyni jest sęp. Nadlatywał więc sęp. Był już całkiem blisko, kiedy odwracając się instynktownie spostrzegł za sobą jakąś inną skrzydlatą istotę. Był to anioł, który zgodnie z wyobrażeniami był wysłannikiem Boga. Sep jednak nie człowiek, wyobraźni nie ma, a instynkt mówi mu, że trzeba coś zjeść. Wylądował więc szczęśliwie i zaczął konsumpcję. Jadł spokojnie jakby nigdy nic, a anioł rozglądał się za duszą nie przeszkadzając sępowi. Dusza musiała krążyć gdzieś niedaleko, gdyż bez anioła do Nieba dostać się nie sposób. Wreszcie anioł dostrzegł duszę, podleciał do niej wskazał Niebo i powiedział: – Lecimy.
Oboje wznieśli się wysoko i ulecieli. Sęp patrzył na to bez ekscytacji, jak na sępa przystało, i spokojnie jadł… Tak to wyobrażenia wypełniły się, chociaż nikogo rozumnego tam wtedy nie było.
A propos Anny Świrszczyńskiej i podpsucia. Była ona jednym z sygnatariuszy rezolucji krakowskiego oddziału Związku Literatów Polskich z 1953 r., potępiających krakowskich “księży-szpiegów na żołdzie amerykańskim”, razem z Szymborską, Mrożkiem, Słomczyńskim, Błońskim i masą innych “znakomitości”. Pikanterii dodaje fakt, że zostało to przez nich podpisane już PO zakończeniu sfingowanego procesu pokazowego, gdy trzech skazanych księży oczekiwało na wykonanie wyroków śmierci.
Wciąż mnie zdumiewa i zastanawia tamto pokolenie. Była ona przecież dobrą poetką, wrażliwym człowiekiem z dobrego przedwojennego domu, powstańcem warszawskim. A zarazem, jeszcze przed wojną lewicującą nauczycielką, potem podpisała ten straszny list, potem była jakąś taką pionierką feminizmu…
Straszne było z w nich poplątanie, zamazanie. Nie umiem ich zrozumieć, bo zarazem pamiętam mojego ojca, który bezwzględnie i bez ŻADNEGO kompromisu był wrogiem komunizmu, jego wszystkich aspektów, zapłacił za to karierą zawodową, ale się nie ugiął, mimo czwórki dzieci w domu. Do szkoły dostawałem chleb z cukrem, kiedy inni zajadali na dużej przerwie z szyneczką, taka była przez jakiś czas w domu bieda, gdy mu zakazano pracy w jego zawodzie (był nauczycielem). Czyli – można było. Był z tego samego pokolenia co oni, te Świrszczyńskie, ci Iwaszkiewicze płaszczący się przed sekretarzami o czerwonych łapach i składni bez konjunktivu, jak szydził z nich Herbert.
Oj sorki, a miało być na poprawę humoru…
Do czego są zdolni poeci? Poeci przebywający na ziemi są zdolni, jak widać, do różnych rzeczy… ja jednak najbardziej skupiłem się na humoreskach, wierszykach i wierszach, o ile takowe są…
Niektóre gatunki poezji nie istnieją na Ziemi. Są ledwie hipotezą, przeczuciem, snem, trudno je udowodnić na kartce papieru. Dlatego niektórzy poeci, znużeni echem powracających pytań, wędrują dalej – po inne wiersze. Pomiędzy kuszącą otchłanią a mielizną duszy znajdują przestrzeń w której można spotykać Człowieka. Poeta jest zdolny do wszystkiego. Rozmiarów przepaści, którą wybiera nie obliczy nawet jego wyobraźnia bowiem najmniejsza cząstka nicości jest nią samą.
“Rozmiarów przepaści, którą wybiera nie obliczy nawet jego wyobraźnia bowiem najmniejsza cząstka nicości jest nią samą”.
Podobnie wyobraźnia nie obejmie też skali dowolnego bytu realnego z punktu widzenia nicości, bowiem wystąpi tu analogia do dzielenia przez zero.
Pięknie to napisałeś. A Jezus Nasz Pan powiedział do wizjonerki Valtorty, gdy właśnie o to go pytała: jacy są poeci, jaka jest literatura, ile jest warta (Valtorta była wykształcona i oczytana). Powiedział jej, że nic by się nie stało, gdyby większą część tego, co piszecie, wyrzucić do morza. Chodziło o prozę, filozofię. Ale dopytywała dalej: czy poezję też? Odpowiedział jej (cytuję z pamięci): poezja to jest inna sprawa. Niektórzy poeci są od Mnie. Którzy? Pytała. To wy wiecie, gdy ich czytacie. Wiecie, że ich słowa, ich prawda, światło są ode mnie. Inne nie.
Od tamtego czasu nie umiem już inaczej czytać poezji, jak właśnie poprzez te słowa.
W 2018 powstała Reduta Trzaskowska. Czy teraz powstanie nowa? Może.
Kandydować kazano. – Przyjąłem wyzwanie
Spojrzałem na pole i ku Grodzkiej Bramie
A tam kandydatów ciągną się szeregi
Wśród nich brak poważnego – same lebiegi
Lecz był jeden z pozoru jakiś taki Jaki
Mówili że on groźny i nie byle jaki
Bo sam prezes stał zanim jako ta opoka
I bulgotał z oddali niczym lawa błota
Wspierany przez pismaków usłużne zastępy
Czarnego pijaru wyrobnicze sępy.
Naprzeciw tej zgrai która grozi, wyje
Która ryczy jak krowa i jak świnia ryje
Stoi ma drużyna jak głaz bodący morze
Reduta Trzaskowskiego – bohaterstwa wzorzec.
Słowami z murów razi, filmami dymi, świeci
Pękają śród wroga argumenty, szyk pod niebo leci.
Pojawiają się nowe, jak anioły śmierci
Reduta stoi dzielnie, nie drgnie na pół ćwierci.
Jasna od wystrzałów – jako motyl biała
Mrowią czerni Jakiego otoczona cała.
Gdzie jest prezes co na nas te tłumy wyprawia?
Stchórzył i cudze piersi do boju wystawia.
Prezesie samowładniku, jak szatan złośliwy
Na nic twe ciemne knowania wobec naszej siły.
Gdy sprzedajni słudzy stopy twoje liżą,
Gdy płatni najemnicy całkiem się poniżą
Warszawa i Ratusz twej mocy urąga
Jaki i jego komisja boską pomstę ściąga.
Widziałem żołnierza, znałem – Michał miał na imię
Bił się dzielnie, broń bez rozkazu bez czucia nabijał.
Aż ręka w ładownicy szukając nie znalazła ładunku
Stał dumny drwiąc z wrogów i śmierci pocałunku.
Trafili go – broń upuścił, upadł i nim go dobili
Nim powieki zamknął cud stał się w tej chwili.
Szluga wyjął z warg sinych twarz pobladła cała,
I konając krzyknął: „Za Rafała!!!”.
Podobieństwo formy do znanego utworu przypadkowa.
A to jakby Pan skomentował?
Cisza wysuwa koniec swojego języka
jego wiotkość nie nadąża za ruchem starego zegara
lecz dorównuje wahadłom księżyca
:-)
Mają talent, a inni cieszą się łaskawą pobłażliwością. Do których z nich należał Hemar?
Człowiek może nie mieć zdrowie
To jest trudno – Pański krzyż
może nie mieć olej w głowie
To on nie jest winien tyż.
Może nie mieć to i owo
Czy pieniądze, czy ja wim,
ale niech ma zawsze słowo
To ja wtedy trzymam z nim.
Lecz ja gardzę takie typy,
co to ”ach, z powodu grypy,
wyjechałem, zapomniałem,
miałem troski z kilka stron,
nie znalazłem coś taksówki,
nie wpłacili mi gotówki,
no to może innym razem,
to na razie…” – łobuz, won!
Bo słowo musi być święte,
bo słowo musi być święte,
Powiedziało się
to potem chciało się,
czy nie chciało się – jest mus.
Bo u mnie tak jest przyjęte,
że słowo musi być święte,
podjęło się, zabrnęło się,
wypsnęło się – szlus!
Jak ja powiem, że nie płacę, że ja nie dam, pan mnie zna,
to to jest więcej niż jak Kronenberg podpisze, że on da.
Bo wszystko może być dęte,
a słowo musi być święte,
powiedziałem a czy b czy x
mam obligo na fix
Cała piosenka
Aby było prawdziwe okrzyk wiadomego aktora powinien brzmieć: “Za targowicę!” z przerwą na telefon… “a kto dzwoni?” “Vice…”
I pomyśleć, że są tacy, którzy niczego się nie domyślą, bo nie myślą, a ich pamięć jest podobna do sznurówki.
Prawdziwa Reduta. Prawdziwa, a nie polityczna błazenada tępej swołoczy. Warto słuchać do końca.
Chyba muszę wyjaśnić to i owo.
“Reduta Trzaskowska” jest mojego autorstwa. Niektóre opinie komentujących były takie, że może być potraktowana jako pean na Trzaskowskiego a nie ironia, kpina, szyderstwo, pastisz. Ci co mnie znali nie mieli problemów z odbiorem.
Nie chciałabym uchodzić na tym portalu za tępą swołocz.
Ja o tym wiem, wiedziałem od samego początku, a mianem błazenady określiłem film nakręcony dla Trzaskowskiego, w którym wiadomy aktor przed egzekucją krzyczy “dla Rafała”. Tak to zapamiętałem. Zakładam, że to Cię zainspirowało.
Dlatego to o nich napisałem “I pomyśleć, że są tacy, którzy niczego się nie domyślą, bo nie myślą, a ich pamięć jest podobna do sznurówki”.
Trudno z Twojego pastiszu wyciągnąć taki wniosek, nawet bez obejrzenia filmu…
Ok.