Najlepszy (według słów J.Danielsa) żydowski dziennikarz w Polsce dopiekł gawędziarce Tokarczuk.
Z tej okazji chciałbym podzielić się dwiema refleksjami. Najpierw cytat:
…nasza noblistka zdołała coś udowodnić. Fałsz jej własnej tezy.
Okazało się, że gigantyczna wręcz rzesza idiotów czyta jej książki. To wielka zasługa Tokarczuk.
Zastanówmy się przez chwilę czy to dobrze czy źle. Myślę, że to źle dla czytających i głupiejących idiotów oraz bardzo źle dla normalnych ludzi. Idioci w naszym kraju stanowią demokratyczną, wyraźną większość. Z tego powodu jest coraz gorzej. Od ponad 30 lat wszystkie „demokratyczne wybory” w Polsce wygrywają idioci delegując do instytucji typu Sejm i Senat swoich przedstawicieli. Efekty tego typu wyborów są coraz bardziej odczuwalne.
Przy tej okazji chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze coś innego i ważniejszego. Oto po raz kolejny podzieleni na dwie grupy, Polacy nie maja własnego reprezentanta w żadnej z nich. Dawid Wildstein, który uważa się za Żyda i być może również za Polaka od wielu lat pełni rolę samozwańczego arbitra polskich interesów w opozycji do innej antypolskiej opcji. Korzystając z obrazowego porównania pełni rolę żydowskiego dziennikarza dla Polaków. W taki oto sposób kontroluje się tezę i antytezę poza polskim wpływem. Dzieje się to z tragicznym skutkiem w polityce. Mechanizm wykracza poza „dziel i rządź”. Można go porównać do schematu stosowanego w czasie II Wojny Światowej przez sowietów, którzy zakładali antysowieckie oddziały partyzanckie gromadząc w tej pułapce oszukanych młodych Polaków, później aresztowanych i skazywanych na śmierć. Głupców zgromadzonych wokół PiSowskich gadzinówek nikt nie będzie wyłapywał. Wystarczy, że są w ten sposób neutralizowani, pozbawiani zdolności do samodzielnego myślenia.
Komentarz satyryczny z innego poziomu czyli jak sobie poradzić w tej sytuacji albo “skansen polski”
Naczelnej idiotki III RP nie czytuję. Strzeż mnie Panie, bym kiedykolwiek nie zidiociał do tego stopnia, czytania.
Kajak spakowany; da Bóg, że jutro zwoduję w Sandomierzu. Nie wybierałem Ewangelii na 1 sierpnia.
Mały wyciąg z Przemowy noblowskiej Olgi Tokarczuk:
“Czytanie jest dość skomplikowanym psychologicznym procesem percepcji. Upraszczając: Najpierw najbardziej nieuchwytna treść jest konceptualizowana i werbalizowana, zamieniana w znaki i symbole, a potem następuje jej „odkodowanie” na powrót z języka na doświadczenie. Wymaga to pewnej kompetencji intelektualnej…
Czytelnicy, którzy wiele razy dali się oszukać, zdezinformować czy wyprowadzić w pole, nabierają powoli specyficznej nerwicowej idiosynkrazji.”
Po zapoznaniu się z tymi wycinkami moje odczucia były proste. Żeby przejść przez tekst trzeba założyć kamasze. Pomijając słowa wywrotowe: “dość skomplikowanym”, upraszczając” dalej natrafia się na górę wyrazów naładowanych znaczeniem encyklopedycznym i magicznym (znaki, symbole, kody), a potem przechodzi się w doświadczenie intelektualnie niezadowalające. Ostatnie zdanie wyjawia cel i zamierzenie ukryte w zagmatwanym stylu pisania.
Pani magister Ola poza tym, że dzielna wałbrzyska psycholog, to również zawsze była wielbicielką prozy niejakiego Coelho. I jak raz jej padł na szare komórki ten “magiczny” psycho-bełkotek, to już tak zostało.
Czytała też Biblię wynika z Przemowy noblowskiej. Oto fragment:
“Czy zastanawialiście się kiedyś, kim jest ten cudowny opowiadacz, który w Biblii woła wielkim głosem: „Na początku było słowo”? Który opisuje stworzenie świata, jego pierwszy dzień, kiedy chaos został oddzielony od porządku? Który śledzi serial powstawania kosmosu? Który zna myśli Boga, zna jego wątpliwości i bez drżenia ręki stawia na papierze to niebywałe zdanie: „I uznał Bóg, że to było dobre”. Kim jest to, które wie, co sądził Bóg?”
Czytała i nie poznała, że Bóg powołał proroków, aby głosili i zapisywali Jego Słowa.
“Literatura jest jakimś usankcjonowanym, zwolnionym od etyki, społecznie aprobowanym i podziwianym kłamstwem”
a także: “nasz świat powstaje z inercji myślenia”
Z tym akurat się zgadzam pod warunkiem doprecyzowania- nie świat, a chaos lub antyświat z inercji myślenia logicznego, powodującej pustkę wypełnioną bełkotem.
Zwracam jednak uwagę, że Tokarczuk w moim wpisie jest tylko pretekstem, rozpoczęciem wątku polskojęzycznych suflerów i pasterzy w owczych skórach, zwodzących ogłupione stado.
Nie znałem tego fragmentu przemówienia pani magister z Wałbrzycha “i ręce mnie opadli”. To jest poziom kierowniczki powiatowego domu kultury, która zaprosiła na odczyt dla ludności “jakiegoś profesora z Warszawy” i w mowie powitalnej do zgromadzonych “chce się wykazać”. To obnaża nawet nie tyle jej poziom, bo co do tego to od dawna wiele osób nie ma wątpliwości, ale jej najgorętszego promotora, niejakiego Szechtera, który przygotowując ją do wystrzału z Noblem, przedtem na wszelki wypadek aż dwa razy dał jej Nike. Aby już nikt, od praczki po operatora koparki nie miał wątpliwości, jaka to ona genialna.