Tony Reis, działacz LGBT i jego „mąż” pochwalili się otrzymaniem od papieża błogosławieństwa z powodu chrztu adoptowanych przez siebie dzieci.
Para pederastów, Toni Reis i David Harrad zawarła „małżeństwo” sześć lat temu, w momencie gdy brazylijski sąd uznał prawnie związki homoseksualne. Niedawno arcybiskup Kurytyby wyraził zgodę na chrzest ich trójki adoptowanych dzieci. O fakcie chrztu został poinformowany Watykan w formie wysłanego listu. Po kilku miesiącach przyszła odpowiedź z Watykanu z gratulacjami i błogosławieństwem rzekomo podpisana przez Franciszka.
W liście zostały użyte słowa szczęście i rodzina, co zostało odebrane jako akceptacja stanu rzeczy, a sama informacja rozesłana w formie homoseksualnej propagandy po świecie – „papież życzy szczęścia parze gejów”.
Tymczasem wicedyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej Paloma Ovejero w oficjalnym oświadczeniu skrytykował twierdzenie, że papież afirmuje małżeństwa jednopłciowe:
List został sporządzony w języku portugalskim. Papieskie błogosławieństwo nie ma wymiaru akceptacji, zostało źle zrozumiane i wykorzystane. List był skierowany do jednej osoby i jej rodziny.
Jest to standardowy język i błogosławieństwo, jakie wysyłane jest do wszystkich ludzi piszących do papieża. Dowody potwierdzają, że Sekretarz Stanu nie mógł wiedzieć, iż wysyła w imieniu papieża błogosławieństwo do homoseksualnej pary – podaje agencja aciprensa /Deon/
W świetle cytowanych wyjaśnień informacja, którą powieliły różne portale jest kłamstwem.
Po raz sto pięćdziesiąty któryś idzie oświadczenie, w którym Papież “tak naprawdę nie powiedział, co powiedział, tylko Wierni źle interpretują Jego słowa”.
Ktoś jeszcze da się w to wkręcać?
Akurat ten przypadek jest inny. Papież jest znany ze skandalicznych wypowiedzi, których nie powstydziłby się żaden współczesny komuch, lecz tutaj wysyłający list Sekretarz Stanu wysłał go w imieniu papieża do pojedynczej osoby, a nie do pary pederastów.
Papież nie wiedział komu błogosławił… :) Hehe, tak jak nie wiedział co mówi, prawiąc, że “kim ja jestem by oceniać gejów”. Albo nie wiedział co robił, nosząc “całkiem przez przypadek” tęczowe sznureczki na nadgarstku.
Ja w takie bajki nie wierzę. Ale nawet, przyjmując tak pokrętną logikę, gdyby rzeczywiście doszło do pewnego przeoczenia, to gdzie dementi Głowy Kościoła? Nie było i nie będzie, bo Franciszka od razu nazwano by homofobem, a to by była już za duża obraza Majestatu.