Posłuchałam wczoraj ciekawego i mądrego felietony inż. Antoniego Zięby, wielkiego obrońcy dzieci poczętych i nienarodzonych…. Znowu i kolejny raz zdumiałam się, jak to Polska Rodzina ma pod górkę, właściwe ze wszystkim… Nie będę pisać wiele, ale podam tylko przykładowe stawki becikowego w biednej Europie…
Ukraina: Rodzice dostają na dobry początek na pierwsze dziecko prawie 12 tys. zł, przy drugim – 24 tys. zł., a przy trzecim i każdym kolejnym – 47tys. zł.
Od 2013 r. tzw. becikowe przysługiwać będzie jedynie dzieciom, które urodziły się w rodzinach o miesięcznych dochodach nieprzekraczających 1922 zł na osobę.
Dla porównania, Rosja płaci 40 tys. becikowego…
Polska rodzina dostanie na każde dziecko od 1000 do 1200 zł. Doprawdy, wiele można kupić temu dziecięciu.
Moja luźna refleksja… Kobiety po urlopie macierzyńskim muszą zostawić 5-miesięcznego niespełna malca, który wymaga karmienia piersią i nieustannej matczynej troski, i wrócić do pracy. Zarzuca się Polkom, ze wykorzystują swój stan błogosławiony, by brać płatne urlopy – była swego czasu nagonka w mediach na kobiety w ciąży, którym nie chce się chodzić do pracy, i które pasożytują na biednym skarbie państwa….
Miałam nie komentować ani nie wchodzic na Legion. Wlazłam przez przypadek i padło na Twoją notkę. Pozwolę więc sobie na małą glossę. Otóż kasę na owo becikowe (wypłacane babie przez 3 lata, przynajmniej tak było parę lat temu) Rosja ma… z ropy. I gazu. A u nas łupek jest “be”, KGHM co i rusz chcą sprzedać, surowce na mojej działce nie są moje, ani nawet państwowe, tylko Gienka, który wykupi koncesję itp, itd.
TFU.
Nie wiem skąd Ukraina bierze kasę “na dzieci”. Może z budżetu (popartego wyliczeniem, że dopłata do małolata to mniejszy koszt niż bankructwo ZUS itp??)
Niestety “nasz” system jest skonstruowany w ten sposób, by Polaków wytępić. Ledwie wczoraj czytałem dane GUS opublikowane chyba w “Rzepie”, iż Polska winna przyjąć kilka milionów obcokrajowców ze wschodu by zapełnić “ubytek” demograficzny. W Polsce coraz mniej jest narodzin, ludzie uciekają z kraju, dokonuje się swoisty “holokaust” Polaków, nie poprzez mordowanie, ale poprzez nienarodzenie i migrację. Pozdrawiam
@ Lju: Mówię to samo (o dzieciach przyszłości narodu), tylko innymi słowami. A co do bredzenia – byłam, widziałam itp. Mozesz fakty nazywac bredzeniem, Twoja sprawa.
Inne “bredzenie”: na Ukr. (nie wiem jak teraz, to stan sprzed paru lat) podreczniki sa za darmo. (Wiem, wiem darmowych lanczów niet. To taki skrót myslowy).
To wszystko (oraz wszystko inne,np. niski vat na rzeczy dzieciece) to skutek wyliczn, ze w skali kraju to i tak tansze niz finansowanie skutówi starzenia sie spoleczenstwa.
Mam nadzieję, ze podawanie faktów nie jest tu uznawane za nieparadygmatyczne, czy cóś.
Bez odbioru.
Sam zas koment “Ty natomiast bredzisz” zglaszam do moderacji.
@ bez kropki
Uważasz że czymś złym jest to, że dzieci uczą się z darmowych podręczników? Moim zdaniem to winien być priorytet, by w Polsce rodziło się więcej dzieci, by miały widoki na przyszłość. Za dużo łykasz medialnej papki.
Zgłaszaj… każdy i tak widzi że bredzisz, mnie dla przykładu obraża Twój “styl” pisowni.
@bez kropki
PS Dzięki opcji “zgłaszam”, lub “donoszę” można w pewnych mediach zrobić karierę, ale miejsca tam już obsadzone :)
Styl wynika z kontuzji. Jak mogę to pisze dwoma rękami, jak nie mogę (boli!), to jedną. Nie podoba się, nie czytaj.
Co do tego, co uważam, a czego NIE uważam (np. te darmowe podręczniki, ktore jakoby uwazam za zlo), to poczytaj moje komenty. Jakby się dalo, to ze zrozumieniem.
O papce, to rozumiem, ze mówisz do siebie.
Moje przesłanie (moje i ludzi rozsadnie myslacych) jest jak nizej.
Problem “za mało dzieci” to problem wagi państwowej (z dalszymi skutkami, takimi jak m.in. realna grozba “bankructwa ZUS” i tak go nalezy rozwiązywać (patrz regulacje finansowe, polityka podatkowa).
A kwestia rozkradania naszych surowców naturalnych, to tez prawda, z tym, ze to odrebny temat. Niestety jednak to tez sa fakty a nie bredzenie. Podobnie jak to, ze nasz panstwowy budzet (dziurawy jak czarna dziura) idzie na brednie, zamiast na sprawy wazne (nauka, oswiata, DZIECI, wojsko).
A Polacy zamiast domagac sie potrzebnych zmian, to dyskutuja o mamie Madzi, czy co tam teraz leci w tej medialnej papce (Ty się, jak widać, lepiej w tym orientujesz).
W ten sposob wracam do (ukrytego) punktu wyjscia mego pierwszego komenta.
Dobra, arbiter elegantiarum, zgłoś się ;-)
Czytam, co napisaliście, Wasze przemyślenia, i tak sobie sama też myślę, ze gdybyśmy temat troski państwa o rodzinę zamknęli li tylko w kluczu, ze ta rodzina ma, która w państwie o bogatych zasobach żyje, to by było bardzo, bardzo pobożne, a jak nie ma, to po prostu dlatego, że się całemu państwu nie powodzi… A to przecież nie do końca tak, albo w ogóle nie tak…
Raczej: choć mamy, i tak nie damy, bo sobie weźniem na odprawy i inne gratysy… – o takie to motto pobożne przyświeca tym, co strzegą bezpieczeństwa ekonomicznego, bytowego rodziny w Polsce.
Skąd te piniędze Ukraina wzięła, jakoś uciułała, albo w końcu zrozumieli, ze dziecko to jest kapitał, który procentuje do potęgi 100. Lju dobrze pisze, że cel to Polaków wytępić, jak bardziej pobożnie zrozumieć ideał przyświecający?
A zasoby naturalne – Bez kropki dobrze pisze, są, ale nijak wykorzystać nie potrafią, albo raczej, nie kco!!!
Prawda w oczy kole, król jest nago, nasze bogactwa pójdą w kapitał inny, a my dalej będziem gnać w markecie z koszykiem po japka z hiszpanii i kartofle z marakeszu, i bieliznę z indii… Gdzie jest nasz produkt końcowy???
“Skąd te piniędze Ukraina wzięła, jakoś uciułała, albo w końcu zrozumieli, ze dziecko to jest kapitał, który procentuje do potęgi 100.” To właśnie rzekłam. I za to mnie tu lżą. Coraz mniej mi się tu podoba (to nie do Ciebie, to uwaga natury ogolnej).
No i wlasnie chodzi o to, ze bida naszych rodzin to nie jest wylacznie wina bidy naszego kraju, jako takiego, tylko glupoty (zdrady??) rządzących. Zaradzic tez mozna tylko na tym poziomie (wszystko inne to pomoc dorazna). A pierwszym krokiem winno byc uswiadomienie współobywatelom tych prostych prawd (a pierwszym etapem tego pierwszego kroku byl dla mnie Twoj post). No, ale wlasnie TO było bredzeniem. (Marginesowo: trudno, by mnie radowalo podobne stanowisko, brak uwagi w czytaniu, bezmyślność, moze trolling a do tego brak, powedzmy ze, oglady.)
PS. Te zasoby to wg mnie po to Bog dal, zeby je obracac na dobro (nasze wspolne, w tym te dzieci, jako podstawe bytu panstwowego). aaaaa, o zasobach, to ja bym dlugo mogla. Powstrzymuje sie przed offtopami.
Tak mi się zdaje, ze jakbyśmy tu wszyscy mieli możliwość pogadać sobie na żywo, to uniknęlibyśmy wielu domysłów i wzajemnego wartościowania. Pisanie do siebie jest kalekie, ułomne, nie wyraża wprost tego, co chcemy drugiej osobie powiedzieć – ja odczuwam nieraz przykre skutki szybkiego odpisywania drugiemu, bo coś zapomnę, źle sformułuję, nie ten wyraz użyję – i drugi już się na mnie zżyma… Ech, z człowiekiem to trzeba delikatnie…
Naprawdę nie zauważyłam, żeby Cię ktoś zelżył, chodzi Ci pewnie o użycie słowa “bredzisz”… Jakośs go nie odebrałam napastliwie, a wypowiedź Twoją odebrałam jako zasadną, tak samo jak wypowiedź Lju… Hmm, może trzeba po prostu głębszego wgryzienia w temat do spółki z innymi blogerami ;-), przecież wiem, co myślisz o tym, co się w Polsce wyrabia, na tyle poznałam Twoje stanowisko już na NE, ze nie mam wątpliwości co do Twych dobrych intencji… Bez sensu gadam…
Uwierz mi, ze ja nawet tutaj czasem też czuję się, jakby mi ktoś “won” powiedział i plotę trzy po trzy (dwa razy to odczułam), ale może jestem przewrażliwiona, jakiś ciężki czas mam ostatnio.
dla państwa najtaniej wychodzi wykwalifikowany imigrant, ale bez rodziny naród wymrze. było o tych Polkach w ciąży, bo więcej rodzi się za granicą niż w kraju ale to zupełnie nietrafne, skoro para rodziców zaharowuje się i nie polega na zasiłkach ale na sobie. większym problemem niż becikowe jest obciążenie podatkami i własny kąt, stąd ludzie uciekają do normalności, ustrój w którym ciężka praca nie pozwala na utrzymanie rodziny jest nieludzki. kapitalizm wysłał kobiety do pracy a socjalizm kazał wierzyć, że państwo pomoże, podczas gdy najważniejsze są perspektywy, by samemu móc na wszystko zapracować
Tak, to jest chore. Wywłaszczenie Polaków z ich dóbr naturalnych jest skrajnym draństwem. Te zasoby z racji prawa Bożego i naturalnego są własnością polskiego narodu, czyli każdego Polaka, a obecne ludzkie regulacje są z tym sprzeczne.
Najlepsze znane mi rozwiązanie problemu zasobów naturalnych, a dokładnie kopalnych, w połączeniu z ochroną życia od poczęcia i remedium na zapaść demograficzną, wyartykułował w przebłysku geniuszu Tomasz Urbaś. Polega ono na uwłaszczeniu *wszystkich* Polaków tymi przyrodzonymi zasobami, w tym wszystkie dzieci od chwili poczęcia. Sprzedaż tych zasobów oznacza konieczność przekazania zysku jego właścicielowi, czyli każdemu Polakowi. Uwaga, nie chodzi o wspólny budżet administrowany przez urzędników, ale o podzielenie zysku i przekazanie na indywidualne specjalne konta. Matka już od początku ciąży dysponowałaby środkami przyznanymi dziecku, duża liczba dzieci nie pogarsza tak sytuacji materialnej wielodzietnej rodziny, a w przypadku biednych rodzin może nawet poprawia, chorzy i niezdolni do pracy mają wsparcie, a to wszystko odbywa się bez przymusowego ściągania podatków do wielkiego budżetu, tylko poprzez dystrybucję wypracowanego zysku. Kto z to płaci? Ten, który potrzebuje tych zasobów i je kupuje. Firmy wydobywcze w tym rozwiązaniu świadczą tylko usługi wydobycia i/lub przetworzenia towaru będącego własnością Polaków.
Rodzina polska nie jest ani gorsza, ani lepsza od ukraińskiej czy rosyjskiej, ale rządy sprawowane nad polskim narodem może już są, bo dobro narodu jest gdzieś na którymś dalszym planie.
@ bez kropki
Może po prostu źle Cię zrozumiałem. Pozdrawiam
Bardzo dla mnie wazne Twe ostatnie zdanie… Doceniam, ze miales odwage powiedzieć to publicznie. Tak, z pewnościa źle mnie zrozumialeś. Mam nadzieje, ze wiecej sie nam to nie zdarzy.
Pisze krotko, bo musze, nie dam rady inaczej. A wkur*ło mnie nazwanie bełkotem samego jądra sprawy narodowej (przetrwanie biologicznej tkanki narodu + sprawy temu służące, jak kasa, budżet państwa, zasoby naturalne, podatki itp.)
Coś nerwowo dzisiaj na Legionie.
Dlaczego tak rzadko tu zaglądasz? Przecież jeden, lub dwóch blogerów nie mogą być tego powodem – a Twoje komentarze są zawsze bardzo rzeczowe, z zainteresowaniem je zawsze czytam.
A co do tematu notki:
Nasz naród ma wymrzeć. Jego trwaniem nikt w Europie nie jest zainteresowany.
I nasi rządzący też, bo przecież polskość to nienormalność.
Co zdolniejszych wyłowi zagranica, pracowitszych też, a reszta?
Przy tak działającej służbie zdrowia…., to nie potrwa długo.
Czy Ostatnia Instancja Polaków – Konferencja Episkopatu Polski pisnęła chociażby cokolwiek o tym mordowaniu Polski na raty ?
Chciałbym wiedzieć czy oprócz gromienia Ks. Natanka, oprócz “odpisu 0,5%” i oprócz Antyintronizacji , nasi Umiłowani Pasterze interesują się życiem a raczej wymieraniem narodu.
Wyprzedzająco odpowiadam: Tak, codziennie modlę się za naszch Umiłowanych Pasterzy.
Droga Kropko! Boję się, że to nie idzie w tę stronę co powinno. Widać, że Patron nie zobowiązuje. Myślę, że to pierwszy objaw iż panować będzie tu chów wsobny. Myślę, że my nie jesteśmy krewnymi, więc jako tacy jesteśmy skazani na wyrżnięcie. Musimy chociaż beczeć.