Jak na religijny film dobrze zrobiony.
Józef dowiódł Egipcjanom, że Bóg jego przodków jest najpotężniejszy. Mimo tego oni potem wrócili do swoich bożków, bo ”tradycja”.
Ludzie bardzo przywiązują się do tradycji, trudno potem to odkręcić, bo trzeba by zaprzeczyć własnej historii i tożsamości, a ta związana jest z kulturą, liturgia jako SPOSÓB jest jej częścią.
Zydzi za czasów Jezusa też byli przywiązani do swoich zwyczajów, stąd go nie rozpoznali.
Nawet uczniowie którzy szli do Emaus nie rozpoznali Jezusa mimo iż wiedzieli, że grób jest pusty, ”ich oczy były na uwięzi” bo wierzyli w to co znali, nie byli gotowi na żadne NOWE niespodzianki mimo iż widzieli tyle cudów na własne oczy.
”Kto chce pójść za mną, musi zaprzeć się samego siebie” czyli być gotowym na całkiem nowe które przeczy temu co znamy- ”nie moja wola, ale Twoja”- oto istota wiary.
Na spotkaniach charyzmatyków widzę jak skrupulanci nie umieją otworzyć się na działanie Ducha św, pozostają sztywni, nieufni, analizują, a potem szemrzą.
Faryzeusze szemrali, bo ich oczy (duszy) były na uwięzi.
A co to takiego?
To spotkania modlitewne z intencjami/prośbami do Ducha św. o łaski uzdrowienia, bądź inne.
http://www.katolik.pl/spotkania-charyzmatyczne-z-modlitwa-o-uwolnienie,21146,794,news.html
http://mimj.pl/category/swiadectwa/
To już któreś z kolei świadectwo o Czatachowej, ostatnio słyszałam jedno na żywo.
Dzięki.