Myśl dnia
Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi jak Miłosierdzie Boże – owa miłość łaskawa, współczująca,
wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom Świętości Boga.
Święty Jan Paweł II, papież
Johann Wolfgang Goethe
PIĄTEK XV TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II
PIERWSZE CZYTANIE (Wj 11,10-12,14)
Baranek paschalny
Czytanie z Księgi Wyjścia.
Mojżesz i Aaron wykonali wszystkie cuda przed faraonem. Lecz Pan uczynił upartym serce faraona, tak iż wzbraniał się wypuścić synów Izraela ze swego kraju.
Pan powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: „Miesiąc ten będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku. Powiedzcie całemu zgromadzeniu Izraela tak: «Dziesiątego dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny, o baranka dla domu. Jeśliby zaś rodzina była za mała dla spożycia baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób. Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co każdy może spożyć.
Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać.
I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, spożyją je z chlebem niekwaszonym i gorzkimi ziołami. Nie będziecie spożywać z niego nic surowego ani ugotowanego w wodzie, lecz upieczone na ogniu, z głową, nogami i wnętrznościami. Nie może nic pozostać z niego na dzień następny. Cokolwiek zostanie z niego na następny dzień, w ogniu spalicie. Tak zaś spożywać je będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach, laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana.
Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej od człowieka aż do bydła i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu. Ja Pan. Krew będzie wam służyła na oznaczenie domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską.
Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia w tym dniu świętować będziecie na zawsze»”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 116B,12-13.15-16bc.17-18)
Refren: Kielich zbawienia wzniosę w imię Pana.
Czym się Panu odpłacę *
za wszystko, co mi wyświadczył?
Podniosę kielich zbawienia *
i wezwę imienia Pana.
Cenna jest w oczach Pana *
śmierć Jego świętych.
Jam sługa Twój, syn Twej służebnicy. *
Ty rozerwałeś moje kajdany.
Tobie złożę ofiarę pochwalną *
i wezwę imienia Pana.
Wypełnię me śluby dla Pana *
przed całym Jego ludem.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 10,27)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Moje owce słuchają mojego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mt 12,1-8)
Syn Człowieczy jest Panem szabatu
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.
Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, będąc głodni, zaczęli zrywać kłosy i jeść.
Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: „Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat”.
A On im odpowiedział:
„Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie wolno było jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym kapłanom?
Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia.
Gdybyście zrozumieli, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary», nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu”.
Oto słowo Pańskie.
**************************************************************************************************************************************
KOMENTARZ
W łączności z ofiarą Jezusa
Jezu, niesłusznie skazany na śmierć. Przyjmij cierpienia, które przeżywam, i włącz je w ofiarę krzyża, która odkupiła świat. Niech moje cierpienie przeżywane w łączności z Tobą przyniesie duchowe owoce.
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
#Ewangelia: To różni nas od Boga…
Mieczysław Łusiak SJ
Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, będąc głodni, zaczęli zrywać kłosy i jeść.
Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: “Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat”.
A On im odpowiedział: “Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie wolno było jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym kapłanom?
Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście zrozumieli, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary», nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu”.
Komentarz do Ewangelii:
Prawo winno służyć człowiekowi, a nie człowiek prawu. Zapewne każdy człowiek zgodzi się z tym, ale już nie każdy żyje zgodnie z tą zasadą. Niestety, często ważniejsze są dla nas zasady i prawo, niż człowiek i jego dobro.
“Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Te słowa oznaczają, że dla Boga najważniejszy jest człowiek. Gdyby powiedział, że wyżej ceni sobie ofiary niż miłosierdzie, to oznaczałoby, że stawia siebie przed człowieka, czyli nas nie kocha. U nas niestety często jest odwrotnie. Z wielkim trudem przychodzi nam stawiać każdego człowieka choćby na równi ze sobą, a co dopiero ponad siebie. I tu różnimy się od Boga.
Na dobranoc i dzień dobry – Mt 12, 1-8
Mariusz Han SJ
Chce miłosierdzia niż ofiary…
Łuskanie kłosów w szabat
Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, będąc głodni, zaczęli zrywać kłosy i jeść. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat. A On im odpowiedział: Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie było wolno jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym kapłanom?
Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu.
Opowiadanie pt. “O Biblii i biedzie”
Pewnego dnia przyszła do Św. Franciszka kobieta prosząc, aby jej pomógł w biedzie. – Jak sądzisz – spytał święty brata kucharza – co możemy jej dać?
– W domu nic nie mamy – odpowiedział brat – nie wiem nawet, co będę dzisiaj gotował na kolację. Jedyna rzecz, którą mamy, to Biblia, ale tę księgę potrzebujemy każdego dnia do wspólnych modlitw.
– Oddaj jej Biblię. Niech ją sprzeda i złagodzi swą biedę, bo przecież w tej księdze napisano, że mamy pomagać biednym. Bogu podoba się więcej, gdy ją ofiarujemy i czynimy to, o czym jest tam napisane, niż gdybyśmy ją tylko czytali.
Refleksja
Miłosierdzie jest ważniejsze niż wszelkie ofiary. Nasze zachowanie to więcej niż słowa, bo jest to potwierdzenie tego, co głosimy naszym postępowaniem. Gest otwartej ręki i pomocy nie potrzebuje już żadnych słów, bowiem “gołym” okiem widać, kim człowiek jest i co sobą reprezentuje. Dlatego tak ważne jest nie tylko co i jak głosimy, ale nasze postępowanie, które ma być potwierdzeniem naszych przekonań…
Jezus uczy nas, że gest otwartej ręki, by pomóc tym najbardziej potrzebującym, to nie tylko teoria, ale codzienne życie. Każdego dnia znajdzie się zawsze ktoś, kto realnie potrzebuje naszej pomocy, konkretnego gestu. Co nie oznacza, że mamy być naiwni i realizować czyjeś zachcianki. Liczy się jednak gest otwartości, aby to co wyrażamy w słowach, było realizowane w codziennym życiu…
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Dlaczego miłosierdzie jest tak ważne?
2. Dlaczego zgodność słów z postawą jest tak ważne?
3. Jak być wiarygodnym w dzisiejszym świecie?
I tak na koniec…
Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi jak Miłosierdzie Boże – owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom Świętości Boga (Jan Paweł II)
Dzień powszedni
Mt 12, 1-8
Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, będąc głodni, zaczęli zrywać kłosy i jeść. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: «Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat». A On im odpowiedział: «Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie wolno było jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym kapłanom? Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście zrozumieli, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu».Jezus wędruje z uczniami w dzień szabatu. Uczniowie są głodni. Idąc wśród zbóż, posilają się ziarnami wyłuskanymi z kłosów. Nie wolno im było tego robić ze względu na święty dzień odpoczynku. Jezus jest z nimi i nie zabrania im tego
Faryzeusze widząc uczniów łuskających kłosy, zwracają Jezusowi uwagę. Prawo żydowskie zabraniało jakiejkolwiek pracy w szabat. Dla faryzeuszy prawo było najważniejsze! Wielokrotnie zarzucali Jezusowi, że nie zachowuje szabatu. Jezus po raz kolejny wytyka faryzeuszom nieznajomość Tory i ich przewrotną interpretację słów Pisma. Ich skupienie się na prawie, bez względu na Prawo miłości. Czy w wypełnianiu prawa kierujesz się miłością do Boga i bliźniego?
Jezus swoimi czynami pokazywał, że szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Wierność Bożym nakazom nie polega jedynie na ścisłym przestrzeganiu prawa. Brak równowagi pomiędzy sprawiedliwością i miłosierdziem prowadzi do wypaczenia jednego i drugiego. Gdzie są twoje braki w tym względzie?
Poproś najlepszego Mistrza, Jezusa, abyś dokonywał właściwych wyborów, kierując się zawsze tym, co bardziej pomaga Ci zjednoczyć się z Bogiem.
Kazanie 155,6
Zwróćcie uwagę, bracia, na wielką tajemnicę harmonii i różnicy między dwoma Prawami i dwoma ludami. Dawny lud świętował Paschę nie w pełnym świetle, ale w cieniu tego, co miało nadejść (Kol 2,17), a pięćdziesiąt dni po obchodach Paschy… Bóg dał im Prawo napisane własną ręką na górze Synaj… Bóg zstąpił na Synaj pośród ognia, wzbudzając trwogę u ludzi, którzy stali daleko i napisał Prawo swoim palcem, na kamieniu, a nie w sercach (Wj 31,18). Zupełnie inaczej było, kiedy Duch Święty zstąpił na ziemię, uczniowie trwali razem w jednym miejscu i zamiast ich przestraszyć ze szczytu góry, wszedł do domu, gdzie byli zgromadzeni (Dz 2,1nn). Dał się słyszeć z nieba szum, podobny do zbliżającego się gwałtownego wiatru, ale ten hałas nikogo nie przestraszył.
Usłyszeliście hałas, ujrzeliście także ogień, ponieważ na górze odróżniano te dwa zjawiska: hałas i ogień. Na górze Synaj ogień był otoczony dymem; tutaj, przeciwnie, wyraźnie jaśnieje: „Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły” – czytamy w Piśmie. Czy to ogień powodował strach? Wcale nie: „Na każdym z nich spoczął jeden”… Posłuchajcie tego języka, który przemawia i zrozumcie, że to duch pisze, nie na kamieniu, ale w sercu. W ten sposób zatem „Prawo Ducha życia”, zapisane w sercu, a nie na kamieniu, to Prawo Ducha życia, które jest w Jezusie Chrystusie, w którym Pascha została odprawiona w prawdzie (1Kor 5,7), „uwolniło was od prawa grzechu i śmierci” (Rz 8,2).
************
Święty Aleksy, wyznawca | |
Błogosławione dziewice i męczennice Teresa od św. Augustyna i Towarzyszki | |
Błogosławiony Paweł Piotr Gojdič, biskup | |
Święty Leon IV, papież |
Ukraina: Abp Mokrzycki potępił akty terroru
KAI / pk
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Ukrainy abp Mieczysław Mokrzycki przekazał wyrazy głębokiego współczucia dwóm milicjantom, którzy 14 lipca zostali poważnie ranni w wyniku zamachów bombowych.
Wczesnym rankiem pod drzwiami posterunków dzielnicowych we Lwowie doszło do eksplozji materiałów wybuchowych, które ciężko zraniły 24-letniego porucznika i 31-letnią kobietę, starszego porucznika milicji. Trwają poszukiwania sprawców zamachów.
W wyniku strzelaniny z udziałem bojowników Prawego Sektora i milicji w Mukaczewie na Zakarpaciu zginęły co najmniej dwie osoby, a kilkanaście osób, w większości milicjantów, zostało rannych.
– Wyrażam głębokie współczucie pracownikom milicji, którzy doznali poważnych obrażeń ciała w wyniku aktów terrorystycznych we Lwowie 14 lipca 2015 roku. Modlę się o zdrowie dla was i pełne wyzdrowienie oraz o ulżenie cierpieniom waszych rodzin – napisał metropolita lwowski w swym przesłaniu.
Zapewnił, że Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie potępia zdecydowanie wszelkie przejawy przemocy w różnych miejscach kraju i dodał, że “nic nie może usprawiedliwiać zamachów na życie dane ludziom przez Boga”. Wezwał do trwania “na gorliwej modlitwie o powstrzymanie wojny i o porozumienie w naszym społeczeństwie”.
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,22803,ukraina-abp-mokrzycki-potepil-akty-terroru.html
***********
Pokazał nam jak wygląda kroczenie do świętości
KAI / ptt 27.04.2015 10:13
– Naśladujmy Jana Pawła II, bo przecież mogliśmy widzieć, na czym polega kroczenie do świętości – zachęcił wczoraj abp Mieczysław Mokrzycki. Metropolita lwowski przewodniczył w bydgoskim Kościele Rektorskim Zgromadzenia Ducha Świętego Eucharystii, w czasie której uroczyście wprowadzono relikwie papieża Polaka.
Według abp. Mokrzyckiego należy w poczuciu obowiązku zadać sobie pytanie: “Czego uczy nas świętość tego niezwykłego ucznia Jezusowego z XXI wieku? Kim on był i kim powinien być dla nas?”. Metropolita lwowski uważa, że Jan Paweł II był wyjątkowym człowiekiem, “mimo, że takim samym jak my, to jednocześnie innym”, odróżniającym się swoim zachowaniem, postawą, sposobem mówienia czy reagowania.
– Jakoś w przedziwny sposób promieniował, oddziaływał na innych. Stając przy nim odczuwało się pokój, miało się poczucie bezpieczeństwa, życzliwości. Co zatem na to wszystko się złożyło. Skąd czerpał tyle sił, skąd wziął się u niego ten szczególny charyzmat? – pytał hierarcha.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Ukrainy obrządku łacińskiego podkreślił, że Ojciec Święty był człowiekiem wiary, jego myśli wciąż zwracały się ku Panu Bogu. – Dlatego nigdy nie żałował czasu na modlitwę i zawsze musiał mieć go tyle, ile uznał za stosowne. Nie rozpoczynał nigdy dnia ani też pracy, jeżeli się nie pomodlił. Także Eucharystia była dla świętego sprawą najważniejszą i najświętszą, stanowiła centrum jego życia i każdego dnia – powiedział.
W życiu modlitwy Jana Pawła II – jak zauważył abp Mieczysław Mokrzycki – uderza ewangeliczna prostota. Jest to święty, który trwał na kolanach przed Bogiem, żył Bogiem i dla Boga.
– Kanonizacja Jana Pawła II otworzyła przed nami nowe perspektywy na przyszłość. Przede wszystkim zobowiązała nas do jeszcze uważniejszego i bardziej twórczego odczytywania jego dziedzictwa zawartego w słowach, w jego osobowości, w stylu życia i służby – zakończył metropolita lwowski.
Relikwie podarowane Zgromadzeniu Ducha Świętego to relikwie pierwszego stopnia. Stanowi je włos św. Jana Pawła II.
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,21981,pokazal-nam-jak-wyglada-kroczenie-do-swietosci.html
**********
Błędy papieża
James Martin SJ
Przyznanie się do błędu jest koniecznością dla rozwoju życia duchowego. Przykład dał papież Franciszek podczas konferencji na pokładzie samolotu – pisze James Martin SJ.
“To mój błąd” powiedział papież Franciszek w trakcie drogi powrotnej ze swojej wizyty w Ameryce Południowej do Watykanu. Papieskie konferencje medialne na pokładach samolotów stały się ostatnio odrębnym gatunkiem – żywym przykładem “Nowej Ewangelizacji” – wobec którego dziennikarze stale oczekują okolicznościowej sensacji. Komentarz Franciszka “Kim jestem, by osądzać?” odnoszący się do księży gejów, został wypowiedziany właśnie podczas jednego z takich spotkań.
Przyznanie się papieża do popełnienia błędu było uderzające. Został on zapytany przez reportera o to, dlaczego nie mówił częściej o klasie średniej (w przeciwieństwie do częstych wypowiedzi o wykroczeniach bogatych czy prawach biednych).
Dla wielu odpowiedź Franciszka była przeciwna do tego, czego oczekiwano: to jest obrony, wyparcia się czy też wstrzymania się od komentarza. Zamiast tego, podczas wywiadu papież stwierdził: “Dziękuję bardzo. To bardzo dobra uwaga, dziękuję. Masz rację. To mój błąd, że o tym nie myślałem. Skomentuję to, ale nie po to, by siebie usprawiedliwiać. Masz rację. Muszę się zastanowić”.
Publiczne przyznanie się dostojnika kościelnego do błędu jest pokrzepiające. Czynili to zresztą poprzednicy papieża, jak i oczywiście sam Franciszek. W wywiadzie dla America Magazinew 2013 roku, przeprowadzonym zaraz po wyborze, z żalem wspominał on czas, w którym sprawował funkcję jezuickiego prowincjała czy lokalnego przełożonego w Argentynie, mówiąc o swoich błędach szczegółowo: “Na początku moje jezuickie rządy miały wiele wad. (…). Mój autorytarny i nagły sposób podejmowania decyzji wpędził mnie w poważne kłopoty”.
Przyznaj się do błędu
Przyznawanie się do błędów jest dla chrześcijan koniecznością. Dlaczego? Z wielu powodów.
Po pierwsze, musimy przepraszać za grzechy, które w pewnym sensie są też błędami. Oczywiście, należy rozróżnić między tym co “błędne”, a tym co “grzeszne”. Papież Franciszek nie “zgrzeszył” nie wspominając w swoich mowach i kazaniach o klasie średniej. Ale w wielu przypadkach dopuszczenie do błędu jest jednocześnie dopuszczeniem grzechu. Stąd katolicka teologia podkreśla potrzebę uczciwego wyznawania grzechów, dążenia do ich odpuszczenia i odpokutowania.
Musimy przyznawać się do błędów zarówno na poziomie jednostki jak i wspólnoty. Przykładem “wspólnotowego” przyznania się do błędu były przeprosiny papieża za “ciężkie grzechy“ i przestępstwa, które Kościół popełnił względem Indian w epoce kolonialnej.
Po drugie, przyznawanie się do błędu jest zbawiennym wręcz przypomnieniem, że nie jesteśmy doskonali. Szczególnie dla tych, którzy pełnią role kierownicze, którym często podlegają inne osoby, u których szuka się przewodnictwa i których się podziwia czy wręcz uwielbia – dla tych pokusa wywyższania się może być bardzo silna (w końcu ludzie określają go jako “Waszą Świątobliwość”).
Przyznawanie się do błędu jest świetną drogą do stawania się pokornym i porzucania tendencji do wywyższania się, czy wręcz pokusy “zbawicielstwa”. Jak mawia mój kierownik duchowy: “Jest Dobra Nowina i jest Lepsza Nowina. Dobra mówi nam o tym, że Zbawiciel istnieje. Lepsza – że nie jesteś nim ty”. Pokusy wywyższania się i “zbawicielstwa” są pułapkami w życiu duchowym, ponieważ z jednej strony mówią, że nie potrzebujesz Boga, a z drugiej – że jesteś Nim sam.
Po trzecie, przyznanie, że możesz zrobić rzeczy lepiej, ma też swój praktyczny aspekt. Wysłuchanie krytyki w otwarty sposób, tak jak zrobił to papież, zmiana kierunku i poukładanie spraw od nowa, jest świetną strategią w zarządzaniu. Pomaga ci (i twojej organizacji) uniknąć ośmieszenia. Przeciwną strategią byłoby zaprzeczenie, że potrzebujesz krytyki, co prowadzi do skostnienia twoich osądów i ich banalności.
Skąd pochodzi gotowość papieża do przyznania się, że potrzebuje on zmiany kursu? Sporą rolę może grać jego jezuicka przeszłość (założę się, że wiedzieliście, że w końcu to powiem).
Święty patron Planu B
Święty Ignacy Loyola, założyciel Jezuitów, był czasem opisywany jako “święty patron Planu B”. Jeśli poznasz choć trochę jego życie, to zobaczysz nieustanne przyznawanie się do błędów, rozważanie i zmianę planów oraz ustalanie celów na nowo. Święty Ignacy czynił to bez poczucia, że (a) zawiódł, czy też (b) zawiódł w rozpoznaniu woli Boga.
Przykładowo, jako młody chłopak dorastający w Kraju Basków (dzisiejsza Hiszpania) Ignacy miał ogromne pragnienie zostania rycerzem. Rozpoczyna realizować swój plan, najpierw służąc jako giermek, a potem rycerz lokalnego władcy. Wszystko wydawało mu się jasne, aż do czasu bitwy pod Pampeluną w 1521 roku, kiedy to kula armatnia roztrzaskała jego nogę. Został zmuszony, by odzyskiwać siły w zamku swojej rodziny. I co teraz? Cóż: zmiana na Plan B, choć Ignacy nie miał pojęcia, co miałby on przynieść.
Po jakimś czasie Plan B stał się jasny. W trakcie leczenia Ignacy czytał wiele książek o świętych i o życiu Chrystusa, które obudziły w nim pragnienie do ich naśladowania. Wówczas rozpoczął drogę nawrócenia, podczas której porzucił marzenia o rycerstwie, a następnie został poprowadzony do małej jaskini w miasteczku Manresa. Tam doznał wielu mistycznych doświadczeń, które dały mu pewność, że dokonał właściwego wyboru.
W Manresie Ignacy uznał, że najlepszą drogą do doświadczenia Boga jest surowe życie – podjął się wielu umartwień w zakresie diety i troski o siebie. W końcu jednak doszedł do wniosku, że popełnił błąd: przecież niszczył swoje zdrowie. Dlatego przyszedł czas na kolejną zmianę. Tym razem Plan B oznaczał dla niego troskę o swój stan fizyczny. Ta lekcja miała też swoje konsekwencje wspólnotowe: Ignacy wprowadził bowiem szereg wskazań do Konstytucji Jezuitów, aby dbali oni o swoje zdrowie.
Plan B nauczył go czegoś. Gdy św. Franciszek z Asyżu został powiadomiony o swoich problemach z oczami spowodowanych częstym płaczem w trakcie modlitwy, lekarze wskazali mu, by przestał płakać. Ale on nie przestał, bo wolał raczej oślepnąć niż zrezygnować z duchowego pocieszenia. Z drugiej strony, gdy Ignacy miał ten sam problem, a lekarze wskazali mu, by przestał płakać podczas mszy świętej, to przestał. Nie obawiał się on zmiany i nie bał się robienia rzeczy inaczej niż wcześniej.
W dalszej części swojego życia Ignacy dał najbardziej uderzający przykład zmiany kursu. Postanowił, że wybierze się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Po wielu męczących przygodach trafił tam tylko po to, by usłyszeć od franciszkańskich opiekunów, że pozostanie na miejscu będzie dla niego zbyt niebezpieczne i że musi odejść. Ignacy odpowiedział, że odejdzie tylko wtedy, gdy zostanie mu to nakazane pod karą grzechu. Nakaz został wydany. Ustalony Plan B oznaczał powrót do domu.
Przez pozostałą część swojego życia Ignacy stale układał sprawy na nowo i powracał do Planu B. Gdy zebrał wokół siebie grupę mężczyzn na Uniwersytecie Paryskim, grupę która stała się rdzeniem Towarzystwa Jezusowego, zdecydował o ponownej pielgrzymce do Ziemi Świętej. Pielgrzymka ponownie się nie udała i ponownie wymyślony został kolejny Plan B. Grupa stawiła się przed papieżem, który wskazał im, gdzie chce, aby podążali.
Ostatecznie Ignacy chciał być po prostu zwykłym członkiem Towarzystwa – tak jak pozostali – i iść tam, gdzie zachodziłaby potrzeba. I tutaj zastał go kolejny Plan B: został wybrany na generalnego przełożonego, miał kierować całym zakonem i spędzić resztę życia w Rzymie.
Stwierdzenie “to mój błąd” i otwarcie się na nowe sposoby działania, nie jest niczym zaskakującym dla jezuitów, bo nie byliby tu, gdzie są bez licznych zmian, jakie przeszedł św. Ignacy Loyola w swoim życiu. Bez nich Ignacy byłby prawdopodobnie skromnym robotnikiem w Ziemi Świętej i zapewne nigdy nie założyłby zakonu.
A my pewnie nie mielibyśmy takiego papieża.
Tekst ukazał się pierwotnie w czasopiśmie “America Magazine”.
Przetłumaczył Karol Wilczyński.
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2059,bledy-papieza.html
**********
Co jest niezwykłego w przysiędze miłości?
ks. Marek Dziewiecki, Marta Jacukiewicz /br
Najpiękniejsza więź, jaka jest osiągalna między mężczyzną a kobietą, nie pojawia się samoczynnie. To znacznie więcej niż zakochanie. Zobacz, na czym zbudować prawdziwą miłość.
Marta Jacukiewicz: Kiedy myślimy o małżeństwie, zdajemy sobie sprawę, że jest to odpowiedzialna decyzja, odpowiedzialny wybór – na całe życie. Dlaczego małżeństwo jest aż tak ważne?
ks. Marek Dziewiecki: W zamyśle Boga małżeństwo to podstawowe powołanie i najważniejsze miejsce rozwoju człowieka. Bóg pragnie, by każde małżeństwo było historią wielkiej miłości między mężczyzną a kobietą. To najbardziej zdumiewająca forma przyjaźni i największe święto radości, jakie jest możliwe w relacjach międzyludzkich na tej ziemi. Małżeństwo oparte na nieodwołalnej miłości i na trwałej radości jest w oczach Stwórcy aż tak cenne, że Jezus wyniósł je do godności sakramentu, czyli do miejsca, w którym Bóg jest szczególnie obecny, w którym szczególnie błogosławi i w którym szczególnie widoczna jest Jego miłość do ludzi. Najsilniejsza i najpiękniejsza więź, jaka jest osiągalna między mężczyzną a kobietą, nie pojawia się samoczynnie. Nie jest automatycznym wynikiem tego, że oto on i ona od pewnego czasu chodzą ze sobą, że się w sobie zakochali i stanowią parę. Początkiem małżeństwa jest podjęcie decyzji na całe życie. Bez takiej decyzji małżeństwo nie zaistnieje. Narzeczeni stają się małżonkami wtedy, gdy on i ona – przy świadkach i z powołaniem się na Boga – składają najbardziej niezwykłą przysięgę miłości, jaką mężczyzna i kobieta są w stanie sobie ślubować. Bardzo ważne jest to, by obydwoje narzeczeni w sposób precyzyjny i pogłębiony rozumieli każdy element przysięgi, czyli by byli całkowicie świadomi tego, na co się decydują.
Przysięga małżeńska zaczyna się od słowa “ja”…
Słowo “ja” ma tu kluczowe znaczenie. Oznacza ono, że to właśnie ja biorę ciebie za żonę czy za męża. Tak silne zaakcentowanie tego słowa nie jest tu czymś przypadkowym i nie ma nic wspólnego z egocentryzmem. Ma za to wszystko wspólnego z odpowiedzialnością. Oto ja biorę ciebie za małżonka. A skoro ja to czynię, to znaczy, że jest to moja autonomiczna, świadoma i dobrowolna decyzja. To znaczy także, że nikt mnie do tego nie zmusza, ani nawet nie zachęca. To znaczy, że pełną niezależność w tym względzie pozostawia mi zarówno Bóg, jak i ludzie, wśród których żyję. W przeciwnym przypadku małżeństwo byłoby nieważne. To ja wybieram sobie małżonka i czynię to na własne ryzyko. Owo “ja” oznacza również, że decyzję o małżeństwie podejmuje cały człowiek. To nie jest jedynie decyzja jego woli. Przeciwnie, to decyzja, która promieniuje z całego człowieczeństwa i która angażuje całe człowieczeństwo: ciało, świadomość, emocje, sumienie, wolność, aspiracje, priorytety, sferę moralną, duchową i religijną. Złożenie sakramentalnej przysięgi małżeńskiej wymaga od narzeczonych zdolności do podejmowania decyzji na zawsze. Do małżeństwa nie są zdolni ci, którym brakuje odwagi do podejmowania takich decyzji. Odwaga podejmowania nieodwołalnej decyzji płynie z mocy miłości, a nie z fizycznego czy emocjonalnego zauroczenia drugą osobą, gdyż popędy i emocje przemijają i nie są fundamentem żadnej więzi trwałej, szczęśliwej i wiernej.
Co znaczy wziąć kogoś za męża lub żonę?
“Biorę ciebie za żonę/za męża” – te słowa oznaczają, że małżonek staje się odtąd dla mnie kimś absolutnie wyjątkowym. To nie będzie ledwie mój partner czy partnerka, albo ktoś, z kim zwiążę się jedynie na zasadzie próby. Wziąć kogoś za żonę czy za męża to publicznie zadeklarować, że od tego momentu ta osoba staje się dla mnie kimś najważniejszym na ziemi, czyli kimś jeszcze ważniejszym niż te osoby, które dotąd kochałem najbardziej. Jezus wyjaśnia, że “opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem” (Mt 19, 5). Od momentu zawarcia małżeństwa troska o więź z żoną czy mężem ma pierwszeństwo nawet przed troską o ukochanych rodziców, o rodzeństwo czy o serdecznych przyjaciół! Złożenie przysięgi małżeńskiej to publiczne zadeklarowanie tego, że innym osobom nie wolno usiłować budowania ze mną więzi tak silnej i tak intymnej, jaka jest właściwa jedynie dla małżonków. Warunkiem dochowania przysięgi małżeńskiej jest nie tylko duży stopień niezależności od rodziców i innych bliskich, ale także od wszystkich ludzi, z którymi małżonkowie będą mieli kontakt w przyszłości, na przykład w miejscu pracy czy w środowisku znajomych.
“… i ślubuję Ci miłość…”. Miłość na wzór Chrystusa?
Oczywiście chodzi tu o miłość, jakiej uczy nas Jezus, gdyż żadna inna miłość nie jest miłością prawdziwą. Ten centralny element przysięgi małżeńskiej oznacza, że narzeczeni nie ślubują sobie pożądania, zakochania, tolerancji czy akceptacji, lecz miłość! Nic mniejszego niż wielka miłość, jakiej uczy nas sam Bóg, nie wystarczy do tego, by ona i on byli ze sobą szczęśliwi na zawsze! Wzorem dla małżonków nie jest więc jakakolwiek miłość, czy też to, co za miłość uznają oni sami albo telewizyjni “eksperci”, lecz wyłącznie ta miłość, jakiej uczy nas Jezus i jaką On pierwszy nas ukochał: bezwarunkowo, w dobrej i złej doli, aż do śmierci. Dojrzali małżonkowie fascynują się Jezusem, gdyż pragną uczyć się miłości od Mistrza, a nie od czeladników. Chrystus, który umiłował Kościół tak, jak mąż ma kochać – z wzajemnością – swoją żonę,uczy nas miłości ofiarnej i czułej, a jednocześnie miłości mądrej, czyli takiej, która wyraża się na różne sposoby, gdyż jej komunikowanie dostosowane jest do sytuacji i zachowania kochanej osoby. Małżonkowie przysięgają sobie to, że w każdej sytuacji będą się wspierać i sobie pomagać. Nie przysięgają natomiast tego, że będą siebie nawzajem rozpieszczać, że będą pobłażliwie patrzeć na ewentualne błędy współmałżonka czy że jedno podporządkuje się tej drugiej osobie.
Podobnie z przebaczeniem błędów? Też w imię Miłości?
Miłość mądra na wzór Jezusa oznacza, że mąż i żona patrzą na siebie jak na bezcenny skarb i że są gotowi przebaczać tej drugiej stronie jej ludzkie niedoskonałości, ale pod warunkiem, że osoba błądząca potrafi – z miłości! – uznać wprost swoje winy, przeprosić, zmieniać się na lepsze, zanim poprosi współmałżonka o przebaczenie. Kto naprawdę kocha, ten nie oczekuje od żony czy męża naiwności albo pobłażania dla popełnianych przez siebie błędów. Wymaga natomiast od siebie tego, by codziennie i na różne sposoby komunikować miłość, którą przysiągł.
Wzajemna miłość mobilizuje małżonków do pracy nad sobą, do rozwoju i dorastania do świętości po to, by kochać współmałżonka każdego dnia coraz bardziej. Miłość sprawia, że on i ona potrafią także coraz bardziej, z coraz większą wdzięcznością i czułością przyjmować miłość od tej drugiej osoby. Małżonkowie ślubują sobie miłość aż tak ufną i intymną, że prowadzi ona do jedności ich ciał. Miłość sprawia, że oboje małżonkowie cieszą się tą drugą osobą w pełni, czyli w jej byciu kobietą lub mężczyzną, a także w jej niepowtarzalnej wrażliwości i specyficznych potrzebach, związanych z daną płcią. Małżonkowie zawsze respektują fizjologiczną i emocjonalną specyfikę tej drugiej osoby. Wzajemna miłość wyklucza używanie współmałżonka jako środka do osiągnięcia własnych celów. Taka sytuacja miałaby miejsce na przykład wtedy, gdyby mąż usiłował nakłaniać żonę do niszczenia swojej płodności i swojego zdrowia po to, by on zapewnił sobie przyjemność seksualną, gdy tylko będzie miał na to ochotę, czyli w oderwaniu od miłości i płodności. Kochający się małżonkowie potrafią komunikować miłość na setki sposobów, a nie jedynie w kontekście współżycia seksualnego.
Małżonkowie ślubują sobie “… wierność…”. Jak zrozumieć tę wierność?
Wypełnienie przysięgi wierności dokonuje się przez to, że małżonkowie są lojalni wobec siebie nie tylko wtedy, gdy przebywają ze sobą twarzą w twarz, ale również wtedy, gdy kontaktują się z innymi ludźmi. Wierność oznacza wolność od nieczystych spojrzeń, myśli czy pragnień w odniesieniu do kogokolwiek. Oznacza również, że w sytuacjach konfliktowych ze światem zewnętrznym – nawet w przypadku konfliktu z własnymi rodzicami – mąż i żona stoją po tej samej stronie i wspierają siebie nawzajem. Ewentualne kwestie sporne wyjaśniają sobie w cztery oczy.
Niewierność przejawia się w mówieniu bez szacunku o współmałżonku do innych ludzi, na zdradzaniu jego sekretów czy opowiadaniu innym ludziom o małżeńskich sprawach intymnych, a także na podważaniu autorytetu żony czy męża. Najbardziej radykalną i dotkliwą formą niewierności jest niewierność w sferze seksualnej. Zdrada małżeńska powoduje nieodwracalne zranienia. Jeśli dochodzi do takiego dramatu, to znaczy, że wcześniej doszło do innych form niewierności. Narzeczeni ślubują sobie wierność we wszystkich wymiarach wspólnego życia. Wierność cielesną i seksualną. Wykluczają intymną bliskość w relacjach z innymi ludźmi. Całkowicie wykluczają romansowanie czy flirtowanie. Zachowują wierność wobec siebie we wszystkich wymiarach: w myśleniu, w przeżywaniu, w zasadach moralnych, w hierarchii wartości, w priorytetach, wierność we wspólnym stylu życia. Są sobie wierni i bliscy w każdej sytuacji. Bycie przy małżonku jest dla nich zdecydowanie ważniejsze niż praca zawodowa, niż bycie przy rodzicach, a tym bardziej niż własne hobby, przyzwyczajenia czy kontakty koleżeńskie. Jeśli praca zawodowa, działalność społeczna, kontakty towarzyskie zagrażają byciu blisko obojga małżonków, to wierny małżonek potrafi natychmiast z tego wszystkiego się wycofać.
“… i uczciwość małżeńską…”. Uczciwość, która jest także szansą na jeszcze lepsze poznanie siebie?
Uczciwość to bezwzględna lojalność małżonków względem siebie w każdej sprawie i sytuacji. Uczciwość wyklucza kłamstwo czy oszukiwanie małżonka w czymkolwiek. Zakłada natomiast wzajemną szczerość oraz otwarte mówienie sobie nawzajem o tym, co ewentualnie niepokoi jedną ze stron czy obie strony. Uczciwość to pomaganie małżonkowi na coraz lepsze poznawanie i rozumienie siebie nawzajem. Uczciwy mąż i uczciwa żona nie wykorzystują wiedzy o słabych stronach małżonka po to, by zadać ból. Nie czynią tego nawet w sytuacji rozczarowania czy konfliktu. Uczciwość wiąże się też ze świadomością, że jeśli między małżonkami pojawiają się jakieś konflikty czy nieporozumienia, to zwykle wina leży po obydwu stronach, chociaż niekoniecznie w różnych proporcjach. Szczególnie wrażliwi powinni być małżonkowie na uczciwość w sprawach najbardziej intymnych. Zaprzeczeniem uczciwości jest na przykład sytuacja, w której żona decyduje się na poczęcie dziecka, korzystając ze swojej wiedzy na temat płodności, mimo że wie, iż mąż nie jest jeszcze gotowy do podjęcia takiej decyzji. Małżonkowie powinni szczerze mówić sobie o swoich potrzebach i pragnieniach, o tym co im sprawia radość, a co ich niepokoi. Nie powinni mieć przed sobą tajemnic. Nie powinni mieć podwójnego życia, ukrytych źródeł dochodu czy kontaktów z osobami, o których nie wie małżonek. Kochający się małżonkowie wiedzą, że uczciwość – podobnie jak wierność – jest niepodzielna i że złamanie uczciwości w jednej sprawie, prowadzi do nieuczciwości także w innych dziedzinach życia.
“… oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci…”. Aż do śmierci!
Ten fragment przysięgi małżeńskiej stanowi potwierdzenie tego, że miłość jest bezwarunkowa i nieodwołalna, że nie ma nic wspólnego z “wolnymi” – od wierności i odpowiedzialności! – związkami, z (rozerwalnym) kontraktem cywilnym czy z konkubinatem. Małżonkowie ślubują sobie nawzajem, że z miłością będą odnosić się do siebie nawzajem zawsze i wszędzie, w dobrej i złej doli, aż do śmierci. Nie pozostawią siebie nawzajem w żadnej sytuacji i w żadnej potrzebie, w zdrowiu i chorobie, w radości i cierpieniu, w bogactwie i w niedostatku. Kochający się małżonkowie nie tylko wykluczają możliwość rozwodu, ale także opuszczenie żony czy męża na zasadzie dłuższego wyjazdu do pracy, na przykład zagranicę. Mąż i żona wykluczają nie tylko zewnętrzne rozstanie, ale także wewnętrzną, duchową “emigrację”, czyli zamykanie się we własnym świecie zainteresowań, pracy czy marzeń, żyjąc obok małżonka, a nie z nim.
Wyjątkową sytuacją rozstania na dłuższy czas może być jedynie separacja małżeńska i to wyłącznie w zupełnie skrajnych sytuacjach, na przykład z konieczności obrony przed mężem-alkoholikiem, który stosuje przemoc. Jednak także wtedy krzywdzona osoba pozostaje wierna przysiędze miłości, modli się za małżonka przeżywającego kryzys i jest gotowa na przyjęcie go z powrotem, gdy tylko ustąpi przyczyna separacji. Miłość małżeńska to nie tylko zobowiązanie do tego, by już na zawsze być z tą drugą osobą, ale także do tego, by kochać ją coraz bardziej, gdyż tylko wtedy wspólne życie będzie coraz większym świętem, a nie ciężarem. Małżeństwo zaczyna być zagrożone wtedy, gdy któreś z małżonków przestaje okazywać miłość, gdy małżonkowie zaniedbują wychowanie katolickie dzieci lub gdy jedno z nich zaczyna oddalać się od Boga.
“…Tak mi dopomóż, Panie Boże w Trójcy Jedyny i wszyscy święci!”
Ten ostatni element przysięgi małżeńskiej oznacza, że oboje narzeczeni mają świadomość własnych ograniczeń i słabości. Uznają przed sobą nawzajem, że nie są Bogiem i że nie są miłością, ale że z pomocą Boga – i tylko wtedy! – są w stanie kochać aż tak mocno, że zaskoczą tym nawet samych siebie. Okazywanie sobie na co dzień, w radości i smutku, w zdrowiu i chorobie, w dobrych i trudnych chwilach miłości wiernej, cierpliwej, ofiarnej, mądrej, czułej i płodnej jest możliwe tylko mocą przyjaźni z Bogiem. A to oznacza troskę męża i żony o wspólne wzrastanie w przyjaźni ze Stwórcą, który stworzył nas z miłości i do miłości.Kochający się małżonkowie razem się modlą, razem przeżywają Eucharystię, razem korzystają z innych sakramentów, razem zachwycają się świętymi małżeństwami, które Kościół beatyfikował czy tymi, którzy promieniują wzajemną miłością, a należą do grona ich krewnych czy znajomych. Małżonkowie mogą obrać sobie jakiegoś świętego na szczególnego patrona ich małżeństwa i rodziny. Najlepszą gwarancją wzajemnej miłości aż do śmierci będzie to, że największym marzeniem małżonków będzie wspólne dorastanie do świętości.
JAK UWIEŚĆ SWOJEGO MĘŻA? JAK ZDOBYĆ SWOJĄ ŻONĘ?
Izabela Górnicka-Zdziech
Ciesz się Waszą relacją, nową wspólną przestrzenią,
zrozumieniem, bliskością i intymnością! Daj się zainspirować i inspiruj
swego partnera.
Izabela Górnicka-Zdziech – dziennikarka, autorka i współautorka licznych książek, m.in. z Ewą Błaszczyk, Ernestem Bryllem oraz Franciszkiem von Bibersteinem Starowieyskim.
http://www.deon.pl/slub/narzeczenstwo/art,60,co-jest-niezwyklego-w-przysiedze-milosci.html
**********
Nowe czasy, nowa wizja
ks. Artur Stopka
Komentując decyzję metropolity przemyskiego jeden z publicystów stwierdził: “Według mnie abp Michalik ma świadomość, że idą nowe czasy i że diecezja potrzebuje nowego człowieka, nowej wizji”. To bardzo ważna konstatacja.
Metropolita przemyski abp Józef Michalik jeszcze nie osiągnął zgodnego z przepisami kościelnymi wieku emerytalnego. 75 lat skończy w kwietniu przyszłego roku. Jednak, jak poinformowała “Rzeczpospolita”, już dwa razy prosił Papieża, aby nie przedłużał mu okresu pełnienia funkcji i rozejrzał się za jego następcą. Powiadomił też swoich diecezjan w liście pasterskim, który będzie odczytany w najbliższą niedzielę, 19 lipca. “Ponowiłem w tych dniach prośbę do Papieża Franciszka, aby zechciał nie przedłużać czasu mego odejścia z tej odpowiedzialnej misji, która potrzebuje nowego człowieka” – napisał były przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Informację o decyzji abp. Michalika “Rzeczpospolita” opatrzyła tytułem “Idą zmiany w episkopacie”. Tego typu zapowiedzi pojawiają się w mediach z dość dużą systematycznością. Niejednokrotnie uzupełnione są prognozami, co nadchodzące modyfikacje personalne na stolicach biskupich przyniosą całemu Kościołowi katolickiemu w Polsce.
Gołym okiem widać, że nieunikniona zmiana pokoleniowa w polskich granicach nabrała tempa i intensywności. Dostrzegli to politycy i próbują – mniej lub bardziej skutecznie – zjawisko zdyskontować na rzecz swoich ugrupowań. Miejmy nadzieję, że ostatecznie przyniesie ono korzyść nie tylko jednej czy drugiej partii, ale wszystkim mieszkańcom naszego kraju. Coraz więcej ludzi zauważa, że ta zmiana dokonuje się również w Kościele w Polsce. W jednych miejscach jest widoczna z daleka, w innych trzeba się dobrze przyjrzeć, aby ją zauważyć. Ale jest.
Komentując decyzję metropolity przemyskiego jeden z publicystów cytowanego wyżej dziennika stwierdził: “Według mnie abp Michalik ma świadomość, że idą nowe czasy i że diecezja potrzebuje nowego człowieka, nowej wizji”. To bardzo ważna konstatacja. Nie tylko na poziomie parafii można się przekonać, że czasami zbyt długie sprawowanie funkcji w jednym miejscu i wśród tych samych ludzi prowadzi do schematyczności, przygasania entuzjazmu, przesadnej ostrożności wobec nowych inicjatyw i postawy “zawsze tak było i się sprawdzało, więc po co zmieniać?”. Niebagatelną rolę odgrywa w takich sytuacjach nie tyle zmęczenie, ile znużenie. Oczywiście nie brak duszpasterzy, którzy potrafią nie tracić ikry i zapału po kilku dekadach spędzonych w jednym miejscu. Po prostu trzeba tu dobrego rozeznania sytuacji i możliwości człowieka, któremu konkretna funkcja w Kościele została powierzona.
Gdy przed siedmiu laty rumieńców nabierała w Kościele w Polsce dyskusja o kadencyjności proboszczów, rozmawiałem na ten temat z kilkoma biskupami i arcybiskupami. Raz pozwoliłem sobie na przytyk. “Skoro chcecie wprowadzić kadencyjność proboszczów, sami dajcie przykład” – powiedziałem, cytując opinię jednego z księży. “Bardzo chętnie” – odrzekł mój rozmówca i całkiem poważnie zaczął rozważać możliwość wprowadzenia w życie okresowych zmian wśród biskupów diecezjalnych. Także w odniesieniu do swojej osoby.
Gotowość do zmian, otwartość na nowe wizje i sposoby rozwiązywania problemów to nie jest tylko, a nawet nie jest to przede wszystkim, kwestia wieku. Papież Franciszek nie jest podlotkiem, a jednak z ogromnym zaangażowaniem poszukuje nowych sposobów i nowych dróg głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu. Trudno się dziwić, że jego działania budzą u wielu niepokój, irytację, niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa. Nowe wizje, nowe drogi w sposób nieunikniony niosą ryzyko, a nie wszyscy są gotowi je podejmować. Potrzebni są także ci, którzy umieją je dostrzec i ostrzegać przed niebezpieczeństwami. Ich głosu nie wolno lekceważyć.
Jeden z moich znajomych proboszczów po dziesięciu latach w parafii poprosił biskupa o przeniesienie. “Zrobiłem tu wszystko, co byłem w stanie” – wyjaśnił. Drugi po ponad piętnastu latach proboszczowania wciąż ma pomysły i plany na co najmniej drugie tyle w tej samej parafii. Obydwaj są szczerze zatroskani o dobro Kościoła. Obydwaj świetnie rozumieją, że idą nowe czasy i trzeba nowej wizji.
Biografia arcybiskupa Józefa Michalika ukaże się 5 października nakładem Wydawnictwa WAM
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2056,nowe-czasy-nowa-wizja.html
***********
Jezus na Stadionie – będzie transmisja na żywo
Biuro Prasowe Diecezji Warszawsko-Praskiej / ak
18 lipca 2015 po raz drugi na Stadionie Narodowym w Warszawie odbędą się rekolekcje JEZUS NA STADIONIE. Tegoroczne spotkanie przebiegać będzie pod hasłem: “Przychodzę, aby dać ci życie w obfitości” (por. J 10, 10).
Rekolekcje pod patronatem Diecezji Warszawsko-Praskiej poprowadzi charyzmatyczny kapłan katolicki z Ugandy o. John Baptist Bashobora.
Transmisja na żywo z rekolekcji “Jezus na Stadionie 2015” w godz. 8.30 – 22.00 na www.jezusnastadionie.tv, www.diecezja.waw.pl, www.idziemy.com.pl oraz na falach Radia Warszawa.
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,22798,jezus-na-stadionie-bedzie-transmisja-na-zywo.html
Dodaj komentarz