Kluczem do zrozumienia tej globalistycznej wojny z Zachodem jest po pierwsze uznanie, że spisek „elit” jest twardym, niepodważalnym faktem. Po drugie, musimy zaakceptować, że wojna została nam wypowiedziana i że jest to wojna totalnego podboju. Nie wolno nam żyć oddzielnie i pokojowo, samo nasze istnienie jest postrzegane jako zagrożenie dla establishmentu. Po trzecie, globaliści postrzegają kulturę zachodnią jako sprzeczną z ich przyszłymi celami. Globalizm nie może zwyciężyć, dopóki istnieją zachodnie ideały.
◊
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
◊
Klucz do zrozumienia wojny wyznawców globalizmu z Zachodem
Wojna kulturowa w świecie zachodnim osiąga obecnie apogeum. Początkowo media twierdziły, że to wszystko „teoria spiskowa” nagłośniona przez „marginalną mniejszość” radykalnej prawicy. Później przyznawały, że konflikt jest realny, ale twierdziły, że konserwatyści to potwory próbujące „zdemontować demokrację”. Dziś wojna kulturowa stała się dominującym tematem naszych czasów, a debata o niej rozbrzmiewa echem w korytarzach Białego Domu.
Lewicowcy mieli nadzieję, że ignorowaniem uda im się to wszystko odrzucić. Mieli nadzieję, że będą mogli swobodnie kontynuować ideologiczne przejęcie władzy. Ponieśli porażkę. Bunt w USA jest efektem dziesięcioleci wysiłków obrońców wolności i w końcu przynosi owoce.
Myślę jednak, że wielu Amerykanów i niektórzy Europejczycy odkrywają, że ruchy takie jak postępowy wokizm (w istocie marksizm kulturowy) to coś więcej niż tylko reakcja na powrót konserwatystów do przestrzeni kulturowej. Walka, która toczy się na naszych oczach, jest jedynie nikłym odbiciem walki toczącej się za kulisami.
Niemal każdy aspekt lewicowego aktywizmu politycznego i społecznego jest finansowany przez niektóre z najbogatszych organizacji i osób na świecie. W rzeczywistości, śmiem twierdzić, bez miliardów dolarów globalnego finansowania zapewnianego przez organizacje pozarządowe, instytucje rządowe i korporacje, lewica polityczna, jaką znamy, nie istniałaby, a świat byłby znacznie spokojniejszy.
Doskonałym przykładem są organizacje anty-ICE. Grupy te mają dostęp do znacznych rezerw gotówki, z których finansują sieci telefoniczne, płacą setkom, a nawet tysiącom protestujących i agitatorów, płacą za reprezentację prawną i kaucje, aby ich aktywiści i agenci mogli wyjść z więzienia, a często uzyskują poufne informacje na temat operacji ICE jeszcze przed ich rozpoczęciem.
Grupy te działają mniej jak lokalne organizacje walczące o prawa obywatelskie, a bardziej jak tajne agencje rządowe. A jeśli sprawdzisz ich historię podatkową, bezbłędnie odkryjesz, że są wspierane przez organizacje pozarządowe, takie jak Fundacja Społeczeństwa Otwartego, Fundacja Forda, Fundacja Rockefellera, globalne korporacje, takie jak Vangaurd i Blackrock, oraz biurokracje rządowe, takie jak USAID (zanim została zamknięta).
Nic w tych ruchach nie jest naturalne, to czysta sztuczna intryga. Może to wyglądać jak chaos, ale za każdym razem, gdy widzisz w wiadomościach lewicowe tłumy próbujące ingerować w aresztowania i deportacje przeprowadzane przez ICE, widzisz doskonale zorganizowaną machinę zasilaną globalistycznymi pieniędzmi, która działa na rzecz podważenia suwerenności USA.
Masowa imigracja mieszkańców Trzeciego Świata jest koordynowana przez globalistów. Protesty przeciwko deportacjom są finansowane przez globalistów. Politycy, którzy promują politykę otwartych granic i umożliwiają inwazję na Zachód, są ściśle związani z prominentnymi globalistami. Wojna z Zachodem to wojna globalistów; radykalni aktywiści to bezmyślni żołnierze i opłacani najemnicy. Nie są źródłem konfliktu, lecz to źródło chronią.
Niestety, zbyt wielu konserwatywnych komentatorów NIE CHCE zaakceptować faktu, że działania lewicy politycznej są skoordynowane z głębszym spiskiem. Nie wiem, dlaczego zaprzeczają istnieniu tej intrygi. Mogę jedynie przypuszczać, że idea spisku odgórnego, mającego na celu doprowadzenie do upadku kultury zachodniej, jest dla nich zbyt przerażająca, by ją rozważać.
Istnieje również problem motywacji. Wielu konserwatystów i patriotów ma mgliste pojęcie, dlaczego globaliści robią to, co robią. Zło istnieje, to nie podlega dyskusji. Ale poza leżącymi u podstaw czynnikami psychicznymi, takimi jak psychopatia i urojenia o boskości, kwestia relatywizmu jest wszechobecna. To obsesja globalistów.
Globalizm ma swoje korzenie w relatywizmie kulturowym, moralnym, prawnym, a nawet biologicznym. Kultura Zachodu jest zasadniczo antytezą relatywizmu i dlatego musi zostać zniszczona, aby globalizm mógł się rozwijać. Wszystko inne to tylko taktyka, strategia niszczenia Zachodu bez brania na siebie winy.
Tylko Zachód kodyfikuje ideę swobód przyrodzonych w swoich ramach prawnych. Tylko Zachód (a konkretnie Stany Zjednoczone) stawia prawa jednostki na równi z polityką rządu lub ponad nią. Tylko Zachód ceni wolność myśli bardziej niż uniformizm. Tylko Zachód (głównie Stany Zjednoczone) głosi konieczność buntu ludu w obliczu kolektywistycznej tyranii.
Problem w tym, że większość świata nie ma pojęcia o tych ideałach. Spędzili życie, aklimatyzując się w kulturach, w których „prawa” są również względne – zależne od kaprysów reżimów socjalistycznych i autorytarnych.
Dlatego też finansowanie importu milionów obcokrajowców, głównie z krajów trzeciego świata, na Zachód, ma dla globalistów sens. To ludzie, których umysły są już zniewolone przez całe życie w stanie poddania się kolektywizmowi i oligarchii. Migranci zgadzają się na ten plan, ponieważ zachęty są nazbyt kuszące. Ich panowie kierują ich na Zachód i mówią:
„Idźcie i rabujcie, bierzcie, co się da! Pozwolimy wam splądrować te bogate miejsca, o ile zrobicie, co mówimy, po tym, jak skarbce zostaną splądrowane, a krew na ulicach wyschnie na słońcu…”
Innymi słowy, globaliści dają uciskanym mieszkańcom Trzeciego Świata zawór parowy, okazję do „wyjścia na wolność” i działania zgodnie z najgorszymi impulsami. To smutna, ale powszechna obserwacja, że większość zniewolonych umysłów NIENAWIDZI istnienia wolnych ludzi, nawet jeśli ci ludzie żyją po drugiej stronie planety.
Dotyczy to nie tylko wrogich migrantów, ale także postępowców, którzy mieszkają tuż obok nas. Spójrzcie, co się wydarzyło podczas pandemii. Spójrzcie, jak się zachowują w konfrontacji z faktami, które przeczą ich poglądom politycznym. Puszczają im nerwy, wychodzą z siebie, popadają w obłęd. Plują, pienią się i szaleją niczym zwierzęta. Lżyli nas i nic nie ucieszyłoby ich bardziej niż widok naszej śmierci. Wszystko dlatego, że nie przyjmujemy ślepo ich doktryny.
Przebudzenie [wokeness], wraz z multikulturalizmem, to globalistyczna konstrukcja zaadaptowana jako nowa religia światowa, a wszystkie jej założenia są zaprojektowane jako atak na wartości zachodnie. Szanujemy merytokrację, więc oni tworzą DEI i równość. Promujemy osobistą odpowiedzialność, więc oni promują narcyzm i samouwielbienie. Czcimy wolny rynek, więc oni umożliwiają ekspansję socjalizmu. Szanujemy nauki biologiczne i biblijne definicje mężczyzny i kobiety, więc oni tworzą ideologię płynności płciowej [gender fluid]. Szanujemy obiektywizm moralny i rzeczywistość dobra i zła, więc oni wyczarowują filozofię relatywizmu moralnego jako przyzwolenie na skrywaną degenerację.
Oczywiście, istnieją inne kultury, które nie podzielają idei „przebudzenia”, ale nie stanowią one realnego zagrożenia dla globalizmu. Nie mają dziedzictwa wolnej myśli, nie interesują się buntem i są w większości rozbrojone, więc nie byłyby w stanie stawić czoła, nawet gdyby chciały.
Przebudzenie [wokeness] zostało celowo stworzone jako broń przeciwko Zachodowi. Broń, która atakuje naszą wiarę w wolność i próbuje wykorzystać ją przeciwko nam. Bo jeśli jednostka ma prawo do wyboru własnej drogi, jak daleko sięga to prawo? Czy jednostki mają prawo i swobodę, by gromadzić się w tłumy i systematycznie niszczyć Zachód? Liberałowie powiedzieliby „tak”, a jeśli ktokolwiek spróbuje ich powstrzymać, ci ludzie okazują się tyranami.
Czy jesteśmy tyranami, jeśli stawiamy opór? Czy jesteśmy faszystami, jeśli bronimy kultury i granic przed wymazaniem? Czy jesteśmy hipokrytami, jeśli ignorujemy suwerenność ludzi, których jedynym celem jest tej suwerenności zniesienie?
Mój kontrargument wobec tej filozofii jest taki, że lewacy i globaliści nie mają prawa manipulować Zachodem. Mają jedynie prawo opuścić Zachód i stworzyć własne systemy gdzie indziej. Skoro tak bardzo nienawidzą Zachodu, dlaczego nie przeniosą się, zamiast pozostawać tutaj lub zapraszać miliony imigrantów, którzy również nie szanują naszego dziedzictwa?
Bo to nie jest obywatelski spór między obywatelami, których łączy wspólna miłość do ojczyzny – to wojna między śmiertelnymi wrogami, których nic nie łączy. Nie chcą żyć pokojowo w innym miejscu, gdzie mogliby eksperymentować z socjalizmem do woli. Chcą podbijać i podporządkowywać. Globalizm musi być globalny. Jeśli pozwoli się istnieć jakimkolwiek konkurującym systemom, będą one dowodem na to, że metoda relatywistyczna jest metodą gorszą.
Kluczem do zrozumienia tej globalistycznej wojny z Zachodem jest po pierwsze uznanie, że spisek „elit” jest twardym, niepodważalnym faktem. Po drugie, musimy zaakceptować, że wojna została nam wypowiedziana i że jest to wojna totalnego podboju. Nie wolno nam żyć oddzielnie i pokojowo, samo nasze istnienie jest postrzegane jako zagrożenie dla establishmentu. Po trzecie, globaliści postrzegają kulturę zachodnią jako sprzeczną z ich przyszłymi celami. Globalizm nie może zwyciężyć, dopóki istnieją zachodnie ideały.
Wreszcie, jak zauważono, większość świata jest przeciwko nam, niezależnie od tego, czy zdaje sobie z tego sprawę, czy nie. Nawet dawni sojusznicy w Europie stają się wrogami. Importuj masy ludzi z Trzeciego Świata do Ameryki, a oni nie staną się Amerykanami – Ameryka stanie się Trzecim Światem. Importuj miliony socjalistów do USA, a USA staną się coraz bardziej socjalistyczne. To bardzo proste do zrozumienia, ale lewicowcy (i niektórzy libertarianie) odmawiają uznania prawdy.
Nie wszystkie kultury są równe. Niektóre są lepsze od innych. To fascynujące, jak liberałowie wciąż udają, że różne narody i kultury nie tworzą plemion, które są sobie przeciwne. Nie jesteśmy tacy sami, a naturalne współistnienie to mit. Współistnienie takich grup jest tworzone poprzez zastraszanie, wymuszenia i siłę. Liberalny, utopijny ideał multikulturalizmu wymaga opresyjnej centralizacji i tyranii.
Globalizm to mechanizm, dzięki któremu osiąga się totalną i wieczną oligarchię. Wykorzystują otwarte granice, masową imigrację, kult przebudzenia [woke cultism], kryzysy gospodarcze, konflikty międzynarodowe, sztucznie wywołane pandemie, wszystko, co przyjdzie ci do głowy i wiele innych, by zniszczyć swoich wrogów. To my jesteśmy ich wrogami. To nie my wybraliśmy tę walkę, tylko oni i będą zmieniać strategie, aż znajdą taką, która zadziała (albo aż zakończymy ten ich mały eksperyment).
_________________
The Key To Understanding The Cult Of Globalism’s War On The West, Brandon Smith, December 6, 2025
◊

Krótko.
___________
To nie są teorie spiskowe. To spiskowa praktyka – Marek Chodorowski
prezydent Nawrocki, jeżeli zależy mu na łacińskim modelu cywilizacyjnym i “wartościach” z prawdziwego zdarzenia, powinien wystąpić z inicjatywą całkowitego zakazu działalności (w Polsce) soroszów tego świata. I ich mediów. I ich NGOsów które są obficie futrowane funduszami zza kulis. To jest “pozycja wyjściowa” do kulturowej (kontr)ofensywy, jeżeli chcemy, by nasz świat podniósł się z ruin. W ogóle nie powinien się przejmować jazgotem, że to sprzeczne z “liberalną demokracją”. Neokomunistyczni dywersanci, jak sorosz, i jego liczni akolici żadną miarą nie powinni być tolerowani, tak jak nie powinno się tolerować wariata z siekierą biegającego po ulicach. A może p. Nawrocki już z tym wystąpił, tylko ja coś przeoczyłem?