“Europejskie Gestapo” – political fiction czy spiskowa praktyka wchodząca w etap realizacji – budowania systemu totalitarnego?
Rosła nowa generacja świń wyposażona w umiejętności, które jak powszechnie uważano przydawały splendoru Eurokołchozowi … Orwell 2025
Wytyczne Bodnara
Szeroooki zakres do nadinterpretacji
“do wartości jakie reprezentuje człowiek” A konkretnie jakich “wartości”; jaki człowiek? Zboczeniec, pedofil, morderca, złodziej, nachodźca?
“w formie niezracjonalizowanej”- to znaczy według widzimisie wtórnego analfabety, który swoje urojenie odczyta jako obrazę albo nie odczyta aluzji, żartu, parafrazy, sugestii.
Miałem rację przewidując, że w aspekcie psychologicznym tego typu regulacja ma na celu umożliwienie lewicy wyrażania nienawiści w formie represji w stosunku do ludzi normalnych.
Narzędzie zamordyzmu służące do paraliżowania odruchów obronnych Polaków
“do wartości jakie reprezentuje człowiek” A konkretnie jakich “wartości” ;jaki człowiek? Zboczeniec, pedofil, morderca, złodziej, nachodźca?
Lewactwo mocno akcentuje godność ludzką, jako takiej której nikt człowiekowi odebrać nie może.
Lewactwo tu chce korzystać z okazji i dodawać sobie powagi strojąc się w piórka obrońców pokrzywdzonych.
I tak rzeczywiście jest w przypadku godności osobowej. – Zwłaszcza w rozumieniu osoby ludzkiej jako posiadającej godność dziecka Bożego.
– Jednak już w przypadku godności osobistej (związanej z wolnością osobistą i zwykle utożsamianej z honorem) każdy już sam za swoją odpowiada i tylko od niego zależy czy ją utraci czy zdoła obronić przed zarzutami. – A utracić ją jest bardzo łatwo, bo wszystko co osobiste podejmujemy na własne ryzyko, a później ją (jak i honor) odzyskać jest już bardzo trudno, bo też trzeba pracy i zasług osobistych zanim odzyskają zaufanie swojej społeczności. – Do tej grupy będą należeli i wymienieni: „ Zboczeniec, pedofil, morderca, złodziej, nachodźca”.
Ale ta sfera żadnemu prawu nie może podlegać, bo jeżeli ktoś takiej osobie zwraca uwagę na niegodne człowieka moralnego zachowanie które go obraża, to dlatego że również obraża społeczność ideową czy wspólnotę w której żyją. A one są zainteresowane tym, żeby ich członkowie byli ludźmi ideowymi, ludźmi honoru.
Jest jednak rzecz, której lewactwo nie zauważa, a mianowicie, że sam człowiek może ze swojej godności osobowej zrezygnować. – Wzorcową jest tu postawa antyludzka, czyli satanistyczna – zarówno bestialska, jak zezwierzęcona.
Można też np. przykład podejmować odczłowieczające i pozbawiające szacunku działalności dochodowe, np. lichwiarstwo, paserstwo czy prostytucja. Często można i tu dodać liczne osoby z powyższej piątki.
Tacy sami ze swojej ludzkiej godności osobowej rezygnują, więc i sądowi nic do tego, zwłaszcza że faktycznie to oni dopuszczają się krzywd, nieprawości, a nawet zbrodni, więc i to oni powinni być sądzeni.
“Narzędzie zamordyzmu służące do paraliżowania odruchów obronnych Polaków”.
Co najmniej tak.
Tam są jeszcze inne kwiatki, ale nie chce mi się już tego wyławiać.
Czyli znaleźliśmy się w państwie totalitarnym.
Karane jest wyrażenie opinii:
– zachowujesz się jak kanalia
jak i stwierdzenie faktu (być może błędne)
– jesteś kanalią
Jesteśmy w nim już od dawna, tyle że były okresy “luzowania obostrzeń” i łaskawszych spojrzeń władzy na “wybryki” podwładnych.
Ale teraz, to już – na dźwięk trąbek jerychońskich – władza porzuciła poczucie humoru, wobec mszyc, zwanych dla niepoznaki, społeczeństwem.
to cytat z dobrego artykułu na ten temat: “O pojęciu kłamstwa i zasadzie prawdomówności” Prof. Bogusław Wolniewicz
Dezinformacja – treści zarazem weryfikowalnie fałszywe i rozpowszechniane w złej intencji.
Misinformacja – treści weryfikowalnie fałszywe, ale niekoniecznie rozpowszechniane w złej intencji.
Malinformacja – treści weryfikowalnie prawdziwe, ale rozpowszechniane w złej intencji
To tytułem wyjaśnienia co to MDM
A tu cytat… Pan wybaczy, dla Pana banał, ale może inni skorzystają
W systemie totalitarnym władza ma monopol na środki komunikacji i wprowadza cenzurę. Dziś obserwujemy ogromną presję wywieraną na „strażników przepływu informacji” (duże platformy internetowe), aby ograniczyć dostęp do wiadomości, usuwając w ciągu 24 godzin niewygodne treści z sieci („informacje MDM”).
Zwykle mówi się, że chodzi o „ochronę demokracji”, o „odporność”, bezpieczeństwo i o to, aby nikt nie czuł się wykluczony.
Jednak w imię „niewykluczania” wyklucza się coraz większą liczbę poglądów, a katalog „niedozwolonych” treści stale się poszerza.
Jak mawiali komuniści, wraz z rozwojem nowego systemu walka klasowa będzie się zaostrzać, dlatego to, co obecnie nosi znamiona lekkiej cenzury, z czasem przyjmie formę totalitarną /Agnieszka Stelmach, Misinformacja, dezinformacja, malinformacja. Jak powstaje system globalnej cenzury/
Z powodu własnej głupoty i zaniedbań z tym związanych
To prawda. Stępień był rozbrajająco szczery i powiedział dokładnie tak, jak myślał i czuł. W podobnym duchu co niejaka Irena Kamińska. Syntetyzując, Stępień omówił zagadnienie od strony merytorycznej, a Kamińska z punktu widzenia kadr (najwyższa kasta, gdyby ktoś raczył był zapomnieć).
Tylko zapomniał, ów Stępień dodać, że dobrem chronionym jest “godność rewolucjonisty”, czyli w istocie dobro nieistniejące, a w najlepszym razie przeciwieństwo godności.
ps
w tym miejscu należy dywagacje uzupełnić o treść paragrafu 9 art. 130 k.k.
Przytoczę go in extenso: “§ 9. Kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, prowadzi dezinformację, polegającą na rozpowszechnianiu nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji, mając na celu wywołanie poważnych zakłóceń w ustroju lub gospodarce Rzeczypospolitej Polskiej, państwa sojuszniczego lub organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska albo skłonienie organu władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej, państwa sojuszniczego lub organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska, do podjęcia lub zaniechania określonych czynności,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8”.
Tu jest nie mniejsze pole do popisu. I ciekaw jestem wytycznych do tego artykułu i kto je wydał. Może być znacznie ciekawiej, niż w przypadku “mowy nienawiści do wszystkiego co normalne”.
Podejrzewam, że ten artykuł niedługo zacznie funkcjonować zgodnie z jego celem uchwalenia. I weźmy zbitkę mowy nienawiści i szpiegostwa i kara łączna np.
Zamieszczam, bo bardzo trzeźwo i na temat:
ps
słuchałem, bodajże w 2016r. posiedzenia tego gremium uzurpatorów do orzekania w imieniu Rzeczypospolitej, kiedy pani Irenka wyrzuciła ze swych malinowych ust tę słynną konstatację.
I wtedy zdałem sobie sprawę, że to środowisko – w swej istocie – jest 100 kroć głupsze i prymitywniejsze, aniżeli dotychczas uważałem.
Bo, pomijając grupkę organizatorów, architektów i pomysłodawców tego spotkania – a w istocie medialnego spektaklu – którzy doskonale wiedzieli, co się wówczas święciło, to cała reszta spędu, an masse, to były kreseczki, al’a kreski na sejmie od Jacka Soplicy.
Najbardziej uderzył mnie poziom prowincjonalizmu rozumowania, bo nie myślenia, tych osobników, w zestawieniu z prymitywnym lękiem, bez cienia rozpoznania źródła i przyczyn lęku. I na tym podglebiu wybijał automatyzm stosowania zmiennych hagad i genetyczna wręcz filtracja bodźców i napływających do łepetynek danych, przez pryzmat myślenia i odczuwania talmudycznego, jako bezalternatywnego.
„Polski Trybunał Konstytucyjny obwieścił w grudniu 2006 r. ustami swojego przewodniczącego, sędziego Jerzego Stępnia, taką oto zdumiewającą nowość: „Myśmy w swoich orzeczeniach powiedzieli, że najwyższą wartością jest godność, a nie prawda. […] Prawda nie jest w naszym porządku konstytucyjnym najwyższą wartością”
Obwieścili idiotyzm, bo prawda jest wartością ludzką i wspólnotową, czyli ideą którą odkrywamy, ale nie polityczną, nie materialną, nie prawną, nie konstytucyjną, którą dało by się stanowić lub uznawać albo nie.
Ona jest. – Ją się odkrywa. – I jest wartością składową każdej z ludzkich i wspólnotowych wartości, jest wartością duchową, jedyną, jest wartością podstawową dla dokładnie każdej z ludzkich wartości osobowych i wspólnotowych. Dlatego też każdą z wartości duchowych ludzkich i wspólnotowych też się odkrywa i stanowi, a także buduje z nich ludzki i wspólnotowy kręgosłup duchowy (ten sam dla każdego z członków wspólnoty).
Prawda rzeczywiście nie jest wartością zawartą w porządku wartości konstytucyjnych, ale bez niej konstytucja nie miałaby sensu.
Nie da się oddzielić prawdy od żadnej z ludzkich wartości, nie ma więc sensu stwierdzenie że jest wartością niższego (służebna, czy podległa, ustępująca, poddająca się), czy wyższego rzędu (ważniejsza, władcza, nadrzędna) jak dana wartość.
Oczywiście dotyczy to i godności osobowej (w tym wspólnotowej jako priorytetowej). – Nie da się oddzielić godności osobowej od prawdy jedynej.
Jedynie godność osobista jest tu wyjątkiem, bo ją każda osoba kształtuje sobie dowolnie, więc i może ją sobie budować na kłamstwie. Buduje jednak na soją wyłącznie odpowiedzialność i z zastrzeżeniem, że sama będzie ponosiła wszelkiego rodzaju konsekwencje swoich poczynań, czy zaniechań, dokonywanych wyborów, podejmowanych decyzji i przyjmowanych postaw.
Oczywiście kiedy jest zakłamaną i buduje swoje konstrukcje duchowe na kłamstwie czy fałszu zawsze wejdzie w konflikt z innymi ludźmi czy ich wspólnotami czy społecznościami. – Taka osoba może i iść do sądu, tyle że każdy sąd po rozpoznaniu sprawy ma naturalny obowiązek takiego kłamcę (zwłaszcza oskarżyciela, ale i świadka) surowo skarcić niezależnie od tego na jaką wartość by się powoływał.
– – Jego zbrodnią byłaby tu próba stanowienia prawdy wbrew prawdzie jedynej, a gdyby do tego doszło, to już każda uzurpacja, każde roszczenie przywileju stało by się się możliwym i a za nimi i każda zbrodnia sądowa, bo sprawiedliwość przestała by istnieć, gdyż kłamstwo i przywilej to są zabójcy sprawiedliwości, a przy tym i wszystkich wartości, którym sprawiedliwość ze swojej natury musi służyć.
Bo każda z takich wartości w jego rozumieniu byłaby posadowiona na kłamstwie, więc mogłaby być jakąś ideologią, czy inną patologią, ale już nie wartością.
Panie, (Pani?) nie wiem, miarka. Wpisy są – według mojej oceny – przeteoretyzowane na miarę czasów naszych.
Trzeba pisać prosto i stanowczo.
Bo, każdy wywód głęboko teoretyczny znudzi odbiorcę i zaciemni przekaz.
Takie jest moje odczucie.
Ludzie gubią się, już na progu, a odwoływanie się do standardów zrozumiałych, li tylko dla nielicznych i kierowanie go, erga omnes, to wadliwa droga.
Rozumiem, dziękuję za uwagi, będę o tym myślał. Póki co, to liczę się z brakiem masowego odbioru prezentowanych przeze mnie treści.
To nie wina formy, a obszerności materiału. – A że długo mnie tu nie było, więc i się nazbierało.
– w tych warunkach dopiero w miarę postępów przedstawiania problemów i porządkowania spraw wszystko się uprości.
Wierzę, że gdy przyjdą dyskusje, to pojawi się też i konieczne zrozumienie wzajemne i zainteresowanie.
Za sprawę podstawową uważam zachęcenie czytelnika żeby chciał się zatrzymać i przeczytać za względu na wagę i jakość prezentowania spraw, a nie rezygnował z czytania podejrzewając jakieś bałamuctwa, jakieś propozycje czy teorie.
Szybko to się idzie za okazją do osiągania korzyści za obiecankami-cacankami a głupiemu radość, za perspektywą zysku, za reklamą handlową czy pożyczkową, czy za pokusą, ale żeby iść za wezwaniem do otrzeźwienia czy obudzenia się z mrzonek, czy utopii, wezwaniem do ofiar i poświęceń na rzecz obrony tego co konieczne i dalekowzroczne, a dla gospodarowania na swoim i u siebie, to już trzeba powagi, odpowiedzialności i mądrości żeby się zatrzymać.
Niestety na tych co gdzieś pędzą bo mają wiele spraw na tu i teraz (więc i patrzą z im osobistej perspektywy ich wygody i szybkich korzyści) nie poradzę, i nikt im nie poradzi, co najwyżej oszuści i manipulatorzy dla własnej korzyści i na ich zgubę.
– Tym bardziej nie dotrą do nich skróty rzeczy ważnych a podstawowych i porządkujących sprawy duchowości i systemów wartości jako im „niepotrzebne” jeśli zacznę silić się na pisanie jakiego oni by chcieli aby nie powodować im dysonansu poznawczego.
Nie dotrą do nich bo pojawią się zawsze niedopowiedzenia i skróty myślowe które już mogą zinterpretować po swojemu pozostając w swoich błędach lub dopatrując się treści których nie było.
– Najpierw to oni muszą zechcieć rozwiązywać swoje problemy i dopiero kiedy sobie nie radzą szukać pomocy.
Moim zdaniem to zatrzymanie się jest konieczne, żeby z perspektywy wyciszenia i duchowości, powołań i celów dalekowzrocznych patrzeć na to co się dzieje aktualnie w życiu społecznym i politycznym.
Myślę że te trudności z komunikacją mamy i w tym, że ci, ”co pędzą gdzieś”, to są „ludzie posoborowi” (po obróceniu Ołtarza), do których Jezus i Kościół (dokładnie jak zły duch, kusiciel i zwodziciel) przychodzą ze swoją nauką i ofertami, a oni mogą przebierać pod swoje osobiste, czy swoich grup interesu potrzeby;
– a nie „przedsoborowi”, których kapłan prowadzi do Boga w Trójcy Jedynego i pobudza ich duchowość, wychowanie we wspólnej wierze i gotowość do służby, do ofiar i poświęceń na rzecz powołań i celów dalekowzrocznych realizowanych świadomie i w wolności woli i w przekonaniu że w duchu dobrym, oraz realizowanych zawsze wcześniej jak cele osobiste.
– Dopiero ci drudzy są zdolni do tworzenia wspólnot w tym samym duchu. – Ci pierwsi już idą za własnymi złudzeniami i żądzami indywidualistycznymi (czy odpowiednio kolektywistycznymi) i antywspólnotowymi, i wyzbytymi prowadzenia przez ducha ludzkiego.
Nie sposób odmówić Panu racjonalności użytej argumentacji, niemniej patrzy Pan na zagadnienia poruszane, z perspektywy kaznodziei.
To ma swe plusy, ale i minusy.
Czas pokaże, czy pańskie argumenty dotrą do ludzi. Życzę, aby dotarły, bo każdy głos rozsądku, jest na obecne czasy, na wagę złota, a jak pokazuje otwocko-karczewski program pilotażowy, to i wody.
Niech każdy przemawia jak potrafi, a jeśli efekty się zsynergizują, to dołożymy małą cegiełkę do gmachu “normalności stosowanej”.
Dziękuję za uwagi, zwłaszcza tą o kaznodziei.
Jest taka zasada, że „Gdy dwóch czy trzech mówi komuś, że jest pijany, to powinien pójść spać choćby nie pił”.
Na pewno muszę się zastanowić nad tym kaznodziejstwem, ale od razu widzę, że nie tylko ja.
Kaznodziei nie jest lubimy gdy odwołuje się do treści spraw które krytykuje, a zwłaszcza z powodu ich interpretacji przez krytykowane osoby lub ich grupy, czy z powodu naszego sposobu korzystania z wolnej woli, a nawet rozumienia wolnej woli jako jakoby zawsze wolnej i zawsze swojej.
– Tu przeważnie ludzie wolą korzystać z woli swojej i opierać się na racjach swoich, rozumie swoim, i na wolności osobistej. – A wolę swoją daje się zawsze rozumieć jako wolną, więc i konflikty mogą być rangi najpoważniejszej.
– Do tego ludzie dążą do uzyskania władzy nad innymi głównie dlatego żeby móc narzucać im wolę swoją łamiąc ich wolę wolną, nawet zostając tyranem czy psychopatą, albo socjopatą, więc prowadzić to może do patologii największych i zbrodniczych.
Przy okazji, to lewackie traktowanie ludzkiej godności (osobowej) jako wartości najważniejszej nie jest takie oczywiste, bo takimi wartościami jest i ludzka wolna wola i sumienie ludzkie które mają równą rangę, i muszą być rozważane zawsze razem (a normalnie bywają uwzględniane przy każdej ludzkiej decyzji czy każdym wyborze, czy przy każdej kontroli wewnętrznej postępów ich realizacji), a bez ich uwzględnienia ludzka godność osobową może być upominaniem się o iluzję, a tym bardziej używanie zwrotu godność ludzka, która ma też wymiary wspólnotowej i osobistej. – Godność osobista nigdy nie może być wynoszona nad godność osobową, ani realizowana przed godnością wspólnotową, bo tutaj już grożą satanistyczne odwrotki, czyli i postawy antyludzkie.
Jednak źle się dzieje gdy kaznodzieja daje się zepchnąć do roli nauczyciela, nawet autorytetu, czy osoby wywierającej wpływ z pozycji charyzmy, a nie występuje najpierw jako obrońca i propagator zasad wiary, w tym zwłaszcza znaczenia spraw, ich ważniejszości i pierwszeństw.
– Bo tu już każdy członek wspólnoty ma obowiązek być bezkompromisowym, a więc i występować z pozycji władczej jako władzy zwierzchniej, i najpierw wychowywać a dopiero później nauczać.
– Bo tutaj wszyscy żyją we wspólnym duchu, a wiara i wychowanie to duch. – Odpowiednio religia i nauczanie, czy władza wykonawcza to sprawy duszy.
Kaznodzieja zwykle żąda zmian, których ludzie mogą nie chcieć, bo nie zrozumieją problemu z pozycji swojej wolności osobistej, gdyż ta funkcjonuje dopóty, dopóki nie przekona się się że doprowadza do błędu, grzechu, a nawet destrukcji wewnętrznej i życia społecznego czy wspólnotowego i odczłowieczenia.
– A tego można długo nie zauważać, a nawet gdy się zauważy, polegać na optymiźmie, który zwykle jest fałszywą nadzieją, opartą o myślenie chciejskie i magiczne (jak będę mocno chciał, postępował zgodnie z naukami oraz modlił się, to mi się to w sposób cudowny stanie).
Gdy chociażby najlepszy kaznodzieja, stojący na gruncie wiary i upominający się o podstawową prawdę i logikę natrafia na taki stan, łatwo może się spotkać z lusterkowymi, analogicznymi zarzutami skierowanymi w jego stronę, a więc i zarzutem, że usiłuje ich pouczać, gdy oni już są nauczeni, a nawet że nie robią nic złego.
– Mogą nie chcieć tego, co mówi kaznodzieja, bo z punktu widzenia osobistego osoby do której zwraca się kaznodzieja, zwykle nie przekona się ona, że jest na złej drodze, dopóki nie odczuje na własnej skórze wystarczająco dotkliwych konsekwencji takiego „swojego” postępowania. – Postępowania nie zawsze zresztą swojego (przez siebie zdecydowanego), bo mają tu miejsce nawet wrogie mu oddziaływanie antywychowawcze lewackiego i satanistycznego otoczenia, i a nawet całego świata wrogiej normalnym ludziom propagandy. – W takiej sytuacji taka osoba nie tylko że nie zauważa, że dała sobie wmówić to, czego sama by nie chciała, a raczej to, co ci inni uważają za właściwe dla niego (w analogii do nauki świętego Pawła ci inny zaburzający jego wolną wolą wolę są jak grzech, który w nich mieszka, więc chcieliby dobrze, ale robią to czego chce ten mieszkający w nich grzech).
– Podobnie zresztą może być, gdy im się przeciwstawia jako ludziom świata czy grzechu ze swojego, osobistego punktu widzenia, bo tu łatwo też niezauważenie wchodzić w postawy błędne, grzeszne czy niemoralne, bo dopóki w alternatywie nie ma możliwości wyboru właściwego z punktu widzenia ludzkiej duchowości, to jest to alternatywa fałszywa, z klasycznym „mniejszym złem” włącznie.