SZALEŃSTWO FRANCJI

Z Facebooka:

Grzegorz Musiał

SZALEŃSTWO FRANCJI

Francja, zwana pierwszą córą Kościoła, będąca zarazem ojczyzną Moliera, Racine’a, Renoira, kogo tam jeszcze, geniuszy cały legion – stacza się dziś do poziomu budy jarmarcznej, z tym zaznaczeniem, że w budach jarmarcznych, choćby z obawy przed policją, nie wyszydzano świętości Wiary.

Albrecht Dürer – Statek głupców

Tym razem, stojąc już wszak na skraju przepaści, Zachód posunął się o krok dalej: do ohydnego, również w estetycznej warstwie, spektaklu opartego m.in. na bluźnierczym przedstawieniu Ostatniej Wieczerzy. W tym szyderstwie z malowidła nierozerwalnie związanego z Kościołem, Matkę Bożą z widniejącą nad jej głową parodią Hostii (a może chodzi o Jezusa, gdyż postać zajmuje centralne miejsce) przedstawia znana w paryskich knajpach performerka Leslie Barbara Butch. Żyła ona dotychczas z promowania własnej monstrualnej otyłości a także lesbijstwa, tym razem jednak zabrała się za sprawy najświętsze ze świętych w religii, do której nie należy, ale z której publicznie szydzi.

Wiadomo, pokorny Jezus nadaje się do publicznych szyderstw o wiele lepiej od groźnego Jahwe czy Mahometa, toteż używają sobie na Nim watahy „bohaterów”, którzy już na Golgocie popisywali się odwagą miotając kamieniami w umęczonego, zelżonego Boga. Że prymitywna komediantka weszła w coś takiego, to można zrozumieć w kategoriach psychopatologii nerwic, jakiegoś chorobliwego odreagowywania wrogości wobec przykazań Wiary katolickiej, łamanych wszak co dzień przez nią i jej siostrzyce. Jednak, że coś takiego wystawia rząd i prezydent Francji jako wizytówkę swej kultury w nomen omen 33-cich (znamienna symbolika liczb) Igrzyskach Olimpijskich, jest już tylko wyjątkowo drastycznym objawem schyłku, w którym zatapia się Francja i z nią cała kultura Zachodu.

Czego tam jeszcze nie ma. Ogień olimpijski drży z przerażenia, niesiony w łapsku czegoś na kształt kobieto-mężczyzny o pożądliwej masce demona, uwijają się balety drag queens pod przewodnictwem tłustego potworka z obnażonymi genitaliami i lśni skąpana we krwi Conciergerie – złowieszcza budowla na brzegu Sekwany, w której więziono i skąd wywożono na śmierć z rąk obłąkanej tyranii tysiące inteligencji i szlachty francuskiej.

Gadająca oderżnięta głowa Marii Antoniny – jednej z ofiar tamtego szału Francji sprzed 250 lat – i wszystko inne, co wylało ię na świat z zesmrodzonego umysłu twórcy tego spektaklu, jest jakby zapowiedzią kolejnego horroru, ku któremu kroczy Francja. Z własnej woli i na własne życzenie. Wtedy na szafot – dziś do kloaki. Setki tysięcy mahometan patrzą wszak na ten popis samozniszczenia cywilizacji,  do której z różnymi nadziejami przybywali, i dla nich takie traktowanie własnego boga i swojej wiary jest czymś odrażającym i niepojętym. Zwłaszcza, że w islamie – w przeciwieństwie do chrześcijańskiego niegdyś Zachodu – osoba Maryi jest otoczona szacunkiem a Jej Syn uważany jest za proroka. Odpowiedzią na to staje się odraza i pogarda – i tak już jest, i pewnie będzie coraz bardziej.

Nie będę się rozwodził nad dalszymi szczegółami tego show, który oby jak najszybciej skończył tam, gdzie jego miejsce: w dole kloacznym zbiorowej niepamięci. Jednak Bóg sam mówi o Sobie: “Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą” (Wj, 20, 1-21). Ostatnia odpłata należy więc do Niego. I o tym niech pamięta nie tylko nieszczęsna Leslie Barbara Butch wraz ze swymi klaunami, ale zarówno rządzący Francją, którzy do tego dopuścili jak i naród francuski, który w milczącej akceptacji przyjmuje te bluźnierstwa.

Grzegorz Musiał

zamieścił: Pokutujący Łotr

 

O autorze: pokutujący łotr