Przywykliśmy już, że jesteśmy słabi, biernie znosimy to, co robią nam inni, dostosowujemy swoje życie do ich zamiarów, boimy się nawet myśleć sami na sposób, sprzeczny z mainstream-em. Czas już najwyższy skończyć z tym samoudręczeniem. Oto sposób, w jaki trzeba myśleć i działać – inaczej, niż dotąd przywykliśmy.
−∗−
Gdy zbudzi się naród cz. IV. Podbój Europy przez narody
Przywykliśmy już, że jesteśmy słabi, biernie znosimy to, co robią nam inni, dostosowujemy swoje życie do ich zamiarów, boimy się nawet myśleć sami na sposób, sprzeczny z mainstream-em. Czas już najwyższy skończyć z tym samoudręczeniem. Oto sposób, w jaki trzeba myśleć i działać – inaczej, niż dotąd przywykliśmy.
Kontynuacja cyklu:
Gdy zbudzi się naród cz. 2. Twierdza Kulturowa-program pozytywny-struktury
Gdy zbudzi się naród cz. III-upadek Europy-geneza, objawy, skutki-analiza
Podbić Europę – łatwo powiedzieć. Mamy co prawda dzisiaj do czynienia z dwojakim podbojem – kulturowo – politycznym przez gnostyków i demograficznym przez muzułmanów. Wydaje się, że sprowadzenie milionów islamistów na stary kontynent to także pomysł gnostyków. Jest to bowiem dobry sposób na realizację starej alchemicznej formuły – solve et coagula – mieszaj i zestalaj. Najpierw więc sprowadzono wielkie masy ludzi obcych pod każdym względem – religijnym, kulturowym, cywilizacyjnym, obyczajowym, intelektualnym. Ludzie ci są zróżnicowani wewnętrznie, nie stanowią dominanty z konkretnego kraju. Między nimi są głębokie różnice, prowadzące również do konfliktów. To, co ich łączy, to obcość wobec Europy oraz zasady islamu. Nie jest to jednak wystarczający łącznik, aby stworzyć spójny organizm polityczny, jakim jest państwo. W swoich krajach pochodzenia ludzie ci egzystują dzięki silnej władzy plemiennej lub państwowej. Jako przybysze na obcą ziemię są więc rozbici podwójnie – wewnętrznie wobec siebie i zewnętrznie wobec Europy. Skoro w ich krajach pochodzenia każde osłabienie władzy centralnej powoduje wzrost wewnętrznych konfliktów, należy spodziewać się, że podobnie będzie też tutaj. Konflikty te do pewnego stopnia i czasu mogą zostać przytłumione wspólnym celem – dążeniem do politycznego zdominowania miejscowych. Jednak wybuch wzajemnych waśni wewnątrzislamskich jest tylko kwestią czasu.
Taki scenariusz jest na rękę gnostykom i wpisuje się w pierwszy etap ich odwiecznych dążeń – solve. Sytuacja, w której władze krajów Europy nie radzą sobie ani z presją muzułmanów na białych, ani z wewnętrznymi walkami frakcji islamskich musi doprowadzić do ogólnego chaosu i rozprężenia. Mamy więc obraz głównej osi przyszłościowego kryzysu społecznego. Jego następstwem będzie kryzys ekonomiczny. Trudno bowiem cokolwiek produkować, prowadzić handel czy usługi, gdy w każdej chwili zorganizowane grupy lub pojedyncze osobniki mogą zrobić, co im się podoba. Kryzys ekonomiczny jest zresztą pewny i wystąpi zapewne wcześniej, niż wystąpienia islamskie. Zabójcza polityka gospodarcza Unii Europejskiej pod postacią zielonej transformacji oraz strategii antydyskryminacyjnych i równościowych musi spowodować co najmniej głęboki kryzys i nieopłacalność życia. Wówczas zacznie brakować pieniędzy na socjal dla jego beneficjentów, wśród których islamskie rodziny stanowią pokaźną grupę. Gdy zabraknie dla nich pieniędzy, ruszą ze swoich dzielnic, aby samemu odebrać to, co dotąd dostawali od białych. Także i tutaj skutkiem będzie ogólny chaos.
Jednak zanim do tego dojdzie, trwa już proces solve, czyli rozmywania społeczeństw europejskich, które wciąż jeszcze mają charakter narodowy. Wprowadzenie do środka masy obcych to jeden z dwóch największych triumfów gnostyków nad Europą. Niegdyś wróg szturmował jej granicę mieczem, i tak samo mieczem był odpierany. Dziś wróg jest wewnątrz, witany kwiatami. To właśnie drugi triumf gnostyków – ogłupienie Europejczyków do tego stopnia, że zapomnieli, kim są i skąd pochodzą. Europejczycy zapomnieli, że są chrześcijańskimi narodami, i póki co są nie-wiadomo-kim. Nie mają tożsamości, zasad, rodzin, celu, a ich rządy są reprezentatywne wobec swoich wyborców w tym samym stopniu, w jakim ci wyborcy nie są reprezentatywni sami dla siebie. Chodzi o to, że skoro wyborcy rządów sami nie wiedzą, kim są, to rządy nawet, gdyby chciały, nie sformułują polityki zgodnej z racją stanu swoich wyborców. Nie może powstać więc żadna sensowna racja stanu, skoro sami wyborcy nie mają racji życia. Napisałem – nawet, gdyby chciały, ponieważ w tej chwili rządy Europy poza Węgrami i być może Słowacją nie chcą ani formułować, ani realizować racji stanu swoich narodów, bo są totalnie zdegenerowane i skorumpowane. Nawet jednak, gdyby chciały to zrobić, to masy ludzkie, będące niegdyś chrześcijańskimi narodami Europy nie pozwolą im na to. Nie są już bowiem chrześcijańskimi narodami Europy, tylko nie-wiadomo-kim. Skoro tak, nie wymyślą sami dla siebie niczego sensownego. Ponadto większość z nich zawiera w sobie różnorodną mozaikę obcych ludów o przewadze islamskiej, co dodatkowo utrudnia jakiekolwiek porozumienie społeczne.
Taki był cel gnostyków – likwidacja narodów, chrześcijaństwa, etyki, rodzin, rządów, granic, własności prywatnej. Jak widzimy, większość tych celów już udało się w Europie zrealizować. Pozostały jeszcze istniejące wciąż: rodziny w cząstkowej formie i własność prywatna. Te pierwsze ma pochłonąć Europejski Obszar Edukacyjny, który ma powstać w 2025 roku, to drugie ma pochłonąć europejska podwójna transformacja – ekologiczno – cyfrowa, a reszty zapewne ma dopełnić kryzys ekonomiczny. Będzie on nieuchronnie połączony z wybuchem agresji, w której element islamski będzie grał główną rolę. Cóż wtedy pozostanie do zrobienia bezradnym rządom państw Europy, skrępowanych ogromem poprawnościowych i równościowych regulacji, spętanych zobowiązaniami i programami unijnymi – jedynie poddać się unijnemu zdalnemu zarządzaniu. Zarówno rządy, jak i masy ludzkie będą oczekiwały i żądały jednego – zaprowadzenia porządku.
Jak dotąd, każdy kryzys został przez unijnych gnostyków wykorzystany do wzmocnienia władzy Unii nad państwami Europy. Po kryzysie finansowym roku 2008 wprowadzono w roku 2011 europejski semestr, o którym zapewne nie wie większość obywateli państw członkowskich. Jest to centralna koordynacja na poziomie unijnym tych polityk, które są wyłączone z kompetencji Unii i przynależą do suwerenności państw członkowskich. Teoretycznie, bo od 2011 r. kwestie te i tak są koordynowane przez Komisję. Kolejny kryzys – pandemia COVID-19 został wykorzystany do dalszego powiązania państw członkowskich z polityką Unii, zaciągnięcia wspólnego długu i wdrożenia we wszystkich państwach „krajowych planów odbudowy i wzmocnienia odporności”. Ich istotą była przebudowa wszystkich systemów państwowych i społecznych i dostosowanie ich do wymogów UE, czyli do podwójnej transformacji – ekologiczno – cyfrowej, która z kolei jest pochodną Agendy 2030. Dalszym etapem jest centralizacja zarządzania UE, do której zapewne dojdzie w najbliższym czasie, a jednym z głównych uzasadnień jest wzmocnienie kompatybilności polityk krajowych z unijną w celu zwiększenia odporności na wypadek kryzysów, takich jak pandemia CVOVID-19 lub wojna na Ukrainie. Tak się właśnie wykorzystuje kryzysy, najlepiej takie, które się wcześniej starannie przygotowało. Tak dokonuje się drugi etap działań – coagula – zestalaj.
Tak na naszych oczach powstaje państwo europejskie, opisane przez Spinelliego. Gnostycy liczą się zapewne z tym, że jakieś grupy w Europie zaczną w końcu się budzić, i ktoś w końcu zacznie stawiać jakiś opór. Skoro jednak wcześniej nastąpiło solve i chrześcijańskie narody Europy utraciły swoją tożsamość, utraciły tym samym spoiwa, które mogłyby połączyć luźne grupki w liczącą się siłę i poprowadzić do zwycięskiego boju. Gdy jednak takie grupki zaczną się łączyć, połączone wspólnym interesem ekonomicznym, jak pokazali to rolnicy, to nieuchronnie zaczną poszukiwać czynników łączących. Takim naturalnym czynnikiem będzie przypomnienie sobie o własnej narodowości, rozpuszczonej poprzednio przez Unię, i to właśnie widoczne było w rolniczych protestach, gdzie rolnicy występowali pod flagami swoich narodów. Zawsze więc można użyć czynnika destabilizacji i chaosu, jakim jest różnorodność islamska, oskarżyć na powrót integrujące się narody o islamofobię i wprowadzić policyjny zamordyzm. Na jakiś czas może to wystarczyć.
Nie wystarczy jednak na długo, i w miarę postępujących polityk unijnych należy spodziewać się zarówno protestów białej ludności, jak i agresji kolorowych. Jedyną reakcją obecnych władz politycznych Europy będzie przemoc i kontrola pod rosnącym patronatem Unii. W obecnym stanie spraw Europy nie da się już ani zapobiec głębokiemu kryzysowi ekonomiczo – społecznemu, ani tych spraw zreformować. Polityka państw jest bowiem całkowicie zawisła od Unii, elity polityczne przejęte, skorumpowane i niezdolne do samodzielnych działań. A Unia nie jest zainteresowana poprawą tych spraw, tylko przejęciem wszystkiego, kontrolowane kryzysy są więc jej nie tylko na rękę, ale wręcz są przez Unię wywoływane. Spokoju w Europie nie należy więc się spodziewać, dopóki Unia będzie mogła wpływać na sprawy europejskie.
Jak na to zapatrują się pozostali uczestnicy geopolitycznej szachownicy? Rosja mogłaby ruszyć na Europę i niepowstrzymana dojść aż do Atlantyku. Tylko po co? Co Rosja robiłaby z taką Europą? Póki co, nie może sobie wciąż poradzić z Ukrainą, którą chciałaby mieć za swoją. Nawet, gdy załatwi sprawy na Ukrainie, jej ekspansja terytorialna na zachód z rosyjskiego punktu widzenia byłaby niedorzecznością. Wbrew propagandzie europejskiej, Rosjanie to nie durnie, i z pewnością prezentują znacznie wyższy poziom refleksji geopolitycznej, niż politycy unijni. Lepiej więc uzależniać Zachód od surowców, umieszczać swoich agentów, gdzie się da i uprawiać lukratywny handel, niż narażać się na hazard rozpadu całego imperium. Należy więc sprawić zawód tym, którzy spodziewają się, że naturalna hardość ludów Wschodu uzdrowi Europę w postaci najazdu militarnego. Jest więc bardzo wątpliwe, aby Rosja mogła i chciała wyzwolić Europę spod jarzma unijnego.
Są przepowiednie, że rasa żółta opanuje ziemię. Jest ich w końcu dużo, mogliby więc ruszyć się ze swojego Państwa Środka i uzdrowić zepsutą Europę. I z pewnością to zrobią, tyle, że na swój sposób. Podczas, gdy w świecie białego człowieka systemy wychowania, edukacji i rozrywki zostały przez gnostyków ustawione na celową debilizację, Chińczycy tego sobie zrobić nie dali. Podczas, gdy młodzieńcy europejscy (polscy także) chcą być jutuberami, chińscy pragną zostać inżynierami. W czasie, gdy szkoły w świecie białego człowieka, także i w Europie celowo zamienia się w centra zbiorowej socjoterapii, skoncentrowane na upośledzonych, gdy zamiast wpajać wiedzę i kształtować charaktery zajmują się praniem mózgów, gdy całe wychowanie przejęła antypedagogika i psychomagia, gdy białej młodzieży nie chce się uczyć i pracować, gdy praktycznie nic już nie chce się tym ludziom, w Chinach w tym czasie kształci się armie fachowców w każdej dziedzinie. Zdyscyplinowanych, pracowitych, posłusznych, kontrolowanych. Gdy nastąpi już kompletny rozgardiasz i kolaps świata białego człowieka, będą potrzebni fachowcy do zarządzania wszystkim. Wówczas Chiny będą miały kadry gotowe.
Są też bracia Amerykanie, na których z kolei bardzo liczą nasi rodzimi geopolitycy. Można na nich liczyć, są bowiem przewidywalni. Będą realizowali swoje interesy, nie licząc się z interesami lokalnej ludności, chyba, że będzie im się to opłacało. Jaki więc interes mają, aby Europa była silna, zważywszy, że elity zarządzające Ameryką należą do tych samych gnostyków, zarządzających Europą? Jaki wniosek można stąd wyciągnąć? Ano taki, że ich dalekosiężny zamysł jest zbieżny z celami UE, natomiast między nimi duże znaczenie mają frakcje, i może przeważyć frakcja geopolityczna nad gnostyczną, i to jest szansa nie tyle dla Europy jako całości, ile dla wybranych państw. Polska z uwagi na swoje geopolityczne położenie może na tym dużo skorzystać, pod warunkiem, że będzie miała właściwą władzę, realizującą interes narodu i państwa, a nie partii i zewnętrznych organizatorów. Na dzień dzisiejszy takiej władzy nie ma i w najbliższym czasie nie będzie, co jednak nie znaczy, że taka się nie może pojawić.
Należy mieć świadomość, że do upadku zbliża się nie tylko porządek europejski, ale globalny także. Unia jest bowiem prototypem nowego porządku globalnego, a jego istotą jest powodowanie cyklicznych, kontrolowanych kryzysów, aby potem wdrażać programy antykryzysowe. W ten sposób gnostycy zarządzają światem już od Wielkiej Wojny. Wszystko jednak wskazuje, że tym razem kryzys, który zaplanowali, i do którego nas mentalnie przygotowują jako do katastrofy klimatycznej roku 2050 nadejdzie wcześniej, i będzie znacznie mniej kontrolowalny. Miało być kontrolowane bankructwo świata, spowodowane upadkiem dolara, po którym otumanione ludy świata przyjmą każdą formę stabilizacji. Plan ten wiąże się z postępującą debilizacją, której wielkimi czynnikami są wszelkie polityki równościowe, poprawnościowe, klimatyczne, a także smartfony i cyfryzacja. Zdaje się jednak, że kolaps przyspiesza, a ludzie nie są aż tak ogłupieni, jak chcieliby tego gnostycy.
Nadchodzące wydarzenia są więc zarówno zagrożeniem i szansą dla narodów Europy, a w szczególności dla narodu polskiego. Jest to wręcz sytuacja wymarzona, da się bowiem obliczyć, kiedy kryzys wystąpi i przewidzieć jego przebieg. Skoro tak, będzie możliwe wcześniejsze opracowanie programu działania dla sił narodowych i przygotowanie struktur, aby w odpowiednim momencie uruchomić zasoby. Tak należy rozumieć reakcję na nieuchronny pankryzys Europy – jako podbój, alternatywny do obecnego podboju gnostyckiego i potencjalnego podboju islamskiego. Nasza, kulturowa odpowiedź na kryzys, spowodowany przez gnostyków i upadek Europy to nasz własny podbój – Europy przez Europejczyków, czyli de facto odbój starego kontynentu z rąk naszych wrogów.
Pierwsza reakcja, szczególnie dla tych, którzy nie zadają sobie trudu pogłębiania wiedzy musi być co najmniej negatywna. „Jak to – podbój Europy przez Europejczyków – przecież oni tu rządzą, jak więc mieliby podbijać samych siebie ” – takiej reakcji można się spodziewać. Jednak z powyższych wywodów i refleksji z poprzednich artykułów należy wysnuć wniosek, że owszem, Europejczycy mieszkają w Europie, ale wcale nią nie rządzą. Skoro więc Europa upadła już moralnie, upada mentalnie, a upadnie ekonomicznie, stąd logiczny wniosek, że będzie to obszar nadający się do podboju. Będzie to podbój specyficzny, bo nie przez siły zewnętrzne. Wszyscy, którzy mogliby pokusić się o podbój Europy, już tu są, a podbój już trwa. Nie ma on charakteru terytorialnego, jest to podbój typowo polityczny, realizowany przez kryptokrację – ludzi, pozostających w cieniu, wykorzystujących lokalnych frontmanów, a jego celem jest kolonizacja i eksploatacja. Warunkiem koniecznym podboju jest utrata tożsamości narodowej przez narody. Zostało to zrobione dzięki masowej apostazji Europejczyków, która doprowadziła ich do masowej debilizacji. Podbój ten jest prowadzony z całą mocą i intensywnością, tyle, że Europejczycy go nie dostrzegli, bo zostali ogłupieni. Sami pozwolili się ogłupić, a stało się tak dlatego, że porzucili wiarę swoich ojców. Teraz więc nie mają ani wiary, ani tożsamości, za to na karku islamskich konkurentów, dyszących żądzą, a nad sobą ukrytych gnostyków, chichoczących i zacierających swoje małe rączki. Jak tu więc kogoś takiego nie podbić? Sami się o to proszą.
Kto więc powinien dokonać takiego podboju? Wyłącznie siły narodowe, z każdego narodu europejskiego. Co powinny zrobić? Zdemontować unijną kamarylę i przegnać skorumpowane lewackie rządy. Te ugrupowania bowiem są odwiecznym narzędziem w ręku gnostyków, i od swoich początków zawsze były używane do tego właśnie celu. Lewactwo się nie zmieni ani się nie naprawi. Ich trzeba przepędzić, a najlepiej to zrobić, odcinając od zewnętrznych pieniędzy. Zawsze bowiem te siły były dotowane, zazwyczaj w sposób tajny przez gnostyków. Jeśli ten dopływ zostanie przerwany, wszelkie lewactwo uschnie niczym niepodlewany kwiatek doniczkowy. Tym bowiem w istocie jest od samego swojego początku – drapieżną rośliną doniczkową, hodowaną przez gnostyków do zatruwania i pożerania narodów. Należy więc usunąć pomysły tych ludzi z europejskiego horyzontu politycznego, jeśli narody mają się odrodzić.
W ten sposób zniknęłyby z Europy trujące idee, niszczące psychikę ludzką i charaktery. Skończyłby się feminizm, klimatyzm, genderyzm, tęczowość i prawa zwierzątek. Bez pieniędzy publicznych i od globalistów ludzie ci rozpłynęliby się w normalności niczym w nirvanie. Usunięcie trucizny z umysłów jest konieczne dla odrodzenia narodów. Nie wystarczy jednak odsunąć od wpływów lewaków. Należy oczyścić media z trującego przekazu. Dla swojego przetrwania narody będą musiały przywrócić cenzurę obyczajowo – ideologiczną przekazu w tych mediach, które kształtują opinię publiczną, według prostej zasady – ban na lewactwo. Od strony technicznej należy podejrzeć, jak to u siebie robią Chińczycy.
Wszelkie unijne magistratury należy znieść z dnia na dzień. Unikratów rozpędzić, ująć tylko tych głównych i urządzić im uczciwy proces, na wzór norymberskiego. Winnych osadzić w zakładzie, który powinien powstać w gmachu Parlamentu Europejskiego, urządzonym na wzór panoptikonu – więzienia, zaprojektowanego przez Benthama. Tam powinni dożyć swoich dni ci, którzy teraz chcą zamienić nasze dzieci w hodowlanych niewolników – golemów, całe życie pracujących dla gnostyków. Po naturalnej śmierci ostatniego mieszkańca europanoptikon, czyli obecny gmach Parlamentu Europejskiego – Eurobabelu – powinien zostać wysadzony, jak więzienie Spandau po śmierci ostatniego hitlerowca, a jego ruiny zachowane jako pamiątka i przestroga. Kosztami utrzymania powinno zostać obciążone miasto Bruksela.
Nie trzeba chyba wiele rozwodzić się nad tym, że wszelkie regulacje prawne i gospodarcze, oparte na walce z katastrofą klimatyczną, zielonym ładzie i politykach równościowych powinny z dnia na dzień trafić do kosza. Gospodarka powinna na powrót oprzeć się na produkcji, wykorzystującej właściwą białym ludziom kreatywność. Nowoczesnych technologii należy się bać tylko wtedy, gdy są w ręku gnostyków. Narody potrafiłyby zrobić z niej użytek właściwy.
Ekonomia powinna powstać jak feniks z popiołów, po zapaści, zgotowanej przez unikratów. Powinna zostać przywrócona zasada św. Pawła – „kto nie chce pracować, niechaj też nie je”. Będzie można wreszcie skończyć z socjalizmem i rozdawnictwem pieniędzy. Jest to bowiem kradzież owoców pracy, dostarczanych przez ciężko pracujących, uczciwych ludzi. W narodowej Europie nie powinno być miejsca dla pasożytów i darmozjadów. Każdy, kto może coś robić, niech się weźmie do roboty, bo darmo nikt cudzego chleba nie będzie jadł.
Szkolnictwo każdego szczebla należy w Europie odtworzyć od podstaw – od przedszkola do uczelni wyższych. Z przedszkolami jest prosta sprawa – wystarczy przestać dzieciom prać mózgi, a reszta szybko wróci do normy. W szkołach podstawowych, po przywróceniu tradycyjnych zasad i programów nauczania nauczyciele odetchnęliby z ulgą i szybko dostosowaliby się do normalności. Więcej pracy będą kosztować szkoły ponadpodstawowe, ale i z tym narody sobie poradzą. Najtrudniejsza przeprawa będzie z uczelniami wyższymi. Tam trzeba będzie zrobić porządną czystkę i wygnać z wilczym biletem co najmniej połowę kadry, odbierając dożywotnio tytuły naukowe i możliwość pracy z dziećmi i młodzieżą. Tych ludzi należałoby po przeszkoleniu wysłać do kopalni węgla i kamieniołomów, ewentualnie do takich prac, gdzie będą mieli niewielki kontakt z ludźmi. Są oni bowiem tak zdeprawowani, a ich umysły tak zatrute, że większości z nich nie da się już uleczyć, mogą natomiast być groźni dla niewinnych ofiar. Naukę europejską trzeba będzie odbudować tak, jak to już raz zrobiono za czasów Karola Wielkiego. Należy wyzwolić umysły Europejczyków z upojnych oparów filozofii idealistycznej i przywrócić panowanie myśli, trzeźwo poznającej świat bytów realnych.
Po odrzuceniu unijnych i lewackich bzdur rychło okazałoby się, że w całej Europie znajduje się mnóstwo ludzi, wcześniej wykonujących prace zbędne lub szkodliwe, którzy zarabiali krocie na swojej antypracy. Obecnie obciążają oni pracujących ludzi swoimi kosztami i wysysają ich krew jak wampiry. Po narodowym podboju Europy okazaliby się zbędni i bezużyteczni, ponieważ nie potrafią robić niczego przydatnego. Narody powinny dać im możliwość dostosowania się do realnej pracy w realnej gospodarce – w produkcji, usługach, rolnictwie. Należy jednak liczyć się z tym, że duża część tych ludzi jest już tak zdegenerowana, że nie nada się do niczego, za to wciąż będzie przeszkadzać i podburzać. Będzie tak, dopóki nie wymrą. Niestety, koszty socjalizmu zawsze są ogromne.
Z islamem sprawa jest prosta. Ostatnio Brytyjczycy dogadali się z Rwandą, dokąd będą odsyłali nielegalsów. Na kontynencie można to nieco zmodyfikować. Każdy, kto dopłynie łódką będzie odwożony z powrotem na ten brzeg, z którego przypłynął. Ci, którzy wdarli się lądem – do Rwandy lub podobnego miejsca. Tym, którzy już tu mieszkają będzie można złożyć propozycję nie do odrzucenia. Jeśli chcą zostać w Europie, powinni zachowywać się spokojnie i słuchać władz. Jak będą po swojemu szumieć – odbierać obywatelstwo europejskie i odsyłać do Rwandy lub podobnego miejsca. Ci, którzy tu nadal będą, nie powinni pobierać socjalu, lecz płacić specjalny podatek, tak, jak kiedyś chrześcijanie w Turcji, a ich dzieci powinny być poddane wpływom chrześcijaństwa. Jako, że ludy te szanują silną władzę, pokornie zgodziliby się na taki porządek. Za kilka pokoleń problem islamu w Europie przestałby istnieć.
Na dziś taki pomysł wydaje się tak nierealny, że nie wzbudziłby nawet sprzeciwu, mieści się bowiem poza granicami percepcji Europejczyków, również Polaków. My jednak nie zajmujemy się tylko tym, co dziś, ale staramy się przewidzieć, co będzie pojutrze. Obecny porządek w Europie się nie utrzyma, będzie coś zupełnie innego. Skoro tak, pojawi się przestrzeń do zmian i energia do zagospodarowania. Należy więc już teraz kierunkować myślenie ludzi, którzy zostaną zmuszeni do jakichś działań za kilkanaście lat. Taki podbój nie powinien ograniczyć się do jednego państwa, ale objąć wszystkie. Żaden naród europejski nie jest na tyle silny, aby przeprowadzić taką operację na swoim terenie. Potrzebna będzie współpraca ruchów tożsamościowych z różnych państw. Takie ruchy już się budzą, jednak to samo w sobie nie gwarantuje jeszcze ani powodzenia podboju, ani nawet współpracy. Musi zaistnieć coś, co połączy różne siły narodowe w różnych państwach. Coś, co jest w stanie zjednoczyć narody i zapobiec waśniom między nimi. Coś, co jednocześnie zabezpieczy je przed popadnięciem w barbarzyństwo.
Trzeba bowiem liczyć się z tym, że podbój napotka na różne przeszkody. Gnostycy zmobilizują wszelkie siły, jakie zdołają, unijna i lewacka kamaryla też nie będzie się biernie przyglądać. Należy też liczyć się z próbą wykorzystania islamu przeciw narodom. Ruchy narodowe powinny wykorzystać swoje wpływy w służbach mundurowych, aby przeciągnąć oddziały na swoją stronę. Samo przejmowanie władzy zapewne nie odbędzie się bezkrwawo. Operacje trzeba będzie przeprowadzić bez przeciągania w czasie, szybko i zdecydowanie. Wszelki opór należy jednoznacznie spacyfikować, a wszelkie przeszkody usunąć, takimi środkami, jakie będą niezbędne. Działanie takie będzie możliwe dopiero wtedy, gdy prawa przestaną już obowiązywać, i decydować będzie wola silniejszego. Wedle dzisiejszych standardów opisane tutaj sytuacje są literacką fikcją. Standardy jednak się zmienią, i ludzkie pojęcie co do prawdy i fikcji również. Narody będą musiały przypomnieć sobie, jaką odpowiedzialność bierze na siebie ten, kto dzierży miecz karzący.
Taka sytuacja zawsze zsyła pokusę nadużyć. Dlatego do pracy tej powinni zostać skierowani ludzie najlepsi i najszlachetniejsi. Ludzi tych powinna łączyć jedna idea. Poza ideami narodowymi, właściwymi dla każdego narodu, powinna być idea spajająca wszystkich, trzymająca popędy na wodzy, kierunkująca działania, wytyczająca cel. Busola, gwiazda polarna. Może to być jedynie idea chrześcijańska, i taki właśnie wszystkie ruchy narodowe powinny sobie postawić cel – nie tylko wyzwolenie narodów od unijno – lewackiej tyranii, ale przede wszystkim chrześcijańskie odrodzenie Europy.
Każdy podbój i w ogóle dzieło, angażujące wielkie masy ludzkie opiera się zawsze na jakimś zbiorze idei, spisanych zwykle w świętych księgach. Nie inaczej jest teraz. Podbój islamski opiera się na Koranie, a gnostycki obficie czerpie z kabały. Podbój Europy przez narody tak samo musi oprzeć się na czymś świętym, co większe jest i ważniejsze nie tylko od zaangażowanych weń ludzi, ale także od samych narodów. Dla Europy nie ma i nie będzie innej świętej księgi, niż Ewangelia. Na zarzut, że przecież właśnie Europejczycy ją odrzucili, odpowiem, że właśnie dlatego znajdują się w stanie tak żałosnego upadku. Jeśli więc będą chcieli odzyskać samych siebie, panowanie nad swoim życiem i władzę w swojej życiowej przestrzeni, muszą do Ewangelii powrócić. Wbrew obawom powszechna apostazja może tej sprawie bardzo się przysłużyć. Do niedawna bowiem narody Europy pogrążone były w herezjach. Poza prawowiernymi katolikami część narodów żyła w błędach protestanckich. Teraz jednak, gdy odrzucili swoją błędną wiarę, odrzucili zarazem błąd. O ile wcześniej, gdy byli jeszcze wierzący, walczyliby z katolicyzmem z pozycji zwiedzionych chrześcijan, przekonani, że to oni wyznają prawdziwą wiarę, teraz opierać się mogą jedynie jako ateiści. Nie będą więc twierdzić, że lepiej wierzą w Chrystusa, lecz że wierzą w samych siebie, a ta właśnie wiara sprowadziła ich na dno upadku. Tą wiarę też więc w końcu odrzucą, i dzięki tej pustce nihilizmu będą bardziej podatni na wiarę prawdziwą, tym bardziej, że podbój islamski nie pozostawi im wyboru – albo Koran, albo Ewangelia. Jeśli więc będą chcieli zachować ten sposób życia, do którego od wieków przywykli, wystarczy im jedynie przypomnieć sobie wiarę ojców.
Opornych wcale o zdanie pytać nie trzeba będzie. Jeśli bowiem dobrowolnie oddali się pod władzę gnostyków i uczynili Europę bezbożną, tym bardziej katolicy powinni za nich dokonać wyboru. Nie powinni bowiem decydować o sprawach ogólnych ci, którzy wyznają Lucyfera. Będą oni powoływać się na prawa rozmaite, ustanowione przez bezbożne gnostyckie władze. Będą dzielić każdy włos na czworo i używać mętnych wykrętów, aby tylko zachować gnostycką kryptokrację. Narody jednak mają na to odpowiedź jasną i klarowną: „nas nie wiążą prawa Sodomy i prawa Lucyfera. My mamy odwieczne lex divina, i na tym budujemy swój ład polityczny, prawny i społeczny. Przeto nie słuchamy bezbożnych praw, ani nie uznajemy takowych trybunałów”. Tych, którzy tego nie zechcą uznać będzie można do głosu dopuścić o tyle tylko, o ile nie sprzeciwia się to celom, wyznaczonym przez odwieczną lex divina,
Są dwa poważne problemy do rozwiązania. Pierwszy to problem Niemiec. Dopóki będzie istniało imperium niemieckie, któremu ducha nadali prusacy, Europa będzie zagrożona tyranią i wojną. Imperium niemieckie nie zmieni się nigdy. Musi ono zostać rozmontowane. Niemcy są młodym państwem federalnym, w jego skład wchodzą landy, a w nich mieszkają narody niemieckie. Rozmontowując Unię, należy jednocześnie rozmontować imperium niemieckie, uwalniając narody Niemiec, cierpiące pod pruskim drylem Berlina. Narody niemieckie zapewne nie będą miały dość własnych sił, aby wyzwolić się spod władz imperialnych. W takim razie narody ościenne powinny dopomóc im w dziele wolności, tak, aby prusko – bizantyjska hydra nigdy już nie podniosła z powrotem swojego łba.
O Niemczech: bizantynizm niemiecki a kwestia polska
Drugi problem to Watykan, i w ogóle hierarchia Kościoła Katolickiego. Żaden naród nie może obejść się bez wiary, a chrześcijaństwo jest tam, gdzie papież. Obecnie stolica Piotrowa opanowana jest przez Judaszy, zdrajców Chrystusa, zaprzańców, heretyków, szatanistów i lucyferystów. Należy odzyskać Watykan z ich rąk i przywrócić chrześcijaństwu. Dlatego narody powinny zdobyć się na krucjatę w celu odzyskania grobu apostoła Piotra, sprowadzić jak najwięcej hierarchów, zgromadzić ich w Sykstynie cum clavis (co znaczy: pod kluczem – od tego pochodzi konklawe) i niech zrobią, co do nich należy, czyli odbiorą klucze do stolicy apostolskiej z rąk uzurpatora i wybiorą papieża katolickiego. Należy dać im na to tyle czasu, ile potrzebują, wstrzymawszy wpierw dostawy jadła.
Ci nominalni kapłani katoliccy, którzy ulegli herezji modernizmu powinni mieć możliwość wyboru. Dalsza praca duchowna po złożeniu przysięgi antymodernistycznej i przyjęciu konsekwencji jej złożenia. Ci, którzy będą chcieli pozostać przy modernizmie winni zostać usunięci ze stanu kapłańskiego. Główni sprawcy zgorszenia w Kościele powinni mieć możność rozmyślań nad swoją rolą w dziele zepsucia i do nawrócenia, w wybranych klasztorach, pod dożywotnią ścisłą klauzurą.
Należy przywrócić w Kościele Katolickim naukę katolicką. Zarówno katolicy, jak też inni chrześcijanie, a także ludzie innych religii oraz ateiści powinni zrozumieć, że chrześcijaństwo nie jest religią eunuchów, tylko wojowników, którzy walczą, by zwyciężyć, przybywają, by nawrócić, a to, co utracili, chcą na powrót podbić dla Chrystusa.
W tym całym zamierzeniu wiodącą rolę powinni odegrać ludzie, wywodzący się z narodu polskiego, mający pełne jego poparcie. W każdym kraju Europy mieszka polska diaspora, i tą należy wykorzystać. W każdym ruchu tożsamościowym powinni brać udział Polacy, mieszkający w tych krajach, i powinni w tym być wspierani przez własny naród. Nasze stałe hasło – „o naszą wolność i waszą” – wreszcie będzie można napełnić właściwą treścią. W każdym rządzie narodowym, jaki ukonstytuuje się po przegnaniu unikratów i lewaków powinni znaleźć się przyjaciele i stronnicy Polski i Polaków. Naród polski powinien na tyle okrzepnąć i skonsolidować się, aby móc wysłać korpusy posiłkowe do narodów, walczących o wolność. Takie posłannictwo może przybrać postać zwycięskiego pochodu przez Europę, będącego niepowstrzymaną rzeką, do której będą po drodze wpadały mniejsze strumyki.
Odzyskane przez narody państwa powinny zawiązać wzajemne sojusze, a wszystkie powinien spajać ogólny sojusz narodów Europy. W ten sposób będzie możliwa odbudowa Twierdzy Kulturowej na skalę kontynentalną. W tym sojuszu niektóre narody mogą mieć ze sobą ściślejsze związki. I tak wiodącą rolę winien pełnić wewnętrzny sojusz narodów Europy Środkowej pod przewodnictwem Polaków, jako że nasz naród najwięcej zachował ze swojej tożsamości i swojej wiary. Jednocząc wokół siebie pomniejsze narody, które równo z nami doświadczyły bezwzględności wcześniejszych gnostyckich reżimów – nazistowskiego i komunistycznego, tym lepiej rozumiemy stan, w jakim znalazły się narody Zachodu, i tym łatwiej nam zrozumieć ich problemy i potrzeby. One same dotąd nie znalazły się w takim położeniu, dlatego bez naszej rady i pomocy będą błądzić, a dzięki nam prędzej wyjdą z poniżenia, w jakim się znalazły. Sojusz narodów Europy nie powinien mieć rozbudowanej centralnej organizacji, jeno skromny sekretariat dla ułatwienia wzajemnych kontaktów.
W takich warunkach będzie można przywrócić w Europie politeię – szlachetną sztukę rządzenia państwem która dziś całkiem jest wyparta przez nieczystą grę brudnych interesów, skrywającą się za parawanem polityki europejskiej. Gdy narody odrzucą kryptokrację, posługującą się eurokomuną jako swoim narzędziem, będą mogły dojść do głosu najszlachetniejsze pierwiastki, tkwiące w narodach, a które obecnie nie są w ogóle do głosu dopuszczone. Zaraz tu pojawi się zarzut, trafny całkiem, że zbyt mało jest dziś w narodach sił żywotnych i słusznych poglądów, aby do tego przyjść mogło. Na to odpowiem, że dziś tak właśnie jest. Jednak co jest dziś, jutro będzie inne, a pojutrze nie będzie wcale. Największym triumfem gnostyków nie są wcale bogactwa, które zgromadzili i instytucje, które zbudowali, lecz kapitulacja europejskich umysłów. Jeśli więc, o Czytelniku, czytając te słowa doznałeś wstrząsu, to dobrze. Dziwne byłoby co innego. Tak długo bowiem sączono nam do umysłów herezję modernizmu, tak długo usypiano nasze rozumy kłamstwami psychomagii, tak długo paraliżowano naszą wolę trucizną poprawności, żeśmy już sami zapomnieli, co to jest myśleć, i jak to jest planować. Myślimy myślami gnostyków, a w głowach mamy neomarksistowską kabałę.
O barierach mentalnych:
Narodowy kompleks niższości, czyli dlaczego Polacy uwierzyli w koniec historii
Jeśli więc teraz patrzysz, drogi Czytelniku na pogrom rozumów, jeśli widzisz wzrastające szaleństwo, jeśli dostrzegasz otępienie woli, tedy masz właściwy ogląd spraw. Nie powinieneś jednak tracić rezonu, ale raczej pomyśleć, co z tego wyniknąć może. A wynik jawi się tylko jeden – upadek tego, co jest, wraz ze wszystkimi swoimi przypadłościami. Będzie więc można rozpocząć dzieło odbudowy, a nie może ona być zachowaniem tego, co jest, ani rekonstrukcją tego, co było. Europa może i powinna wkroczyć na tą drogę, którą kiedyś podążała, a z której zeszła, gdy pogrążyła się w renesansie pogaństwa. Jeśli więc chcesz, Czytelniku, podążyć to drogą i włączyć się do budowy gmachu, który zburzono, zanim go ukończono przyjmij powyższe pryncypia za swoje. Wymaga to tak wielkiej odmiany umysłu, którą można porównać jedynie do trzęsienia ziemi. Konieczne jest więc mental quake – trzęsienie umysłów, aby idee te pojąć, przyswoić i zacząć realizować. Jeśli więc nie widzisz dziś takich narodowych sił, które mogłyby dokonać tak wielkiego dzieła, to przyjmij do wiadomości, że to jest właśnie szansą dla Ciebie i milionów Tobie podobnych. Idea Europy narodów jest dziś res nullius – rzeczą niczyją, porzuconą i celowo wymieszaną z odpadkami dawnych pomysłów. Jednak z prawa rzymskiego wywodzi się zasada, że właścicielem rzeczy niczyjej jest ten, kto pierwszy ją zawłaszczy z zamiarem władania. Narodowe zastępy trzeba dopiero powołać do życia, i w przenośni, i dosłownie. Nie podejmą tego dzieła ci, których umysły ociężałe już tylko wypatrują swojego końca. To jest praca dla ludzi młodych duchem, którzy przekażą te myśli tym, którzy dziś jeszcze są dziećmi lub dopiero się narodzą. Twoje zadanie to przekazać ideę wszystkim, którzy mogą zrobić z niej użytek i włączyć się do wspólnej pracy, a jak będzie trzeba, to i do walki. Zwycięstwo tej idei nie będzie bowiem proste ani nie dokona się samo. Jednak jeśli nie znajdą się ci, którzy za nią podążą, nie będzie to klęską idei, ale ludzi, którzy zawiedli. Jeśli jednak nie zawiodą, samo podjęcie idei będzie ich triumfem. Na dziś zadanie jest proste i nie wymaga wielkich wysiłków – zbudować świadomość swoją własną, i przekazać ją innym, szczególnie tym, którzy mają małe dzieci lub mogą je mieć.
Wiedz także, drogi Czytelniku, że jeśli w tym, co tu napisano znajdziesz upodobanie, wejdziesz do wąskiego grona nielicznych. Większość bowiem odrzuci to i wyśmieje, i tak było zawsze. Dla Ciebie więc niech będzie to prawdą, dla pozostałych zaś – bajką.
To praca dla tych, którzy uznają się za ludzi cywilizacji łacińskiej, a tacy kierują się motywacjami poznawczymi i etycznymi. Dążą więc do prawdy dla samej prawdy, i kierują się prawem Bożym, które poznali i uznali. Tacy umieją swoje idee wcielać w czyn nie tylko słowem, ale też własnym przykładem, a jak trzeba, to i ogniem, i mieczem. Reconquista, tym razem na skalę kontynentu. Najważniejsze umiejętności, przydatne do tej pracy, warto wyliczyć już teraz: umiejętność pracy jako działalności celowej i planowej; umiejętność współpracy z innymi ludźmi; umiejętność wytyczenia celów, zaplanowania działań, ich realizacji, refleksji, wyciągania wniosków. Typowe wyposażenie mentalne każdego łacinnika.
Będą dwie najważniejsze sprawy – móc działać, i wiedzieć, kiedy. Moc działania należy zbudować samemu, w oparciu o oddolne kontakty i przekazywanie wiedzy. Wiedzieć kiedy, to trafnie odczytać znaki, świadczące o tym, że porządek europejski już spękał i właśnie zaczyna się walić. Przedwczesne działania będą skazane na porażkę, zbyt późne narażą wielu ludzi na niepotrzebne cierpienia.
Dziś wydaje się to fantazją, bajką, fikcją literacką. Za czas jakiś może być dniem powszednim. Należy więc mieć taką perspektywę, i nie zapominać o niej, planując jakiekolwiek działania. Nic z tego bowiem się nie stanie, jeśli nie będzie ludzi, mających zestaw następujących cech psychicznych – 3 razy W: Wiara – że to się uda, i wiara w Boga jedynego; Wiedza – co trzeba zrobić, jak i kiedy; Wola – że zamiary należy przekuwać w czyn. Zanim jednak będzie można myśleć o wysłaniu iskry z Polski, należy zająć się odzyskaniem praw narodu w samej Polsce.
______________
Gdy zbudzi się naród cz.IV. Podbój Europy przez narody, Bartosz Kopczyński, 29 maja 2024
−∗−
Warto porównać:
Narodowy kult klęsk i katastrof
Podczas gdy praktycznie wszystkie narody świata podchodzą do polityki realistycznie, egoistycznie dbając tylko o swój własny interes, my postrzegamy politykę w sposób romantyczny, jak gdyby nie różniła się ona w […]
______________
Polska. Nadchodzi przesilenie… Marek T. Chodorowski
‘Powrót Polaków do korzeni. Powrót Polaków do polskości. Ale będzie to pewien proces i prawdę powiedziawszy, trudno jest przewidzieć jak długo potrwa. Co to znaczy? Jest to powrót Polaków do […]
______________
Jak odzyskać niepodległość. Aspekty formalne, materialne i… nasze cechy
Naród jednak nie chce odzyskiwać niepodległości z powodu dwojakiej niewiedzy: nie wie, że ją utracił, i nie wie, że nie jest narodem. Jak to rozumieć? Wydaje się sprzeczne, jednak pozornie. […]
−∗−
Ciężko się to czyta, bo nijak nie idzie tego zakwestionować. Niemniej wszelkie te procesy nastąpią szybciej, aniżeli nam się zdaje. Jak zawsze zostaniemy zaskoczeni, tak samo jak ci nieszczęśni ludzie pomiędzy 8 a 13 kwietnia 2010r. I będziemy bezradni. Jedyne, co może dodawać otuchy, to to, że kiedyś to zło musi odpuścić, bo takie są reguły gry. Ciekawe, czy będzie nam dane być tego świadkami?