Właśnie przeczytałem na żydowsko – niemieckim portalu, że “władze USA mają ciała kosmitów”. A może nie chodzi o składowane w tajnej bazie ciała martwych kosmitów, lecz o ciała, które mają na sobie ci, którzy sprawują realną władzę w USA? Może to oni mają ciała kosmitów, wyglądając jak Obcy, a na dodatek ich statek kosmiczny przemieszcza się bez zostawiana śladu węglowego. Fascynujące, nieprawdaż?
Prawdziwe władze USA mają ciała kosmitów. Wyglądają okropnie
Józio Biden ma ludzkie ciało i też wygląda okropnie. Jedynym obcym dodatkiem w ciele Bidena, podobnie jak u Kamali Harris, jest nanotechnologia, która dryfuje w ich neuroprzekaźnikach. Józio wywala się nagminnie i traci orientację. Niektórzy fantazjują, że jest to “Obcy” w ciele Bidena. Odrzucam tę hipotezę, jak również i tę, że lewacy napędzający klimatyczną histerię, to roboty z Westworld.
Załóżmy, że prawdziwe władze USA mają ciała kosmitów i dlatego nie pokazują się publicznie. Czy powstanie komisja senacka ds. zbadania obcych wpływów w polityce USA? Tego nie wiadomo. Amerykanie podobno z wielką uwagą śledzą działalność podobnej komisji w Polsce.
W 1938 roku spora cześć słuchaczy uwierzyła w inwazję obcych po wpływem słuchowiska radiowego amerykańskiej stacji CBS. Audycja była adaptacją powieści „Wojna Światów” H.G. Wellsa. W taki oto sposób fikcja literacka została odebrana jak wiarygodny reportaż o inwazji Marsjan na Ziemię.
W 2020 roku ludzkość uwierzyła w pandemię pod wpływem propagandy strachu rozpętanej przez media. Do dziś wielu ludzi chodzi w maskach i jest gotowa po raz kolejny dać się zamknąć w domach pod hasłem bezpieczeństwa sanitarnego. Liczba osób tragicznie zmarłych w wyniku lockdownu oraz z powodu trutki mRNA nazywanej covidową szprycą nie robi na nich żadnego wrażenia.
NWO zbieżny z przekazem UFO?
A teraz czas na poważne pytanie. Do czego może posłużyć opowieść o UFO? Do wzmocnienia narracji, a tym samym rozszerzenia pola medialnego rażenia w kontekście realizacji kolejnych etapów Wielkiego Resetu. Podobno przekaz „obcych” brzmi bardzo swojsko. Chodzi o to, aby ludzkość się opamiętała i uratowała klimat na Ziemi. Chodzi o zaprowadzenie nowego porządku w oparciu o światowy pokój likwidujący różnice na poziomie cywilizacji, kultur i religii.
Oddający się w dobrowolną niewolę w kolejce do zeskanowania tęczówki oka.
day 3 of @worldcoin launch, crazy lines around the world. one person getting verified every 8 seconds now. pic.twitter.com/vHRu1sWMT3
— Sam Altman (@sama) July 26, 2023
„Uratowanie Ziemi przed zagładą” ma polegać na:
- Likwidacji hodowli, upraw i przemysłu wydobywczego.
- Zmianie diety na modyfikowaną (Darmowe posiłki dla dzieci czyli zupka z (resetową) wkładką)
- Likwidacji różnic religijnych – na pierwszym etapie – mamy tego samego Boga, a potem Mesjasz z kosmosu (?) i transhumanizm.
- Nadaniu osobowości prawnej zwierzętom i sztucznej inteligencji.
- Jedno państwo, jedna wiara, jedna kultura i jeden cyfrowy pieniądz.
Taki jest przekaz „wyższej cywilizacji z kosmosu”.
To jest przygotowanie psychiczne ludzi na przyjęcie antychrysta (przybędzie “z nieba”, a że demon, to i co?).
Wszystko idzie zgodnie z harmonogramem. Po krzywej asymptotycznej, że tak powiem, się do znudzenia powtarzając. Z ciekawością będę obserwował, jak niegdysiejsi żarliwi szydercy zjawiska UFO, w try miga przepoczwarzą się w jego apologetów.
Swoją drogą, w obliczu zmian paradygmatów zachodzi zawsze interesujące zjawisko.
Mianowicie, tzw. “elity intelektualne”, w chwili gdy zmiany te zaczynają być implementowane do zbiorowej świadomości, początkowo krytykują je płomiennie, w dalszej kolejności konstruktywnie krytykują, już ostrożnie, potem rozpoczyna się dyskurs pn. “a może coś w tym jest”, a na koniec, gdy masa krytyczna oddziaływania propagandowego zostaje przekroczona, jednym susem przeskakują za szańce obrony “nowego”. Tak jest zawsze.
Doskonała analiza. Za komunizmu drogę tę przebyło wielu z tzw. dobrych rodzin a nawetz AK, aby potem wiernie służyć, a nawet służalczo, władzy ludowej. Np. zapomniani dziś ludzie pióra Kazimierz Koźniewski, Halina Auderska, Jerzy Putrament czy nawet Jarosław Iwaszkiewicz. Mówiła poetka Julia Hartwig, która w latach 1950. jeździła sobie na stypendia do Paryża, że “byliśmy młodzi i ukąsił nas nowy ustrój”. Ciekawe, że innych nie ukąsił, np. Herberta, Marka Hłaski, Leopolda Tyrmanda. No i bardzo lukratywne było to “ukąszenie”.
Dziękuję za komplement. Ale… Z tym Tyrmandem, to bym lekko przyhamował. A co do ukąszenia, to już Fliege Hegel niejednego pokąsała.
No tak, z Tyrmandem to niełatwo. To był taki obrotowy pejs o wielkim talencie, który kochał jazz i kolorowe skarpetki, uciekł z Warszawy do Wilna w 39 i pisał tam do “Komsomolskiej Prawdy” ale nie uchroniło go to przed aresztowaniem przez NKWD za antykomunizm, bo jednocześnie związał się z polskim ruchem niepodległościowym. Uciekł z transportu i wyjechał jako Francuz na roboty do Niemiec, no po prostu człowiek-orkiestra. Odkupił swe winy paszkwilem na warszawkę liberalno-komunizującą pt. “Życie towarzyskie i uczuciowe” zakazanym przez władze i wydanym przez Kulturę, a na emigracji w USA prowadząc przez lata fantastyczne tępione przez intelektualny mainstream pismo Chronicles Of Culture. Nazywane było nawet nie konserwatywnym ale wręcz paleokonserwatywnym, czyli totalnie przeciw liberalnej inteligencji. Trzymał się z dala od rabinów z New York Times’a i spotkał go za to – nawet jeszcze po śmierci – ostracyzm w środowiskach usraelskich.
ps Niedawno zmarł, niejaki Lech Jęczmyk. Do chwili śmierci nie czytałem ani jednej jego wypowiedzi, a jedynie przekłady Vonneguta, Dicka i innych. Z tych przekładów wnioskowałem, że to nietuzinkowa postać.
Uplastyczniał język mieszanką rosyjskojęzycznego, literackiego fatalizmu z zachodnim, acz bardzo umiarkowanym modernizmem słowotwórczym, z domieszką polskiej ironii a’la Mrożek. I to się zgrabnie czytało.
Ale po śmierci pojawiło się wiele jego cytatów i jeszcze bardziej mnie przekonały do niego. Totalnie zmilczany człowiek, a przecież, jeśli wierzyć przekazom, to były ochroniarz ks. Ppiełuszki. Nota bene ciekawym, co miał do powiedzenia o niejakim Chrostowskim, co niczym Bond wyskoczył z auta porywaczy w pełnym jego, tj. akta galopie.
Co do Tyrmanda zgoda. No i Zły wydawany w USRR. A co do krytyki liberalno-komunistycznej warszawki, to oglądałem onegdaj film o Kaczmarskim. Film słaby, skupiał się na jego alkoholizmie itp. Ale… Jest tam wypowiedź jego nauczycielki od polskiego, która relacjonowała jak w liceum Kaczmarski przynosił jej ultra krytyczne eseje o w/w środowisku warszawki. I ona na to, Jacku nie idź tą drogą. Skup się na historii. No i się skupił.
Fantastyczny człowiek. Skromny, niezłomny Polak i patriota w najlepszym wydaniu. No i jaki umysł. Polszczyzna. I te jego przekłady! “Kocią kołyskę” Vonneguta mam zaczytaną po ośle uszy, tak na studiach krążyła z rąk do rąk. Przez jakiś czas m.in. Mossakowski prowadził z nim odcinkowe rozmowy na You Tube i zawsze ich słuchałem. Starczy wpisać Lech Jęczmyk. Warto!
No tak, nie może się młodemu poecie trafić nic gorszego, niż głupia polonistka. Wojna murowana. On widocznie spasował. Zdążyłem go poznać w Gdańsku, dosłownie parę miesięcy przed śmiercią. Czytam, że jakieś tam dziwne podchody były z tym jego rakiem krtani, medycyna chińska, wizyty u znachorów. Nie wiedziałem, że był Żydem po matce. Ochrzcił się tuż przed śmiercią i to jest dobra wiadomość.