Adam Człowiek 30 sierpnia 2011 r.
Wizja z 30 sierpnia 2011 r. opublikowana za wiedzą księży Adama Skwarczyńskiego oraz Stanisława Małkowskiego. (Non nisi parendo vincitur. Zwycięża się tylko posłuszeństwem)
Błogosławię Namaszczonego w Imię Najświętszej Trójcy. Amen. Ks. A. Skwarczyński.
“Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu stanął koło mnie święty Anioł, który trzymał w ręku jakby świetlisty miecz. Światło tego miecza było takie samo jak światło wychodzące z Hostii w monstrancji. Anioł spojrzał na mnie i powiedział: Nie lękaj się niczego, człowiecze! Choć (sic-przyp. P.Ł.) za mną!
Ogarnęło mnie bardzo dziwne uczucie, a przede mną ukazała się świetlista droga. Stanąłem na tej drodze. Po prawej stronie zauważyłem mapę Polski, nad którą jaśniał duży biały krzyż. Promienie tego krzyża ogarniały całą mapę. Mój wzrok skierował się na południe i zauważyłem klasztor w Częstochowie. Nagle znalazłem się w kaplicy Cudownego Obrazu. Nad tabernakulum stał złoty Tron, a na nim siedziała Matka Boża. Miała na głowie złotą koronę, a w prawej ręce trzymała berło. Przed ołtarzem klęczał mężczyzna ubrany na biało, jakby w albie. Miał twarz zasłoniętą rękami. W kaplicy był tłum ludzi, unoszących ręce z różańcami. Tuż za tym mężczyzną klęczał młody biskup, lecz nie wiem kto to był. W pewnym momencie dwóch wielkich Aniołów podeszło pod tron Matki Bożej i rozłożyło flagę Polski pod Jej stopami, a kolejnych dwóch Aniołów złożyło na niej insygnia królewskie: koronę, berło i jabłko. Wtedy ludzie w kaplicy zaintonowali Apel Jasnogórski.
Anioł, który stał przez cały czas przy mnie, pociągnął mnie i nagle zauważyłem ciemne chmury, po których biegła czarna pantera. W pysku trzymała coś w rodzaju trąby, jakby rogu. Za nią biegli ludzie, którzy krzyczeli i bluźnili przeciwko Bogu i krzyżowi: ”Nie chcemy Boga, nie potrzebujemy Jego praw, po co nam taki Bóg, który nie pozwala nam zabijać i kraść. Nie chcemy krzyża. Ten znak nas drażni. Trzeba go wyrzucić z publicznych miejsc, aby nikomu nie przypominał o religii. Wolności, wolności, wolności!” Tych krzyczących ludzi było coraz więcej, ale widziałem, że mieli kajdany na rękach. W innym miejscu widziałem ludzi siedzących w wygodnych fotelach i czytających gazety. Teraz słyszałem już tylko ludzi modlących się w kaplicy.
Anioł dotknął mojego ramienia i nagle zauważyłem katedrę na Wawelu. Znalazłem się w kaplicy koronacyjnej i zauważyłem tego samego mężczyznę, klęczącego przed ołtarzem. Koło niego klęczało 12 innych mężczyzn, trzymających w rękach miecze. Za tymi mężczyznami klęczało dwóch biskupów, lecz twarzy ich nie rozpoznałem. W kaplicy oprócz nich nikogo nie było.
W pewnym momencie na ołtarzu ukazał się Pan Jezus w czerwonym płaszczu. Miał cierniową koronę na głowie. Wyciągnął ręce, a promienie z Jego rąk spływały na mężczyznę klęczącego przez ołtarzem. Słyszałem, jak Pan Jezus powiedział: „Wstań i podnieś się z prochu. Ja ciebie namaściłem, abyś zaniósł świadectwo Mojego słowa dla tego narodu. Mów w Moim Imieniu i w imieniu Mojej Matki. Bądź sprawiedliwy i odważny. Pod Moją koroną i moim berłem używaj mądrości dla umocnienia Mojego narodu”.
Teraz zauważyłem, że namaszczony ma na sobie dalmatykę. Cały czas klęczał przed ołtarzem. Mój Anioł pokazał mi Kraków, nad którym wisiały ciemne chmury, lecz przez nie przebijały się promienie słoneczne.
Anioł uniósł mnie wysoko i zobaczyłem Polskę. Wyglądała jak pole bitwy. Z Zachodu i ze Wschodu szli żołnierze, którzy trzymali w rękach czarne miecze. Przed żołnierzami z Zachodu szła pantera, a przed tymi ze Wschodu leciał czarny orzeł. Kiedy zbliżyli się do siebie, nagle błyskawica przecięła niebo i ukazała się góra, na której był Baranek w złotej koronie. Zza góry wychodzili Aniołowie ze świetlistymi mieczami. Schodzili w dół, a przed nimi podążał świetlisty obłok, który formował się w kształt krzyża. Kiedy świetlisty krzyż zajaśniał pełnym blaskiem, żołnierze uciekli. Jeden z Aniołów przeszedł przez świetlisty krzyż i widziałem, jak położył na ziemi duży złoty pierścień. Teraz znów zauważyłem katedrę na Wawelu. Całe Wzgórze wawelskie było pełne ludzi. Zauważyłem inny orszak, który szedł z północy. Na przedzie szli mężczyźni, którzy nieśli obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Zatrzymali się przed Katedrą na Wawelu i zauważyłem „namaszczonego”, jak kłania się przed Obrazem i całuje go.
Na niebie ukazała się Matka Boża w złotej koronie. Jej świetlisty płaszcz stawał się coraz większy, aż zaczął ogarniać cały orszak i wtedy wszyscy weszli do Katedry. W kaplicy koronacyjnej tuż za Ołtarzem Ojczyzny „Altare Patriae” * stały dwa Trony. Po prawej stronie zasiadał Pan Jezus bardzo majestatyczny, w królewskim płaszczu , w złotej koronie na głowie. Trzymał w prawej ręce berło, a w lewej jabłko królewskie. Obok Pana Jezusa siedziała na tronie Matka Boża, także w płaszczu królewskim. Miała złotą koronę na głowie, w lewej ręce berło a w prawej różaniec. Tłum zatrzymał się przed ołtarzem i widziałem jak Namaszczony, w towarzystwie 12 mężczyzn oraz kilku biskupów, klęknął przed Tronami. Anioł Stróż Polski podszedł pod Ołtarz i uklęknąwszy przed Tronami, przypomniał słowa wypowiedziane do Rozalii Celakówny: „Przez Maryję przyszedł Syn Boży, by zbawić świat, i tu również przez Maryję przyjdzie zbawienie dla Polski przez Intronizację. Gdy się to stanie, wówczas Polska będzie przedmurzem chrześcijaństwa; silna i potężna, o którą rozbiją się wszelkie ataki nieprzyjacielskie”.
Namaszczony pochylił swoją głowę aż do ziemi i powiedział: „Boże i Królu, przyjmij hołd Twoich poddanych, którzy korzą się przed Twoim Tronem. Pod Twoje stopy składa swoją koronę Orzeł Biały. Królem jesteś i niech Twoje Królestwo rozszerza się dla Chwały Twojego Ojca w całej Rzeczypospolitej. Przebacz nam nasze grzechy i w swojej łaskawości błogosław nam, abyśmy mogli pełnić Wolę Twoją”. Pan Jezus pobłogosławił Namaszczonego i powiedział: „Unieś głowę”. Widziałem, jak Pan Jezus mówił coś do niego, lecz teraz nie wolno mi tego napisać.
Anioł, który był przy mnie cały czas, okrył mnie jakby światłem i znowu znalazłem się w kościele przed wystawionym Najświętszym Sakramentem…
* Ołtarz Ojczyzny, Katedra na Wawelu w Krakowie.
Do druku podał za portalem http://adam-czlowiek.blogspot.com/2012/04/adam-czowiek-30-sierpnia-2011-wizja.html
Pokutujący Łotr
Wytłuszczenia w tekście za oryginałem.
Módlmy się i ufajmy, że gdy niebawem przybędzie Jezus Chrystus w Wielkim Oczyszczeniu, to dzięki bezmiarowi łaski Bożej, błaganiom naszej Najlepszej Matki i wstawiennictwu świętych Patronów w Niebie, a także opamiętaniu i nawróceniu się wielu serc polskich, znajdzie się w tym zepsutym, niewiernym i pędzącym dziś ku samozagładzie 1000-letnim Państwie Polskim dziewięciu sprawiedliwych pośród pisowskiego skomuszałego parobczaństwa, pośród kardynałów i biskupów o zimnych sercach i w narodzie, który rozpoczął już na swym grobie zdziczały, obłędny taniec głupoty, użycia i rozrywki, aby paść na kolana przed Naszym Królem i Stwórcą wołając: Króluj nam, Chryste, bo giniemy! Pod Twoje stopy składa swoją koronę Orzeł Biały.
Ta wizja wskazuje jakby na odnowienie monarchii w Polsce. Na chwilę obecną bez jakiejś szczególnej interwencji z Niebios mało prawdopodobne. Może to wizja jakiejś bardzo, bardzo odległej przyszłości.
Rozbawił mnie Pan. To chyba oczywiste, że skoro Jezus Chrystus ma być Królem Polski, to chodzi o “odnowienie monarchii”. Tyle, że tym razem odnowi ją sam Bóg, a nie jakaś kolejna konstytucja, do której napisania zwołają dziesiątki komisji przez dziesiątki lat, a potem znów będzie się ją łamać.
I skąd Pan wziął tę “odległą przyszłość”? Wszystkie obecne orędzia na całym świecie wołają, że wcale nie i Odnowienie Sumień już niebawem. Oczywiście, Bóg tylko wie kiedy. Ale trzeba czytać znaki Boże. Ich jest teraz pełno i tylko ślepi i głusi, dla których najważniejszy jest leżak przy basenie i drink z parasolką i chcą, żeby tak było zawsze, mówią, że nic się nie dzieje.
Widzę, że nadal rozumuje Pan w ciasnych kategoriach ludzkich, i dlatego wg. Pana “na razie nic się nie da”. Nie pozbył się Pan jeszcze tej propagandowo-medialnej skorupy, która zastyga na mózgowiu i nie pozwala nam widzieć dalej i głębiej, w Bożym świetle i tak, jak teraz, właśnie teraz Bóg tego od nas oczekuje. Aby porzucić nic niewarte ludzkie spekulacje, bo będzie ich coraz więcej i coraz bardziej przemądrzałych (na przykład nieskończone udoskonalanie walki z kolejnymi epidemiami przy pomocy kolejnych narad, komisji i szczypionek, dopóki wszyscy wreszcie nie zdechną) a zdać się już jedynie na prowadzenie Boże. Wtedy wszystko stanie się możliwe.
Brałem pod uwagę niejako ziemską ekspozyturę monarchii niebieskiej (coś na podobieństwo tego co było w Polsce od 1656 r.). Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Pan Bóg wszystko może i jak będzie chciał to to odnowienie sumień może być już jutro w całej pełni. Może i tych znaków wskazujących na to, że już, już za chwilę jest pełno, ale zgadzam się, że nie wszyscy potrafią je odczytywać. To “na razie nic się nie da” wynika bardziej z lektury Pisma Św. Tam widać wyraźnie, że wszystko się da, ale jeśli NARÓD (społeczeństwo w swej masie) się NAWRÓCI. Oby tak cały naród zdał się na prowadzenie Boże, ale mój sceptycyzm nie wynika z tego, że wątpię we wszechmoc Chrystusa Króla tylko z powątpiewania czy naród rzeczywiście chce tego, żeby ON panował.
Myślę, że są cztery podstawowe wyróżniki. CAŁKOWITY ZAKAZ aborcji, zakaz rozwodów, niemożność dostępu do pornografii i poszanowanie dnia świętego. To tak na początek, jeśli chodzi o formowanie sumień.
A to, że jest 10 sprawiedliwych to może mieć znaczenie, aby społeczność nie uległa całkowitej zagładzie, ale raczej nie jeśli chodzi o wprowadzenie dobrowolne monarchy jakiego by się chciało.
Wg. Sługi Bożej Rozalii Celakówny akt Intronizacji winna przeprowadzić zwierzchnia władza świecka wraz z kościelną i wygląda na to, że dziewięciu by starczyło. Oczywiście, mam oczy i uszy i patrząc na to w skali makro, trudno nie zgodzić się z Pana opinią o Polakach, jako niegotowych do nawrócenia, a nawet coraz bardziej ogłupionych i niechętnych Bożym dziełom. Dlatego ma nastąpić z Bożego wyroku Oczyszczenie Sumień – powszechny wstrząs duchowy, po którym u jednych maski całkiem opadną, a u drugich łuski z oczu i zaczną dostrzegać Prawdę. Ma to być więc czas wielu prześladowań, ale i masowych nawróceń, również wśród sprawujących władzę oraz kleru. Oblicze narodu ulegnie odmianie. Wtedy Intronizacja zda się czymś oczywistym i jedynym, co można zrobić. I okaże się też, jaką wielką szansę Polska otrzymała, mogąc jednak wciąż jeszcze – mimo zeświecczenia i upadku duchowego – myśleć w tych kategoriach i mieć nadzieję. Podczas gdy reszcie świata jest to już całkiem obce i wolą polecieć w ciemność.
Zazwyczaj nie wiemy nic lub bardzo mało na temat Bożej Opatrzności objawiającej się w czasie. Powściągliwość w tej mierze nie oznacza braku wiary, a z tym ostatnio mamy do czynienia na rożnych poziomach pojmowania aktualnej rzeczywistości. Brak wiary, nadziei i miłości w sprawach codziennych, “małych” i wielkich.
Z resztą świata nie zawsze jest tak całkiem źle. Może te grupki gorliwych katolików nie są tak liczne, ale nie można odmówić im zaangażowania.
Pięknie by było, aby tak się stało z tym Oczyszczeniem Sumień, z tymi nawróceniami. Ale co wskazuje na to, że ma stać się to niebawem?
Otóż to “Zazwyczaj nie wiemy nic lub bardzo mało na temat Bożej Opatrzności objawiającej się w czasie.” A gorliwość w wierze, nadziei i miłości rozumianych po katolicku zawsze powinna być rozwijana.
Feliks i Adaukt, święci patronowie dnia, w którym Adam-Człowiek miał tę wizję (30 sierpnia), są kluczem do jej zrozumienia. Męczennicy z ręki Dioklecjana: idąc na stracenie kapłan Feliks wzbudzał taki przypływ wiary w ludziach, że pewien anonimowy gość głośno przyznał się do Chrystusa, przyłączył do skazańca i podzielił jego los – dlatego pozostał w pamięci Kościoła jako ‘Ten, który doszedł’, po łacinie Adauctus. Kapłanem umęczonym jest Jezus Chrystus, a chrześcijanie takimi “adauktami”, jeśli tylko wytrwają w wierze do końca. “Adauktem” jest także tajemniczy Namaszczony występujący w proroctwach i wizjach Adama-Człowieka. Przejdźmy do rozbioru widzenia.
Oto jak Pan Jezus określił swoja misję: “Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże pragnę by już zapłonął” – podpałką jest obiecana przez Niego Iskra z Polski. Ogień, Iskra i Światło odnoszą się do jednej i tej samej osoby: Namaszczonego. A miecz?
Miecz świetlisty jak światło Hostii, bo Namaszczony jest owocem Eucharystii. Świeci tak jak Hostia, ponieważ Pan Jezus jest pierworodnym pośród wielu braci.
Miecz jest głównym atrybutem Chwalebnego Apostoła Pawła, najsławniejszego ‘Adaukta’. Pisałem do Jagny-Poznanianki o tym jak św. Paweł doszedł do św. Piotra w wezwaniu ich prześwietnej archikatedry, w której przez wieki spoczywał miecz Rybaka-Księcia Apostołów i jak ten miecz przejdzie w ręce kogoś Małego (Paulus). Paweł VI, mocą posiadanej władzy, przez zmianę tytułu święta ‘Naszego Pana Jezusa Chrystusa Króla’ na ‘Króla Wszechświata’ wysłał Pana Jezusa w kosmos, aby uczynić miejsce dla jednego z Jego braci. Papież Montini raczej nie zdawał sobie sprawy ze skutków tej decyzji, a jednak Wola Boża się wypełnia w misternym planie ułożonym zanim czas zaczął biec. Bł. Jan Paweł II, papież ‘Od pracy Słońca’ w swoim pontyfikalnym imieniu zawiera proroctwo o tym Słońcu: to Drugi Jan i zarazem Drugi Paweł. Atrybutem Jana Ewangelisty jest orzeł, ale także pierścień (przygoda św. Edwarda Króla – polecam), zaś Pawła – miecz i te dwa artefakty wiążą się z osobą Namaszczonego lub szerzej Ognia, Słońca, Iskry i Światła.
Najświętsza w koronie. Regalia złożone na biało-czerwonej są przeznaczone dla Namaszczonego – na narodowej fladze, by zrodziła go polska ziemia po całym millenium cierpliwego uprawiania po chrześcijańsku. W Polsce zwyczajowo króluje król i nasza Wniebowzięta Królowa potrzebuje króla. Sama, jako Kościół Święty, poczęła, porodziła, wykarmiła, wypiastowała Syna-Mężczyznę [Apokalipsa 12, 5], czyli swego małżonka przysposabiając do roli Namaszczonego, znaczy króla. Młody biskup namaści Wybranka Najświętszej Dziewicy na kapłana, stąd alba, aby wzór był kompletny: kapłan i król tak jak Melchizedek.
To czas obecny – bez komentarza. Minęła północ i z 13 sierpnia odeszła moja ulubiona święta Redugunda, Królowa Merowingów (+ 13 VIII 587 AD), więc pora do łóżka.
cdn. – chyba, że cenzorzy…
14 sierpnia, świętego Maksymiliana Marii ‘od dwóch koron’; także świętego Ursicino (Niedźwiadka) z Nikomedii, Trybuna (w cesarskiej armii Dioklecjana)
P.S.
I. Kardynał Hlond potwierdza diagnozę prezentowaną przeze mnie od pewnego czasu:
II.
Robię teraz za ‘delfina’ – ortograficzne kuriozum (niech ktoś poprawi):
Dobrą rzeczą jest przypomnienie diagnozy kard. Hlonda. Zresztą w dużym stopniu odnoszącą się do każdego narodu. Wizje jakiekolwiek mogą być interpretowane w różny sposób, chyba, że sam widzący przedstawi właściwą interpretację.
Intronizacja Chrystusa Króla, byłaby rzeczą bardzo dobrą, ale myślę, że trza trochę uważać, aby nie był to pusty gest (takim też zapewne mogłaby się Opatrzność Boża posłużyć, ale też trza by się zastanowić czy kary by to nie ściągnęło). Czy przypadkiem nie powinno być tak, aby najpierw zdelegalizować prawa przeciwne Bogu a następnie doprowadzić do intronizacji Chrystusa? Żeby to nie wyglądało trochę na bluźnierstwo, że władza która toleruje zabijanie niewinnych ludzi chce intronizacji, albo naród nie widzący niczego złego w tym, że są na jego terenie legalne rozwody ucieka się pod opiekę Pana Boga. Nie chodzi o to, że to jest, ale, że jest LEGALNE. To trochę tak jakby np jakaś ulica nosiła nazwę św. Hipolita i mieściłyby się na niej LEGALNIE (tak jak nazwa ulicy byłaby oficjalna)jakieś przeciwne prawom Bożym przybytki, albo nosiła nazwę Waryńskiego i tych przybytków by tam LEGALNIE nie było. Oczywiście, że NAJLEPIEJ jakby nosiła nazwę św. Hipolita i nie było tam nic zdrożnego. Przecież nie chodzi o to, żeby wydeptywać dziedzińce miejsc pielgrzymkowych a zarazem tolerować w przestrzeni publicznej grzech. Albo cieszyć się, że jako katolicy Abrahama mamy za ojca a zarazem akceptować (nie walczyć z tym do upadłego) prawa Bogu przeciwne. Nawet jeśli duża część narodu zwiesi głowę jak sitowie i będzie dążyć do pokuty to co to da jak nie będzie walki z socjalizmem w kraju i jego grzesznymi i KRZYWDZĄCYMI układami.
Jestem przekonany, że naród który będzie dążył do wyeliminowania przeciwnych Bogu praw, którego władze będą usuwać zło z państwa i doprowadzą do INTRONIZACJI CHRYSTUSA będzie niepokonany. Wtedy my możemy mieć proce a oni broń termojądrową i na pewno przegrają. Ale zawsze warunkiem jest zwrócenie się do Boga, NAJPIERW usuwając zło aby mógł Pan powiedzieć: “Oto jestem” do wzywających Go. Najbardziej chyba niebezpieczny byłby bluźnierczy układ, że ta sama władza, której nie przeszkadza mordowanie niewinnych ludzi, nie mówiąc już o innych grzechach usprawiedliwianych mową przewrotną, dążyła by do intronizacji wyłącznie z niegodnych kalkulacji.
Trzy uwagi:
1. B. ciekawa interpretacja, wręcz pasjonująca. Dziękuję.
2. Dziękuję też za wychwycenie literówki (nie mojej ale Adama Czł.). Już wstawiłem poprawkę.
3. Przytyk o “cenzorach” na Legionie przykry i niepotrzebny. Osłabia więź.
Najpierw appendix o pierścieniu świętego Edwarda Wyznawcy, Króla (wspomnienia liturgiczne 2 razy w roku: 5 stycznia [wigilia Trzech Króli, w zasadzie Czterech, bo Dzieciątko Jezus jest królem ze swej Boskiej natury; a w zasadzie 5-ciu, bo św. Józef jako pochodzący z rodu Dawida i przeczysty małżonek Królowej Nieba i Ziemi też jest królem; w tej konstelacji Edward Wyznawca byłby typem 6-tego nieznanego króla] oraz 13 października [przeniesienie relikwii i Cud Słońca w Fatimie – tak, to ma związek, ale nie wyjaśnię tego w komentarzu do komentarza].
Teraz o samej przygodzie z pierścieniem króla Edwarda. Dociekliwi przeczytają całość opracowania, tutaj cytuję tylko najistotniejszy fragment:
Konkluzje (dla tych, którzy zapoznali się z powyższą legendą):
Król Edward oddając anonimowemu żebrakowi własny pierścień koronacyjny, ze swojej chwilowej nędzy (akurat miał pustą sakiewkę), oddał mu całe swoje dziedzictwo, znaczy królestwo. W istocie oddał tę domenę świętemu Janowi, temu Uczniowi Pana, który wziął na Kalwarii Najświętszą Dziewicę do siebie, pod swój dach. Wziął Ją tak samo jak wcześniej święty Józef – zawiązując z Nią mistyczne matrymonium. Święty Jan Ewangelista jest głową Najświętszej Pani i wraz z Nią – za sprawą miłosiernego wyczynu świętego Edwarda – dziedzicem Korony Anglii, tzn. samego Albionu i wszystkich zhołdowanych przezeń domen, tzn. tego, co wchodziło w skład brytyjskiego Commonwealth’u of Nations.
Dwóch Anglików pielgrzymów, bo po pierwsze, dla mocnego świadectwa, a po drugie, dla wskazania, że jeden i ten sam pierścień koronacyjny Anglii był na rękach dwóch różnych mężczyzn: Edwarda i Jana Syna Gromu. Teraz przypadnie nieznanemu dotąd Namaszczonemu, ale już w innej formie, ponieważ najcenniejszy klejnot z tego pierścienia został wprawiony w krzyż wieńczący koronę monarchów najpierw królestwa a później imperium brytyjskiego. Obecnie koronę imperialną z szafirem ‘Saint Edward’ dumnie nosi Elżbieta II bezwiednie demonstrując, że jej głową, panem jest ktoś inny, ktoś, komu Bóg w swych niezbadanych wyrokach ofiarował rękę swej umiłowanej Boskiej Córki, Pani Wszystkich Narodów. I Ona ów królewski szafir przynosi swemu małżonkowi w posagu ponieważ król Ryszard II uposażył Najświętszą Pannę całym dziedzictwo Albionu 13 czerwca 1399 AD, niezależnie od wcześniejszego królewskiego aktu ofiarowania pierścienia świętemu Janowi.
Tak Boża Opatrzność sobie ułożyła, że Namaszczonym beneficjentem tegoż posagu jest jakiś Polak. Czy rozumiesz teraz, co miała na myśli Boska Pani wyjawiając księdzu Juliuszowi Mancinelliemu SI swoje plany:
P.S.
Gdy po północy kończyłem pisanie komentarza o Ogniu, Iskrze, Świetlistym Mieczu, nie miałem pojęcia o treści niedzielnych czytań mszalnych:
Mateusz Ewangelista [10, 34b] przytacza tę wypowiedź Pana Jezusa w ostrzejszej wersji:
Tak więc mamy i ogień i miecz w jednym miejscu tej samej niedzieli. Na pytanie Księcia Apostołów o wyposażenie w broń Jezus odpowiedział: “Jeden [miecz] wystarczy.” – kto by pomyślał, że odnosi się to do osoby jakiegoś Małego [Paulusa] na końcu czasów.
Nie mogę pominąć też Pierwszego Czytania tej niedzieli 14 sierpnia:
Gdy na świętego Wawrzyńca (10 sierpnia) pod wieczór płynąłem kajakiem, niskie już Słońce oślepiało; mało co widząc wpakowałem się na mieliznę. Wysiadłem i brodząc popychałem łódkę ku głębi. W pewnej chwili wpadłem, na środku rzeki, w dół po ramiona. Byłbym się przestraszył, gdybym nie trzymał się swego kajaka (figuralnie: nawy Kościoła), bo nie było to jakieś tam przegłębienie, lecz dół luźnego błota tylko z wierzchu przykrytego wodą. Tak sobie kombinuję, że Wisła w takich dołkach pozbywa się (rozkłada, neutralizuje) nieczystości. Taką też była cysterna Malkiasza. [Generalnie w Wiśle nie ma żadnych śmieci, ani w wodzie, ani na wyspach.]
Komentarze:
ad1. (Król Edward): He congratulated the king for his generosity, and said that he would see Edward in Paradise in six months time Ciekawe byłoby poznać reakcję króla na wiadomość, że za pół roku umrze…
ad2. (dzisiejsze czytanie): Ciekawe, że podczas dzisiejszej Mszy św. o 9.30 miałem dokładnie tę samą myśl po usłyszeniu tego zdania: Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Nawet pomyślałem sobie, czy Geminiano nie zapoznał się wcześniej z czytaniami na tę niedzielę. Wzrusza mnie, że tak nie jest i że odbyło się to za sprawą Bożą.
Co jeszcze ciekawsze: po mszy czekała mnie przykra rozmowa o szatańskich atakach dziennikarzy z gazwyb. i innego lewactwa na kapłana, który zamierza wznieść przy swym kościele figurę Chrystusa Króla Polski. Po powrocie do domu zastaję dalszy ciąg podobnych ataków, tym razem na Legionie.
ad.3 Zazdroszczę tych wędrówek kajakiem po Wiśle. Przypomina mi to któreś opowiadanie Iwaszkiewicza (zapomniałem tytuł).
Sakry biskupiej udziela biskup konsekrator zwykle w towarzystwie innych biskupów, współ-konsekratorów. Pełnią kapłaństwa cieszy się święty Jan Ewangelista i będzie się cieszył Namaszczony.
12 mężczyzn z mieczami w rękach wskazuje na ich ścisły związek z Ogniem dzierżącym świetlisty miecz. Ta dwunastka to kolegium nowych apostołów w relacji bł. Anny Katarzyny Emmerich:
Źródło: Tajemnice czasów ostatecznych Wydawnictwo AA 2011
“Pod moją koroną i moim berłem”: Pan Jezus oddaje swoje regalia Namaszczonemu, bo przecież Jego własny wikariusz, Paweł VI, “skazał” na królowanie nad wszechświatem, więc na ziemi będzie bezpośrednio królował kto inny. I jest to pożądany obrót sprawy, bo Jezus Chrystus przyszedł na ziemię nie dla własnej chwały, lecz by pomnożyć chwałę ojca i Matki w niebie przez zrodzenie dzieci Bożych na ziemi, życzenie im swojej natury, tak aby Ojciec i Matka cieszyli się potomstwem, a On [Jezus] był pierworodnym wśród licznych braci i sióstr. Bóg jest większy i taki jest Jezus: pragnie pomnożyć chwałę naszych Boskich Rodziców i swego rodzeństwa.
Płynąc jeszcze z Sandomierza, w dniach, gdy żar lał się z nieba, musiałam pogodzić dwie sprzeczne potrzeby: okryć ciało, aby uniknąć oparzeń (na wodzie Słońce działa silniej), a jednocześnie się nie przegrzać. Mając na pokładzie w zestawie naprawczym nożyczki rozprułem ‘T’-podkoszulek po bokach, aż do otworów na ręce i skośnie przyciąłem rękawki. Cieszyłem się, że noszę zielony szkaplerz, ale w kontekście powyższego proroctwa Adama-Człowieka, zdałem sobie sprawę, że sprawiona przeze mnie sztuka odzieży bardziej przypominała dalmatykę (nędzarza).
14 sierpnia, świętego Maksymiliana Marii, Rycerza Niepokalanej w wigilię Jej Wniebowzięcia oraz odejścia świętych Stanisława Kostki i Jacka Odrowąża
P.S.
Rankiem wyjeżdżam, by z gospody u Pani Gietrzwałdzkiej w Kirach wyruszać w Tatry. Na mapie Polski (może i świata) to dość wyjątkowy dom: co miesiąc, każdego 19-tego dnia, odprawia się tu nabożeństwo do… świętego Ekspedyta!
Miałem już zamknąć laptop, ale zajrzałem do Trevignano Romano, by sprawdzić, czy pojawił się nowy wpis i czytam:
Dopiero co wypisywałem o mistycznym matrymonium świętego Jana Ewangelisty, a tu takie kwiatki. To się nie mieści w głowie.
najwazniesze jest to co przepowiedzial Jezus Chrystus, reszta nie ma znaczenia
Nie w temacie pierścienia, ognia i miecza, ale coś o znakach. Nie tych Bożych znakach, ale diabelskich.
Wczoraj 14.08.2022 udając się na mszę i poraz kolejny obserwując po drodze krótko ubrane tłumy i przezierające tatuaże na rękach, wreszcie zauważyłem:
przy tak powszechnym wytatuowaniu ludności, ludzie nawet niespecjalnie się obruszą jak przyjdzie czas obowiązkowego, legalnego stemploania na ramię lub czoło.
Słowa Bożych Proroków nie mają znaczenia? Chyba nie po to Bóg ich przysyłał i nadal przysyła, używając ich jako Swego narzędzia, abyśmy nimi wzgardzili i zatykali na nich uszy. Nawet Ewangelie są napisane rękami apostołów, a nie ręką Chrystusa. Bóg posługuje się ludźmi dla szerzenia Swego Słowa. We wczorajszym Pierwszym Czytaniu jest przestroga, jak to lud uciszył proroka Jeremiasza wrzucając go do cysterny pełnej błota, bo im się jego proroctwa nie podobały.
Oczywiście, o to cały czas chodzi. Najpierw pranie mózgu, potem kaganiec. Aż na koniec – jak pisał Mickiewicz – ludzie będą gryźć rękę, która zechce ich z niego uwolnić.