Nasz pobożny Prezydent, przestraszony w ostatnich dniach widokiem stad rozwydrzonego gówniarstwa hasających (pod kuratelą „starszych i mądrzejszych”) ulicami miast polskich, uległ zapewne potężnemu przestrachowi i jakoby w ramach działań w „ważnym interesie państwa”, zaczął śpiewać z innego klucza. Znów dała o sobie znać nieładna cecha
jego charakteru, tylekroć ujawniająca się uprzednio: niemęska przymilność, chęć przypodobania się wszystkim (z niezliczonych przykładów, przypomnijmy szczególnie przykre dla Polaków podpisywanie na stojąco umowy wobec arogancko usadowionego w fotelu Trumpa, podczas audiencji w Białym Domu).
Od początku swej prezydentury, Andrzej Duda budował swój wizerunek jako „obrońca polskiej rodziny” i wielokrotnie deklarował sprzeciw wobec aborcji, także eugenicznej. Oczywiście, przez lata pisowskich rządów – lata zalegania w sejmowych szufladach projektu ustawy zakazującej całkowicie aborcji w Polsce, podpisanego przez prawie milion Polaków – wszystko się kończyło na antyaborcyjnych deklaracjach Dudy, jak również na jego medialnych popisach w rodzaju niedawnego uczestnictwa w warszawskim Marszu dla Życia i Rodziny. W wywiadach deklarował w tym czasie, iż „z całą pewnością” podpisze ustawę, która „zabrania aborcji z przyczyn eugenicznych”. Jeśli jednak ktoś przyjął to w dobrej wierze, ten był w błędzie. W wypowiedzi swej Prezydent dodał sobie furteczkę, gdzie w razie czego mógłby czmychnąć, nie dotrzymując obietnicy.
Furteczką było zastrzeżenie, że miałaby to być ustawa, która „mądrze (podkr. moje) ogranicza możliwość realizowania aborcji”. To jedno słówko „mądrze” sprawiło, iż teraz uznał, jak widać „dla ważnych państwowych powodów”, że nie była mądrą decyzja Trybunału Konstytucyjnego, kwestionująca jako niezgodną z Konstytucją
przesłankę w dotychczasowej ustawie, umożliwiającą mordowanie dzieci w powodu podejrzenia o chorobę. I że należy ją wobec tego napoić mądrością pana Prezydenta, wprowadzając poprawkę, która de facto przywraca zakwestionowaną przez TK ustawę.
Zwłaszcza, że decyzji Trybunału jak dotąd nie opublikowano!
Poprawka Prezydenta ma dopuszczać wykonanie aborcji, jeśli “badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka.” Czyli – aborcja eugeniczna ma być w Polsce znów legalna.
Niestety, sprzymierzeńcem Prezydenta w jego – nazwijmy rzecz po imieniu – tchórzostwie, jest duża część społeczeństwa polskiego. Ogłupione, od lat indoktrynowane przez „światowy” gęg „nowoczesnych” środowisk, aż w 41% zgadza się, lub raczej się zgadza z twierdzeniem, że „rodzenie dzieci ze zdiagnozowanym wadami genetycznymi to głupota”, a w 38% zgadza się, lub raczej się zgadza z jeszcze dalej idącym poglądem, że „aborcja płodów z wadami genetycznymi powinna być obowiązkowa.”!
Wydaje się to nieprawdopodobne, ale tak jest.
Społeczeństwo polskie wsiadło do rakiety na inną planetę i w ponaddźwiękowym tempie oddala się od swej tożsamości, od duchowych korzeni, w kierunku ostatecznej duchowej Czarnej Dziury. Swej całkowitej zatraty.
Jaki jest ratunek? Protest, protest, protest! Zanim przepadną w nicości – oby nie pociągając nas ze sobą – niech przynajmniej wiedzą, że są też inni Polacy, może w zatrważającej mniejszości, ale są. Nasz Różaniec jest naszą bronią. I resztka wolnych mediów, jakie nam jeszcze zostały.
3.11.2020 Pokutujący Łotr
Dziękuję za ten tekst , mądrze: w ich rozumieniu, to jest jak im pasuje. Kiedyś była afera ze słowem ,,lub,, i tak grają zbitkami słów , albo wprowadzaniem bardzo wyrafinowane wyrażenia ABORCJA EUGENICZNA ,Pandemia wszystkiego . Na dzień dzisiejszy
to zrozumianły jest Stanisław Michalkiewicz w Realu24 rozmowa ze Szlachtowiczem Serdecznie Pozdrawiam Jagna z Poznania.
Jest rzeczywiście ostro , ale zrozumiale bez ogródek Michalkiewicz daje do
zrozumienia
Słaba ta pobożność, gdy nie słucha Ewangelii
A pozory wiary już nie jeden oszust wcielił
Za to będzie cięższa kara gdy stanie przed Bogiem
A okaże się że on był letni, spiskował z wrogiem
Pozdrawiam
Szczęść Boże
Nie znałem tego wywiadu. Wstrząsająca jest dla mnie żarliwa szczerość jego spojrzenia (“…czy te oczy mogą kłamać”) a także jak zwykle łatwość z jaką otwiera swój kurek gębowy, by zalać rozmówcę obfitym zdrojem swego wodolejstwa, w które zdaje się żarliwie wierzyć. Po prostu nakręcana lalka na wszelkie okazje, zawsze ładnie dygnie, zaśpiewa, ze skromnie spuszczoną minką zbierze oklaski. Quel horreur…