Szanowni Państwo.
Myślę, że materiał warty polecenia. Szkoda. Jak Państwo oceniają politykę naszego Świętego Kościoła Powszechnego wobec suspendowanego księdza Jacka, jak i postawę samego zainteresowanego?
Szanowni Państwo.
Myślę, że materiał warty polecenia. Szkoda. Jak Państwo oceniają politykę naszego Świętego Kościoła Powszechnego wobec suspendowanego księdza Jacka, jak i postawę samego zainteresowanego?
Copyright Legion Św. Ekspedyta. All Rights Reserved.
Pozytywnie (ks.Jacka, który dla mnie jest i pozostanie księdzem bez względu na suspensy (użycie zamierzone) hierarchii).
Negatywnie (hierarchię KK, która za wszelką cenę postanowiła się skompromitować i autosuspendować).
Przypisywanie wszelkich decyzji i uczynków księży i biskupów Świętemu Kościołowi Powszechnemu to pomylenie podstawowych pojęć.
Nie można utożsamiać hierarchii KK z Mistycznym Ciałem Chrystusa, które nie ma “polityki”, tylko głowę, a jest nią sam Bóg.
Wszyscy ludzie łącznie z Biskupem Rzymu są omylni i grzeszni, a kiedy się mylą i grzeszą, to idzie to wyłącznie na ich indywidualne konto, bo wtedy wykluczają się ze Wspólnoty Świętej.
Polecam prelekcję ks. Guza:
Śluby kapłańskie są wieczyste. Podobnie jak sakrament małżeństwa – mogą być zawarte w sposób nieważny, ale nie można ich odwołać.
Ks. Międlar pozostaje księdzem dla całego KK, niezależnie od kar i ograniczeń w prawach i obowiązkach duszpasterskich, jakie nakładają na niego jego przełożeni.
Wiem, dlatego napisałem to co napisałem.
Uważam, że ci którzy wpłynęli na przełożonych ks. Międlara popełnili bardzo duży błąd w rozeznaniu, grzech zaniedbania i grzech uległości wobec gadziego języka.
Ks. Jacek bardzo dobrze poradził sobie w końcówce programu, w momencie gdy zadawali mu pytania ludzie nierozumni, a także w momencie prowokacji Gadzinowskiego.
Prowadząca zachowała się skandalicznie. Cejrowski miał rację, że ją “przeczołgał” podczas ostatniej wizyty – mówił jej prawdę w nos, bez ogródek, choć sam nie wypadł najlepiej.
Ks. Jacek nie powinien jej pozwalać na nieustanne przerywanie.
Kiedyś, nie tak dawno temu (2007) zadzwoniłem do znajomej dziennikarki tv, która prowadziła wówczas pewien program interwencyjny. Przedstawiłem jej dobrze udokumentowany w moich archiwach przypadek nadużyć,jakich dopuszczał się przez dłuższy czas pewien znany redaktor naczelny pisma kulturalnego, finansowanego z kasy państwowej. Publikował pod różnymi tytułami i w różnych okresach ten sam tekst, zarabiając za jedną fatygą podwójnie, a nawet potrójnie. Dziennikarka wysłuchała mnie z uwagą, przyznała,że sprawa jest skandaliczna i trzeba interweniować. Po czym zaproponowała, że zaprosi do studia mnie i tego autora, posadzi nas naprzeciw siebie, i ja mu przedstawię zarzut. Ja jej na to: nie zajmuję się publicznymi pyskówkami, to jest twój psi obowiązek, aby zgłębić zgłoszony problem i go przedstawić. Dostarczę ci wszystkie publikacje, sama zobaczysz. A ona swoje: ja was posadzę naprzeciw siebie i każdy przedstawi swoje racje. Ja znów na to: jakie racje? One są oczywiste! Facet łamie prawo prasowe, doi kasę państwową, a do tego udaje w mediach wielki “moralny autorytet”. Wtedy ona powiedziała; – E.., co mnie obchodzą jakieś publikacje. Ja muszę mieć event (po ang. wydarzenie, afera). I tak te dziennikarzyny pracują. Rozsądny człowiek powinien trzymać się jak najdalej od tego ścieku.