Mam przyjaciela, któremu bardziej opłaca się uprawiać handel hurtowy niż operować ludzi. Ten fakt dużo mówi o stanie polskiej medycyny, ale dzisiejszy tekst nie będzie poświęcony ochronie zdrowia. Kolega ów ma kontrahentów za granicą. Kiedyś jego słowaccy partnerzy przedstawili mu swój zupełnie nierealny plan sprzedaży na nadchodzący rok. Gdy przyjaciel zwrócił im uwagę, że nie mają najmniejszych szans na realizację planu odpowiedzieli, że oczywiście wiedzą, iż tak jest. Zdawali sobie sprawę, że nie ma najmniejszych szans na realizację założeń, ale powiedzieli, że gdyby nie stawiali sobie takich planów – nie wiedzieli by, w którym kierunku mają iść!
Ta opowieść kolegi przypomniała mi się, gdy oglądałem program “Południk Wildsteina”. Jedna z osób zaproszonych do studia, pani Bogumiła Berdychowska, specjalistka od stosunków polsko-ukraińskich powiedziała tak: “…podstawowym interesem geopolitycznym Polski jak i każdego innego kraju jest by w jej sąsiedztwie było możliwie dużo przyjaznych krajów, współpracujących, a nie wrogich. Dlatego, że taki komfort wynikający z przyjaznego otoczenia pozwala na to, żeby się skoncentrować na własnym podwórku, żeby efektywnie wykorzystywać szanse, które w tej chwili mamy…”
Ta opinia, pozornie słuszna, jest bardzo niebezpieczna dla myślenia w kategoriach interesu Polski. Celem działania na arenie międzynarodowej nie ma być to, żeby wokół nas byli nasi sami przyjaciele, bo to jest utopia. Nie o to chodzi, byśmy sobie wzajemnie z Rosjanami, Ukraińcami i Niemcami spijali miodek z dzióbków, tylko o to, by oni nie ważyli się mieszać w nasze sprawy, wysyłać na nasze ziemie czołgi, mordować naszych obywateli, szantażować nas zakręcaniem kurków z gazem, rakietami Iskander, albo przysłaniem muzułmańskich imigrantów, czy zmniejszeniem dotacji z budżetu Unii Europejskiej!
Utrzymywanie za wszelką cenę dobrych stosunków z sąsiadami nie może być również środkiem do osiągania celów w polityce zagranicznej, ponieważ się nie sprawdza. Nie sprawdza się w stosunkach ze wschodem, gdzie rozumiany jest wyłącznie argument siły, ani z zachodem, gdzie postrzegani jesteśmy jako kraj lenny.
Celem polskiej polityki, ideałem do którego trzeba dążyć powinna być niepodległa, mocarstwowa Polska. I nawet gdyby cel ten był trudno osiągalny, to wskazuje nam kierunek, w którym powinniśmy podążać. Dokładnie tak jak słowackim hurtownikom, z którymi handluje mój przyjaciel. Mając cały czas na uwadze ten właśnie cel: potężną i mocarstwową Polskę, a nie utopijne i nierealne “dobre stosunki ” z sąsiadami wiemy, w którą stronę iść.
Tylko zrozumienie celu do którego się dąży umożliwia racjonalne postępowanie. Szczególnie wtedy, gdy cel jest trudny do osiągnięcia. Proszę pozwolić, że posłużę się pewnym przykładem z mojej dziedziny. Celem postępowania lekarskiego, jest ratowanie życia i zdrowia. Czasem cel jest mało realny. Nieraz podejmuje sie akcję reanimacyjną mimo znikomych szans powodzenia. Ale nie nam decydować kogo ratować. Do nas należy działanie. Mając przed sobą cel, jakim jest ratowanie życia pacjenta czasem musimy zadać mu cierpienie. Innym razem poważnie okaleczyć. Na przykład poprzez amputację kończyny, czy odjęcie piersi… Tylko świadomość celu pozwala pacjentom znieść cierpienia i usprawiedliwia niektóre nasze działania.
Trzymając się dalej chirurgicznych analogii musimy powiedzieć, że aby w czasie operacji uniknąć zagrożeń jakie nas mogą spotkać pod postacią różnych powikłań, musimy te powikłania znać i mieć stale w pamięci możliwość ich wystąpienia. Trzeba zawsze zdawać sobie z nich sprawę, być na nie przygotowanym i umieć sobie z nimi poradzić.
W kontekście sytuacji międzynarodowej Polski takimi możliwymi powikłaniami są wrogie działania przeciwników wewnętrznych i zewnętrznych. Wewnętrzni wrogowie idei niepodległej Polski są nam doskonale znani i rozpoznawalni. Łatwo ich rozpoznać, ponieważ paradują w czarnych marszach niosąc transparenty z ordynarnymi hasłami, opowiadają kłamstwa i piramidalne brednie w mediach, mącą w kraju i poza granicami. Znacznie groźniejsze jest zagrożenie zewnętrzne. Mam na myśli działania nazywane “wojną hybrydową”, czyli wspomaganie terroryzmu, szantaż, szpiegostwo, ataki hackerskie, wzniecanie i rozpalanie konfliktów wewnętrznych i międzypaństwowych i wszelkie inne działania, które prowadzone umiejętnie, umykają świadomości poddawanych im społeczeństw. Sęk w tym, że współczesne społeczeństwa Europy nie zdają sobie sprawy z tego, że są od dłuższego czasu obiektem ataku ze strony Putina. Opisy działań Rosji zajęłyby kilka razy tyle miejsca, na ile pozwala mi redakcja, więc dla niedowiarków przytoczę tylko dwa przykłady. Pierwszy z nich, to rosyjscy pseudokibice, którzy wywoływali zamieszki w czasie ostatniego Mundialu, a którzy cechowali się między innymi doskonałą znajomością prowadzenia działań w ramach tzw. partyzantki miejskiej oraz tatuażami charakterystycznymi dla służb specjalnych. Kolejny przykład działań hybrydowych, to będący przedmiotem dochodzenia amerykańskich agencji bezpieczeństwa wpływ rosyjskich służb na zbliżające się wybory w USA. Poważnie bierze się pod uwagę nie tylko to, że Rosjanie dopuścili się ataków na amerykańskie serwery, ale nawet możliwość bezpośredniego wpływu na proces głosowania. O sprawie donosił miesiąc temu The Washington Post, zaznaczając, że sprawa nie jest jeszcze definitywnie wyjaśniona. Niestety świadomość skali zagrożenia, jakim są działania Rosji wobec Europy i Stanów Zjednoczonych z trudem dociera do atakowanych nimi społeczeństw. Tymczasem jedynym sposobem na skuteczne przeciwdziałanie, na zebranie sojuszników, na obronę, jest uświadomić sobie zagrożenie. No, i znać kierunek, w którym trzeba podążać!
Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński powiedział kiedyś: “Trzeba wierzyć w swą wielkość i pragnąć jej”. Dla dobra następnych pokoleń musimy mierzyć siły na zamiary. Wierzyć w przyszłą wielkość Polski, pragnąć jej i szykować siły, by ją osiągnąć.
Lech Mucha
Tekst ukazał się drukiem w tygodniku Polska Niepodległa (20.10.2016)
Dla dobra następnych pokoleń musimy mierzyć siły na zamiary. Wierzyć w przyszłą wielkość Polski, pragnąć jej i szykować siły, by ją osiągnąć.
Nie z tym rządem, a konkretnie nie z tą formacją intelektualno- duchową. Jeżeli Polska ma przetrwać, a to oznacza początek jej wielkości, Polacy muszą wyłonić z siebie nową elitę, która powróci do duchowych korzeni – w czynach.
Nie mam żadnych złudzeń, co do PiS-u.
Ja nawet wierzę w ich dobre chęci i mniej więcej prawidłowy kierunek, ale niestety nie wierzę w skuteczność. A głównym powodem, dla którego im się na pewno nie uda, jest to, że to socjaliści. A socjalizm jest tak szkodliwy, że nic co socjalistycznenie nie może być dobre. O tym będzie tekst w najbliższej Polsce Niepodległej, z najbliższej środy, który wkleję na blogi w sobotę.
Na razie nie ma żadnej innej realnej siły politycznej mogącej powstrzymać sowiecko-bolszewicką mafię, która stworzyła sobie PRL-bis, by znów bezkarnie eksploatować kraj – tak jak rabowali PRL jako sowiecką kolonię.
Uświadomcie sobie, że zwalczając tę partię w praktyce działacie na rzecz bolszewickiej oraz kryminalnej mafii dotychczas bezkarnie rabujących Polskę!
Bo wytworzenie nowej elity zajmie jednak trochę czasu i jest możliwe wyłącznie przy istnieniu wolnych mass mediów.
W takim razie czym się różnicie – poza “dobrymi chęciami” – od politruków w postbolszewickich mass mediach działających na rzecz mafijnego PO i różnego zaKODowanego antypolskiego bydła?
Przecież doskonale wiecie, że ich jedynym wspólnym celem jest wyłącznie to, co stwierdziła znana stalinowska małpa Holland: “Żeby było jak było”.
Łatwo jest tej postbolszewickiej mafii działać, bo postbolszewickie mass media oraz część sądownictwa, prokuratury oraz adwokatury są związane z tą mafią. W dodatku przejęli olbrzymią część gospodarki – a więc dysponują olbrzymi środkami. A poza tym, w wielu ośrodkach działają lokalne układy ludzi powiązanych wspólnymi interesami od dziesiątków lat.
Czy chcecie, żeby ta wszelkiej maści postbolszewicka i mafijna swołocz dalej mogła bezkarnie rabować Polskę i Polaków. A w podziękowaniu oczerniać Polaków i polskich patriotów na całym świecie…
Różnica miedzy mną, a Holland jest istotna. Ja krytykują rząd, a Holland go zwalcza. Ja mówię co jest moim zdaniem źle, Holland potępia za wszystko.
Rozumiem Pana punkt widzenia, ale nie uważam, bym zwalczał PiS! Jeżeli ostrzegam, że postępowanie np. w kwestii ochrony zdrowia jest całkiem pomylone, to nie z chęci zwalczania, tylko z chęci pomagania. To, że mnie nie słuchają, nie jest wystarczającym powodem do tego, by nic nie mówić. A tylko taka jest alternatywa: mogę wskazywać błędy, albo siedzieć cicho. Nie jestem taki pewny co bardziej szkodzi PiS-owi, kontruktywna krytyka, czy przemilczanie błędów.
Nie zwalczam PiS.
Zdaję sobie sprawę, że PiS stanowi dziś dużą przeszkodę dla przestępców, lecz nie mogę tolerować głupoty lub złej woli w wielu kluczowych sprawach. Pisałem już o tym.
Krytykować trzeba każdy rząd – jeżeli robi źle. Jednak ta krytyka musi być odpowiedzialna.
Zwłaszcza teraz, gdy postbolszewicka mafia oraz wszelkie lewactwo publicznie wypowiedziało totalną wojnę przeciwko temu rządowi, który jednak rozpoczął wiele korzystnych zmian w gospodarce i usiłuje poprawić sytuację materialną Polaków.
Lech-Losek-Mucha napisał:
“im się na pewno nie uda (…) to socjaliści”
Zarzut “socjalizmu” jest dla mnie zabawny. Nie tylko dlatego, że istnieli socjaliści, którzy byli polskimi patriotami…
Przecież postbolszewiccy zbrodniarze z PO zrujnowali przemysł w Polsce, a tym samym zmusili do wyjazdu około 3 mln Polaków w poszukiwaniu pracy. Wcześniej, sowieccy zbrodniarze Jaruzelski i Kiszczak również zmusili do wyjazdu około miliona Polaków. Większość z nich już do Polski nie wróci, bo w krajach w których pracują mają znacznie lepsze warunki materialne oraz istotne zasiłki na dzieci… A to ostatnie, to ponoć “socjalizm”…
Z drugiej strony, bez pomocy państwa, znaczna część Narodu w kraju mogłaby zginąć, choćby z niedożywienia. Bowiem, postbolszewiccy, mafijni degeneraci z PO robili bowiem wszystko, by doprowadzić społeczeństwo do nędzy i upodlenia.
Ja nie zawaham się posypać sobie głowy popiołem jeśli mi Pan wskaże przykład mojej nieopowiedzialnej krytyki. A co do korzystnych zmian w gospodarce to proponuję poczekać trochę na owoce…
A dla mnie zarzut socjalizmu wręcz przeciwnie, jest mało zabawny. To, że inni byli gorszymi socjalistami, niczego nie zmienia…
KONKRETY
Coś dobrego:
Z ostatniej chwili -“Polskie przedsiębiorstwa mogą wziąć udział w procesach prywatyzacyjnych na Białorusi – oświadczył wicepremier Mateusz Morawiecki w poniedziałek w Mińsku, podsumowując posiedzenie Polsko-Białoruskiej Międzyrządowej Komisji ds. Współpracy Gospodarczej”
Pomimo wad: 500+
Coś złego:
Poparcie dla CETA
zmniejszenie limitu transakcji gotówkowych -Dlaczego?
Podpisanie przez Dudę noweli zawierającej przymus stosowania toksycznych szczepionek dla dziewczynek -skandal to mało powiedziane.
Nie sposób wymienić wszystkich dobrych i złych przykładów.Jest tego b. dużo. PiS szkodzi Polsce mniej niż poprzednicy i na tym głównie polega “dobra zmiana”.
Chodzi o Wolność w wymiarze zewnętrznym i wewnętrznym w tym gospodarczym. PiS wprowadza prawo, a także optuje za rozwiązaniami, które ograniczają wolność.
Jeżeli nie daj Boże degeneraci, czyli lewacy ( tak określam pana postbolszewicką mafię) wrócą do władzy- przyjdą na gotowe, odziedziczą stan prawny, dzięki któremu będą mogli wprowadzić zamordyzm zgodny z prawem.
Nie widzi pan, że PiS zraża do siebie środowiska antykomunistyczne, a także wiele innych, które kontestowały poprzednia patologię (PO)?
Prof. Chwedoruk: Rok od wygranych przez PiS wyborów był dobrym rokiem. “Ten rząd miał na starcie trudniej niż poprzednicy”
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl politolog prof. UW Rafał Chwedoruk.
(…) Wiadomo było, że ta Rada Ministrów będzie jednym z tych rządów po 1989 roku, które na starcie będą miały trudniej. Z tego względu, że będą miały przeciwko sobie główny nurt elit opiniotwórczych i to będzie powodowało, iż wszelkie słabości tego rządu będą bardzo mocno eksponowane przez jego krytyków. Niewątpliwie jest to Rada Ministrów, której tożsamość, jak sądzę na całe lata zostanie zdeterminowana przez reformę 500+.
Nie tylko ze względów stricte marketingowych, bo przecież żyjemy w czasach, w których łatwo jest zapamiętywać liczby, ani jedynie ze względu na bezpośrednią pomoc dla wielu słabiej sytuowanych obywateli, ale także z tego powodu, że jest to symboliczny akt przełamywania niemocy państwa w różnych sferach.Po pierwsze odczuwanych przez Polaków na niwie polityki społecznej, swoistej abdykacji instytucji publicznych w wielu kwestiach, począwszy od służby zdrowia, przez komercjalizującą się równie szybko edukację. A w tym wypadku państwo wkroczyło i dokonało w sposób bardzo dosłowny tak oczekiwanych przez większość obywateli redystrybucji.
Platforma łudziła Polaków przez 8 lat różnymi, niezrealizowanymi później obietnicami. Rząd PiS już w pierwszym roku swojego rządzenia dokonał realnej zmiany.
To prawda. Olbrzymia część obywateli przestała już w którymś momencie orientować się na to, że państwo jest jeszcze do czegokolwiek zdolne. Stąd fenomen popularności Klubu Kukiza, Korwina- Mikke, itd. To zresztą koreluje z tym, co dzieje się w świecie co najmniej od czasu kryzysu lat 2008-2010. I myślę, że ten rząd będzie przez to w największym stopniu zapamiętany. Są też inne reformy, być może nie mniej ważne, lecz niepamiętane typu płacy minimalnej czy przywracania likwidowanych komisariatów w wielu miejscach w kraju.
(…)
To prawda. Ale jest conajmniej jeden powód, dla którego miał łatwiej. Może rządzić samodzielnie.
Odpowiedzialność jest dobra. Musi ona opierać się na prawdzie i jej sprzyjać. Za nieodopwiedzialną krytykę PiS uważam panikarstwo, straszenie tym, co “PiS na pewno zrobi lub zaniecha” – w oderwaniu od rzeczywistości. Kiedy domniemania dominują nad faktami.
Gdybyśmy jednak mieli milczeć w ważnych sprawach, czekać z mówieniem prawdy na ” lepsze czasy” – to byłoby wielką nieodpowiedzialnością. W służbie dobra lojalność wobec Boga, honoru i Ojczyzny musi być przed lojalnością wobec jakiejkolwiek osoby czy formacji. Człowiek, który nie stosuje tej hierarchii priorytetów nie jest niczyim przyjacielem ale pochlebcą. Chciałbym, by było z programem gospodarczym PiS tak, jak Pan pisze. Mnie się wydaje, że drobne zdobycze, które widzimy i które cieszą, okupione są wielką ceną, której zapłata została tylko odroczona w czasie. Napiszę o tym szerzej w notce.
Co innego jest błędy wytykać a co innego życzliwie doradzać. Można np. tak kogoś pochwalić – że aż mu “portki spadną”. Komentarze i artykuły oprócz merytoryki zdradzają wyraźnie ukryte cele polityczne piszących i to dobrze. Gdyby czynili to z szatańską maestrią – wiele tegich głów uległo by demagogii. Sztuka manipulacji i dezinformacji w ostatnich latach poczyniła niesamowite postępy.Sprzyja temu wykorzystanie całego sztafażu nauki , psychologii , socjologii, wszelkich nauk (?) politycznych i wszystkich doświadczeń Goebbelsa, Stalina, Joska Urbacha i innych. Wszystko to w celu omamienia zwykłych zjadaczy chleba, powiązania ich w snopki i okulbaczenia.
Pytanie za 100 orzechów laskowych :
Jaka siła polityczna w Polsce jest obecnie przygotowana do władzy i zdolna do jej przejęcia. Czy np.RN w programach najbardziej wyrazisty ideowo i uczciwy ( wydaje się) poza wspieraniem go – ma szansę ??? Może jeszcze nie przyszedł jego czas. Może jednak historia musi zaorać to co jest gnijące i powoli przygotować glebę pod siew zdrowych idei. Ale same pobożne chęci nie wystarcza – potrzebne są środki. Można je zdobyć szybko – jak to robiono w czasie jatki francuskiej, całego “Oswiecenia” pożal się Boże, jatki sowieckiej, jatki Mao, Che, Pol-Pota itp. Można kogoś najechać i zabrać mu dobra. Każda tzw. “rewolucja” to nic innego jak wyrżnięcie i ograbienie tych co mają i przywłaszczenie ich dóbr sobie. Np. szlachta przez setki lat tworząca potęgę Ojczyzny i potęgę swoich rodów, na których ta potęga Ojczyzny się opierała została również w Polsce zniszczona przez komunizujące chłopstwo i “pruletariat” na pasku Josifa Dżugaszwillego ksywa “Stalin”.
A jednak nijak żyć bez Pana – powiedzieli chłopi na zgliszczach spalonego własnoręcznie dworu kopiąc czaszki dziedziców.
I wybrali sobie nowych panów:
-Pana Sekretrza ( sorry towarzysza)
-Pana Naczelnika
– Pana Kierownika GS
– Panią Sklepową
– Pana Przewodniczącego ZMS-u
I cała armię innych Panów ze słomą w gumofilcach.
Dzisiejsi sędziowie , adwokaci, profesorowie , prokuratorzy, lekarze, dentyści , posiadacze błyskawicznie zdobytych fortun – to w 90% potomkowie tych co stali na dymiących zgliszczach.
//szlachta przez setki lat tworząca potęgę Ojczyzny i potęgę swoich rodów, na których ta potęga Ojczyzny się opierała została również w Polsce zniszczona przez komunizujące chłopstwo i „pruletariat”//
Jak by ta szlachta nie miała swojego za uszami, jakby się nie pijaczyła, nie kurwiła, tylko Bogu była wierna, to by była i sprawiedliwa i by przetrwała, podnosząc i siebie i chłopa. A tak, przyszedł diabeł i zaorał swoje i teraz musi gnić stare, a nowe rodzi się w bólach i smrodzie historii. Oby Polak po szkodzie zmądrzał wreszcie, oby Duch wionął te stare kości ożywił w końcu.
Oczywiście, że tak krótkie wypowiedzi( komentarze) jak Mozetsa i Space nie wyjaśniają dogłębnie historycznych wolt jakim podlegały klasy i warstwy na przestrzeni historii nie tylko naszego kraju. Dla utraty wiodącej roli inteligencji np. Dla zmian w etosie rycerstwa ( kiedyś) i osiadaniu ich na roli. Dla porzucenia przez szlachtę zasad, decyzje o hreczkosiejstwie, wyniszczeniu ziemiaństwa po wojnie. O roli mocarstw ościennych w rozgrywaniu zdrajców ojczyzny i kupowaniu ich za srebrniki ( Targowica). Jednak należy unikać zbyt prostych i sterotypowych wytłumaczeń dla upadku np. Polski Jagiellonowej,i innych tragicznych zwrotów w naszej historii. Nie jest spojrzeniem czystym i słusznym zbyt proste wyjaśnianie takich spraw pijaństwem, kurwieniem,uleganiem kalwinizmowi, luteranizmowi i innym truciznom “Oświecenia” przez część szlachty w tym szlachty litewskiej nominalnie polskiej. To jest trochę jak walka poniżej pasa. A my przecież w dyskusji chcemy być jak rycerze. Moja znajoma we wsi – dobra kobieta , wspaniała kucharka, wzorowa matka, dobra gospodyni, dobra katoliczka w rozmowie ze mną jak mówię jej, że przecież nie ciemny chłop tworzył Uniwersytet Jagielloński i tworzył podwaliny ustrojowe potęgi Rzeczypospolitej ( jakkolwiek był mięsem armatnim)- co mówię przykładowo – mówi ona że:
Polska upadła bo dziedzic rozbijał się bryczką po wsi – a ona bryczki nie miała. To takie rozbawiające “argumenty”. Jak propaganda komunistyczna dała prostym ludziom “racje” do walki z dawnymi panami. Z kolei jak byłem kierownikiem budowy robotnicy na zebraniu poproszeni o uwagi do kierownictwa stwierdzili: “nam sie nie podobo że kierowniki chodzo po budowach z aktówko pod lywom pacho.” Zrządziłem od razu by wszyscy majstrowie chodzili na budowy z aktówkami pod prawą pachą… Moim pracownikom opadły szczęki ale uznali to za pewien sukces. I dobrze. Chodzi o to by dochodzić do porozumienia na racje nie na zmanipulowane i łatwe do stosowania riposty.
“Racją” wszelakich zaniedbań jest grzech, czyli pycha i odwrócenie się od Boga. Ryba od głowy się psuje. Polska Jagiellonowa zaczęła się od świętej królowej, o której chociażby i tak w legendzie pisano:
//W te pędy zaczął domownikom dyspozycje wydawać, by jadło i napitek przygotowano. Swoją izbę nakazał wymościć najlepszymi kocami i kożuchami, by królowej wygodnie było do rana doczekać i aby wyspać się mogła niemal jak w swoich piernatach. Wieczerzę przygotowano jak na wesele. Antałek z winem otwarto, ale w pewnym momencie gospodarze nie wytrzymał i rzekła do królowej Jadwigi:
– Wielka i kochana Pani. O wybaczenie proszę, ale i o zmiłowanie nad nami i całą wsią – mówił niemal szlochając. – Racz nas królowo uchronić od Pana, który srogo nas karze za pracę, która jest ponad nasze siły. Bata nam nie żałuje za każde przewinienie, a zimową porą na mrozie każe pracować, nie patrząc na zgrabiałe ręce i brak sił.
Opowiadał tak królowej, a ta słuchała uważnie, bo losy ludu ważne dla niej były. Umiała się pochylić nad problemami potrzebujących, a niesprawiedliwości nie tolerowała. Opowieść tak wzruszyła Jadwigę, że nad ranem, gdy posilona mlekiem i pajdą chleba rzekła:
– Wasze męczarnie ukrócić pora, a na złego pana przyjdzie odpowiednia kara – to mówiąc sięgnęła między poły futrzanego płaszcza i wyciągnęła z nich parę lśniących, białych rękawiczek. – Oto gwarancja mojej obietnicy – rzekła, po czym wsiadła na sanie i odjechała. Nie minęło jednak kilka tygodni, gdy chłopi zobaczyli orszak we wsi. To byli wysłannicy królowej, która w podzięce za ocalenie jej od śnieżycy, postanowiła dotrzymać danej nad ranem obietnicy. Pan okrutny zniknął wraz z orszakiem, a lud oswobodzony został, jednak w zamian za obowiązek pełnienia posługi w sandomierskiej kolegiacie. Wieś zaś otrzymała nazwę Świątniki. Rękawiczki złożone jako gwarancję przekazali chłopi do depozytu do katedralnego skarbca. Dziś można je oglądać w Domu Długosza w Sandomierzu, a podczas posługi do mszy można nadal spotkać ministrantów ze wsi Świątniki.//
Prawdziwie wielcy przykład biorą z Chrystusa: mają szacunek i zmiłowanie dla prostych ludzi. Bez niego każde królestwo upadnie, bo gdzie pan nie miłuje chłopa, tam i chłop pana swego nie miłuje, też jest kłótnia. Do tego jednak elita musi wpierw dorosnąć duchem, a parobkowie idąc za przykładem.
usuwam kopię tymczasowo