za: http://www.naszdziennik.pl/mysl/61540,daniel-czapiewski-nie-zyje.html#.UqHSxS5tPFY.email
Piotr Szubarczyk
Pochodził z rodziny o tradycjach biznesowych. Jego ojciec Jan był współtwórcą jednej z pierwszych w Polsce spółek joint venture. Syn odziedziczył po ojcu przedsiębiorcość i pomysłowość. Stworzył firmę Danmar – nowoczesny tartak, produkujący domy drewniane. Aby zapewnić powodzenie przedsięwzięciu, wyciął z kaszubskiego drzewa najdłuższą deskę świata i zgłosił ją do Księgi Rekordów Guinessa.
Kochał drewno, potrafił godzinami opowiadać o drzewach, drewnie i polskich dworkach. Modele domów, które proponował klientom, wyrastały z polskiej tradycji. Sam również zamieszkał ze swoją rodziną w domu z drewna. Stworzył „Danielową Dolinę”, uznaną za najpiękniejsze osiedle drewnianych domów, przy tym najbardziej kaszubskie na całym świecie.
Historia lux veritatis est…
Drugą pasją Daniela Czapiewskiego była historia. W kartuskim liceum ogólnokształcącym tego przedmiotu uczyła go pani Alina Kistowska, z domu Borzobohata, blisko spokrewniona z płk. Wojciechem Borzobohatym ze sztabu głównego AK, skazanym przez komunistów na śmierć (zamienioną na dożywotnie więzienie) i z por. Adamem Borzobohatym z nowogródzkiej AK, więzionym po wojnie.
Daniel Czapiewski znał ich historię, otaczał panią profesor wielkim szacunkiem. Postanowił zbudować obok swojego tartaku Centrum Edukacji i Promocji Regionu, które miało promować kulturę kaszubską i budownictwo drewniane, ale rychło przekształciło się w niezwykły „skansen” polskości.
Angażując wielkie środki finansowe, sprowadził z Sybiru XVIII-wieczny drewniany dom polskich zesłańców jako żywą pamiątkę polskiej odysei i martyrologii. Urządził model sowieckiego łagru i postawił lokomotywę z wagonem i czerwoną gwiazdą.
Wybudował drewniany kościół pod wezwaniem św. Rafała Kalinowskiego, patrona sybiraków. Co roku 17 września zapraszał sybiraków na „światowe zjazdy” w Szymbarku. Eksponował wystawę IPN o zbrodni katyńskiej.
W tym roku postawił pomnik zbrodni ponarskiej i pomnik niedźwiedzia Wojtka – jako symbol losu żołnierza „andersiaka”.
Z Kanady sprowadził drewniany dom polskich emigrantów, którzy w XIX w. wyjeżdżali do Ameryki „za chlebem”. Z tureckiego Adampola sprowadził drewniany dom polskich powstańców listopadowych, którzy po upadku powstania szukali możliwości dalszej walki o świętą Sprawę w sojuszu z Turcją przeciwko Rosji. Wybudował modelowy bunkier i pomnik Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”, przypominające wojenny ruch oporu przeciwko okupacji niemieckiej na Pomorzu.
Miał niekonwencjonalne, „szalone” pomysły, za którymi nie nadążali jego współpracownicy. Wybudował „dom do góry nogami” – jako alegorię współczesnego świata bez Boga. Dla zwykłych turystów, odwiedzających Szymbark, była to niezwykła atrakcja i osobliwość na skalę ogólnopolską. Dla ludzi refleksyjnych okazja do zadumy. Na honorowym miejscu w tym domu umieścił słynny portret bł. Jana Pawła II, patrzącego na absurdy naszego świata przez „okulary” swych dłoni (zdjęcie Arturo Mari). Daniel był wielkim orędownikiem Matki Bożej Królowej Kaszub z Sianowa. Przyjmował u siebie coroczną Kaszubską Pielgrzymkę Pieszą na Jasną Górę.
Był wielkim wizjonerem, nie przejmował się krytycznymi uwagami, że jego centrum to „skansen”, a historia, ktorą pokazuje, jest „uproszczona”. Mówił, że jego ekspozycje z historii Polski to nie muzeum, do którego wchodzi się w filcowych kapciach. Mają zainteresować i poruszyć ludzi, szczególnie młodzież. Uważał się za twórcę „patriotycznej agroturystyki”.
Centrum Edukacji i Promocji Regionu odwiedzali różni ludzie – „od lewa do prawa”. Niektórzy nawet to mieli mu za złe, ale on uważał, że taka jest właśnie rola Centrum. Największą radość sprawiła mu przed paru laty wizyta ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego, jego koncelebra we Mszy św. i wspaniałe kazanie podczas kolejnego Światowego Dnia Sybiraka. Wspominał często wizytę premiera Jarosława Kaczyńskiego, który zachwycił się domem z Sybiru i kompetentnie wypowiadał się na temat różnych obiektów w Szymbarku, wykazując dużą wiedzę w zakresie historii Polski.
Daniel Czapiewski mawiał, że jego Centrum odwiedzili prawie wszyscy pasażerowie lotu do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r., łącznie z oficerami BOR, towarzyszącymi prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Przygotowywał na 10 kwietnia przyszłego roku niezwykłe upamiętnienie tragedii smoleńskiej, w połączeniu ze 150. rocznicą zakończenia Powstania Styczniowego (aresztowanie Romualda Traugutta w Warszawie 10 kwietnia 1864 r.). Był zdumiony zbieżnością tych dat, traktował ją jako znak Bożej Opatrzności. Konsultował swoje pomysły z przyjaciółmi. Planował też wystawę o polsko-tureckiej przyjaźni w czasach zaborów. Mówił, że życia mu nie starczy na zrealizowanie wszystkich projektów. Nie starczyło… Umarł dwa miesiące przed 46. urodzinami.
Zasłabł
i stracił przytomność przed swoim domem. Reanimacja trwała 40 minut. Do końca nie odzyskał przytomności, ale była szansa na uratowanie. Niestety, kilka szpitali odmówiło przyjęcia zasłużonego dla regionu człowieka z powodu „braku miejsc”. W szpitalu najbliższym od Szymbarka nie było wolnych respiratorów… Wieziony był prawie 70 km do Starogardu Gdańskiego. Pierwszą szpitalną pomoc otrzymał dopiero po ponad 2 godzinach!
Był żonaty, osierocił troje dzieci.
Odwołano w Szymbarku planowaną na 6 grudnia coroczną imprezę dobroczynną – Światowy Zjazd Mikołajów – jeden z „szalonych” pomysłów Daniela.
R.I.P
+++
Tak wiele symbolicznych informacji … szkoda że za późno.
Kto odpowie za śmierć tych ludzi, którzy są ofiarami naszej ”służby” zdrowia?
To ciche ludobójstwo.