W tej notce chcę zwrócić uwagę na dwie publikacje. Pierwsza, to wczorajszy /8.04/ felieton Rafała Ziemkiewicza “Wojna bez wojny” w portalu Niezalezna.pl /TUTAJ/, a drugą jest dzisiejszy artykuł w “Komsomolskiej Prawdzie”, omówiony w portalu RMF24.pl /TUTAJ/.
Ziemkiewicz napisał m.in.:
“Za graniczącą ze zdradą stanu uległość, jaką wykazał się bezpośrednio po tragedii Donald Tusk, Putin odpłacił polskiemu premierowi dokładnie odwrotnie, niż ten oczekiwał. Zamiast w jakikolwiek sposób ułatwić mu zamknięcie sprawy − bo przecież i Tusk, i Sikorski wielokrotnie na różne sposoby sugerowali, że chcą tylko jakiejkolwiek spójnej wersji, jakiegokolwiek pozoru wyjaśnienia, choćby równie naciąganego, jak w sprawie „Kurska” − Rosjanie co krok, a zwłaszcza co rok w rocznicę tragedii, ich czołgają.”.
Rzadko się zdarza, by słowa felietonisty tak szybko się sprawdzały. Już następnego dnia możemy przeczytać w portalu RMF24.pl:
“W dzisiejszym wydaniu “Komsomolskaja Prawda” podkreśliła, że oskarżenia pod adresem Rosji w związku z katastrofą smoleńską formułują “nie tylko ci, którzy pragną na skandalu zbić kapitał polityczny z myślą o przyszłych zdobyczach, ale także obecni przywódcy i urzędnicy państwa”. Gazeta zauważa, że nawet własne błędy i niedopatrzenia strona polska usiłuje przerzucić na stronę rosyjską. Jako przykład wymienia “pomylenie ciał ofiar katastrofy podczas ich rozpoznawania”.
“W Warszawie próbuje się rozdmuchać z tragedii nowy konflikt” .
Przytoczone są dosłownie słowa rosyjskiej gazety:
“”wrak samolotu Kaczyńskiego do tej pory wywołuje niezdrowe podniecenie wśród polskich politykierów”. Co roku przed 10 kwietnia Rosja staje się obiektem kolejnego ataku ze strony Polski. (…) Przeprowadzono niezależne badanie katastrofy, odpowiedziano na wszystkie pytania i stwierdzono winę załogi – pisze “Komsomolskaja Prawda”. Jednak z godną pozazdroszczenia systematycznością w Warszawie próbuje się rozdmuchać z tragedii nowy konflikt, wstrząsając powietrze albo “demaskatorskimi sensacjami”, które po weryfikacji okazują się kolejną figą, albo inicjatywami wychodzącymi za ramy rozsądku.”.
Co ciekawe, “Komsomolskaja Prawda” odnosi się też do działalności “seryjnego samobójcy”:
“”w samej Polsce w związku z tą tragedią dzieją się dziwne rzeczy”. Najpierw próbował popełnić samobójstwo prokurator, który uczestniczył w śledztwie w sprawie katastrofy. Następnie powieszonym w swoim domu nieoczekiwanie znaleziono inżyniera pokładowego z załogi Jaka-40, który wylądował przed samolotem Kaczyńskiego “.
Rosyjska gazeta oskarża polską prokuraturę i władze Polski o celowe przedłużanie śledztwa:
“”polskie władze na wszelkie sposoby opóźniają finał tej historii, wyszukując coraz to nowsze preteksty do tego, by nie dopuścić do zamknięcia sprawy”. Dopóki się ciągnie, dopóty są powody do oskarżania Rosji o wszelkie grzechy, nawet te wyssane z palca “.
No właśnie – dokładnie jak u Ziemkiewicza. Ciekawe tylko, czy sprawdzi się jego następne proroctwo:
“Rosja zachowuje sobie na przyszłość możliwości dowolnej zmiany narracji (proszę sobie wyobrazić, że Putin, równie nagle jak to teraz było z Gazociągiem Jamalskim, oznajmia za czas jakiś: nasi specjaliści zakończyli śledztwo, i okazuje się, że tupolewa zniszczyła bomba podłożona przez polskie służby, na polecenie polskiego premiera albo obecnego prezydenta − i co?). Kreml ma interes w tym, aby wszyscy wiedzieli, że oficjalna wersja jest fałszem i że ten fałsz kryje nie nieudolność, ale zbrodnię.”.
Publicysta ma rację – Tusk i jego ludzie wpadli w pułapkę z której nie ma wyjścia, poza, oczywiście, oddaniem władzy w Polsce ludziom nieuwikłanym w sprawę Smoleńska. Tego jednak Tusk panicznie się boi.
polityczny zakładnik sprawy smoleńskiej… widać jego propaganda jawi się i w Moskwie jako nieudolna i to na międzynarodowym szczeblu. Polskie śledztwo też nie bez powodu jest przeciągane, nie stać ich na ponowne, obnażające wszelkie fałsze. to sieje wiatr, ten zbiera burzę
Tak właśnie jest. Szkoda, że ludzie sobie tego wciąż nie uświadamiają.
Rosjanie nas czołgają – to prawda. Mam dokładnie takie samo wrażenie.
Przypuszczam, że:
1) MAK został powołany niezgodnie z ustawą, albo
2) raport MAKu jest podpisany przez osoby nieuprawnione do tego, albo
3) raport MAKu w ogóle nie jest podpisany, albo
4) polskim urzędnikom okazano jakąś roboczą wstępną kopię, albo
5) tłumaczenie robili kompletni laicy, albo
6) tłumacze zrobili tłumaczenie z opublikowanej w internecie jakiejś lewej wersji, którą wzięto za oficjalny oryginał, a więc cały dokument jest o kant tyłka roztrzaskać, albo
7) wg prawa polskiego nie ma możliwości, by MAK rozstrzygał tę sprawę, albo
8) itd. itp.
W każdym razie nie widać najmniejszego nawet punktu zaczepienia dla profesjonalizmu z polskiej strony. Co w takiej sytuacji należy zrobić?
Obiektywnie trzeba przyznać, że to niełatwe pytanie. Mamy naprzeciw siebie kilkakrotnie większego i liczebniejszego od nas draba (a przynajmniej takie wrażenie Rosja w nas budzi). Poza tym w Polsce media także sprawiają wrażenie, że opcja rosyjska wciąż jest silna.
Do siłowego rozwiązania sporu nikt się nie kwapi. Zresztą POlacy nigdy się do tego nie kwapili… no może w czasach Wołodyjowskiego (i ZWŁASZCZA Kmicica bywało inaczje..)
Do postawienia sprawy na arenie międzynarodowej nie widać ani chętnych, ani sprzyjającej atmosfery.
Co robić, u licha, co robić?
Nie wiem, do jasnej cholery, co robić. Ale tak tego nie można zostawić.
Amerykanie, gdy nie wiedzieli co zrobić po grudniu 1941 r., uderzyli w Tokio. Choćby symbolicznie. Pokazali brawurowym (huzarskim!) atakiem w iście sarmackim stylu, że stać ich na prawdziwe bohaterstwo.
Takiego kroku trzeba. Nawet jeśli miałby to być krok wyłącznie o propagandowym wydźwięku.