Pierwszy nasz wpis Nowym Roku Pańskim MMXXV rozpoczynamy od przypomnienia o wydarzeniu ważnym, jednak pomijanym przez lecących w owczym pędzie Polaków. Może to jednak być zapowiedź rzeczy wielkich i doniosłych, szczególnie strasznych dla przyzwyczajonych do dobrostanu, nieświadomych połykaczy kłamstw i głupot.
−∗−
Łzy Królowej
Pierwszy nasz wpis Nowym Roku Pańskim MMXXV rozpoczynamy od przypomnienia o wydarzeniu ważnym, jednak pomijanym przez lecących w owczym pędzie Polaków. Może to jednak być zapowiedź rzeczy wielkich i doniosłych, szczególnie strasznych dla przyzwyczajonych do dobrostanu, nieświadomych połykaczy kłamstw i głupot.
Nie dalej, jak 13 grudnia Roku Pańskiego 2024 doszło do szczególnego wydarzenia. W archikatedrze łódzkiej p.w. św. Stanisława Kostki za ołtarzem znajduje się obraz, będący kopią ikony Matki Boskiej Częstochowskiej. Na tymże to obrazie, w tymże to dniu wierni dostrzegli zjawisko szczególne – oto pod prawym okiem Maryi dostrzeżono krople jakiejś cieczy. Na ogólnie dostępnych w Internecie zdjęciach widać całą rzecz dokładnie, a widok nie zostawia wątpliwości – wygląda to tak, jakby wizerunek Matki Boskiej płakał.
Pisaliśmy w tym duchu:
Nie jest to zjawisko nowe i odosobnione, wielokrotnie zdarzały się takie sytuacje, określane mianem cudu, to znaczy niewyjaśnione z punktu widzenia nauki. Dzieje się coś, co fizycznie dziać się nie ma prawa, a jednak się dzieje. Czy w Łodzi mamy do czynienia z cudem – tego jeszcze nie wiemy, sprawa wymaga przebadania, Kościół w takich sprawach zachowuje zawsze ostrożność, zanim zjawisko nie zostanie dokładnie przebadane. Póki co Kuria Metropolitalna Łódzka zachowuje milczenie – oficjalnie więc nic się nie stało.
Spróbujmy oszacować, z jakiego powodu Najświętsza Panna mogłaby ronić łzy, nie jest to wszak coś, dziejącego się co dzień. Jeśli już coś takiego występuje, to nie z byle powodu. Przeanalizujmy po kolei.
1. Sprawy Kościoła,
czyli jego galopujący, nabierający mocy i tempa kryzys. Wbrew modernistycznej narracji, nie jest to oddolne zjawisko, występujące samo z siebie, na które najlepszą reakcją było najpierw posoborowie, a teraz jest nią synodalność. Przeciwnie – kryzys został dokładnie zaprojektowany, przygotowany i przeprowadzony, a jego istotnym elementem jest odstępstwo części hierarchów, teologów, księży, zakonników i świeckich działaczy. Odstąpili Chrystusa, Kościół, wiernych i swoje narody. Teraz zaś prześladują tych, którzy pozostali wierni Tradycji i tradycyjnemu, autentycznemu nauczaniu, wierze i moralności. Sami siebie uważają za jedynych mądrych i prawych, a wszystkich, którzy z nimi się nie zgadzają próbują wyrzucić z Kościoła. Miejsce wydarzenia wydaje się nieprzypadkowe. Metropolita łódzki arcybiskup kardynał Grzegorz Ryś słynie ze swojego zaangażowania w proces synodalny, ekumenizm, charyzmatyzm i inne agendy papieża Franciszka. Już po ujawnieniu zjawiska na obrazie ks. arcybiskup rozpoczął obchody Roku Jubileuszowego. Rozpoczął w sposób szczególny – od nabożeństwa w zborze ewangelickim, zapowiadając następnie, że protestant znajdzie się w Radzie Diecezjalnej. Zarówno więc posunięcia władz Kościoła, jak i poczynania arcybiskupa Grzegorza Rysia są już wystarczającym powodem łez Maryi.
2. Stan Stanów Kościoła,
czyli sytuacja globalna wiernych Kościoła Świętego. Obraz nędzy i rozpaczy, masowa apostazja, życie pogańskie jakby Boga nie było, łamanie praw Boskich i ludzkich, grzechy pleniące się niewyznawane, brak pokuty i przebaczenia, deprawacja, szczególnie dzieci i młodzieży, rozbicie rodzin, otwarcie na wszelkie herezje, przyjmowanie obcych bożków, brak obrony narodów i Kościoła, konflikty wewnątrz rodzin i narodów, panoszenie się bezbożnej władzy wrogów ludzkości i Boga, bierność wobec zła i wroga aktywność wobec dobra. Ogólny upadek chrześcijaństwa, ludzi i narodów. Ludzie żyją jak obywatele Sodomy i Gomory, niepomni, że w pewnych miejscach na świecie już spada z nieba deszcz ognisty. Szczególnie w Polsce lud powinien być wrażliwy na kary, wymierzane za grzechy. Tymczasem większość żyje jakby tylko po to, aby zjeść, wypić i używać. Urągają przy tym i bluźnią Bogu i Najświętszej Panience. Dziw, że wciąż jeszcze kara powszechna nie spadła na lud tak bardzo niewierny.
3. Stan Królestwa Maryi,
czyli sprawy polskie. Ojczyzna nasza nie tylko do nas należy, ale też do pokoleń przeszłych i tych, co przed nami. Nie mamy więc prawa marnotrawić i oddawać obcym tego, co nie jest w całości nasze. Polacy od 1989 r. oszukiwani są na wiele sposobów, między innymi w kwestii niepodległości. Wmawia im się, że Polska jest niepodległa, a rząd suwerenny, podczas gdy jedno i drugie jest fałszem. Mieli jednak dość dużo czasu i dowodów, aby się w kłamstwie zorientować i podjąć środki zaradcze. Tymczasem umysły większości naszych rodaków śpią, ponieważ ich właściciele tak sobie w tym upodobali. Zamiast więc zacząć odzyskiwać Ojczyznę z rąk cudzoziemców i ich zdradzieckich, lokalnych sług dokonali czegoś przeciwnego – jeszcze bardziej pozwolili na trwonienie Ojczyzny, jeszcze więcej oddali władzy oddali zdrajcom i sprzedawczykom, radując się przy tym i ciesząc jakby byli do cna z rozumu obrani. Zaraz też poczęto jeszcze bardziej Ojczyznę pogrążać, jeszcze gorsze prawa stanowić, jeszcze większy chaos sprowadzać. Polacy tymczasem jakby się dziś dopiero narodzili, jakby się dopiero dowiedzieli, że obowiązuje ich grawitacja, a oddychają powietrzem. Zjawisko na obrazie zauważono 13 grudnia, w rocznicę powołania rządu warszawskiego. Wiele rzeczy dokonano przez ten rok, i nie ma takiej, która nie składa się na sumę przyczyn łez Maryi. Szczególnie waży tu decyzja rządu warszawskiego o likwidacji polskiej szkoły i wprowadzeniu obowiązkowej edukacji seksualnej, deprawującej i demoralizującej polskie dzieci i młodzież. W tle natomiast czają się kolejne zagrożenia – wojna ukraińska, imigracja islamska, zielony ład i upadek gospodarczy. Lud polski zdaje się jednak przyjmować to wszystko spokojnie, jakby godząc się na własną zgubę. Wszystko, co w sferze publicznej dzieje się w Polsce żywo interesuje Maryję, jest to bowiem Jej Królestwo, które sama wybrała. To, że polskojęzyczni poliniaccy politycy prywatnie wolą świeczki od Krzyża to ich dobre prawo, każdemu wolno wybrać tak samo dobro, jak i zło. Jednak to, że lud polski, formalnie chrześcijański, lud poddanych Królowej pozwala im na wszystko, to już jest tego ludu własna wina, rozciągająca się na każdego Polaka, który czynnie się do tego przykłada lub biernie na to pozwala. Nasze więc marnotrawstwo Ojczyzny jest zarazem przeniewierstwem Królestwa.
O planach wroga wobec narodów:
Debilizacja-kabalistyczna zemsta na chrześcijaństwie, cz.VI
Edukacja seksualna odkryta, cz.VI. Esencja seksedukacji
Jeśli to, co dzieje się na obrazie jest łzami Maryi, należy to postrzegać podwójnie. Po pierwsze, Maryja płacze nad swoim Królestwem, hańbionym i plugawionym przez Jej osobistych wrogów, na co jednak pozwalają Jej poddani tak bardzo niegodni. Po drugie, Królowa płacze nad swoim ludem, tak bardzo niewiernym, wiedząc o licznych karach i cierpieniach, jakie na ten lud krnąbrny spadną za jego grzechy i niewierności.
Polacy, Lechici, poddani Maryi! Nie patrzcie jedni na drugich, kto ruszy do Królestwa obrony. Nie liczcie na pasterzy i przewodników ludu, oni albo śpią, albo dawno już Was zdradzili, wraz ze zdradą Królowej. Sami musicie obronę zacząć, sami stanąć na wałach i wrogów odeprzeć, jak nasi przodkowie Jasną Górę od szwedzkiej obronili inkursji. Tam wtedy kapłani, zakonnicy, chłopi, mieszczanie, szlachta – wszystkie stany potrafiły zjednoczyć się do wspólnej walki o wspólną sprawę. Wtedy szwedzko – luterański, dziś bezbożno – talmudyczny potop nas zalewa. Nieliczni są obrońcy, ale to nie nowość, zwykle tak bywało, a za ich przykładem reszta potrafiła się opamiętać, od zdrady odstąpić i do obrony przystąpić. Dziś jeśli ci nieliczni nie dadzą przykładu, sami oni wraz z całą resztą wesoło podążą prosto do piekła w życiu przyszłym, po drodze pozwalając na piekło w tym świecie, w którym dziś żyjemy. Czas odebrać Królestwo z rąk nieprzyjaciół Maryi, czas oddalić się od piekła, czas swą duszę i swą Ojczyznę nawrócić z drogi potępienia.
Porady praktyczne, jak wyjść z matni:
Poradnik świadomych rodziców-całość do pobrania
______________
Łzy Królowej, Bartosz Kopczyński, 3 stycznia 2025
−∗−
Parę uwag do punktu 3.
„3. Stan Królestwa Maryi,
czyli sprawy polskie.
Ojczyzna nasza nie tylko do nas należy, ale też do pokoleń przeszłych i tych, co przed nami. Nie mamy więc prawa marnotrawić i oddawać obcym tego, co nie jest w całości nasze”.
Tak dokładniej to Ojczyzna Polaków jest matką, domem i duszą Narodu Polskiego.
Ojczyzna nasza nie należy do nas, Polaków, jej dzieci, ale to my, Polacy, należymy do Niej jak dzieci do matki. – Jak dzieci które jednoczy zgodność ich polskich dusz i wspólny polski duch.
Miłość Ojczyzny nazywamy patriotyzmem, miłość narodu, którego jest to ojczyzna nazywamy nacjonalizmem. Jeśli coś lub kogoś kochamy, byt osobowy czy wspólnotowy, temu służymy wspierając to oddolnie i z poświęceniem osobistym – dla niego, nie dla nas, usługując mu tym, co mamy dobre i najlepsze.
W zdaniu: „Ojczyzna nasza nie tylko do nas należy, ale też do pokoleń przeszłych i tych, co przed nami” naprawdę idzie nie o „Ojczyznę naszą” (Polaków), a o „dobra wspólne Narodu Polskiego”. – A to są różne byty w ramach wspólnoty ducha, duszy i ciała dóbr wspólnych.
– To dobra wspólne mają być przekazywane naszym potomnym z pokolenia na pokolenie w stanie nie pogorszonym względem tego, co nasze pokolenie odziedziczyło po pokoleniu poprzednim, ale i z pamięcią o dziedzictwie pokoleń wcześniejszych.
– – Bo to co jest przekazywane jako dobro wspólne jest własnością niepodzielną i niezbywalną. – Jest własnością a nie posiadaniem (które ze swojej natury jest dobrem użytkowym czy dobrem konsumpcyjnym z którym wolno nam robić co chcemy, o ile jest posiadane na wyłączność dysponentów).
Pamiętać tu trzeba że ojczyzny nie da się utracić czy roztrwonić bo ona jest duszą – bytem duchowym wewnątrz którego żyjemy.
Natomiast dobra wspólne tak – je można utracić gdy zaniedbamy odpowiedzialności i czujności. – I dlatego każde z pokoleń mając pamięć tego co z dziedzictwa Przodków ma utracone, ma też wraz z dziedzictwem obowiązek odzyskania lub odbudowy tego co utracone.
Niestety trochę głębiej w artykule mamy jeszcze:
„Zamiast więc zacząć odzyskiwać Ojczyznę z rąk cudzoziemców i ich zdradzieckich, lokalnych sług dokonali czegoś przeciwnego – jeszcze bardziej pozwolili na trwonienie Ojczyzny, jeszcze więcej oddali władzy oddali zdrajcom i sprzedawczykom, radując się przy tym i ciesząc jakby byli do cna z rozumu obrani. Zaraz też poczęto jeszcze bardziej Ojczyznę pogrążać, jeszcze gorsze prawa stanowić, jeszcze większy chaos sprowadzać”.
Tak naprawdę tu też nie idzie o Ojczyznę a o dobra wspólne Narodu Polskiego, w tym o Państwo Polskie, w tym o prawa państwowe.
Dobro wspólne jest własnością wspólnoty której winniśmy służebność. – Nigdy nie wolno traktować jej jak posiadanie, a więc jak coś co ma nam służyć.
– Owszem, korzystamy z nich, ale nieniszcząco i z szacunkiem oraz ubogacaniem dziedzictwa dla przyszłych pokoleń.
Dobra wspólne wspólnoty, np. narodu są jej konieczne dla jej bytu, są własnością które stabilizuje tożsamość i pamięć oraz kulturę.
O ile król reprezentuje ducha Narodu i jego głowę, tak królowa reprezentuje duszę narodu i jego serce – mieszkanie jego ducha i decyzji uczuciowych jako mocnych postanowień woli wolnej i rozumu zbiorowego świadomych Polaków.
Dopiero razem: duch narodu, dusza narodu i ciało dóbr wspólnych narodu tworzą wspólnotę narodową jako byt trwały, a więc i nieśmiertelny.
„Wmawia im się, że Polska jest niepodległa, a rząd suwerenny, podczas gdy jedno i drugie jest fałszem”.
Dalej Autor tak ogólnie to słusznie pisze, ale w niniejszej wypowiedzi skupię się na paru fałszach o których Autor nie pisze.
Chodzi zwłaszcza o suwerenność. Fałszem generalnym jest bowiem przypisywanie cechy suwerenności rządowi.
Suwerenność jest bowiem cechą narodu, nie państwa, nie rządu. Suwerenem jest Naród, Suwerenem jest duch Narodu, można mówić o Suwerenie jako Królu, a więc głowie Narodu.
Suweren w państwie to władza zwierzchnia nad władzami państwowymi, a więc zwłaszcza nad rządem.
– To również władza kontrolna nad wszelkiego typu przedstawicielami Suwerena oraz pośrednikami i reprezentantami (w tym prezydentem, prawodawcami i sądami „w imieniu Narodu Polskiego”). Oni wszyscy są powoływani „z łaski Suwerena, z łaski Narodu Polskiego.
– A łaska to nie dar. – Ma ściśle określony cel
Przypisanie rządowi cechy suwerena tworzy bełkot – władzę zwierzchnią nad sobą samym („sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem” – katastrofa nieunikniona. – Taki rządca zawsze wyrośnie na tyrana i zbrodniarza.
Kto godzi się na nazywanie rządu suwerennym, ułatwia mu zostanie tyranem i zbrodniarzem, w tym nawet ułatwia mu megakłamstwo że „został demokratycznie wybrany to mu wolno”.
„To, że polskojęzyczni poliniaccy politycy prywatnie wolą świeczki od Krzyża to ich dobre prawo, każdemu wolno wybrać tak samo dobro, jak i zło”.
Właśnie tutaj też przemyca się błąd. – Bo nie ma takiego prawa i być nie może, gdyż wolność to nie prawo. Oksymoron „prawo do wolności” trzeba jednoznacznie nazywać satanizmem.
Poza tym jeżeli coś wolno PRYWATNIE, TO TYLKO W ZACISZU PRYWATNOŚCI, i tylko na własne konto, samemu ponosząc wszelkie koszty i konsekwencje związane ze swoimi zachowaniami destrukcyjnymi, gorszącymi i patologicznymi, od wynaturzonych zaczynając.
Natomiast tutaj jest już wkraczanie ze świeczkami do sfery życia publicznego, sfery w której jest miejsce tylko dla moralności Narodu Polskiego. Podobnie jak w prawie państwowym i w praktyce jego wykonania i osądzania.
To moralność Narodu Polskiego jest i musi być w Polsce nie tylko początkiem życia społecznego, ale i politycznego. Jeżeli nie upilnujemy naszej moralności w życiu społecznym i politycznym nie będzie broniona i nasza natura ludzka i sprawiedliwość, i demokracja i prawo wspierające to co ludziom normalne, naturalne i ich w walkach o to co konieczne.
– A jedną z podstawowych cech moralności jest moralny ład życia publicznego w Państwie Polskim jako stabilizowany na bazie moralności Narodu Polskiego.
Usiłowanie wprowadzenia równouprawnienia świeczek i Krzyża to w państwie Polskim agresja świeczek, a więc i akt wrogości, i początek zbrodni który natychmiast musi zostać powstrzymany w ramach obrony koniecznej Narodu Polskiego.
Według profesora Konecznego cywilizacje stawiające różne wymagania moralne zawsze spowodują wojnę cywilizacyjną w której zwycięską musi wyjść ta, która stawia niższe wymagania moralne.
– Dlatego, żeby do tego nie dopuścić obowiązuje nas dalekowzroczna profilaktyka, a awaryjnie obowiązuje nas i obrona konieczna i brak jakichkolwiek handli i kompromisów w całej przestrzeni życia moralnego i życia Narodu Polskiego i jego członków i jego przyszłych pokoleń, i Państwa Polskiego jako jednego z dóbr wspólnych Narodu Polskiego.
Punktem wyjściowym dla Polski i Polaków powinien być rok 1564. Tam trzeba się cofnąć i stamtąd wziąć początek. Albo my psie syny albo poddani Maryi.
Ad. Polak….może Pan coś bliżej na ten temat 1564, chciałem poczytać na ten temat ! Pozdrawiam
Do poprzedniego komentarza dodam jeszcze inną próbę wyjaśnienia, dlaczego płacze Matka Boska Częstochowska – Królowa Narodu Polskiego.
Maryja ma wiele tytułów. – Nie tylko Królowej Polski, Bogarodzicy Dziewicy, Matki Boskiej Częstochowskiej, czy Gietrzwałdzkiej, Najświętszej Panny,
Królowej Nieba i Ziemi …, a w końcu i najpopularniejszy: Matki Bożej z Guadalupe.
Jednak mimo wielkiej różnorodności tytułów i miejsc kultu czy różnego przedstawiania na obrazach, święta Maryja, Matka Boża jest tylko jedna.
3 maja 1953 roku kardynał Miranda y Gomez, ówczesny Prymas Meksyku, na prośbę polskiego Episkopatu oddał Polskę w opiekę Matki Bożej z Guadalupe. Do dziś kopia obrazu z meksykańskiego sanktuarium znalazła się w ponad stu kościołach w Polsce.
Łzy Królowej zauważono w archikatedrze łódzkiej p.w. św. Stanisława Kostki na obrazie będącym kopią ikony Matki Boskiej Częstochowskiej.
W Guadalupe Matka Boża ukazała się Indianinowi Juanowi Diego 12 grudnia 1531 roku. Była ubrana w błękitny płaszcz i różową tunikę przepasaną czarną wstęgą, co dla Azteków stanowiło jasny sygnał, że spodziewa się dziecka. Zwróciła się ona do Juana Diego w jego ojczystym języku nahuatl:
„Kocham cię, mój drogi synku. Jestem Maryją, Niepokalaną Dziewicą, Matką Prawdziwego Boga, który daje życie i je zachowuje. On jest Stwórcą wszystkiego, Panem nieba i ziemi. On jest wszechobecny.
Chcę, aby w tym miejscu wybudowano świątynię, gdyż chcę tutaj okazywać miłość i współczucie temu ludowi i wszystkim ludziom, którzy szczerze proszą mnie o pomoc. Tutaj będę ocierać im łzy, uspokajać i pocieszać.
Biegnij teraz do biskupa i powiedz mu, co tu widziałeś i słyszałeś”.
12 grudnia cały Kościół wspomina Matkę Bożą z Guadalupe.
Zbieżność dat Jej objawienia się w Guadalupe 12.12, i w Łodzi 13,12, tylko 493 lata później sugeruje ich związek.
I ten związek jest.
Otóż cudowny wizerunek Niepokalanej Maryi z Guadalupe, jaki otrzymał biskup na potwierdzenie prawdziwości objawień, przedstawia Maryję w stanie błogosławionym. Znakiem rozpoznawczym macierzyństwa Maryi na Jej wizerunku z Guadalupe jest szarfa, która przepasuje Jej biodra oraz lekko uwypuklone łono, zaznaczone na wizerunku po prawej stronie na szacie. W tym miejscu na sukni Maryi jest również umieszczony czteropłatkowy kwiat jaśminu – kwinkunks, który dla Azteków był symbolem życia. Przekaz ten był w pełni czytelny dla Azteków.
– Dzięki pracy ewangelizacyjnej misjonarzy Indianie utwierdzili się w przekonaniu, że rozwijające się nowe życie pod sercem matki jest nieocenionym darem Bożym i jako takie jest święte.
Zrozumieli, że Maryja przyczyniła się do zakończenia rytualnych krwawych ofiar z ich ludzkiego życia składanych ich bożkom pogańskim. Wiara chrześcijańska przekonała ich, że te krwawe ofiary z ich ludzkich serc nie są już konieczne, gdyż wystarczająca jest już jedyna ofiara przebitego Serca Jezusa na krzyżu oraz duchowa ofiara Niepokalanego Serca Maryi, Matki Jezusa, uczestniczącej duchowo w ofierze swego Syna.
Z perspektywy kilku wieków widać dziś wyraźniej jak dalekosiężne jest to przesłanie Maryi z Guadalupe i jak szczególnie aktualne jest ono w naszych czasach.
Maryja stała się bowiem Obrończynią życia i Patronką życia poczętego już w XVI w.
Wymowne w Objawieniu Matki Bożej z Guadalupe było to iż chciała mieć świątynię w miejscu, w którym okaże współczucie ludowi azteckiemu i wszystkim ludziom, którzy szczerze będą Ją prosili o pomoc w swojej pracy i w swoich smutkach. Chciała mieć miejsce, gdzie będzie mogła zobaczyć ich łzy, ale uspokoić ich i pocieszyć.
W artykule pada wezwanie:
Spróbujmy oszacować, z jakiego powodu Najświętsza Panna mogłaby ronić łzy, nie jest to wszak coś, dziejącego się co dzień. Jeśli już coś takiego występuje, to nie z byle powodu.
Odniesienie cudu „Łez Królowej” do kontekstu nawiązującego do Matki Bożej z Guadalupe wskazuje na to iż Maryja chce zwrócić uwagę na macierzyństwo. Jednak podstawową rolą Matki Bożej z Guadalupe było:
okazywać miłość i współczucie temu ludowi i wszystkim ludziom, którzy szczerze proszą Ją o pomoc, ocierać im łzy, uspokajać i pocieszać.
Wyraźnie widać, że to nie jej rola płakać za dziećmi mordowanymi w łonie matek, ale i w gigantycznych procesach społecznych i politycznych wymuszających ich mord w drodze deprawacji i wynaturzeń z natury ludzkiej, w drodze demoralizacji i zdrad świętości życia, w drodze odczłowieczenia, zezwierzęcenia i bestialstwa antyludzkiego.
– To już przekracza zdolność działania osób indywidualnych, a nawet rodzin. – Bo tutaj już nie wystarczy miłość międzyosobowa, a nawet międzypokoleniowa.
To już nie jest sprawa „Boga w nas”, ale już „Boga z nami” – Ducha Świętego jednoczącego Naród Polski – Naród, którego Maryja, Matka Boża jest Królową. Naród, który jest Suwerenem, władzą zwierzchnią nad władzami państwowymi.
To dlatego płacz Matki za jej dziećmi mordowanymi czy to bezpośrednio, czy pośrednio przez odbieraniu im tego co konieczne do życia, czy przez uniemożliwianie ich poczęcia, stał się rolą Matki Boskiej Częstochowskiej – Królowej Narodu Polskiego.
Teraz już żaden Polak nie może przejść obojętnie ani biernie wobec tego co wymuszają globaliści i UE, oraz „polskie” władze „demokratycznie” wybrane, bo odtąd wiemy że konieczną jest nasza aktywność jako Narodu Polskiego.
Nie ma już usprawiedliwienia typu „a co ja mogę”, czy „ja już swoje przeżyłem”.
Mamy Naród, mamy jego Królową i Hetmankę.
Kogo płacz Matki Narodu Polskiego i jego członków, a Jej dzieci nie wzrusza, ten już nie jest Polakiem.
Konstytucja Parczewska. Ot i tyle w temacie. Zamilczana, wyśmiewana i deprecjonowana przez historyków i możnych naszego kraju.