Jak (i ​​dlaczego) sprzedają X jako „bastion wolności słowa”

Zawsze mnie zadziwia, jak wiele zyskują, po prostu opowiadając ludziom niesamowicie rozwodnioną wersję tego, co już wiemy. Chyba dlatego, że wszyscy jesteśmy tak żałośnie wdzięczni, słysząc choćby odrobinę półprawdy pochodzącej z „oficjalnych źródeł”.

*

Wszystko to przyczyniło się do powstania kultu jednostki wokół Elona jako rzekomego „obrońcy wolności słowa”, a sam ‘X’ nazwano „ostatnim bastionem wolności słowa”.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

 

Jak (i ​​dlaczego) sprzedają X jako „bastion wolności słowa”

Donald Trump powrócił do aplikacji znanej wcześniej jako Twitter. Po prawie czterech latach na odludziu w „Truth Social” zasiadł z Elonem Muskiem do 3-godzinnej rozmowy.

Po naszej stronie oceanu Musk przy każdej okazji atakuje rząd Keira Starmera, porównując Wielką Brytanię do sytuacji rodem z ‘Roku 1984’ (i trzeba przyznać, że trafnie).

Podczas igrzysk olimpijskich skrytykował kontrowersyjnego algierskiego boksera Imane Khelifa za to, że „jest mężczyzną bijącym kobiety”.

Gdziekolwiek pojawia się kontrowersja, Musk (lub stażysta ds. PR prowadzący jego konto X) zdaje się dolewać oliwy do ognia.

Nie oznacza to, że wszystko, co mówi Musk, jest błędne. Wiele z tego jest słuszne, lub przynajmniej możliwe do obrony i racjonalne, ale myślę, że samo w sobie jest integralną częścią konstrukcji. Cukier wśród soli, wspomagający sprzedaż nadrzędnej narracji:

„Elon Musk – najbogatszy człowiek świata i obrońca wolności słowa”.

(w podtekście – są niektórzy oligarchowie, którym naprawdę można zaufać)

Jak do tego doszło? I dlaczego?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, cofnijmy się w czasie o kilka lat P.E. – Przed Elonem. [B.E. – Before Elon]

W czasach ancien régime’u Twitter oczyścił środowisko zajmujące się alternatywnymi wiadomościami, oznaczył osoby, których prawdziwość można udowodnić, jako boty i powiedział dysydentom: „Jeśli ci się to nie podoba, załóż własną platformę”.

Problem w tym, że… dokładnie to właśnie zrobiono. Zaczęły pojawiać się nowsze, mniejsze wersje Twittera – Truth Social, i Gab, i tak dalej, i tak dalej.

A kiedy jesteś wszechogarniającym ponadnarodowym korporacyjno-rządowym potworem uzależnionym od nadzoru i kontroli… to jest to trochę kontrproduktywne, bo teraz nie słyszysz, co się mówi i nie możesz pokierować rozmową.

Jaki jest sens wydawania miliardów na tworzenie ogromnej sieci nadzoru, jeśli ciągle zakazujesz dostępu wszystkim ludziom, których chcesz śledzić?

Jaki jest sens wydawania budżetu średniej wielkości kraju na influencerów, boty i podstawionych ludzi, a potem uniemożliwianie ludziom ich oglądania?

Nie, zakazywanie nie działa, po prostu stawia ludzi poza twoim systemem wpływów i kontroli.

Bycie na zewnątrz systemu jest złe, potrzebują każdego wewnątrz. Nie obchodzi ich, czy chwalisz czy krytykujesz, kochasz czy nienawidzisz, bronisz istnienia czegoś czy zaprzeczasz temu – wszystko jest akceptowalne, dopóki robisz to tam, gdzie oni mogą cię zobaczyć.

Musieli zaprosić te wygnane dusze z powrotem do środka, a najskuteczniejszym sposobem dokonania tego było dostosowanie fałszywego modelu wyborów, opartego na dychotomii czerwoni vs niebiescy [Rep. vs Dem. -tłum.], do świata mediów społecznościowych.

Krótko mówiąc, aby przywrócić zbanowane osoby i załatać dziurę, którą stworzyły, konieczna była reorganizacja Twittera.

Pojawia się Elon Musk i „X”.

Chodzi o stworzenie kontrolowanej opozycji.

Sztucznie stworzony podział na „dobre” platformy mediów społecznościowych – których prezesi uczestniczą w przesłuchaniach kongresowych i żartują sobie z „odpowiedzialności społecznej” – i „złe” platformy mediów społecznościowych – których prezesi publikują niegrzeczne memy.

„Bezpieczna przestrzeń” kontra „wolna amerykanka” (lub przynajmniej pozory wolnej amerykanki – ale do tego dojdziemy).

Od momentu, gdy Musk przejął Twittera, zmiana marki ruszyła.

Dziennikarze mediów alternatywnych zostali zaproszeni do zbadania „ściśle tajnych plików” Twittera i odkryli kilka „szokujących” rewelacji, w tym:

  • Twitter stosuje „filtrowanie widoczności” (znane również jako shadow banning) i algorytmiczną cenzurę osób i poglądów sprzeciwiających się establishmentowi!
  • Twitter umożliwił Pentagonowi korzystanie z kont-marionetek w celu przeprowadzania operacji psychologicznych!
  • Rządy państw kiedyś zwracały się do Twittera z prośbą o usunięcie treści i czasami tak się działo!

Uff! Któż by pomyślał, prawda?

Zawsze mnie zadziwia, jak wiele zyskują, po prostu opowiadając ludziom niesamowicie rozwodnioną wersję tego, co już wiemy. Chyba dlatego, że wszyscy jesteśmy tak żałośnie wdzięczni, słysząc choćby odrobinę półprawdy pochodzącej z „oficjalnych źródeł”.

Ale Pliki Twittera były dopiero początkiem, nastąpiły dalsze przejawy jawnego „wspierania wolności słowa”. W tym ostatnio zdjęcie bana z konta Trumpa i ogłoszenie zamknięcia brazylijskiego biura X zamiast podporządkowania się rządowej cenzurze.

Wszystko to przyczyniło się do powstania kultu jednostki wokół Elona jako rzekomego „obrońcy wolności słowa”, a sam ‘X’ nazwano „ostatnim bastionem wolności słowa”.

W następstwie tzw. próby zamachu na Donalda Trumpa, okrzykiem bojowym wielbicieli Muska było: „Dzięki Bogu za X, inaczej nigdy nie poznalibyśmy prawdy”.

W ten sposób powstają memy takie jak ten…

Branding jest jasny: Musk jest miliarderem ludu, potentatem typu „ja jestem fajniejszy”, i który „nie jest taki jak inni oligarchowie”.

Nie ma potrzeby, abym tłumaczył, jak użyteczna jest ta dynamika w kontrolowaniu opinii masowej. Tworzy zorganizowaną religię dla pokolenia ateistów. Zasady wiary nie różnią się co do celu i są o wiele bardziej kiczowate w prezentacji.

Ważne jest, abyśmy zadali sobie pytanie: czy Twitter rzeczywiście się poprawił, skoro stał się już „X”?

Nie, tak się nie stało. „Lewicowi” krytycy Muska mają rację.

Być może jest zwiększona ilość jawnego rasizmu i rasistowskich zaczepek, a może teraz jest to po prostu promowane. Tak czy inaczej, nie można tego ignorować.

Nie można również ignorować masowego rozprzestrzeniania się reklam i botów porno oraz tych samych gifów i filmów zatykających każdą dyskusję. Monetyzacja doprowadziła do lawiny kont wykorzystujących zaangażowanie z jawnym clickbaitem, ragebaitem, cutebaitem… po prostu, wszystkim, czym jest bait [przynęta].

Tymczasem te nowe, nieprzyjemne aspekty X są przez cały czas eksponowane przez „lewicę” opowiadającą się za cenzurą i wykorzystywane do dyskredytowania samej idei wolności słowa w ogóle.

Zobacz, absolutna wolność słowa oznacza po prostu rasizm i pornografię” – zdają się mówić – „Potrzebujemy więcej regulacji!”

W tym momencie pojawia się argument, że wszystkie te przynęty [bait] można uznać za „akceptowalną cenę wolności słowa”…

…gdybyśmy faktycznie mieli wolność słowa.

Ale tak nie jest.

Z jakiegoś powodu od czasu opublikowania „Plików Twittera” i w połączeniu z niezasłużoną reputacją Muska jako „absolutnego zwolennika wolności słowa” ludzie założyli, że Twitter – obecnie X – nie pozwala już na shadowban, operacje psychologiczne ani nie współpracuje z cenzurą wspieraną przez rząd.

Ależ skąd. Oczywiście, że to robią.

Przykładem jest OffGuardian. Mamy konto na Twitterze/X z prawie 61 000 obserwujących.

Kiedy Twitter był jeszcze Twitterem, każdy link do naszej strony internetowej podlegał automatycznemu ostrzeżeniu, że może być potencjalnym spamem. Byliśmy również okresowo shadowbanowani, co miało bardzo oczywisty wpływ na nasz zasięg, chociaż nasze tweety mogły nadal otrzymywać tysiące retweetów i polubień.

Gdy Twitter stał się X, automatyczne ostrzeżenia zostały usunięte.

Ale nasz zasięg zmalał – w sposób znaczny. Teraz ciągle się dowiadujemy, że ludzie nie widzieli naszych tweetów ani linków od lat. Nasz cieszący się powodzeniem tweet otrzymuje może 200 polubień, większość pozostaje dwucyfrowa.

Zatem, przynajmniej z naszego punktu widzenia, „nieocenzurowane” X nie jest żadną poprawą.

CJ Hopkins (który sam pisał o tej operacji psychologicznej) został tymczasowo uznany za dystrybutora „treści dla dorosłych” i ukryty za ostrzeżeniami, podczas gdy dziesiątki dziewczyn z OnlyFans można znaleźć w niemal każdym ciągu odpowiedzi, gdzie zachwalają swoje „usługi”.

To jest dość oczywiste „filtrowanie widoczności” w działaniu, któremu podlegają wszyscy prawdziwie antyestablishmentowi myśliciele.

Tu chodzi o „mowę, a nie o zasięg”, co zapewnia, że każda niezależna myśl zostanie poddana kwarantannie w małych wirtualnych „klatkach wolności słowa”.

Zamiast zakazywać głosów, których nie chcą by były słyszane, zamykają ich w dźwiękoszczelnych pokojach, gdzie mogą krzyczeć do woli. Tylko agenci FBI, którzy ich monitorują, mogą ich usłyszeć, a reagować będą tylko boty zaprojektowane do ich kontrolowania.

Oczywiście, lepsze to niż pójście do więzienia za publikowanie antyimigranckich memów, ale czy wolność słowa naprawdę powinna być oceniana według tej krzywej?

Niemniej jednak, taka jest sytuacja, w której się znaleźliśmy.

Pozostają nam więc dwie wersje „wolności słowa” do wyboru… i żadna z nich nie jest prawdziwą wolnością słowa.

Linie frontu są wyznaczone i albo jesteś z rządem, albo z Elonem Muskiem. Całkowicie fałszywa wojna między jawną cenzurą a ukrytą cenzurą.

Nie pozwolą na trzecią drogę. Jak we wszystkim innym w dzisiejszych czasach.

_______________

How (and why) they sell X as a “bastion of free speech”, Kit Knightly, Aug 22, 2024

 

−∗−

Warto porównać:

Elon X czyli iluzja wyboru
Media chciałyby, abyś uwierzył, że Elon Musk jest niezależnym geniuszem-miliarderem, którego marzeniem jest zrewolucjonizowanie bankowości. Ale ta historyjka jest ewidentnie fałszywa. Fakty mówią nam, że Elon Musk jest liderem w […]

_______________

Transhumanista wszedł, ale wolność słowa nadal za drzwiami
Stolica Austrii została dotknięta falą szokujących spraw o gwałty z udziałem mężczyzn imigrantów, ale to konserwatywny polityk z Wiednia stanął teraz w obliczu zawieszenia konta na Twitterze tylko za krytykę […]

_______________

Elon już się zgadza czyli czemu służą spotkania
Thierry Breton, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego, zagroził w zeszłym miesiącu Elonowi Muskowi, że jeśli zezwoli na wolność słowa w Internecie i nie będzie przestrzegał nowej unijnej Ustawy o Usługach […]

_______________

Faszyzm 2.0 – Zmieniające się oblicze cenzury w mediach społecznościowych
Władza, która kryje się w zdolności do maszynowego przetwarzania postów każdego użytkownika, jest o wiele głębsza i bardziej doniosła, niż wielu może sobie uświadamiać. I chociaż nie może bezpośrednio dyktować, […]

 

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!