Transport for London szacuje, że ten genialny plan wydrąży kieszenie londyńczyków na kwotę od 700 do 1,5 miliarda funtów, wywołując oburzenie wśród zwykłych obywateli, a nawet niektórych parlamentarzystów.
−∗−
Tłumaczenie artykułu z serwisu Counter Signal o planowanych zaostrzeniach przepisów dot. emisyjności pojazdów w Londynie. //AlterCabrio
_____________***_____________
ULEZ: Wielka Brytania obciąża ludzi grzechem prowadzenia samochodu
Burmistrz Londynu, Sadiq Khan, forsuje i planuje rozszerzyć „strefę ultra niskiej emisji” (“Ultra Low Emissions Zone” – ULEZ) na całe miasto, co spowoduje, że wielu kierowców zostanie obciążonych opłatą do 12,50 funtów dziennie za grzech prowadzenia pojazdu.
W tej chwili strefa Ultra Low Emissions Zone (ULEZ) obejmuje tylko centralny/wewnętrzny Londyn, ale Khan zaproponował rozszerzenie jej na całe miasto i zastosowanie do około dziewięciu milionów mieszkańców Londynu.
„Wyzwania związane z zanieczyszczeniem, kryzysem klimatycznym i zatłoczeniem oznaczają, że musimy dalej zmniejszać emisje z pojazdów w Londynie” – powiedział Khan.
Dodał, że „wciąż jest zbyt dużo toksycznego zanieczyszczenia powietrza, które trwale uszkadza płuca młodych londyńczyków”.
Według The Sun opłaty będą uzależnione od rodzaju prowadzonego pojazdu, przy czym starsze pojazdy i motocykle otrzymają najwyższe stawki. Niektóre pojazdy są jednak zwolnione, a ustalanie odbywa się na podstawie szacunkowej ilości dwutlenku azotu emitowanego przez pojazd.
„Aby samochody z silnikiem Diesla mogły uniknąć opłat, muszą być zarejestrowane po wrześniu 2015r.”, donosi The Sun. „Większość modeli benzynowych zarejestrowanych po 2005r. również jest zwolniona”.
Dodatkowo samochody ciężarowe, dostawcze lub specjalistyczne pojazdy ciężkie (powyżej 3,5 tony), autobusy, minibusy i autokary (powyżej 5 ton) nie będą zmuszane do uiszczania opłat ULEZ. Będzie jednak konieczność opłaty LEZ [Low Emission Zone], jeśli nie spełniają norm dla tej emisji.
Nieuiszczenie opłaty ULEZ spowoduje nałożenie dodatkowej grzywny w wysokości 160 GBP za samochody, furgonetki i motocykle, przy czym grzywna ta zostanie zmniejszona do 80 GBP (jeśli wpłata nastąpi) w ciągu 14 dni.
Zgodnie z informacją ze strony internetowej ULEZ „Aby pomóc w oczyszczeniu powietrza w Londynie, strefa ultra niskiej emisji (ULEZ) działa 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, każdego dnia w roku, z wyjątkiem Bożego Narodzenia”.
Aby wyegzekwować ULEZ, miasto Londyn zainstalowało 1000 „kamer z opłatami za wjazd do centrum”. Jednak, aby ULEZ objął całe miasto, Khan planuje zwiększyć liczbę kamer do około 18 000. To naprawdę uczyniłoby Londyn strefą/państwem nadzoru.
Transport for London szacuje, że ten genialny plan wydrąży kieszenie londyńczyków na kwotę od 700 do 1,5 miliarda funtów, wywołując oburzenie wśród zwykłych obywateli, a nawet niektórych parlamentarzystów.
_______________
ULEZ: The UK is charging people for the sin of driving, Keean Bexte, August 3, 2022
−∗−
Dodał, że „wciąż jest zbyt dużo toksycznego zanieczyszczenia powietrza, które trwale uszkadza płuca młodych londyńczyków”.
A lockdowny i maseczki płuc nie uszkadzały? Typowo lewacki doublethink nazywany też bardziej naukowo “dysonansem poznawczym”. Angoli akurat mi nie żal, skoro wybrali sobie takiego Cadika na burmistrza to mają.
Czy uszkadza, czy nie uszkadza płuc starych londyńczyków nie ma znaczenia i tak idą na przemiał.
P.S.
“Wakacje, czyli jak jeździsz to grzeszysz.” – Akurat o 18:00 w piątek 5 sierpnia przybiłem do brzegu w pobliżu Pomnika Sapera na Czerniakowie (w Warszawie). Z Sandomierza wypłynąłem około południa w poniedziałek 1 sierpnia. Po dobrej godzinie wiosłowania San solo u ujścia pokonałem i dalej swoim kajakiem do stolicy pognałem. Nie poznaję Powiśla mojego dzieciństwa i młodości: na bulwarach tłumy odurzonych młodych i chcących uchodzić za takich – zupełnie obcy dla mnie i tylko litość wzbudzają swym zagubieniem. Przy zwijaniu sprzętu nasłuchałem się niewyobrażalnie próżnej, zmanierowanej mowy. Tylko litość. Zapożyczenie od arcybiskupa Vignano pasuje dokładnie dla opisania tego miejsca: ‘civitas diaboli’.
A ja byłem w zeszły piątek-sobotę w Łebie. Najechało tam może ze sto tysięcy wakacjuszy. Szedłem deptakiem zapchanym ludźmi podobnymi do siebie jak krople wody. Brzydkie ogolone ne łyso dziewczyny ze srebrnymi kółkami w nosie, o wielkich pupach Murzynek z sawanny i krótkich grubych nogach wbitych w te straszne czarne kopyta udające obuwie, które powodują, że kołyszą się i wloką zamiast chodzić, przywieszone do zmanierowanych skobieciałych chłopo-babonów z wielkimi czarnymi klipsami w uszach i kolcami stalowymi wokół szyi krótkich, tłustych, ich ramionka spadziste, pupy też wielkie, na głowach jakieś niechlujne wiechcie, kity rezunów czy karykatur samurajów, a wszystko niebieskie od tatuażu od stóp do powiek i czół. Nie poznawałem swej rasy, w co my się zmieniamy? Jakieś orangutany czy co. I dziesiątki, setki tego płynęły tym bulwarem, a zewsząd zza kontuarów zaśpiew, bo ukry gadają po rusku, nawet mowy swej nie potrafią ustrzec, tak samo jak państwa zbudować. Kaleki, rozpadający się świat, ciągnący wszystko za sobą w jakąś jedną wielką bzdurę, głupstwo, przepaść.