Wystarczy do tego, by dowodzący armią oficerowie tolerowali grabieże, gwałty i morderstwa, jakich dopuszczają się żołnierze, a nawet zachęcali do nich. Jeszcze skuteczniejsze jest pobłażanie dla tych, co “kryją się przed wrogiem i dowódcą”. Degrengolada będzie postępowała błyskawicznie, a skutki będą opłakane. Podam dwa historyczne przykłady z połowy lat 90-tych XX wieku.
Pierwszy to sprawa konfliktu między Hutu a Tutsi w Rwandzie {TUTAJ(link is external)}. Zbrojne oddziały Hutu postanowiły w 1994 roku wymordować wszystkich Tutsi. Przez 100 dni trwały masakry w których zginęło kilkaset tysięcy ludzi. Zajęte mordowaniem wojsko Hutu nawet nie zauważyło ofensywy partyzantki Tutsi, która ich pokonała. Ponad trzy miliony Hutu zbiegło do Konga, gdzie wzięli się za nich tamtejsi Tutsi. I tę wojnę Hutu przegrali. Musieli wrócić do Rwandy. Dyktatorską władzę w tym kraju przejął Paul Kagame, przywódca Tutsi. W linkowanym powyżej tekście czytamy:
“Rwanda może być dzisiaj przykładem rozwoju gospodarczego, czystości na ulicach. Jednocześnie jest przykładem więziennego porządku, w którym każda krytyka prezydenta kończy się procesem albo ucieczką z kraju. Wprowadzając takie brutalne i bezwzględne rządy, prezydent Kagame doprowadził do sytuacji, w której zemsta za zbrodnie była niemożliwa. Zabronił używania pojęć etnicznych, zakazał mówienia o Hutu i Tutsi. Ogłosił, że wszyscy są Rwandyjczykami i dzisiaj za odwoływanie się do pochodzenia etnicznego grozi więzienie pod zarzutem podżegania do waśni społecznych. To pojednanie zostało ludziom narzucone i nie mieli innego wyjścia, jak tylko żyć po sąsiedzku – ofiary ze zbrodniarzami.”.
Drugi przykład to Serbowie z byłej Jugosławii, a w szczególności ci z Bośni i Hercegowiny. Za czasów Tity armia jugosłowiańska była bardzo silna – nawet Rosjanie się jej bali. Decydującą rolę w niej odgrywali Serbowie. Jednak po dojściu do władzy Slobodana Milosewicia głoszona przez niego idea “Wielkiej Serbii” przyczyniła się do wybuchu wojny domowej w latach 1992 – 1995. Milosewić nakazał serbskim wojskom w Bośni gwałcenie Muzułmanek i nie miał nic przeciwko licznym masakrom cywili. Skutek takiej polityki był żałosny. Czytamy {TUTAJ(link is external)}:
“Sojusz Północnoatlantycki rozpoczął pierwszą ofensywną kampanię wojskową od czasu swego powstania, przeprowadzając szereg uderzeń lotniczych na serbskie oddziały w czterech ocalałych do tej pory zakazanych dla nich strefach bezpieczeństwa oraz na elementy serbskiego systemu obrony powietrznej na terenie Bośni i Hercegowiny. Skutkiem operacji „Deliberate Force”, 14 września Serbowie zgodzili się wycofać ciężki sprzęt spod Sarajewa. Dzień później oddziały chorwackie, które wkroczyły do Bośni, wspólnie z wojskami chorwacko-bośniackimi uderzyły na Serbów. Połączone siły doszły w październiku pod Banja Lukę (największe miasto serbskie w Bośni), zdobywając znaczną część serbskich terenów. 12 października weszło w życie zawieszenie broni (nie wszędzie przestrzegane). 11 listopada rozpoczęto negocjacje pokojowe i 10 dni później został zawarty układ w Dayton kończący wojny w Chorwacji i Bośni. Tym razem przegrywający wojnę Serbowie przyjęli plan Grupy Kontaktowej, który odrzucili kilkanaście miesięcy wcześniej. 14 grudnia 1995 roku prezydenci Republiki Bośni i Hercegowiny – Alija Izetbegović, Chorwacji – Franjo Tuđman i Serbii – Slobodan Milošević podpisali układ z Dayton. Podpisy te zakończyły formalnie dwie wojny, które były najkrwawszymi wojnami w Europie od 1945 roku.”.
Cztery lata później Serbowie stracili także Kosowo. “Wielka Serbia” stała się całkiem mała.
Obecnie śladami Hutu i Serbów podąża armia rosyjska na Ukrainie. Codziennie mamy wciąż nowe doniesienia o dokonywanych przez nią grabieżach i morderstwach. Wyraźnie mniej zapału ma ona do walki na froncie. Przez prawie dwa miesiące zdobyła tylko Chersoń, większą część Mariupola oraz tamę w Kachowce. Z północnej Ukrainy i okolic Kijowa została przepędzona. Zapowiada teraz wielką ofensywę na Donbas. Jak na razie mija właśnie pięć dni – i nic. Zobaczymy – co będzie dalej.
“Serbia jest tradycyjnie krajem chrześcijańskim począwszy od chrystianizacji Serbów przez misjonarzy Cyryla i Metodego w IX wieku. Dlatego dominującym wyznaniem jest prawosławie z Serbskim Kościołem Prawosławnym.”
Z Wikipedii:
Udział poszczególnych wyznań w populacji Serbii (według Spisu Powszechnego w 2011 r.)[23]:
prawosławie – 84,6%
katolicyzm – 5,0%
nieokreśleni – 3,8%
islam – 3,1%
ateizm – 1,1%
protestantyzm – 1,0%
Ciekawe, czy to przypadek? Że i Rosja i Serbia stosuje takie same metody walki z wrogiem, tzn. tak samo “humanitarne” jak protestanci niemieccy, czy zupełnie niechrześcijański Mossad?
Miła a naiwna Pani !
Od dawna nie komentuję Pani streszczeń z “innych mediów”.
Ale – to przepełniło czarę rozczarowania: “Obecnie śladami Hutu i Serbów podąża armia rosyjska na Ukrainie. Codziennie mamy wciąż nowe doniesienia o dokonywanych przez nią grabieżach i morderstwach. Wyraźnie mniej zapału ma ona do walki na froncie.”
Powtarza pani bezczelne a głupawe slogany propagandowe. Z Serbami, a teraz Rosjanami na Ukrainie – jest INACZEJ.
Proszę starannie poczytać, a nie – zamulać poglądy czytelników Legionu. Kłamstw jest całe morze – ale niech będzie ono czynne gdzie indziej
Jak długo jeszcze Legion będzie się kompromitował takimi wpisami, jak ten najnowszy wytwór pani Elig? Ale nie jest tu ona jedn (patrz poniżej komentarz jej tuby, pani A.) To przestaje być zabawne i powoli Legion św. Ekspedyta staje się Legionem Szalonych Kobiet (nie powiem Bab, bo zaraz mi się dostanie). Wpuść jedną do zakonu, a zaraz zmieni go w dom schadzek. Od tego były surowe przeorysze, czasem nadmiernie surowe, aby taką przejrzeć na wylot, gdy tylko próbowała się dostać. Albo wygonić kijem, zaraz po pierwszym wyskoku.
Ale nasza Limuzyna ma współczujące serduszko. Dlatego robią co chcą.
Pani Elig jest Blogerką z bardzo długim stażem. Jej niektóre /nie wszystkie/ wpisy powielają propagandowy bełkot i dlatego nie są pozycjonowane na widocznym miejscu z dodaną grafiką.
Jestem przeciwny cenzurowaniu wpisów aż do przekroczenia granicy. Podobne zdanie mam w przypadku komentarzy. Tego typu wpisy i komentarze stanowia okazję, aby w sposób merytoryczny obalić prezentowane tam poglądy i propagandowe tezy.
Nikt o tym nie wie, ale 90% (albo i więcej) lewackich bredni wędruje od razu do kosza. Tutaj granicą jest bezczeszczenie wartości narodowych i religijnych. Kasowane są też komentarze obrażające (ad personam). I to cała filozofia.
W niektórych, innych przypadkach wyczucie tej granicy jest trudne. Poza tym jeżeli nie mamy pewności co do intencji, w domyśle “nie wiedzą co czynią”, lepiej wytłumaczyć takiej osobie, podyskutować zamiast od razu używać gilotyny. Mamy docierać do głów i serc słowem pisanym i przekonywać.
Na koniec raz jeszcze: Nikt nie widzi błota, które się sączy, bo jest od razu kierowane z powrotem do nadawcy.
Wyobrażam sobie, jakie to jest trudne zadanie. Moderacja to jest rzecz najtrudniejsza i na tym rozłożył się niejeden portal. Jednak jasna wizja i konsekwencja w postępowaniu tworzy z czasem wierną publiczność, która takiego okrętu nie opuszcza – i to winno być celem, a nie oglądalność. Wzorem jest tu dla mnie – choć z wieloma tamtymi poglądami i postawami jest mi nie po drodze – gajówka Maruchy. On takich figlujących zabawnisiów i zabawnisie łapie zaraz za szmaty i won. Nie ma dyskusji. To wzbudza kontrowersje, ma się rozumieć, ale i respekt wielu. Wiadomym jest, że tu sobie nie pofiglują.
Legion w tytule to jest nazwa zobowiązująca i nie mówię o samym wielkim Patronie, św. Ekspedycie. Legion rzymski to była nie tylko jednostka taktyczna ale coś więcej. Wspólnota etyki i wiary, gdyż noszone przez nich proporce i symbole miały charakter sakralny a dowódca, od chorążego począwszy, spełniał funkcje kapłańskie. (Dlatego m.in. taki los spotkał Ekspedyta: odrzucając cześć religijną dla dowódcy, podważał fundament legionu).
Oczywiście, nie mówię, aby te rzymskie wzorce ślepo naśladować. Coś jednak z tego myślenia tliło w nas, gdy zakładano Legion na samym początku jego istnienia, podczas strasznej posmoleńskiej smuty, gdyśmy poszukiwali jeden drugiego jak światła, w mroku tamtego kłamstwa i propagandy (nie wiedzieliśmy, że wkrótce przyjdzie jeszcze gorsze).
Te awanturnicze istotki, harcujące po onetach i interiach i przynoszące nam tamto błoto, jak je nazwałeś, i tamtą głupotę zdają się tego kompletnie nie pojmować. Nie namawiam, aby je wywalać, ale może konsekwentnie zniechęcać, aż same zechcą odejść. Mówił mi znajomy lekarz, że chirurdzy – a to jest twarda, męska specjalizacja, bo chodzi o szybkość decyzji i ratowanie życia – w taki właśnie sposób, metodą drobnych ale ciągłych uprzykrzeń, eliminują znerwicowane lub rozegzaltowane typy zaludniające pierwsze etapy specjalizacji, aby przypadkiem serio nie próbowali stać się chirurgami.
Na koniec: wybacz, ale budzi moje zakłopotanie argument, że “staż partyjny” czyli “zasłużone blogerstwo” może kogokolwiek chronić przed konsekwencjami jego głupich wpisów.
Myślę, że Czarna Limuzyna ma rację. Jeśli ktoś wypisuje głupoty nawet, to jest okazja, aby czytających wyprowadzić z błędu przez dobre komentarze. Cenzura to nie jest chyba najlepszy pomysł (chyba, że chodzi o wulgaryzmy i sprawy obyczajowe). Trudno chyba aby jakaś dyskusja miała większy sens gdyby nie było wymiany poglądów.
Głos czujny i słuszny. Rzetelny. Bardzo potrzebny.
Doskonała reakcja. Rylec biegłego pisarza. Popieram.
Już wcześniej miałam przekonanie, że pani A. należy się lanie.
Panie kochany, głupoty to są głupoty i tym pozostaną. A z głupcami się nie dyskutuje. Niech ta maksyma Panu przyświeca, a więcej czasu Pan zaoszczędzi na rzeczy wartościowe.
Ponieważ sam często głoszę poglądy kontrowersyjne, przeto z czysto egoistycznych pobudek w pełni poprę stanowisko Czarnego Komentatora… eee, pardą… Czarnego Komandora:)
Cały problem pozwolę sobie zilustrować następującą anegdotą:
Dwóch zaprzyjaźnionych ze sobą mędrców spędzało całe dnie w ciszy i milczeniu.
Zapytano ich kiedyś dlaczego w ogóle ze sobą nie rozmawiają…
Jeden ze starców uśmiechnął się i odpowiedział: „On wie wszystko… ja wiem wszystko… o czym tu dyskutować”?
Bogu dzięki, nie wiemy jeszcze wszystkiego… niech zatem dyskusja trwa. To ona stanowi rację bytu tego portalu (jak usuniecie stąd panią A. to ja siłą rzeczy chyba będę musiał zająć jej miejsce, ostrzegam).
Pamiętam (bijąc się w piersi) jak sam skrytykowałem tu bytność niejakiego GPS-a, czy słusznie… sam już nie wiem… pomyślcie choćby o roli tzw. koncesjonowanej opozycji w PRL-u… ta sama teza przyświecała z resztą Raportowi z Żelaznej Góry, jakiś wróg, zewnętrzny lub wewnętrzny, musi być, co zrobić. To pomaga utrzymać zwartość własnych szeregów:)))
P.S. Z oczywistych względów moderacja i eliminowanie zachowań ekstremalnych są konieczne.
P.P.S. Tezy P. Elig dot. wojny na Bałkanach niestety bardzo błędne…
Alina musi zrozumieć, że emocje są złym doradcą. Po prostu, ale póki co, to do niej nie dociera. I karmi się tymi emocjami i żyje tym fikcyjnym światem. Nie ma w niej ładu, jest konieczność rozkrzykiwania. Ona trzepocze skrzydłami. Nie potrafi przysiąść. W sumie biedna osoba.
jakiś wróg, zewnętrzny lub wewnętrzny, musi być, co zrobić.
Głosi Pan punkt któryś tam z czerwonej książęczki Małego Prowokatora. Rozczaruję Pana, w Redakcji naszej takich lektur nie miewamy ani ich nie zalecamy. Głosi Pan tę tezę z własnej głowy. Zaś jeśli odpowiada Panu rola Aliny-bis, to też jest Pański wybór. Tylko, chyba stać Pana na więcej. Tak mi się zdawało.
Myślozbrodniarz niczego istotnego do dyskursu nie wnosi. Mota tylko i chce przykuć na siebie uwagę. I nawet mu się to w pewnym zakresie udaje. I tyle w jego temacie. Żadnej relewancji nie wnosi. Choć puszy się i stroszy.
Dziękuję Pani. Nawet Pani nie wie, jak w tym zgiełku mocno i jasno brzmi Pani głos. Ulga dla serca (i dla ucha) :-))) Pozdrawiam.
“Zwrócić na siebie uwagę”, lub “przykuć uwagę” (bez dodatków), mój słodki półanalfabeto…
P.S. Cieszę się, że znowu tu jesteś;)
P.P.S. Pocałunki i klapsy, tak jak zwykle…
W roli samozwańczego inkwizytora jest Pan niezastąpiony, pełen podziw:)
To prawda, tylko, że czasem to co jest “głupotą” podlega sugestywnej ocenie. Dla jednych coś może być głupstwem a dla innych nie zupełnie. Jak jest wymiana poglądów ktoś z zewnątrz dyskutantów może jakoś to ocenić, także poprzez wtrącenie się do rozmowy (o to przecież też chodzi na każdym forum). Na tym w dużej mierze polega istota cenzury “tamci gadają głupoty i nie ma co z nimi dyskutować”. Czasami faktycznie głupota jest “oczywistą oczywistością”, ale czasami warto to uzasadnić ;)
W roli samozwańczego inkwizytora jest Pan niezastąpiony
Jeśli pan raz na godzinę nie wyrzuci z siebie inwektyw(k)i to nie może pan dalej jeść. I co, lżej panu? To na zdrowie. A jeśli i tym razem powie pan, że nie mam poczucia humoru, to uprzedzam, że chowałem się na Kubusiu Puchatku i Alicji w Krainie Czarów. Tam owszem, panuje żart absurdalny, ale jest doskonale skonstruowany. Właśnie dlatego, że jest absurdalny. Inaczej jest bełkotem (…zająca, który ujrzał żabę na wrotkach… załagodzę ton, żeby nie było).
Jeden z nas zdecydowanie nie ma poczucia humoru, to więcej niż pewne. Pytanie… kto jest tym nieszczęśliwcem? Może powinniśmy rzucić monetą, albo poprosić o pomoc admina?
Na “pejsbuku” (z którego monsieur Cukiersztajn… albo jakoś tak, wyrzucił mnie za “drastyczne naruszenie regulaminu portalu”) był taki przycisk, który umożliwiał każdemu uczynienie swojego profilu niewidzialnym dla osoby nielubianej. Bardzo mi tu takiego mechanizmu brakuje, gdyż wtedy ja bym nie widział Pana a Pan mnie (a obaj nie widzieli byśmy np. pani Aliny). Od razu wyłączył bym też naszego wesołego Nietytusa, Nieromka i Nieatomka. Co do fratello Don Geminiano… sam nie wiem… lubię go, ale bez przesady… czasami miewa fochy jak mały chłopiec…
A teraz na poważnie: Pojawiłem się tu, szukając sojuszników w walce o wolną i niepodległą Polskę i jak dotąd nie wiem, czy dobrze trafiłem. Proszę posłuchać… jestem człowiekiem honorowym… jeżeli znajdą się choćby DWIE osoby (np. Pan i Nietytus, lub ktokolwiek inny) które tu i teraz lub w niedalekiej przyszłości otwartym tekstem napiszą, że nie życzą sobie mojej obecności na forum portalu, natychmiast i nieodwołalnie zaprzestanę się udzielać, słowo!
Jeśli zechce Pan odpowiedzieć, to proszę nie żartować, bo mogę nie zrozumieć…
Post adresowany do Pokutującego Łotra, oczywiście…
Witam,
Prosze Pana, wycieczki personalne są zrozumiałe wśród osób, które się znają. Proszę się namyśleć, na ile Pan tutaj kogo poznał… I na ile dał poznać Siebie. To nie ironia, ani złośliwość, ale taka przyjacielska podpowiedź. Każdy z Nas ma, dzięki Bogu, różną wrażliwość, zaś skoro spotykamy się tu, to nie po to, by się lizać …, ale dociekać prawdy.
Sursum corda!
Przykro mi, ale nie będzie kolejnej awanturki. Pewna liczba komentarzy ad personam poleciała na wschód. Przy okazji kilka prostych kroków:
Z głupoty najszybciej się jest wybatożyć prawdą :)
Zdrowia!
Bardzo przepraszam, ale muszę napisać otwartym tekstem, jak Pan sobie życzy, że chyba ma Pan urojenia ksobne. Nikt tu Pana nie niszczy ani stąd nie wyrzuca, ja też nic do Pana nie mam, choć Pan mi wciska, że Pana nie lubię. Nawet nie zdążyłem polubić Pana, a już mam nie lubić? Hola. A że sobie czasem pogawędzimy o swych poczuciach humoru, jak mężczyźni przy ognisku, to przecież nie powód do obrazy. Jakichś samych nadwrażliwców tu mamy. A może takie to jest pokolenie? Ja pochodzę z innego i nas chyba robiono z twardszego materiału.
Otóż to ;)