Znany ze swych kontrowersyjnych opinii bloger, podpisujący się jako Coryllus (corylus z łac. leszczyna) zabrał na swym portalu o wdzięcznej nazwie “szkoła Nawigatorów” głos w sprawie szeroko pojętej promocji postaci najbardziej znanego w środowiskach patriotycznych Żołnierza Wyklętego.
Zanim przejdę do przedstawienia jego stanowiska i mojej polemiki z nim opiszę w kilku słowach samego autora. Otóż Maciejewski uważa się za konserwatywnego, wierzącego katolika i rzeczywiście wiele z jego poglądów mieści się w uniwersum poglądów, które uznalibyśmy za charakterystyczne dla tejże grupy. Blog Maciejewskiego pisany jest z pewną dozą gawędziarskiego talenciku i sama chętnie, choć niezbyt często zaglądam na niego w wolnych chwilach. Samą postać, mimo dość surowej opinii, którą z biegiem czasu wyrobiłam sobie na jej temat, darzę pewną sympatią, gdyż ma ona niezaprzeczalne zalety. Nie da się też ukryć, że autor ten jest bardzo popularny, jak na blogera, a popularność tą zawdzięcza, jak sądzę, po części swej purytańskiej wręcz pracowitości i bzikowi historycznemu, a po części chaotyczności swej osobowości, która zaskakuje i przykuwa uwagę czytelnika. Kiedyś sądziłam, że w tym szaleństwie dygresyjnym, Coryllus częstokroć nie trzyma się głównego wątku w swoich wpisach, jest jakaś metoda, dziś sądzę, że najczęściej tą metodą jest po prostu niemal kobiecy chaos w głowie Maciejewskiego, w której wszystko łączy się ze wszystkim. Nawet jeśli jego ciekawe dygresje można jakoś powiązać z tematem głównym, to częstokroć czytelnik musi się mocno nagimnastykować, aby wykoncypować czemu autor uznał za konieczne wspomnieć o danej rzeczy w tym właśnie miejscu. Skojarzenia są tak luźne, że najpewniej i najczęściej nie kryje się za nimi żadna tajemnicza mądrość, której zapewne wielu się doszukuje w jego wypowiedziach i tym samym, ze szlachetnej potrzeby odnalezienia “mistrza” uznaje “wyższość” inteligencji autora. Stąd też bierze się niemalże kult właściciela “szkoły” i brak jakiejkolwiek polemiki z głupotami, które nieraz wypisuje. Innymi słowy zainteresowanie Maciejewskim utrzymuje się na zasadzie supozycji: tam gdzie ciemno, tam musi być jakaś wielka głębia. Problem z tym, że wielu się na ten trik łapie, bo jak tu udowodnić, że głębi tam nie ma, skoro autor nie jest chętny do jej jasnego wyartykułowania. Maciejewski rządzi swym portalem despotycznie i nie znosi słowa sprzeciwu czy też konstruktywnej krytyki, toteż polemiki z przewodnikiem duchowym, zacnych aczkolwiek w większości kulejących z logiki wyznawców Maciejewskiego nie uświadczysz. Rzucą się tobie od razu do gardła, za to że śmiesz obnażać płytkość i błędy wywodu ich guru. Dlatego też jedyną szansą, aby odpowiedzieć na bzdury głoszone przez Coryllusa jest opisanie ich na własnym blogu, nie funkcjonującym na stronie należącej do autora.
Przedstawmy więc najistotniejsze wątki z tekstu Maciejewskiego na temat popularyzowania wiedzy o rotmistrzu Pileckim w Polsce i na świecie:
Wielokrotnie wypowiadałem się krytycznie przeciwko formule jakiej używa się mówiąc i pisząc o Pileckim. Uważam bowiem, że sprzedaż tej postaci i jej reklama na zachodzie, nie ma najmniejszego sensu. Nie tylko dlatego, że cierpienie i poświęcenie to mało chodliwy towar. Także dlatego, że ludzie, którym chcemy tego Pileckiego wcisnąć nie są spasionymi durniami, którzy nie rozumieją roli Polski w historii. To są cyniczne bydlaki, doskonale wszystko rozumiejące. I mowy nie ma, żeby poparli choć jednym słowem kogoś takiego jak Pilecki. Przedstawianie zaś rotmistrza jako wzór do naśladowania dzieciom, jest jakąś aberracją. Czyni się to jednak bez przerwy, z wielkim uporem. Myślę, że nie stoją za tym żadne szlachetne intencje, ale po prostu parę osób, które z Pileckiego zrobiły samograj nie może zaprzestać tego lansu, bo przesunięci zostaną do zadań mniej wdzięcznych. Nie można mówić dzieciom, że mają być jak Pilecki. Jeśli ktoś to robi, to znaczy, że jest w najlepszym razie, bardzo głupi. Programy o Pileckim nie są odrabianiem lekcji historycznych, jak się może komuś wydawać. Są zabawą w wojnę bez wojny.
Zgadzam się z pierwszą częścią, choć nieco bym ją zmodyfikowała. Otóż “rasa panów” dobrze wie, że Pileckiego nie da się pogrzebać na śmietniku ludzkiej pamięci, to niemożliwe, gdy mamy do czynienia z człowiekiem takiego kalibru. Wiec muszą zadbać o to, by go sprzedać w formie “wykastrowanej”, przykładem takiego propagandowego “myku”, było wykastrowanie św. Augustyna przez KK tuż po tym jak Augustyn zamknął oczy. Chodzi oczywiście o odrzucenie predestynacji. Św. Augustyn nie jest św. Augustynem bez koncepcji predestynacji. A Pilecki nie jest rotmistrzem Pileckim, bez Polskich korzeni, bez Polskich więźniów w Auschwitz, bez POLSKIEGO RUCHU OPORU W AUSCHWITZ, bez faktu, że całe swe życie w dwudziestoleciu międzywojennym (zakładając własną mleczarnię) poświęcił na nierówną walkę z talmudystami przejmującymi nieuczciwie POLSKĄ GOSPODARKĘ (jeden z nich tak się przyzwyczaił do wydzierżawionego mu przez ojca rotmistrza majątku w Sukurczach, że Witold Pilecki musiał się z nim długo procesować w sądzie o jego odzyskanie) i bez rotmistrza Pileckiego, zamordowanego przez komunistycznych TALMUDYSTÓW! Rotmistrz nie jest rotmistrzem także bez faktu, że chronił biednych POLSKICH żydów, przed ŻYDOWSKIMI SZMALCOWNIKAMI, a jak wiadomo, o tym talmudyści wspominać nie będą. To NASZYM ZADANIEM, ŚWIADOMYCH POLAKÓW, JEST UCZYĆ TEGO POLSKIE DZIECI! Nikt za nas tej roboty nie wykona! Na pewno nie wykona jej rząd okupantów zajmujących stanowiska na Wiejskiej. Nie liczyłabym też w tym względzie na Konfederację. To jest apel do nauczycieli szkół wszelakich i do rodziców, aby sami poznawali PRAWDZIWĄ HISTORIĘ i tejże uczyli wszystkich tych z którymi mają kontakt i mają na nich wpływ – w szczególności nasze dzieci i młodzież.
Co do drugiej tezy Maciejewskiego, w pewnym sensie się z nią zgadzam. Rotmistrz Pilecki miał niezwykłą łaskę, on się taki urodził. Jak ktoś nie ma takiej łaski, to nigdy taki nie będzie, ale nie zaszkodzi nigdy próbować zostać najlepszą wersja siebie. Można się zastanawiać, co Maciejewski miał na myśli, mówiąc o tym, że dzieci nie powinno się uczyć tego, aby były jak rotmistrz Pilecki. Można sądzić, że Maciejewski, chce uchronić młodych Polaków przed męczeńską śmiercią za ojczyznę. Może według niego, nie ma to żadnego PRAGMATYCZNEGO sensu, bowiem Maciejewski jest zapalonym pragmatystą. Problem w tym, że pragmatyzm zawsze był przeciwny chrześcijańskiej wizji świata. Pragmatyzm to odsuniecie od klasycznej definicji prawdy i dobra, charakteryzował on mocno amerykańskich purytanów i źle się to skończyło. To dziwne, w tym kontekście, że Maciejewski nie wytyka ludziom, aby nie uczyli dzieci naśladowania Chrystusa. Czy ofiara Chrystusa była pragmatyczna? Oto jest pytanie. To są takie “aporie” chrześcijańskiego pragmatysty, których on nie dostrzega. Wieczna sprzeczność, która go konstytuuje. Czy mamy działać pragmatycznie, to jest skutecznie, czy mamy działać zgodnie z przykazaniami? I jeszcze jedno, nie mniej ważne pytanie: jakich skutków oczekujemy?
Maciejewski uzasadnia swoją tezę, którą oznaczyłam jako “drugą”, następującymi słowami (pisownia oryginalna):
Dlaczego ja piszę takie okropne rzeczy? Czynię to albowiem przeczytałem życiorys Naftalego Frenkla. Jak myślicie ilu parlamentarzystów europejskich wie kim był Naftali Frenkl i czy jest ich więcej niż tych, którzy świadomi są kim był Pilecki? Myślę, że wśród polityków europejskich, a także amerykańskich, wśród biznesmenów także, świadomość postawy i czynów Naftalego Frenkla jest powszechna. Jestem też pewien, że jego życiorys został dokładnie przeanalizowany przez różne poważne ośrodki i jest elementem jakichś szkoleń, z których wychodzą ludzie przejmujący stery władzy na Ziemi. Dlaczego wobec tego my nie studiujemy tego życiorysu, a zamiast tego słuchamy o poświęceniu Pileckiego? Bo nie mamy nawyku odrabiania lekcji historii. Wolimy grać w piłkę na podwórku. Nie dziwmy się jednak potem, że kierują nas do OHP, a nie na poważne studia. Granie w piłkę jest przyjemne i można udawać Messiego, a koledzy będą udawać, że w to wierzą. Odrabianie lekcji zaś było i jest nadal, dla wielu uczniów, udręką, której nie mogą znieść. Dlatego uciekają ze szkoły i z domu, oddając się różnym fantasmagoriom. Zychowiczowi na przykład wydaje się, że prowadzi polityczne analizy. W istocie jednak gra w tak zwane jedynki, czyli próbuje trafić piłką w mur, na którym Bartosiak wyrysował kredą zarys bramki. No dobrze, ale wracajmy do Naftalego. Jak pewnie wszyscy wiedzą, ale na wszelki wypadek przypomnę, był on twórcą systemu Gułag. Trafił na Sołowki jako więzień, w zasadzie nie wiadomo za co, a widząc jak działa system postanowił go udoskonalić. Napisał skargę na to, że nieefektywnie wykorzystuje się pracę więźniów i trzeba to zmienić. Skargę wrzucił do skrzynki życzeń i zażaleń, a ta została z miejsca powieziona do Moskwy i znalazła się na biurku Henryka Jagody. Ten wydał polecenie, by Naftalego sprowadzić do stolicy, a kiedy już to uczyniono, postawiono go przed samym Stalinem. Ten zaś polecił byłemu więźniowi, zbudowanie efektywnego systemu obozów pracy. No i z więźnia został Naftali najważniejszym dozorcą w całym systemie penitencjarnym ZSRR. W opisach jakie możemy znaleźć w wiki podkreśla się przede wszystkim ekonomiczny i biznesowy charakter jego misji. Uwagę zaś od spraw istotnych odwraca się pisząc o tym, że nie wiadomo gdzie dokładnie urodził się Naftali, czy na Węgrzech, czy może w Turcji, czy też w Hajfie. To oczywiście nie ma żadnego znaczenia, a służy temu jedynie, by oderwać nas od odrabiania lekcji i skłonić do gry w piłkę na podwórku.
Czy na całym bożym świecie jest ktokolwiek, kto wierzy w te, z całą powagą zapisane w Wikipedii brednie? Nie ma nikogo takiego. Nawet Zychowicz z Bartosiakiem w to nie wierzą. Dlaczego jednak nie wskazują na Naftalego i nie przeciwstawią w jakimś programie jego postawy postawie Pileckiego? Wtedy moglibyśmy na serio odrobić jakieś lekcje, z których zrozumielibyśmy bardzo wiele. Moglibyśmy też zająć się opracowywaniem strategii, która pozwoliłaby nam ocaleć, w czasach kiedy ktoś znów zapragnąłby zbudować ekonomiczny system więzień, gdzie pracują najzdolniejsi, niewinni ludzie, systemowo pozbawiani godności i podmiotowości. Nie czynimy tego, ekscytując się bohaterstwem idącym na zmarnowanie, idiotycznymi wierszykami o kamieniach rzucanych na szaniec i podobnymi głupstwami. A gdzieś tam, w Hajfie czy Budapeszcie, dorasta już może kolejny Naftali Frenkel. Bo nie łudźcie się, że pomysły, które wdrażał on w życie zostały zapomniane, albo, że unieważniła je technologia. One są ciągle żywe. Były żywe już w czasach kiedy Arabowie obsadzili wojskiem Wzgórza Maurów w Prowansji i są żywe nadal. Przekonuje mnie o tym spis treści w książce Chrześcijanie przeciw krucjatom.
Jest to jednak racja, jak to często bywa u Coryllusa, częściowa. Dlaczego nie uczymy się w szkole o rtm. Pileckim i Frenkelu? Bo rządzą nami potomkowie Frenkela, ot dlaczego. A kiedy zaczną w szkole mówić o rotmistrzu Pileckim? Kiedy umrą jego dzieci. Wtedy się zacznie piekło kłamstw i niedopowiedzeń. O Frenkelu nie będą uczyć “bydła” nigdy.
Oczywistym jest też, że Maciejewski jest w błędzie, co do swojej oceny potencjału estetycznego “cierpienia”. Gdyby bohaterstwo, takie jakim wykazywał się nie raz rotmistrz Pilecki było niechodliwym towarem, to talmudyści, nie grzaliby tu aż z Unhollywoodu (nieświętego lasu), aby wykiwać rodzinę rotmistrza. Wymieńmy kilka kasowych przykładów: “Gladiator”, to piękny film o bohaterstwie, patriotyzmie i honorze (pomijam znowu wątki propagandowe). 300 Spartan to piękny film. “Pasja” to piękny film. A nie ma nic bardziej pięknego, niż prawdziwy bohater z krwi i kości, tak jak nie ma większej miłości niż ta i większego piękna niż to, którego świadectwem jest poświecenie własnego życia w zamian za życie przyjaciół.
I to “naśmiewanie się” z Zychowicza, kiedy postawa Maciejewskiego niczym się tu od postawy Zychowicza nie różni. O ironio nie różni się tu nawet od postawy i osądu rotmistrza Pileckiego. Pilecki był PRZECIWNY POWSTANIU WARSZAWSKIEMU, ale nie mógł zostawić tych biednych dzieci na pastwę losu, sumienie mu nie pozwalało. To był wybór tragiczny.
Pytanie czy rotmistrz postąpiłby lepiej gdyby został z Andersem we Włoszech i ściągnął tam rodzinę? To tak, jak gdyby pytać o to czy Chrystus postąpiłby lepiej zaprzeczając temu, że jest synem Boga i unikając krzyża? Maciejewski nie zadaje otwarcie tego pytania, ale pośrednio, swoją postawą podważa sens tej ofiary, a może jego zdaniem, jedynie dla Chrystusa miało to pragmatyczny sens, bo Chrystus osiągnął zamierzony skutek. A skąd Maciejewski wie czy rotmistrz Pilecki nie osiągnął zamierzonego skutku? Nie osiągnął jedynie tego skutku, który Maciejewski uważa za godny realizowania. Otóż nie kochamy tych, którzy byli pragmatyczni, tylko tych, co byli niezłomni, bo ci ostatni dali świadectwo chwały Bożej. Rockefeller może mieć całe królestwo tego świata, ale jednego nie zdobędzie nigdy. Nigdy nie posiądzie miłości. I za to jest potępiony. Wątpię w to, że Maciejewski tego nie rozumie, on po prostu ma inny charakter. On by nigdy tak nie postąpił i dlatego innym też to odradza. Czy jednak jest bardziej “pragmatyczny” od Pileckiego? Pragmatyzm można definiować różnie. Pragmatyzm może dążyć do opanowania królestwa wewnątrz-światowego, albo niebieskiego, ale chyba nie do obu na raz.
PS Jeszcze jedna, ciekawa do dyskusji kwestia. Otóż coraz częściej w artykułach dotyczących Rotmistrza, miedzy innymi w polskojęzycznej encyklopedii WICCA, pojawia się fraza: “Autor raportów o holokauście”. Co jest kompletną BZDURĄ, Rotmistrz Pilecki, jest autorem RAPORTÓW Z AUSCHWITZ O POLSKIM RUCHU OPORU ORAZ O TYM JAK NIEMCY MORDOWALI POLAKÓW, a dopiero w następnej kolejności znajdują się tam wzmianki o mordowanych bolszewikach, żydach czy przedstawicielach różnych europejskich narodowości. Nasuwa się więc pytanie czy jest to ze strony Polaków próba przyciągnięcia uwagi do postaci Rotmistrza poprzez ów fałszywy zbitek wyrazów czy też już celowe przekręcanie historii ze strony wrogów Niepodległej Polski? I czy powinniśmy się godzić na tego typu związki frazeologiczne i ich powielanie? Czy ktokolwiek sięgnie do owych “Raportów” z tego powodu, poza tymi, którzy należą do przedsiębiorstwa holokaust? Sądzę, że nie, więc powielanie tego KŁAMSTWA, jest moim zdaniem niewskazane.
Dystrybucja i kanały dystrybucyjne !
Napisałem kiedyś tekst, który zamierzałem zamieścić jako komentarz na blogu Coryllusa.
Coś mnie jednak cały czas powstrzymywało.
Całkiem podświadomie szukałem zrozumienia dla opiniotwórczych tekstów autora bloga, kogoś kto w oryginalny sposób diagnozuje zjawiska historyczne i w oryginalny, a na pewno w nie banalny sposób przedstawia związki przyczynowo-skutkowe zdarzeń historycznych.
Przez długi czas starałem się znaleźć słowa klucze do sposobu postrzegania historii przez Corullusa.
Być może moja tępota była większa niż mi się wydaje, ale w końcu zatrybiłem.
Zdarzenia historyczne opisywane przez Coryllusa oparte są na dwóch podstawowych lub raczej wyróżnionych pojęciach; dystrybucji i kanałach dystrybucyjnych, ujmując rzecz kolokwialnie.
Muszę stwierdzić, że cechuje mnie dość specyficzne spojrzenie na historię jak i na rzeczywistość, sprowadzające się do szukania pewnych haseł czy znaczeń, które w sposób skrótowy ale jednoznaczny, opisują to co było, co jest i co będzie.
Tekst komentarza który zamierzałem zamieścić na blogu Coryllusa ….. Najprościej jak zacytuje go w całości.
„Szanowny Coryllusie !
Miał to być mój pierwszy i ostatni (?) wpis na Twoim blogu.
Jesteś osobą, która w niekonwencjonalny sposób podchodzi do historii.
Szukasz związków przyczynowo – skutkowych oraz tych mechanizmów i ludzi, którzy za tym stoją.
W szerszej perspektywie, zwłaszcza historycznej, jawi się, przynajmniej w moim mniemaniu, coś symbolicznego, coś co może być zwornikiem zarówno czasów historycznych jak i obecnych. Całość można sprowadzić do dwóch pojęć; „narodu wybranego” i „złotego cielca”.
To co dzieje się obecnie jest skutkiem budowania rzeczywistości na tych dwóch fundamentach, które mają decydować o wszystkim. Dzisiejsze czasy są swoistą próbą ukoronowania wielowiekowej walki o ich wprowadzenie i usankcjonowanie.
Ktoś może mi zarzucić, że istnieją przecież, państwa, rządy, narody, ruchy; społeczne, polityczne, religijne i cała ta obowiązująca otoczka historyczno, filozoficzno, psycho – socjologiczna.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że to wszystko co napisałem w poprzednim zdaniu, poprzez odpowiednie spreparowanie jest swoistym listkiem figowym, stanowiącym przeciw wagę dla znanego „król jest nagi”.
Ten wpis zawiera cała masę skrótów myślowych.
Wchodzenie w szczegóły i wszelkie uzasadnienia moich „wydumek”, powodowałoby jedynie niepotrzebną stratę czasu i papieru i przyniosło ten sam efekt co lapidarność powyższego tekstu.
Pozostaje tylko, jak dla mnie, problem 20% populacji Świata oraz kto zwycięży „konfucjanizm” czy „marksizm” ?”
Wtedy zdałem sobie sprawę, że moje spostrzeżenia co do związku zdarzeń historycznych
z rzeczywistością, wpisują się nie jako automatycznie we wszystko to co zwierają Pańskie pojęcia; dystrybucji i kanałów dystrybucyjnych.
Różnica pomiędzy nami polega na tym, że Pan opisuje skutki wynikające z przedstawionych przeze mnie założeń – celów. Opisywanego komentarza w końcu nie zamieściłem, z prostej przyczyny.
Nie do końca wiem jakie jest Pana stanowisko do zjawisk dystrybucji i kanałów dystrybucyjnych, które to zjawiska można określić jednym słowem „obrotem”(rzeczami, usługami, propagandą).
Biorąc pod uwagę prowadzoną przez Pana działalność, którą stara się Pan prowadzić z pominięciem oficjalnych czy też obowiązujących kanałów dystrybucyjnych, na pewno jest Pan przeciwnikiem monopolizacji wszelkiego obrotu, a zwłaszcza obrotu wartościami intelektualnymi, jakim jest słowo pisane.
W kontekście obrotu, dystrybucji i kanałów dystrybucyjnych w pewnym momencie zrozumiałem, że nasza historia, rzeczywistość i najprawdopodobniej przyszłość, była, jest i będzie oparta na „wiecznym” dążeniu do posiadania.
Przy czym pojęcie „posiadać” należy odnieść do wszystkich aspektów naszych poczynań czy też dążeń.
Słowo „posiadać” oznacza zatem; pieniądze, sławę, władzę, wiedzę i całą gamę pomniejszych artefaktów i gadżetów, obejmujących dobra materialne, duchowe, intelektualne, a nawet metafizyczne.
Wypływa stąd zasadniczy wniosek, że praprzyczyną rozwoju dystrybucji i kanałów dystrybucyjnych jest chęć szeroko rozumianego posiadania.
Nie jako przy okazji należałoby zastanowić się nad jeszcze jednym pojęciem
„dominacją” ?
Wiec muszą zadbać o to, by go sprzedać w formie “wykastrowanej”, przykładem takiego propagandowego “myku”, było wykastrowanie św. Augustyna przez KK tuż po tym jak Augustyn zamknął oczy.
Szkoda, że nawet w takim interesującym tekście autorka nie może powstrzymać się od nonszalancji, właściwszej dla seminariów na pierwszym roku filozofii niż ambitnie zakrojonej publicystyki na katolickim forum. Warto by przedtem poczytać sobie w najpoważniejszych źródłach (np. przebogaty materiał w Encyklopedii Katolickiej New Advent https://www.newadvent.org/cathen/12378a.htm ) na temat predestynacji, św. Augustyna i poglądów myślicieli i Ojców Kościoła, od Apokalipsy, św. Pawła, św. Tomasza z Akwinu po wielu innych. Wobec olbrzymiego zakresu myśli eschatologicznej, jaka przez wieki i przez niejeden z soborów toczy się wokół tego fundamentalnego zagadnienia, po prostu nie wypada chlapać o “kastrowaniu” świętego (jakże wytworne wyrażenie) przez Kościół Katolicki.
Powtórzę: Dźwignią handlu i polityki jest reklama spokrewniona z propagandą, a ta z kolei z filmem.
“cierpienie i poświęcenie to mało chodliwy towar”? Pilecki był wojownikiem i bohaterem. Oczywiście poświęcał się i cierpiał tak jak wielu filmowych bohaterów, których filmowe losy były obejrzane przez miliony widzów na całym świecie. Wciąż istnieją mężczyźni i kobiety, które łakną takich historii- o miłości, cierpieniu i walce. Niestety, w “PRL bis” rządzi bardziej lub mniej lewacka swołocz, która kradnie i marnotrawi pieniądze, zamiast je wydawać na polską kulturę w formie utrwalania historii i literatury, w filmowych obrazach. Do dziś w polskiej kinematografii nie ma porządnej szarży husarii (!!!) poza urywkami pewnych sekwencji.
Wątek żydowski. Odsyłam, bo zapewne wielu nie ma świadomości tych rzeczy: Naftali Aronowicz Frenkel, żydowski architekt obozów zagłady Gułag. 60 mln ofiar
To niezbyt wysublimowane sformułowanie w odniesieniu do KK obniża jakość wpisu
Zastanawiałem się dziś ze swoja Znajomą, czy jest możliwe, abyśmy zrobili dobry film o Pileckim. Ciekawi mnie zdanie czytelników na ten temat
Możliwe pewnie jest tylko pytanie kto nam pozwoli? Pilecki jako bohaterski Polak chyba nie za bardzo pasuje do ataku propagandowego (poprzedzającego zapewne jak zwykle zupełnie inny atak)jaki obecnie ma miejsce na Polaków. Teraz lansowane są przez geremkowskie ambasady różne “(Gn) Idy” “Pokłosia” itp. Ponoć były już próby kojarzenia Pileckiego z narodowością eskimoską czy jakoś tak. Wtedy tak. Ale ktoś kto stwierdził, że Auschwitz to igraszka w porównaniu z kazamatami socjalistów moskiewskich nie za bardzo pasuje do aktualnej propagandy..;)
Myśl św. Augustyna jest w KK niezwykle żywa i to przez wszystkie wieki. W przypadku takiego giganta trudno coś namieszać. Z Coryllusem jest chyba taka sprawa (czasem pod innym nickiem też tam komentowałem), że niektóre rzeczy tam publikowane zwłaszcza historyczne mogą być ciekawe i zaskakujące dla tych co nie znają innych źródeł i dla nich jest to nowością. To trochę tak jak z ks. Natankiem. Mówi o sprawach dostępnych w innych źródłach, ale ci co z nich nie korzystają (często nie są one w powszechnym obiegu) odczytują je jako olśniewające ciekawostki, jako coś nowego i zaskakująco odkrywającego niedostępną rzeczywistość ;)
Tego typu opcja znika całkowicie w momencie gdy do akcji wkraczają normalni Polacy, którzy taką próbę poczytaliby za obrazę i pogoniliby tych, którzy próbowaliby cokolwiek wymusić lub zabronić. Napisałem tak, bo niezmiennie coś takiego wywołuje u mnie zdumienie, jak można w ogóle to tolerować.
Określenie “kastrowanie św Augustyna przez Kościół Katolicki” jest nie tylko niezręcznością językową, czy wręcz prostactwem. Gorzej. Jest przede wszystkim błędem logicznym. Jest więc nieprawdą.
Nie ma tu mowy o Raporcie (Raportach) Pileckiego. Ktos kto je przeczyta zauważy, że rotmistrz szacował (na podstawie własnych i obserwacji i doniesień współwieźniów)na powyżej 5-ciu milionow, tak jak propaganda sowiecka i prl-owska. Może to świadczyc o tym, że jego Raporty, tzn ich wersja publikowana miały współautorów, o których Pilecki nie wiedział i nie mógł przeżyc, żeby im nie zaprzeczyć. Bo niewatpliwie jego prawdziwe spostrzeżenia musiały być zgodne z prawdą historyczną, to zn. szacowaniem ofiar Oświęcimia na poniżej 1 miliona, jak sie teraz przyjmuje.
W jaki sposób normalni NIEUZBROJENI Polacy mieli by pogonić UZBROJONYCH przeciwników?
Kościół Katolicki przyjął w kwestii predestynacji stanowisko semi-pelagiańskie, a obecnie znajduje się na prostej drodze pelagianizmu i uznania gnostyckiej a także greko-katolickiej apokatastazy i to są fakty. Świadczy o tym także obrona obecnych tu katolików rzymskich prawa do wypowiadania takich bzdur, jak ta, ze być może wszyscy są zbawieni. Świadczy to wysokim stopniu zalewaczenia umysłu tak zwanych “wierzących” katolików rzymskich. To jest moje ostatnie słowo w kwestii św. Augustyna. Ktokolwiek twierdzi, że cudzej nauki nie da się ocenzurować=wykastrować, żyje w Matrixie.
Jednocześnie uprzedzam, że osobnicy, którzy poparli cenzurowanie mojej osoby za mówienie o tym, że predestynacja jest podwójna, albo jej nie ma, a potem sami odbierali mi prawo głosu na swoich blogach nie są tu mile widziani.
Są różne sposoby na przegonienie, ale stan uzbrojenia odpowiedniej liczby Polaków w ramach oficjalnych formacji oraz indywidualnie i w ramach “formacji obywatelskich” jest jednym z podstawowych warunków doposażenia narodu w siłę, którą zapewnia świadomość czerpiąca z wiary, pamięci – wiedzy, cnót i wspomnianej broni.
Całkiem możliwe, jednak bez dowodów możemy jedynie spekulować skąd się wzięła ta liczba? A może obecna liczba zamordowanych jest zaniżona. Kto wie?
Kościół katolicki uważa semipelagianizm za herezję. Pogląd ten odrzuca pojęcie łaski wystarczającej, koniecznej do przyjęcia wiary. Również w kwestii zbawienia naszą prawdą wiary jest:
Łaska Boska jest do zbawienia koniecznie potrzebna
Również nieprawda. Stanowisko zbliżone, podobne prezentują tylko moderniści zaprzeczający tradycji. Wydaje mnie się, że nie czytasz naszych publikacji w których prezentowana jest tradycyjna nauka naszego Kościoła. Głosy odszczepieńców owszem pojawiają się, ale spotykały się zawsze z krytyką.
Jest to sprzeczne z Pismem Świętym, w którym jest wyraźnie powiedziane kto nie będzie zbawiony. Nie pamiętam już, Marek lub Space, jeden z nich zdystansował się od apokastazy.
Na poziomie ogólnym: To zjawisko oczywiście występuje na świecie
Tematem głównym jest osoba Rotmistrza Pileckiego…
Jeśli ktoś odrzuca pojęcie łaski koniecznej do zbawienia, której nie można odrzucić, to choćby pięknie śpiewał o jakichś asystujących łaskach jest semi-pelagianinem.
A jakie np są to sposoby? Zawsze bratnia pomoc z zewnątrz może wrogom pomóc;). W końcu Polska nie posiada prawdziwej broni ABC (atomowa, biologiczna, chemiczna) a w razie czego także konwencjonalnej.
Łaska uświęcająca potrzebna do zbawienia (niezbędna) może być w duszy człowieka zniweczona przez grzech ciężki.
Cyt. uprzedzam, że osobnicy, którzy poparli cenzurowanie mojej osoby za mówienie o tym, że predestynacja jest podwójna, albo jej nie ma, a potem sami odbierali mi prawo głosu na swoich blogach nie są tu mile widziani.
Zwracam pani uwagę, bo zdaje się znów do mnie pani pije, że jestem jednym z założycieli portalu Legion św. Ekspedyta i nie zamierzam nikogo prosić o bilet wstępu na blogi ani o zezwolenie na przeglądanie i opiniowanie materiałów, które tu spływają. Takie zasady obowiązują w całej sieci. Już nie raz była o tym mowa, że jeśli pani to nie odpowiada lub zamierza pani wprowadzać własne, to proszę sobie założyć swój portal i dać nam spokój.
Nie ma znaczenia kim jegomość jest. To mój blog i jeżeli zechcę, to zrewanżuję się za to jak zostałam potraktowana. Osobnik pana pokroju nie zasługuje na to by mieć głos pod moim postem.
Nudna i jak zwykle bezczelna. Na pewne awanturujące się klientki już tylko ochroniarz.
Jeśli predestynację człowieka rozumiemy jako niezależność jego ostatecznego losu od jego wyborów i postępowania, to taka predestynacja kłóci się ze sprawiedliwością Bożą, a zatem jest ideą błędną. Jeśli rozumiemy ją, jako wiedzę Boga o tym, jakie jest przeznaczenie człowieka, mimo, że ma on wolny wybór to oczywiście jest prawdą. Bóg wie, jakie jest przeznaczenie człowieka i poza czasem niejako predestynuje go do Nieba albo Piekła stosownie do wolnego wyboru człowieka, który ten podejmuje w sposób wolny w czasie.
Jeśli św. Augustyn suponował predestynację pierwszego rodzaju, to był w oczywistej sprzeczności rozumowej. A zatem w takiej sytuacji Kościół, pomijając tę część jego nauczania nie “kastruje” go, a wręcz przeciwnie. Dobrze robi, nie powielając błędu w powierzchownym rozumieniu. A zatem twierdzenie o “kastracji” jest błędem logicznym. Fałszem.
Jeśli zaś Augustyn Święty suponował predestynację określaną tu w drugi sposób, to nie popełniał błędu logicznego, a zatem Kościół nie musiał go kastrować i nie czynił tego, czyli mamy błąd merytoryczny. Fałsz.
Z treścią artykułu dotyczącą ś.p. Rotmistrza Pileckiego zgadzam się. Moim zdaniem jest to doskonały wzór do naśladowania, a Coryllus zdaje się tu być powierzchowny, może nie dorasta do Ewangelii. Sam mam też nienajlepszą opinię o jego postawie – sprzedał mi kiedyś książki ze znaczącymi błędami w druku, nie uprzedzając o tym. Wierność w małej a wielkiej sprawie się kłania.
Chyba temat dyskusji odbiegł, “nieco” od treści wpisu.
Maciejewski.
Osobnik zaistniał w blogosferze w roku 2009. Do tej pory, co sam przyznaje, był dziennikarzem w różnych wydawnictwach i był z nich systematycznie wyrzucany. Z tego co on pisze, to wynika, że szedł pod prąd. I naraz ma blog, pisze na salonie 24 z niejakim Toyah,em i podbija klikalność Jankemu. I twierdzi, że za darmo.
I teraz, kim on jest. Brodacka w 2012r. pozytywnie oceniła jego książkę pt. Dzieci PRL-u. Pisała, że ma wyczucie tamtych czasów. Ja tej książki nie czytałem, niemniej wysłuchałem urywków, które autor cytował na You Tube. Wydało mi się to dość wiarygodne, choć warsztat literacki autora oceniam, jako przeciętny. Ale to tylko mój osąd. Istotne jest to, że będąc wyrzuconym z pracy i mając rozpoczętą budowę domu, człowiek, ów dostaje szansę i zakłada wydawnictwo na żonę, która pochodzi z Lubska, a to ciekawe miasto i biega, najpierw u Brauna, potem u Orła, wygłasza pogadanki o książkach w sklepie Foto-Mag, a potem po ogłoszeniu “pandemii”, już tylko pisze z małymi wtrętami na
pogadanki samochodowe.
Pytanie, kto złożył mu ofertę w roku 2009 na wydawnictwo. Kto, roztoczył nad nim parasol ochronny i daje mu gwarancje istnienia wydawnictwa, które – co uczciwie należy przyznać – wydaje pozycje łamiące narracje wadliwe historyczne i pozycjonujące kierunek ku prawdzie, do samej prawdy, jednak nie dążąc.
Według mnie wynajęły go struktury związane z Kościołem, które uznały go za prosperującego propagandystę linii, która jest jakby nadzieją na postjezuitów. On pisze, co do zasady, o historii XII i XIII wiekeu w Europie, Francji przełomu XIX i XX wieku oraz obocznie o innych wątkach. Być może pośród ludzi, którzy nie mają gwarancji uczelnianych i budżetowych istnieje podział rynku blogowego, w ramach, którego to podziału przyznano mu ten obszar eksploracji. Według mnie on plasuje się pomiędzy prawdą, a tymi, którzy prawdę, mówiąc jego językiem “unieważniają”. Sam przyznał, że pochodzi z Dęblina, miasta wojska, a ojciec był kolejarzem alkoholikiem, który załatwiał różne rzeczy niemożliwe do dostana dla zwykłych ludzi. Czyli w domyśle UB-ekiem. Ma dwie siostry i przejął mienie rodzinne, ba tato ukrył bigamię. Może i idzie we właściwym kierunku, ale haki na niego są. Pytanie kto je wykorzysta. Albo wykorzystuje już.
Pytanie na ile on sam i jego blog mają wpływ i są jakoś opiniotwórcze, bo chyba jednak jest to blog dość niszowy..;)
Doczytałam do końca, a na końcu ‘haki” na Maciejewskiego. Jest mi zupełnie obojętny jako człowiek i bloger, ma prawo pisać co chce, nawet założyć sobie albo żonie działalność gospodarcza w formie wydawnictwa. Każdy może, jak tylko ma co wydawać i ma pieniądze na początek, żeby na tej działalności zarobić, tzn. znaleźć klientów, którzy kupią produkt wydawnictwa i zapewnią dochód.
Jakie to autor – Nietytus – znalazł haki na Maciejewskiego? Że miał ojca bigamistę, SB-eka i pijaka? Czy Nietytus ma jakieś podstawy logiki?
Były, to informacja sprawdzona. Wspominają o tym M. Krzyszkowski i B. Wasztyl w spisanym wywiadzie z synem Rotmistrza, Andrzejem (“Pilecki. Śladami mojego taty”.). Wspominają o tym w 2016 roku, jeszcze zanim pada warunek, że rotmistrz ma być przedstawiony jako de facto talmudysta, gdyż ma mieć takie korzonki, inaczej filmu nie będzie.
(“Pilecki, śladami mojego taty”., Kraków 2015, s. 276.
Dalej nie będę cytować, bo Wasztyl i Krzyszkowski, rozpływają się w nadziejach, jak to będzie fajnie. Piszą tylko, że syn Rotmistrza, był sceptyczny od samego początku. Andrzej Pilecki nie jest głupi, ale obawiam się co to będzie, gdy zostaną wnuki i prawnuki. Pranie mózgów jest tak intensywne, że w końcu pojawią się przodkowie, którzy uwierzą w te talmudyczne bzdury i je poprą – obym się myliła.
Andrzej Pilecki mówi o tym zdarzeniu i tej “propozycji” otwarcie. Czytałam też o tym w jednej z książek. Myślałam, że w owym wywiadzie, ale teraz widzę, że gdzie indziej. Jak znajdę, to podam “namiary”.
Wszystko, co pisane, a nie otrzymało promocji od talmudycznego lobby literackiego w postaci tak zwanej “literackiej nagrody Nobla” jest niszowe. Aby książka czy artykuł nie był niszowy potrzebuje wielkiego rozgłosu i wbijania do głów przez kilka tygodni. Do tego narzędziem najefektywniejszym jest telewizja – współczesna wersja ambony wraz z kapłanami (cwelebrytami, dziwnikorzami, sprzedajnymi “ekspertami”/”naukowcami”) i kazaniami moralizatorskimi (telewizyjne śniadaniowe pogadanki, filmiki przedstawiające w odpowiednim świetle zjawiska mile lub niemile widziane, reklamy, “ogłoszenia społeczne” o ratowaniu “Mateczki Ziemi” itp. itd.).
Jak już mówiłam, nie będę zagłębiać się w meandry kwestii predestynacji. Sprawa nie jest jednak tak prosta jak Space przedstawia.
Jeszcze jedna, ciekawa do dyskusji kwestia. Otóż coraz częściej w artkułach dotyczących Rotmistrza, miedzy innymi w polskojezycznej encyklopedii WICCA, pojawia się fraza: “Autor raportów o holokauście”. Co jest kompletną BZDURĄ, Rotmistrz Pilecki, jest autorem RAPORTÓW Z AUSCHWITZ O POLSKIM RUCHU OPORU ORAZ O TYM JAK NIEMCY MORDOWALI POLAKÓW, a dopiero w następnej kolejności znajdują się tam wzmianki o mordowanych bolszewikach, żydach czy przedstawicielach różnych europejskich narodowości. Nasuwa się więc pytanie czy jest to ze strony Polaków próba przyciągnięcia uwagi do postaci Rotmistrza poprzez ów fałszywy zbitek wyrazów czy też już celowe przekręcanie historii ze strony wrogów Niepodległej Polski? I czy powinniśmy się godzić na tego typu związki frazeologiczne i ich powielanie? Czy ktokolwiek sięgnie do owych “Raportów” z tego powodu, poza tymi, którzy należą do przedsiębiorstwa holokaust? Sądzę, że nie, więc powielanie tego KŁAMSTWA, jest moim zdaniem niewskazane.
Szanowny Pokutujący,
Ani Ty, ani pani Serafińska nie pisywaliście jeszcze na “Ekspedycie”, kiedy były dyskutowane sprawy moderacji komentarzy.
Chodziło o to, że w naszym systemie nie było (i nadal nie ma) technicznej możliwości “banowania” innych autorów pod swoim blogiem (w odróżnieniu od np. S24 czy Neonu24). Zaproponowałem wtedy, by przyjąć zasadę, że wystarczy, by ktoś oświadczył, że nie życzy sobie czyjejś obecności na swoim blogu. Wydawało się, że w gronie osób kulturalnych, w dodatku – katolików nie są potrzebne żadne środki techniczne dla zagwarantowania poszanowania praw autora do własnego blogu. Zapewne przez moje zaniedbanie nie ma o tym wzmianki w regulaminie “Legionu”.
W jakim sensie jesteś jednym z założycieli Portalu?
Wiele osób przyczyniło się do jego rozwoju czy obecnego kształtu, ale jest on Tworzony przez wszystkich autorów i komentatorów i nikt nie powinien tu mieć moim zdaniem żadnych szczególnych przywilejów. Oczywiście to tylko sugestia od założyciela tego miejsca. Obecnym jego właścicielem jest Czarna Limuzyna, więc to on ustala reguły.
Marku drogi, oczywiście nie zamierzam wszczynać kłótni o to, kto położył kamień węgielny a kto tylko dachówki na ten gmach, jakim jest dziś Legion. W każdym razie, ktoś, kto tylko wspina się na dach i kładzie dachówki, czego inni nie chcieli lub nie umieli robić, też jest współbudowniczym budynku, podobnie jak pilot wspomagający kierowcę podczas wyścigu, też ma udział w zwycięstwie i nikt przytomny mu tego nie odbiera.
Jeśli zatem zamierzasz odebrać mi prawo współtworzenia Legionu, to znaczy, że masz kłopoty z pamięcią albo urażone ego Cię zaślepia. Pomijasz doszczętnie Waszą tzn. Twoją, Circ i Teresy podróż do mnie w 2011 roku, (mogę mylić się o rok) gdy czekał na was w B. poproszony przeze mnie o pomoc prawną wybitny i znany w Polsce mecenas, współtwórca (właśnie) wielkiego dzieła Fundacji, wyższej uczelni, świątyni itp. ojca Rydzyka. Miał przygotowany projekt statutu Fundacji św. Ekspedyta, którą mieliśmy stworzyć, a w jej strukturze także portal internetowy i wydawnictwo. Taki był cel Waszej wizyty roboczej, której byłem inicjatorem i organizatorem w swoim domu. Nie moja wina, że wskutek waszych niesnasek i obrażenia mecenasa przed jedną z osób, z całego wielkiego projektu pozostał tylko portal, który na parę lat Ty przejąłeś. W jego prace włączyłem się bez wahania i włączył się na mą prośbę, jeśli pamiętasz, wybitny Człowiek Boży, prorok i w moim odczuciu przyszły kandydat na ołtarze, Adam Człowiek. Czy jemu też pośmiertnie odbierzesz trud współtworzenia opiniotwórczej przez jakiś czas siły Legionu, który zasilał tekstami, promował nas gdzie mógł i winieta właśnie Legionu była stale obecna na jego stronie, choć innych nie zamieszczał?
Zapomniałeś też już głośną sprawę listu otwartego, wystosowanego w lipcu 2013 r. w imieniu prawicowych blogerów przez Legion z mojej inicjatywy i mojego autorstwa, do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, o oficjalne i uroczyste zawierzenie PiSu Niepokalanemu Sercu Matki Bożej. Wybacz, że Ci to wytknę, ale fakty są takie (mam kopie naszych sporów, wówczas na Legionie publikowanych), że Ty i parę innych osób wiele zrobiliście, aby ten dziejowy akt religijny i polityczny utrudnić i przejąć kontrolę nad tekstem zawierzenia, przeinaczając jego treść i osłabiając wymowę. Gdyby wówczas do tego zawierzenia doszło, inaczej potoczyłaby się najnowsza historia Polski. Przypomnę, że nad tamtą inicjatywą pieczę sprawowali od strony religijnej ks. Stanisław Małkowski i Adam Człowiek. Jeśli więc w Twojej opinii, tamto działanie nie było budowaniem Legionu – i to w sensie szerszym i wybitniejszym niż tylko punkt w statucie lub wpłacanie należności – to nie wiem, co nim jest. Tak chwalebnego rozdziału w swej historii nie ma ŻADEN portal wolnościowy w dzisiejszej Polsce i nie jest naszą winą, że adresat listu otwartego przyjął go niechętnie i zlekceważył. Skutki tego widzimy obecnie.
Dziwi mnie więc i martwi, że czynisz teraz niegodne i małostkowe rozliczenia, a fe, drogi Marku, a fe. Racja, trzeba beczkę soli zjeść, zanim pozna się drugiego człowieka. A od tej nieco mniej chwalebnej strony, Ciebie nie znałem. Pozdrawiam Cię mimo to i życzę lepszego rozeznania w tym, co wypada a co nie pomiędzy przyjaciółmi (tak mi się zdawało), znającymi się kupę lat i wyznającymi (jak mi się zdawało) wspólną etykę i wartości.
Pokutujący Łotr
PS. Od pierwszych chwil przejścia Legionu pod kierownictwo Czarnej Limuzyny jestem zaproszony przez niego do współzarządzania, choć trudno mi to przychodzi, gdyż mam, jak wiesz, odpowiedzialne i pracochłonne obowiązki zawodowe.
PS2 Jeszcze tylko zwrócę Ci uwagę na drobiazg, mój Drogi, że podobnie, jak ja nie nazwałbym cię publicznie “Sasem” ale “Sas-Kulczyckim”, także i mnie byłoby milej usłyszeć z Twej strony moje pełne miano internetowe “Pokutujący Łotr” zamiast dość niegrzecznego “Pokutującego”.
Dość ciekawa jest historia portalu. Ze spraw takich bardziej religijnych to zauważam, że dziś najbardziej chyba (bo najczęściej) są przytaczane orędzia z trevigano. Co to za orędzia? Dlaczego akurat te i jaki jest ich status jeśli wolno wiedzieć…?
Przepraszam, zwrócenie się do Ciebie per “Pokutujący” nie kryło w sobie żadnej złej intencji. Nie miałem pojęcia, że tak to odbierzesz.
Ty też nie zwracasz się do mnie pełnym brzmieniem podpisu – i bardzo dobrze.
Nie zapomniałem o Twojej gościnności i innych chwalebnych uczynkach, nie miały one jednak związku z założeniem tego portalu. Nie chodzi jednak o rozstrząsanie przeszłosci i szacowanie, kto ile włożył w budowanie tej przypadłości, jak powiedziałby metafizyk.
Uważam, że nikt, niezależnie od zasług, nie powinien się wywyższać tutaj ponad innych i każdy powinien odnosić się z szacunkiem do pozostałych blogerów i komentujących, włączając w to poszanowanie prawa każdego autora do wyproszenia kogokolwiek z komentowania pod jego wpisami.
Zarządzanie portalem blogowym to służba, a nie – przywilej rozstawiania innych po kątach. Jesteśmy tutaj na widoku, jak ryby w akwarium w publicznym miejscu.
Myślę, że najlepsze świadectwo wiary, jakie możemy tu złożyć, to to, co mamy w sercu dla bliźnich. Czy Bóg nie wzywa nas do szacunku, troski, do miłości?
Różnice w wiedzy czy poglądach nie powinny być pretekstem do okazywania lekceważenia lub pogardy.
Dziękuję za kolejną reprymendę, przyjmuję ją z pokorą, bo nie jestem bez winy, choć w dużej mierze nie uważam za słuszne Twych wywodów np. o jakoby “wywyższaniu się” przez banowanie czyjejś agresji a często przewrotności lub zarozumiałej głupoty. Pewnie nie śledziłeś dokładnie różnych wpisów na Legionie w ostatnim czasie i nie wiesz, jak nagminnie obrażani byli nie tylko uczestnicy różnych dyskusji ale również prawda i zdrowy rozsądek. Miłości bliźniego nie należy mieszać do twardej obrony racji, które uważa się za słuszne. Bóg nas będzie też rozliczał z męstwa, czy stać nas było na sprzeciw lub zwrócenie komuś uwagi. Wpisy z ostatnich miesięcy czy lat roją się od horrendalnych stwierdzeń i absurdalnych ataków, które akceptować w milczeniu byłoby zwykłym tchórzostwem. Zresztą były już na tym forum liczne dyskusje na ten temat i nie będę się powtarzał. Pozwól, że pozostanę przy swym zdaniu – zresztą zaczerpniętym z Ewangelii – że jeśli ktoś obstaje przy błędnych mniemaniach czy swym aroganckim zachowaniu, zwrócenie mu publicznie uwagi,aby tego zaniechał, jest naszym obowiązkiem. Gdy to nie skutkuje, należy go wyprosić ze swego mieszkania aby nie burzył miru i Bożego pokoju, lub samemu odejść (w Ewangelii jest mowa o “strząśnięciu prochu z sandałów”).
Szanowna Alino nie ja mam haki i nie ja szukam haków na Maciejewskiego, a jedynie sugeruję, że inni je mogą mieć. Z wpisu mojego nie wynika niechęć do niego, a jedynie sygnalizacja zagrożeń, które mogą na niego czychać. Popieram jego inicjatywę, bo dla wielu ludzi niesie on “kaganek oświaty”. Z wieloma jego oświadczeniami się zgadzam i je popieram. Kierunek, który on wskazuje, jako właściwy do dekodowania “rzeczywistości”, jest według mnie, co do zasady, trafny. Aczkolwiek wybiórczy i niepełny. Ale rozumiem, że pójście dalej w pewnych kwestiach mogłoby go narazić na konsekwencje trudne do odwrócenia. Zatem doceniam i jego ostrożność w kwestiach istotnych współcześnie, czyli Smoleńsk i kowidek. Na marginesie Artur Łoboda – z tego co ogłosił – został zmuszony do – czasowej przynajmniej likwidacji portalu, z nadania działań podwarszawskiej prokuratury.
A które oświadczenia Coryllusa można najbardziej popierać?
Że granice na mapach nie pokrywają się z rzeczywistymi granicami wpływów. Że emocje, w swej istocie nie niosą wartości, że istotą wolności jest uczestniczenie w obrocie gospodarczym, który prowadzi rozliczenia w związku z rzeczywistymi parytetami. Że, lojalność wobec struktur, które Koneczny nazwał w filarze naszej cywilzacji w oparciu o quinkus, chyba dobrze napisałem, to gwarancja braku szybkiego drenowania jednych, kosztem drugich. Że odpowiedzialność i gotowość do poniesienia słusznej kary za występek, to element honoru, którego złamanie z istoty skutkuje infamią. Dalej też można wyliczać. Zasada – ekwiwalencja świadczeń. Złamanie, to droga do talmudu.
A która z tych myśli jest oryginalnie coryllusowa? Bo wymienione to raczej dość powszechne wśród np konserwatywnych liberałów
Żadna, ale on je syntetyzuje i podaje w pozbawiony zadęcia i zdystansowany sposób. A ponadto obnaża prymitywizm dyskursu po tzw. prawej stronie.
Tylko, że nie tylko on. Chyba nawet lepiej robi to np Michalkiewicz.
Michalkiewicz jest zbyt obły w swych wypowiedziach i operuje węższym spektrum tematów. Ponadto afirmuje, w istocie, samego siebie. Ponadto, ówże Maciejewski synergizuje zdarzenia w sposób istotnie odmienny i stosunkowo bardziej wiarygodny od innych uczestników, tzw. “blogosfery’. Co więcej, zgromadził wokół siebie kilka poważnych osób np Mniszysko, Pink Panter, Stanisław Orda, a także kilka osób z akademii, które mają choć cień odwagi powiedzieć więcej, niż podstawa programowa. Tylko w całym
“kraju” – na marginesie – niejaki Wieczorek ma odwagę pisać prawdę o szkolnictwie wyższym, vide Wielka Czystka Akademicka.
Odmienny tak ale czy bardziej wiarygodny? Pink Panther to rzeczywiście ekstraklasa (pojawia się tam w zasadzie od czasu do czasu, może teraz częściej). Wieczorek to chyba bardziej na ekspedycie, a Mniszysko nie wiem czy pisze osobne teksty czy tylko komentuje. Na pewno samo środowisko jest dość ciekawe, ale jak się. spojrzy na Coryllusa choćby w świetle tego co tu napisano..;)
Człowieku uczono mnie, co było zgodne z moją intuicją, że uczciwość poznajemy po efektach. Mniszysko: deklaruje się jako Duchowny, który nie gospeluje, ani nie umartwia próżnym złudzeniem “duchowości”, a jest to, racjonalny przedstawiciel struktury kapitałowej opartej o zrozumienie produkcji, rynku i “magicznego słowa” dystrybucji oraz wsparcia Najwyższego. I za to Go ogromnie cenię, ponieważ posługuje się starym językiem polskim z elementarnym standardem współczesnego wyważenia wypowiedzi, ale w ramach struktury sprzed XX wieku. Ogromna Kultura.
Pink Panter kobieta poświęcona, bezdzietna, skupiona na analizie. Ze znakomitymi wpisami. Orda, “uncalhai”, czy coś takiego. Wyłamał przekaz o wartości muzyki z wykorzystaniem swobodnego uporządkowanego ruchu ładunków elektrycznych, niegdyś zwanych ładunkami swobodnymi. Ważny człowiek w tym “obszarze”. A więc ma jakąś wartość ten portal.
To raczej kalwiński kapitalizm w stylu Franklina. Weber się kłania.
Jeśli z jednej strony Maciejewski promuje kalwiński (purytański) kapitalizm, a z drugiej wiesza psy na Karaniu, to cierpi na schizofrenię. Poza tym, ten kapitalizm od Franklina nie jest konserwatywny, to jest kapitalizm dla mas, a nie dla tych, co golą małych przedsiębiorców. Badania socjologiczne wykazały, ze opłaca sie kraść, gdy wszyscy inni są uczciwi. A sam Franklin uważał, że wystarczy pozór uczciwości kapitalisty. W praktyce oznacza to, że uczciwy być nie musi i lepiej aby tylko takiego udawał (to robią okupanci z Wiejskiej z dużą zręcznością, ale pamiętajmy, że są jedynie wykonawcami cudzych interesów i oni nawet nic nie muszą myśleć). Poza tym kochany Franklin, jeden z autorów konstytucji USA jest odpowiedzialny za podmianę konstytucyjnego prawa do własności, przez PRAWO DO DĄŻENIA DO SZCZĘŚCIA. Jest to dowód talmudycznego sprytu Franklina. Nie masz prawa cokolwiek posiadać, to Franklin i jego rodzinka ma posiadać dobra. Niewolnicy mają prawo być goli i weseli. Dziś jesteśmy świadkami finalizacji procesu przejmowania dóbr przez kilka talmudycznych rodzinek. Zero własności dla bydła, masz prawo być “szczęśliwy” – a spróbuj tylko nie być.
*na Karoniu
Jedyna różnica miedzy Maciejewskim i Karoniem jest taka, że Maciejewski promuje etos pracy dla małego przedsiębiorcy, a Karoń dla pracowników przedsiębiorstw. Wiec to Coryllusowe stękanie, że gadka o “etyce pracy” to podstęp w celu zagonienia polińczyków do harowania w obcych fabrykach nie ma zasadniczo sensu. Mały przedsiębiorca, zaraz po tym jak zainwestuje potężne koszta w nową firmę zostanie pożarty przez wielkie rodzinki trzęsące światem, albo zarobi jedynie tyle, aby i tak nie mógł zaszkodzić “rodzinkom”, a biedny robotnik poliński jak się nie nauczy “etki zabawy w pracy”, to i tak będzie pędził w niej żywot “pracownika wyobcowanego”. Tak, że śmieszny i troche na pokaz ten spór Karoń – Coryllus. Poziom piaskownicy.
Nie tylko, ostatnio uczeń Profesora Wolniewicza mówi o galopującej cenzurze na uniwersytetach.
Pink Panther to ekstraklasa pomijając jej bałwochwalczy stosunek do właściciela portalu. Po co myśleć, gdy Coryllus prawdę ci powie.Potrafi się zachowywać jak ostatnia fanatyczka.
Ogólnie ludzie dzielą się na dwa typy: taki który zadowala się pewną ograniczoną liczbą dóbr i taki, którego celem jest władza nad światem, ten dąży nieustannie do pomnażania swojego bogactwa i wpływów, bo wie, że to robota na stulecia i tego samego uczy swoje potomstwo. Ponieważ obecnie odświeżam sobie “Wtykę protestancką i ducha kapitalizmu”, to przytoczę piękny fragment obrazujący ten podział:
(Warszawa 2011, s.80)
A tu inny piękny cytat z “Etyki(…)” Webera:
(s.85)
Nikt tu nie twierdzi, że portal Maciejewskiego nie ma żadnej wartości. Nawet z błędu jasno sformułowanego wywieść można ten pożytek, że wystarczy przed zdaniem dodać negację i otrzymujemy prawdę.
Jak to prosta wieśniaczka, co nie zna uroków eleganckich, arystokratycznych mód na sodomię. Niestety u mnie obrazków z gołymi babami w stylu “art deco” pan nie uświadczysz, więc po co się nudzić?
To co pani pisze jest głupie i obrzydliwe.
Przede wszystkim nie znasz, nie zdajesz sobie sprawy z prawdziwego znaczenia tej powieści biograficznej, która pokrzyżowała plany degeneratów, aby Łempicką włączyć w panteon postaci, który jest budowany na zasadzie: Kopernik też była kobietą, Pilecki też był Żydem, Chłopcy z AK też byli zboczeńcami.
Jest oczywiście różnica. Łempicka nie była i nie jest wzorem osobowym oraz ulegała wpływom. To, co nie pozwoliło jej zawłaszczyć to duchowa nić łącząca ją z katolicyzmem. Czy ta nić utrzymała ją nad przepaścią piekła, chroniąc przed ostatecznym wiecznym upadkiem? Nie wiem.
Zaintrygowała mnie Pańska wiadomość o wyłączeniu portalu-blogu Artura Łobody, czyli http://www.zaprasza.net, który faktycznie od ok. 2 tygodni jest nieosiągalny, chociaż inne związane z nim strony działają.
Nie miałam pojęcia, że to działanie jakichś prokuratorków spod Warszawy (najbardziej zruszczonego i za.ydzonego miasta w Polsce). Czy mógłby Pan podać więcej szczegółów? O co konkretnie chodzi?
Dla niezorientowanych mogę tylko podać, że znaczna część blogu poświęcona była światowemu oszustwu kowidowemu, a sam Artur Łoboda występował w trybie prawa prasowego do ministerstwa zdrowia o podanie jakiegoś dowodu na istnienie wirusa covid-19 i zamieszczał odpowiedzi …. Niestety w żadnej odpowiedzi nie było tego dowodu, ani podania laboratorium, które wyizolowało wirusa.
Prokuratura, zdaje się w Piasecznie postawiła mu zarzut z art. 212 k.k., w związku z wypowiedzią z 30 maja 2019r., a ściślej z jego wpisem. Nie pamiętam już kogo to dotyczyło, ale od tego się zaczęło. 3 sierpnia napisał, że zawiesza portal, bo prokuratura zażądała od niego wydania wszystkich nośników treści, oprogramowania itp. Miałem z nim kontakt osobisty, ale to dość trudny i specyficzny człowiek. Ciężko przyjmował rady, czy sugestie. Portal był bardzo – moim zdaniem – ciekawy, warto nadmienić, że pisywał tam inż. Marek Zadrożniak, być może zamordowany pod pretekstem kowidka. Pisał on m.in. o niewydolności energetycznej fotowoltaiki oraz o istotnym zakłóceniu fotosyntezy wskutek obniżenia zawartości CO2 w powietrzu.
Skoro, to wszystko bajki, co piszą o owej Łempickiej w encyklopedii WICCA, to czemu jegomość Łotrzyk nie zmienił informacji tam zamieszczonych? Jeśli jednak, to prawda, to osoba owej chlapifarbuski jest wysoce wstrętna i nie powinna być promowana na katolickim portalu.
To, co piszą o Łempickiej w encyklopedii WICCA, nie jest wstrętne? Jeśli to fałsz, to czemu obrońca “polskości” owej damulki tego do tej pory nie zmienił?
Proszę o ujawnienie wyników śledztwa i obalenie treści zawartych w cytatach z WICCA encyklopedii.
Z powyższego wyłania się obraz rozpieszczonej, bananowej dziewuszki, która pogardzała wartościami perfekcyjnymi. O owej damulce czytamy też, że całe życie praktycznie spędziła poza terytorium Polski. Taka to “patriotka”.
Zwracam tu też uwagę, że mamy w jej życiu głównie talmudyczno -protestanckie. Wiekszość protestantów, to przechszczeni talmudyści.
*talmuduczno-protestanckie akcenty
Powieści biograficznej? Toż, to nawet biografia nie jest, tylko “powieść” (czyt.fikcja)?
*przechRzczeni
Pani komentarz zawierający atak ad personam na innego blogera został skasowany. Proszę nie liczyć na pobłażliwość w tym względzie. Każdy komentarz tego typu wyląduje w koszu.
Dzięki za info. Wiem co było na zaprasza.net, bo jest tam też wiele moich tekstów. A że A.Ł okazał się również “za trudny” dla mnie, przestałam tam pisać.
Nie można jednak pozwolić, żeby w Polsce organ państwowy doprowadzał do likwidacji LEGALNEJ internetowej gazety, bo taką rolę pełnią blogi. I to do likwidacji przed wyrokiem sądu, przed postawieniem zarzutów komukolwiek, czy to Arturowi Ł. (to taki żart z mojej strony), czy innemu z autorów, którzy tam piszą. Jeśli chodzi o 30 maja 2019, to chyba jeszcze zamieszczałam tam swoje teksty więc może i o mnie będę pisać Alina X?
Wyobraźmy sobie przez chwilę, że prokurator z Piaseczna każe red. Michnikowi przekazać wszystkie nośniki, bo bezczelność mniejszości żydowskiej w Polsce przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości i prawa obowiązujące u nas. Łatwo przecież zauważyć, że każdy numer żydowskiej gazety zawiera antypolskie treści, czasem graniczące ze zdradą państwa. Czy kiedykolwiek dojdzie do takiej sytuacji? Kiedy Polacy odzyskają władzę nad własnym państwem?
Czy A.Ł. który walczy z bezprawiem, ma być ofiarą tego bezprawia? Może redaktorzy http://www.wRealu24 i Media Narodowe zainteresują się tym problemem. nie jest to wcale niszowy problem jakby się wydawało. Na http://www.zaprasza.net było wiele cennych tekstów, niedostępnych już na stronach źródłowych, wiele wpisów autorskich jak wspomnianego śp. M. Zadrożniaka, który mówił także o aferze z elektrociepłownią węglową w Ostródzie i o tym, że wielkie farmy wiatrakowe wymagają STAŁEGO zasilania prądem kiedy nie wieje wiatr, albo kiedy wieje zbyt duży, żeby zatrzymać i zablokować skrzydła wiatraka, bo inaczej się odrywają (łopata 3 tony leci na odległość do 500m).
Tak więc życzę Arturowi Ł. szybkiego powrotu do całego nazwiska i na internetową wizję bez żadnych prokuratorskich problemów.
Ten 30 maja 2019r. to był wyjątkowo parszywy dzień. Mnie staranowały dwa auta na obwodnicy Wrocławia. Może i ja będę Krzysztofem M., z czasem, kto wie. Ja też u niego pisywałem, jak określiłaś :) pod pretensjonalnym nickiem pewnego portugalskiego podróżnika. Pozdrawiam.
Do pana Artura można zajrzeć przez wayback machine: LINK
Ostatni zrzut 30 maja br.
______________________________
Skoro już tak sobie wspominamy…
Może ktoś wie co się stało z polishclub(.)org ?
Chyba około stycznia wywiało serwis z sieci, a ruch na kontach Fb i TT zamarł.
______________
Czy zamknięte konto Adam Gwiazda (@delestoile) na TT gdzieś się reaktywowało?
Z góry dziękuję za ew. info.
jeden katolik drugiemu ubliża, smutne to
Kto komu ubliża, proszę o wyjaśnienie, choć jestem tylko komentującym, ale wobec tego istnieje domniemanie, że ja też jestem podmiotem, albo i przedmiotem, tej kontestacji.
Nie ma już corpus delicti bo komentarz jawnie obrażający jednego z blogerów został usunięty, i tak będzie w przyszłości. Nie chodziło o Pana. Takie są zasady blogosfery na całym świecie.
Nie ma już corpus delicti bo komentarz jawnie obrażający jednego z blogerów został usunięty, i tak będzie w przyszłości. Nie chodziło o Pana. Takie są zasady blogosfery na całym świecie.
Trzeba zapytać Wieczorka, bo publikowali jego artykuły. Ja bezskutecznie próbuje się dowiedzieć czegoś na ten temat, ale odpowiada mi jedynie milczenie.
Strona http://www.zaprasza.net działa od dziś!
http://zaprasza.net/a.php?article_id=37102
Oczywiście nie wiadomo, czy długo podziała.
Jednak warto śledzić ten przypadek prawniczego bezprawia, bo nie wiadomo, czy bezprawnicy nie wykorzystają go jako swego rodzaju “standard” w przypadku mediów internetowych. Przy okazji widać jak ważne jest posiadanie własnego serwera, a najlepiej kilku, bo korzystanie z cudzego wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem utraty wszystkiego co się zrobiło.
Oba wpisy, w których ponawia pani swoje chorobliwe insynuacje religijne pod moim adresem, zostają usunięte. Jeśli zachowała pani resztki krytycznego myślenia, to niech uświadomi sobie, że to nie jest prywatny folwark, gdzie można paplać co się chce i na swoim poziomie. To są blogi publiczne, korzystające z portalu, za który my płacimy. Proszę stosować się do przyjętych w świecie zasad, albo wyleci pani stąd aż będzie gwizdało.
Obraziłaś osobę, która jest bardzo pozytywnie zaangażowana w życie naszego kościoła. Uczyniłaś to za pomocą obrzydliwej insynuacji. Być może masz w sobie mocno zakorzeniony wzorzec, który teraz prowadzi cię do powtarzania sytuacji konfliktowych, które sama wywołujesz.
Fakt, że jestem osobą Tobie życzliwą i kibicującą w różnych sprawach nie zwalnia Cię od odpowiedzialności za to, co robisz lub zrobisz.
Droga Redakcjo i Szanowny Dziale Moderacji,
Dyskutujecie tutaj publicznie o wpisach, które zostały przez Was usunięte.
Pomyślcie proszę, czy nie stwarzacie w ten sposób schizofrenicznej sytuacji na Portalu. Proponowałbym – albo rozmawiać otwarcie, bez kasowania wpisów (każdy odpowiada za swoje słowa i wystawia sobie nimi świadectwo), albo – przejść na kanał prywatny (e-maile). Prowadzenie moderacji publicznie w formie połajanek i pouczeń wobec dorosłych osób i do tego w sytuacji, gdy jedna strona ma swobodę wypowiedzi, a druga – musi się podporządkować lub jej wpisy znikają, narusza moim zdaniem godność i ewangeliczne wskazówki – jak powinno wyglądać “pouczenie braterskie”.
Solidaryzuję się tutaj – hipotetycznie, bo nie znam treści inkryminowanych wpisów – z publicznie obrażanymi (w tym przypadku – z Pokutującym Łotrem): pomówienia czy obraźliwe ataki personalne nie powinny tutaj wisieć dla źle rozumianej zasady wolności słowa, jednak W.Sz. Moderatorom proponowałbym zachowanie należytego poziomu dyskrecji. Naruszanie godności osoby, która narusza czyjąś godność tylko powiększa zło, a nie – zmniejsza.
Marku, wróć po swój rozum, bo go zostawiłeś w tramwaju! Żądasz zostawienia kąkolu na polu wraz z ziarnem i mówisz rzeczy dziwaczne, będące bardziej aberracją miłosierdzia niż miłosierdziem. Do tego nie zapoznawszy się z całością spraw – a masz tę możliwość, starczyło zadzwonić. Ale Ty wolisz oblec się w szaty mentorskie i rozgrzebać publicznie sprawę przykrą, bolesną dla nas wszystkich i ciągnącą się nie od dziś, której nie udało się inaczej załatwić, mimo wielokrotnego upominania.
Oto cytat: Naruszanie godności osoby, która narusza czyjąś godność tylko powiększa zło
Kto tu w Redakcji naruszył czyjąś godność? Usuwając wpisy obraźliwe, wyssane z palca insynuacje? Proponuję, żebyś zgodnie z twymi “miłosiernymi” zasadami nie reagował, gdy ktoś ci na drzwiach nachlapie farbą “tu mieszka k…a” i cała kamienica co dzień to czytała, a twoja żona nie mogła zrobić zakupów na rogu, aby się z niej nie śmiano. Na pewno chuligan bardzo się zawstydzi i zmaże to, co napisał.
Kolejny cytat: nie znam treści inkryminowanych wpisów
Prośba: może jednak zapoznawaj się ze sprawami, o których masz zamiar napisać. Taki był dawniej obyczaj. Jako współzałożyciel portalu masz zawsze dostęp do materiałów zarchiwizowanych. Podobnie każdy, kogo interesowałaby ta sprawa.
Drogi Marku,
Właśnie staramy się nie rozmawiać publicznie, ale widocznie nam słabo to wyszło, skoro zwróciło to Twoja uwagę.
Wyjaśniam, że nie chodziło o “wpisy”, tylko o jeden komentarz, a potem po eskalacji o następne dwa. Wszystkie możliwości, o których wspomniałeś zostały wyczerpane. Nie mam zamiaru się już tym zajmować ani ekscytować, a na pewno denerwować. Dziś jedna osoba zwróciła się do mnie w miejscu publicznym z “prośbą” abym założył “maseczkę”. Zrewanżowałem się uprzejmą prośbą aby to ona zdjęła swoją. Nie chciała tego zrobić i odeszła ode mnie cytując urywek z telewizji. I co mogłem na to poradzić? Nic. W ogóle się nie zdenerwowałem. Tutaj tez nie mam zamiaru się denerwować i nie będę się też wypowiadać o osobie nieobecnej.
Wydaje mi się, że przesadzasz, ale zgodnie z Twoją sugestią, zachowajmy milczenie.
Cieszę się Waszym poczuciem samozadowolenia i zapewne uzasadnionym przekonaniem o osiągnięciu doskonałości. Tak trzymać!
poczucie samozadowolenia
przekonanie o osiągnięciu doskonałości
Aż dwie insynuacje na raz. Spora wydajność, jak na jedno zdanie. Za to nie odniosłeś się do żadnego zarzutu postawionego w moim poprzednim wpisie, zwłaszcza dotyczącego Twej niechęci do zapoznania się z faktami w tej sprawie. To wyklucza dalszą dyskusję z Tobą na ten temat.
A insynuować zawsze można, skoro masz takie upodobanie.
Wydaje mi się, że nazywasz przekonanie o słuszności podjętej decyzji samozadowoleniem, a to nie jest to. Najwyżej można nazwać to rodzajem pewności. W moim przypadku dodatkową rzeczą jest bezradność w przypadku braku dobrej woli. Napisałem przecież, że wszystkie możliwości zostały wyczerpane. Jak chcesz, możemy przy okazji na ten temat pogadać prywatnie. Jak zechcesz, bo osobiście nie uważam, aby to było warte rozmowy.
Tylko z jednym mogę się zgodzić: “wbrew mojej woli przywróciła możliwość komentowania pod postem”. Tutaj decyduje bloger i redakcja nie ma prawa jego decyzji zmieniać. Zostało to zmienione czasowo po usunięciu naszych komentarzy i nie przywrócone do stanu pierwotnego.
Napisałem wyraźnie i to nie jeden raz, nie będę tolerować obrażania przez Ciebie innych osób. Jak nie potrafisz nad sobą panować, to nie pisz. Nikt Cię do tego nie zmusza. Jesteś tak mało bystra, że nie wiesz i musisz się pytać jakie ma poglądy i do jakiego Kościoła należy Twój Adwersarz?
:-)) Naprawdę się roześmiałem. Zgodnie z regulaminem pani Niezapominalska, zgodnie z regulaminem- bez ubliżania i insynuacji. Poza tym, walnęłaś gafę, gdzie Marek sugeruje, że: “Tyrpa jest podstawiony przez pewne służby”??!
Gwoli przypomnienia wysłałaś nas do prof. Diabelskiego…Po co? Po naukę? Na zatracenie?
Po tej uroczej wymianie poglądów wyłączam zgodnie z Twoją wolą możliwość komentowania.