Istotą wszystkich cywilizacji jest przebudowa ludzkiej natury – wszelkie zjawiska kulturowe dążą do zaprzeczenia instynktom i wyzbycia się tego, co w nas jest zwierzęcego. Technologia to fundament kultury. Wszelka technologia budująca cywilizację to eksperymenty na ludziach, to mieszanie się technologii z biologią, to tworzenie nowych ludzi będących hybrydami biologiczno-technologicznymi.
Transhumanizm to tendencja stara, nieunikniona, zamieniająca naturę w kulturę od początku istnienia naszego gatunku. Takie technologie jak użycie ognia, odzienia czy urządzeń miotających (głównie dzidy), czy ogólnie narzędzi, mamy już w genach. Nikt dziś nie buntuje się przeciw okularom, zegarkom, butom, rozrusznikom serca, protezom etc. – a to są objawy transhumanizmu – czyli uzupełniania ciała o technologie.
Ewidentnie widać, że transhumanizm jest dobry, bo jest już zaszyty w genach, a zatem jego rozwój jest istotą człowieczeństwa. Dążenie do likwidowanie cierpienia i do nieśmiertelności to czysto ludzkie działanie, które jest dobre, mądre, słuszne, pożyteczne i pożądane – to cywilizacyjna miara. Im więcej transhumanizmu, tym więcej cywilizacji, tym mniej natury.
Nasza jaźń, którą można nazwać duszą, to najprawdopodobniej informacja zapisana w mózgu. Software jest ważniejszy niż hardware. Naszą jaźń, jak każde dane, da się kopiować, traktować jako program działania i uruchamiać na różnych innych nośnikach. Biologicznie już trochę tak jest, bo nasze dzieci, to trochę tacy my, taka kopia, choć nie zawsze poprawna. Niemniej biologicznie “my” to też czasem zupełnie inni “my”, inni niż ci sprzed roku.
Ewolucja jest nieunikniona. Homo sapiens jest gatunkiem, który już troszkę zmienił charakter ewolucji z biologicznej w technologiczną – jedzenie grillowanego pożywienia to ważny element naszego biologicznego systemu trawienia. Celowanie dzidą jest zaszyte w naszych genach, które kształtują nasz mózg.
Transhumanizm, a zatem hybrydyzacja biologiczno-technologiczna, jest nieunikniony z powodu tego, że i ewolucja biologiczna, i technologiczna, postępują wykładniczo – to się musi zderzyć i zlać w jedno. Natura ludzka jest na tyle dobrze poznana, by rozwój cywilizacyjny ją odrzucał.
Religia, szczególnie chrześcijańska, to kultura najwyższego rzędu, czyli taka, która prawie w całości odrzuca naturę i buduje cywilizację sprzeczną z większością naszych biologicznych instynktów. Transhumanizm jest więc dobry nawet z chrześcijańskiej perspektywy.
Najbardziej transhumanizmowi służy medycyna i medyczne technologie. Medycyna służy temu, by ludzi leczyć, a zatem przedłużać życie – ostatecznym celem jest nieśmiertelność.
Oczywiście wiąże się to też z zagrożeniami. Wszelkie eksperymenty aplikowania technologii w człowieka powinny być robione w małej skali i na ochotnikach. Gdy to się sprawdzi, potwierdzi, to coraz więcej ludzi to przyjmie. Niemniej robienie eksperymentów przymusowych na dużą skalę społeczną będzie ewidentnie zawsze szkodliwe.
Jako transhumanista popieram eksperymenty z nowymi technologiami szczepionek mRNA. Technologie nawet dużo dalej idące są nieuniknione – takie, które będą ingerować z ludzi genom. Myślę, że to się wielokroć bardziej rozwinie, gdy ludzkie komórki będą modyfikować nanoroboty. Takie nanoroboty będą umieć unicestwić dowolnego wirusa, komórki rakowe czy powstrzymać starzenie.
Niemniej pod warunkiem, że to będzie działać zgodnie z zamierzeniem twórcy. By tak się stało, wcześniej muszą pojawić się technologie błędne czy mające nieoczekiwane szkodliwe skutki uboczne. Błędy są nierozłącznymi elementami postępu technicznego. Dlatego bardzo ważne jest, by każdą nowość zaczynać stosować w małej skali.
To, co się obecnie dzieje, to wdrażanie nowych technologii w szczepieniach, robienie tego na dużą skalę przy użyciu aparatu przemocy, to zaprzeczenie sensu medycyny i idei transhumanizmu dążącego do nieśmiertelności – to dążenie do zagłady. Nawet jeśli te konkretne technologie się sprawdzą i zadziałają, to nadal jest to zaczątek zagłady – bo powoduje, że akceptujemy eksperymenty wdrażane siłą na dużej populacji. A państwowi zamordyści uczą się jak takie globalne eksperymenty skutecznie przeprowadzać. Więc jak nie to, to następny, albo kolejny taki eksperyment po prostu ludzkość unicestwi.
Winni tu są nie naukowcy, ale politycy. Winne są państwa – je powinniśmy zniszczyć, bo to wielokroć bardziej destrukcyjna siła na świecie niż jakakolwiek, nawet najbardziej kontrowersyjna, technologia. Technologia dąży do nieśmiertelności, państwo dąży do śmierci.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Kolejny bardzo ciekawy temat. Na pierwszy rzut oka, z mojego punktu widzenia to, co napisał Pan o ludzkiej naturze, cywilizacji i religii można porównać do swobodnej anarchii: bez definicji z dużą zawartością nieprawdy.
Widać wyraźnie, że jest Pan transhumanistą ;-) W tej chwili przychodzi mi do gowy analogia- tak jakby nie rozróżnia Pan związanego z rozwojem cywilizacji technicznej procesu globalizacji od globalizmu.
Jak będę mieć czas to napiszę coś zaczynając od definicji. Genderyści wierząc w swoją transhumanistyczną mitologię uzasadniają podobnie dziejową konieczność zmiany ludzkiej natury.
jeżeli ktoś chce coś napisać wcześniej ode mnie, to chętnie przeczytam; podsuwam trop ;-)
W aspekcie zmienności:
Z mojego punktu widzenia natura jest niezmienna, wrodzona, co nie oznacza braku możliwości zmiany w sensie rozwoju i jej wspieraniu w biologicznych ograniczeniach lub chorobie. Rozwój cywilizacji i kultury nie jest z nią sprzeczny, lecz stanowi rozwinięcie zawartego w niej pierwiastka duchowego.
Człowiek rozwija cywilizację techniczną, bo korzysta z swojego archiwum- zgromadzonej wiedzy, którą potrafi kumulować i przekazywać dalej w formie edukacji. Równocześnie jego natura pozostaje niezmienna. Ogromna ilość chorób powstaje z powodu zakłócenia naturalnego sposobu życia ( tutaj mieści się bardzo dużo zagadnień). To tak na szybko, coś dorzuciłem.
wszelkie zjawiska kulturowe dążą do zaprzeczenia instynktom i wyzbycia się tego, co w nas jest zwierzęcego.
Jest to nieprawda. To, co w ludziach jest nie-zwierzęcego, to jest dusza nieśmiertelna. Wszystko pozostałe w – cała materia, z której jesteśmy zbudowani – jest wspólna ze zwierzętami i taka pozostanie.
Całe więc to gadanie o “udoskonalaniu” człowieka poprzez transhumanizm jest gadaniem dla zamydlenia oczu, bo jest w istocie jedynie grzebaniem się w tkankach i tylko w tkankach, no, czasem w mózgowiu udającym duszę, bo w sumie też jest tylko tkanką.
Jedyna rzeczywista przemiana człowieka w doskonałość – w wyzbycie się tego, co jest w człowieku zwierzęcego, czyli zaprzeczenie somatyczności – dokonało się na Krzyżu i to jest jedyna odpowiedź na cały ten satanistyczny transhumanizm udający Przeistoczenie. Diabeł zawsze był i będzie małpą Boga i tak jest też w przypadku tragicznego transhumanizmu, który usiłuje wznieść się ku nieśmiertelności bez Boga, a jedynie za sprawą technologii, przez co staje się jedynie żałosny i w końcu ohydny, jak każda karykatura człowieka jako Bożego stworzenia .
Przeistoczenie i jego małpowanie. Istota sprawy. Również wszystko, co udaje postęp i nowoczesność.
Właśnie, problem z definicją. Kultura nie odrzuca natury, ale buduje na naturze.
Okulary korygujące wzrok stały się możliwe dzięki poznaniu natury wzroku i natury światła.
Poznając naturę ognia uczymy się go ujarzmiać.
Kultura jest wykorzystaniem natury, budowaniem na naturze, a nie odrzuceniem natury. W świecie realnym nie można odrzucić natury.
Jeśli będę pił benzynę nie stanę najnowszym modelem samochodu, bo nie taka jest moja natura.
Natomiast kultura [nabudowana na naturze] może być moralna lub niemoralna.
I tutaj mamy “kulturę najwyższego rzędu”, jak napisał autor, która odrzuca nie naturę, ale niemoralność czyli zło. Stara się odrzucać.
Ponieważ skłonność i zdolność do zła też leży w naturze ludzkiej.
Łotr: “Jedyna rzeczywista przemiana człowieka w doskonałość – w wyzbycie się tego, co jest w człowieku zwierzęcego, czyli zaprzeczenie somatyczności – dokonało się na Krzyżu i to jest jedyna odpowiedź na cały ten satanistyczny transhumanizm udający Przeistoczenie.” Błąd rzeczowy: Przeistoczenie dotyczy przemiany chleba i wino w Ciało i Krew Pańską, więc – patrząc na cel transhumanizmu – należałoby raczej porównywać to z Przemienieniem Pańskim.
I drugi błąd. Po swym zmartwychwstaniu Pan Jezus ukazywał się w ciele, choć już w ciele przemienionym, chwalebnym, to jednak w ciele – Bóg nie przekreślił i nie przekreśli cielesności [człowieka], bo wówczas jakie znaczenie miałby ten wyraz satysfakcji Wszechmogącego w szóstym dniu stworzenia: “A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.”
Czyż Pan Jezus, po zmartwychwstaniu, nie piekł na żarze ryby i chleba i nie dopytywał uczniów czy mają co jeść?
Czy Pan Jezus nie zapowiedział, że w Królestwie Ojca będzie pił nowy kielich?
A uczta mesjańska [nic dla wegetarian]?
Transhumanizm to zuchwała ingerencja w dzieło stworzenia – jak dobrze, że Najświętszy Zbawiciel położy wkrótce kres tym diabelskim machinacjom.
Wszystkie dziesięć przykazań Dekalogu, bez żadnego wyjątku, są sprzeczne z biologiczną naturą człowieka, czyli z naszymi instynktami zaszytymi w genach. Proszę wskazać choć jedno przykazanie, które jakoby jest zgodne z instynktami, by to dokładniej rozważyć. Ale przedtem proszę spróbować sobie odpowiedzieć na takie proste pytanie: po co Bóg miałby dawać nam to przykazanie, jeśli jego przestrzeganie zaszył w naszych genach i spowodował, że je przestrzegamy instynktownie, automatycznie, bezmyślnie, jak zwierzęta?
Czy noszenie okularów to grzech? Czy ubieranie się jest niemoralne? Czy grillowanie jedzenia sprzeciwia się Bogu? Czy wszczepienie człowiekowi rozrusznika serca albo bypassów, czy też proteza ręki albo nogi, to niemoralna ingerencja w dzieło stworzenia? Czy transfuzja krwi, albo szczepionka, są niemoralne? Jeśli tak, to dlaczego?
No to weźmy takie przykazanie, czyli element kultury: “pamiętaj, aby dzień święty święcić”. Na jakiej naszej zwierzęcej naturze jest ono zbudowane? Z jakich instynktów wynika?
Natura ludzka nie jest li tylko naturą zwierzęcą.
Chyba zasadniczy problem stanowi definicja natury:
za https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/;4009276
natomiast odnoszę wrażenie, że Pan używa słowa natura w znaczeniu:
bliższym określeniu “świat pozaludzki” [tamże]:
Jeśli więc mówimy o naturze jako istocie bytu, wówczas nie ma problemu, gdyż w naturze ludzkiej jest oddawanie czci Bogu.
Transhumanizm to kłamstwo szatana, który wam (transhumanistom) wyszeptał do ucha:” Możesz być jak Bóg! Rób, co tylko chcesz! Piekło nie istnieje.” Czy nie jest szczytem naiwności wierzyć ojcu kłamstwa?
Ooo.
Joanna.
Tak.
Nie potrafię zrozumieć a i mi niech nikt nie próbuje wyjaśnić.
Słowa: “transhumanizm”.
Wszelkie tłumaczenia uważam za dno piekieł.
A zatem medycyna, czyli wszelkie leczenie, to kłamstwo szatana. Dlaczego? Co złego w leczeniu? Gdzie Bóg zabronił leczyć?
Transhumanizm to dążenie do przedłużania ludzkiego życia przy pomocy wszelkiej technologii, a zatem tworzenia hybryd biologiczno-technologicznych. Medycyna to podstawowe narzędzie transhumanizmu – wszelkie protezy, rozruszniki serca, okulary, bypassy, aparaty słuchowe, wózki inwalidzkie, laski etc. to rozszerzanie ludzkiego ciała o technologię, tworzą one biologiczno-technologiczne hybrydy. Wszelkie lekarstwa, szczepionki czy jakiekolwiek zabiegi medyczne służą do tego, by przedłużyć ludzkie życie. Co w tym diabelskiego? Dlaczego medycyna jest moralnie zła? Z jakiego konkretnie nauczania Boga wynika, że przedłużanie życia człowieka to zło?
Natura to inaczej przyroda, to wszelka materia żywa, to życie biologiczne. Można do tego też dorzucić wszelką materię martwą nieprzetworzoną przez człowieka. Natura człowieka to behawioryzm homo sapiens, to instynkty wynikające z tego, że człowiek jest biologicznym gatunkiem ssaka. Kultura to wszystkie twory człowieka – i materialne, i intelektualne. Część kultury zwana religią, a w szczególności chrześcijaństwo, to ideologia, która w dużej części przeciwstawia się ludzkiej naturze, czyli instynktom zaszytym w genach, czyli behawioryzmem stadnego ssaka z gatunku homo sapiens. Dam przykład – homo sapiens z natury stosuje różnorodne strategie seksualne w zależności od okoliczności – może to być poligamia, monogamia czy poliamoria. Ta ostatnia jest najbardziej naturalna, co wiemy z tego, że ludzkie plemniki są podzielone na grupy, które mają różne role, służące do zwalczania plemników innego samca, co dowodzi tego, że najczęściej samica homo sapiens była zapładniana przez kilku samców w ciągu kilku dni. Chrześcijaństwo sprzeciwia się tej naturze, uznając, że dopuszczalny jest tylko monogamiczny i dozgonny związek. Na tym przykładzie najjaskrawiej widać jak kultura jest sprzeczna z naturą.
Akurat przykład, który Pan podał idealnie ilustruje tezę, że kultura buduje na naturze.
Oto mamy trzy naturalne “strategie” homo sapiens: poligamia, monogamia poliamoria.
A chrześcijaństwo (nie, nie sprzeciwia się naturze) spośród trzech naturalnych “strategii” dopuszcza tylko jedną, gdyż monogamia, jak Pan wcześniej zauważył, też jest naturalna.
Zatem na tym przykładzie widać najjaskrawiej, że kultura nie jest sprzeczna z naturą.
Ofiara Mszy św. jest powtórzeniem tego, co dokonało się na Krzyżu.
Przeistoczenie (transsubstancjacja) chleba i wina w mistyczne ciało i krew Chrystusa, dokonuje się na Ołtarzu, tak, jak na krzyżu dokonało się ofiarowanie rzeczywistego Ciała Jezusa i jego przemienienie w Ciało Mistyczne Baranka poprzez Ofiarę.
I tak „to, co się zdaje być chlebem, nie jest chlebem, chociaż takie wrażenie daje smak, lecz ciałem Chrystusa, a co się zdaje być winem, nie jest winem, choć się tak smakowi wydaje, ale krwią Chrystusa”. To dokonuje się na Ołtarzu podczas Przeistoczenia, jak wczesniej dokonało się na Ołtarzu Krzyża, na Golgocie.
Podobnie my wezwani jesteśmy do doskonałości, (ergo: do świętości). Nasze ciało ma ulec przemianie w ciało uświęcone, poprzez świętość naszych dusz, mieszkających w powłoce cielesnej. Do tego dążymy, taki jest cel naszych istnienia na ziemi, wewnątrz darowanego nam czasu.
Mamy z tego naszego ciała – w tym sensie – rezygnować, aby odbić się od swej materialności ku duchowości, wznieść się ku Niebu – podczas gdy nasza materia wlecze nas po ziemi.
To miałem na myśli i tylko to, mówiąc o satanistycznym, nadmiernym przywiązaniu człowieka do jego cielesności. Ciało jest tylko ubraniem, i z końcem naszych dni na ziemi, odwieszamy je do szafy zmięte, znoszone. Zostaje tylko duch, który jest naszym rzeczywistym istnieniem, nie ciało.
Nasza kultura jednak dąży do wmówienia nam czegoś odwrotnego. Że ciało nasze jest celem naszego istnienia: jego dobrostan, wygoda, zdrowie. To prowadzi do obsesji, do opętania ciałem, co widzimy na każdym kroku, również w medycynie (szaleństwo ożywiania, upiększania, odziewania, sportu, itd. Itd. Oczywiście, w pewnym umiarkowaniu, nie ma w tym nic złego. Jednak rzadko et rzeczy bywają umiarkowane: grzech pierworodny popycha nas do przesady, do uciechy, rozwiązłości, opętania fizycznym kształtem naszego istnienia. Na tym oczywiście żerują firmy czerpiące gigantyczne zyski z tych obsesji.
W latach 1990. gdy bywałem na różnych tam stypendiach w USA, informowano mnie , że dochody z przemysłu farmaceutycznego w USA (zwłaszcza sprzedaż witamin, odżywek) znacznie przekraczają dochody z handlu bronią i surowcami energetycznymi. Porównywalne mogą być jedynie z handlem narkotykami. Oto skala tego szaleństwa, i w tym upatruję zło, nie w samej medycynie czy kosmetykach.
A transhumanizm jest właśnie takim wynaturzeniem. Polega on na zastosowaniu narzędzi nauki w postaci neurotechnologii, biotechnologii i nanotechnologii, do przezwyciężenia ludzkich ograniczeń. W tym głównie – ludzkiej śmiertelności. To złudzenie otwiera drogę do straszliwych nadużyć i dalszych odrażających „odkryć” a także do uderzania – oczywiście – w Kościół Katolicki, głoszący prawdę o Bogu Stwórcy Wszechświata, który jest wyłącznym i jedynym dysponentem biologicznej kondycji człowieka wraz z jego przemijalnością, będącą karą z Grzech Pierworodny. Czyli – nieuchronnie – walka o nieśmiertelność człowieka prowadzona przez ruch ideologiczny zwany transhumanizmem (bo to jest coś więcej, niż tylko technologia i niewinnie brzmiąca “nauka”) prowadzi do walki z Bogiem. Kto tego nie dostrzega, ten albo ma rozumek nieduży, jak Miś Puchatek, albo działa w złej woli.
Witam i jeśli zechce Pan się zapoznać, to odsyłam do obszernego komentarza, jaki wysłałem MyronowiM. Pozdrawiam.
Rozumiem, medycyna to niemoralne wynaturzenie. Ale czy wszelkie zabiegi medyczne i lekarstwa są niemoralne, czy tylko niektóre?
Puszczam mimo uszu Pańskie dowcipkowanie na temat mojego rzekomo twierdzenia o medycynie jako “niemoralnym wynaturzeniu”. Rozmawia pan z kimś, kto od kilkudziesięciu lat ma zawodowo do czynienia z medycyną i jej osiągnięciami, więc rozmowa na tym poziomie jest dla mnie stratą czasu. Zaproponowałem głębsze spojrzenie na pułapki ukryte w każdym laboratorium wiedzy, do którego próbują się zakraść chciwi sukcesów i bogactw uczniowie czarnoksiężnika. Ale wygląda na to, że nie wiele pan z tego zrozumiał.
No to weźmy jakiś przykład – np. okulary. Jakie wynalazki w tej kwestii to będzie niemoralne, nieumiarkowane wynaturzenie? Soczewki kontaktowe są OK? Wszczepienia do źrenic są OK? Są już urządzenia, które możne wszczepić człowiekowi niewidomemu, tak by układ optyczny połączyć bezpośrednio z mózgiem, tak by zasymulować jakąś ułomną formę widzenia. To już za daleko zajdzie? A jeśli uda się skonstruować urządzenie idealne, pozwalające widzieć bezbłędnie, a nawet lepiej niż ludzkie oko, widzieć zakres wszystkich fal – to już będzie niemoralne wynaturzenie? Czy tylko jakieś ułomne urządzenia poprawiające wzrok są moralne, a takie najlepsze, idealne, dające wzrok doskonały, odbierające wszelkie możliwe promieniowanie i przekazujące to do mózgu, będą już nieumiarkowanym wynaturzeniem? Jakie są moralne granice polepszania wzroku w oparciu o rozwój neurotechnologii?
Pan dalej brnie w swe fałszywe rozumowanie – albo przez naiwność i ślepotę, albo chce pan “ośmieszyć” tymi bajdami o okularach osoby przeciwne transhumanizmowi. Niech pan sobie poczyta, czym naprawdę jest transhumanizm a potem zabiera głos. Na pewno nie chodzi w nim o soczewki kontaktowe, ale o coś zupełnie innego, groźnego dla ludzkości. Ale być może temat przerósł pana i na próżno oczekuję, że przyjmie pan wyższy ton.
A zatem neurotechnologia tworząca protezy wzroku, to nie jest transhumanizm, tak?
Neurotechnologią jest neurotechnologią, transhumanizm jest ruchem ideologicznym w którym chodzi o wykreowanie nowej rzeczywistości. Pan zdaje się nie odróżnia rzeczy od idei.
Nie odróżnia.
I tyle, Łotrze.
Spuśćmy zasłonę… .
(GPS. Nomen omen.)
Każdy postęp w neurotechnologii powoduje wykreowanie nowej rzeczywistości, którą postuluje transhumanizm. Transhumanizm to ideologia twierdząca, że nie ma nic złego w postępie neurotechnologii i należy to rozwijać. Więc po prostu pytam co byłoby złego w postępie neurotechnologicznym polegającym na maksymalnym polepszeniu wzroku człowieka tak jak to wyżej opisałem. To proste pytanie i jest niezależne od tego, czy ja cokolwiek rozumiem, czy nie. Ja nie rozumiem – ale proszę sobie wyobrazić, że pytanie zadał mój brat, który rozumie i proszę po prostu na nie odpowiedzieć.
Transhumanizm to ideologia twierdząca, że nie ma nic złego w postępie neurotechnologii
Pan albo robi sobie z nas jaja albo naprawdę nie rozumie, czym naprawdę jest transhumanizm i jamie diabelskie elementy zawiera. Neurotechnologia jest tylko jednym z wielu narzędzi, jakim i posługują się satanistyczni ideolodzy pragnący stworzyć postczłowieka. Jeden z twórców transhumanizmu Nikolai Fiodorow otwarcie pracował nad ludzką nieśmiertelnoscią i wskrzeszaniem zmarłych. Dziś, poza poczciwymi protezami, zajmują się oni wieloma innymi narzędziami nauki i pseudonauki, mającymi za cel zmienić świat w następnym stuleciu lub dwóch tak bardzo, “że nasi potomkowie – jak wyraził się jeden z dzisiejszych ideologów transhumanizmu Robin Hanson – w wielu aspektach nie będą mogli być już uważani za ludzi”.
Jeśli pan tych celów transhumanizmu nie zna, to pora się dokształcić.
Również uświadomić sobie, że transhumanizm dla osiągnięcia swych celów posługuje się też nanotechnologią, biotechnologią, technologią informacyjną (kognitywistyka, sztuczna inteligencja), inżynierią genetyczną, neurofarmaceutykami behawioralnymi i molekularnymi, transferem umysłu (na razie bezpośredni interfejs mózg-komputer) czy krioniką.
Jeżeli taki potworny świat panu się podoba, to na pewno nie jest nam po drodze.
Ja pytam, czy orzeł to ssak i czy jest coś złego w tym, ze ssak może mieć dobry wzrok. A Pan w odpowiedzi opowiada o tym, jakie są złe ssaki. Rozłóżmy ssaki na czynniki pierwsze – zbadajmy je i ich elementy, z osobna – a potem ocenimy całość.
Sprawdźmy polepszanie wzroku, co jest elementem transhumanizmu – czy jest dobre, czy złe. Potem możemy sprawdzić, czy zła jest nanotechnologia, informatyka, kognitywistka, sztuczna inteligencja, inżynierią genetyczną, neurofarmaceutyka etc… Wrzucanie wszystkiego tego do jednego wora jest bez sensu.
Ja podałem przykład neurotechnologii polegającej na polepszaniu wzroku. Proszę to po prostu ocenić i wyjaśnić co w tym złego. A potem proszę podać jakiś swój konkretny przykład elementu transhumanizmu, który jest Pana zdaniem niemoralny, a ja to skomentuję. Po takiej serii wymian możemy ocenić całość. Póki co Pan operuje ogólnikami, z których nic konkretnego nie wynika.
Szanowny Panie Grzegorzu, uczepił się Pan jednego wąskiego aspektu w oderwaniu od rzeczy od tego ważniejszych.
Ja mogę Panu na to odpowiedzieć: trzeba taki przypadek ulepszenia rozpatrywać za każdym razem oddzielnie. Na przykład sprawa operacji plastycznych: jedne są dobre, inne złe. Trzeba oceniać po owocach, a najlepiej przewidywać przed szkodą. Jest mnóstwo przypadków ulepszeń plastycznych, które spowodowały trwałe oszpecenia i bardzo złe skutki dla psychiki.
zapłodnienia in vitro to też przejaw “transhumanizmu”. Ta technika nie jest leczeniem bezpłodności tylko manipulacją nauki kosztem innych embrionów ludzkich.
Odnoszę wrażenie, że nie do końca poznał Pan ludzką naturę. Nauka nie potrafi wyjaśnić fenomenu, dlaczego ludzie bezpłodni starający się o dziecko, adoptując w którymś momencie dziecko obce- stając się dla niego Rodzicami, uzyskują nagle zdolność do poczęcia swojego dziecka. Kobieta zachodzi w ciążę, rodzi i jest od tej pory dwójka dzieci.
Poza tym sprawa rozumienia przez Pana niektórych pojęć pozostawia wiele do życzenia. Jakiś czas temu skrytykowałem Pana wpis o “neutralności państwa” sugerując poprawę tekstu, który miał w moim mniemaniu stać się o wiele lepszym. Pan, jak widzę, wywalił ten wpis do kosza. Dlaczego?
Jeżeli na chwilę zaakceptować Pana tok rozumowania, to można uznać, że medycyna jest transhumanizmem. Proszę w takim razie spojrzeć ile szkód wywołuje tzw. współczesne leczenie ludzi. W wielu przypadkach stosowana farmakoterapia łącznie z niektórymi szczepionkami powoduje koszmarne skutki. Niektóre preparaty łagodzą objawy powodując równocześnie powikłania łącznie z chorobami autoimmunologicznymi i chorobami nowotworowymi.
Nie da się rozpatrywać pewnych rzeczy w oderwaniu od aspektu etycznego. Pan oczywiście rozpyla mgłę złudzeń świadomie lub nie – odnośnie korzyści z ulepszeń, a za tym czymś kryje się chęć porównywalna do konsumpcji zakazanego w Raju owocu. Wiem, że to co teraz napisałem jest dla wielu niezrozumiałe.
Ostatni przykład /analogia/. Wyznaje Pan pewnie pogląd, że każdy ma prawo do nieograniczonego zysku w ramach swojej wolności. Bardzo dużo ludzi korzysta z tego w sposób powodujący złe efekty uboczne. Ktoś zwiększa swój zysk za pomocą innowacji produkcji za pomocą metod, gdzie skutkiem ubocznym jest zanieczyszczona żywność antybiotykami i dodatkami chemicznymi szkodzącymi zdrowiu. Miał prawo i skorzystał z niego w sposób typowy dla egoisty. “idea transhumanizmu” jest skażona diabelskim kuszeniem, którego Pan chyba nie dostrzega, uważając to za zabobon szkodzący postępowi i szkodzący wolności.
Uważam, że zabobonem jest na przykład powtarzany do “wyrzygania” slogan: chcącemu nie dzieje się krzywda Życie codziennie pokazuje, że dzieje się. Krzywda dzieje się nie tylko jemu ale innym . Krzywda nie urojona, lecz prawdziwa. Tu jest potrzebna mądrość, a nie tępy dogmatyzm.
Pańskie czepialstwo jest już zabawne. Wskazuje ono na defekt myślenia filozoficznego. Przecież nikt tu ani razu nie zanegował potrzeby niesienie pomocy ludziom w ich chorobach. Zawsze niesienie pomocy chorym jest moralnie wskazane, przykładem leżący przy drodze ranny Samarytanin, któremu nikt nie chciał pomóc z mijających go przechodniów z powodu właśnie ortodoksji religijnej. To zjawiska tu u nas w sposób oczywisty nie występuje; ktoś, kto jest z nami od lat uznałby takie podejrzenie za obraźliwe.
Dlatego tak trudno jest prowadzić dialog z Panem, bo nastawił się pan według jakiegoś mainstreamowego algorytmu, negatywnie wobec “katoli” zakładając, że święcą kropidłem kobietę, która sobie założyła soczewki kontaktowe.
To jest poziom trollingu na You Tube i tak tu nie dyskutujemy.
Natomiast naganna jest wszelka ideologiczna manipulacja nauką, mająca zrobić z człowieka – dziecka Bożego – post-człowieka, wbrew zamysłom Bożym np. zmiana płci, interfejs umysł-komputer dający nieograniczone pole do manipulowania zachowaniami czy inne sposoby zaburzania lub przedefiniowania naturalnych funkcji organizmu ludzkiego. Zwłaszcza, gdy czynione to jest z pobudek ideologicznych.
Jeśli Pan ponownie tego co pisze nie zrozumie, to wypisują się z dalszej dyskusji z Panem i już nie będzie komentarza.
I tyle.
Moim zdaniem to, co Pan napisał, to jest ideologiczny bełkot, z którego nic konkretnego nie wynika. To tak jakby napisać, że idea pistoletu jest zła, że koncepcja konstruowania coraz celniejszych pistoletów, to zło, bo ludzie z pistoletów zabijają. To jest głupie. Leczenie jest złe, bo są lekarze, którzy zamiast leczyć, szkodzą. To jest jeszcze głupsze. To w żaden sposób nie uzasadnia tego, że idea celnych pistoletów, czy też idea leczenia, są złe.
To też jest ideologiczny bełkot. Niezdolność do zejścia na szczegóły ze swoimi ogólnymi stwierdzeniami to demonstracja niezrozumienia tych swoich twierdzeń. Nie ma w tym nic dziwnego, że nawet ten, który wypowiada bełkot, nie potrafi z tego bełkotu żadnych konkretnych wniosków wyciągnąć.
Ja się domyślałem, że tu nikt z sensem nie będzie potrafił rozwinąć problemów, które poruszam w notce, więc sam to rozwinąłem w nowej notce: https://www.salon24.pl/u/gps65/1123480,nieumiarkowanie-technologiczne
Słabiutko. Nie idee są złe tylko niektóre efekty i intencje pod szyldem tychże
Napisałem wyraźnie:
Współczesne– czyli nie każde, np. nie tradycyjne
jedne są dobre, inne złe – nie wszystkie są złe
W wielu przypadkach – nie we wszystkich przypadkach
Niektóre preparaty -nie wszystkie preparaty
Reasumując nie idea leczenia i polepszenia jest zła. Napisałem wyraźnie: niektóre zabiegi są dobre inne złe. Oznacza to, że chodzi o realizację tej idei. Proszę przeczytać fragment o “zysku”. Rozczarował mnie Pan. mam nadzieję, że to tylko słabszy dzień.
Nie wskazał Pan ani jednego przykładu pokazującego, że technologiczne polepszanie funkcji jakiegokolwiek ludzkiego organu jest złe moralnie. Zapłodnienie in vitro nie jest złe – złe są ewentualnie niektóre metody rozwoju tej metody. Cele oczywiście nie usprawiedliwiają środków, ale możliwość zastosowania złych środków do osiągnięcia dobrego celu nie czyni tego celu złym. To, że farmakologia wywołuje koszmarne skutki, nie jest przykładem na to, że farmakologia jest zła moralnie, ale na to, że konkretne środki są szkodliwe. Wszystko, co Pan napisał, jest nieadekwatne do tego, czym jest transhumanizm i do tego, co ja napisałem. Pan dyskutuje ze swoimi wyobrażeniami, nie posługując się żadnym konkretnym przykładem, tylko ideologicznym bełkotem. To nie jest dyskusja.
Ja Pana opinii nie obrzucałem inwektywami typu “bełkot”. Rozumiem, że jest pan człowiekiem młodym i zapewne uformowanym przez programy tv typu “Kuba Wojewódzki show” więc taki wulgarny sposób prowadzenia dialogu jest dla pana czymś normalnym. Zwłaszcza że w innym miejscu podobnym słownictwem obrzuca pan Czarną Limuzynę. Zwalnia mnie to z dalszych rozmów z panem.
Domyślam się, że z tego właśnie powodu moje ogólne odniesienie do etyki jako dodatkowego źródła oceny budzi w Panu taki gwałtowny sprzeciw w formie użycia przez pana sformułowania: ideologiczny bełkot
Pisze Pan:
oraz to:
Natomiast ja napisałem:
Wyrazy wytłuszczone świadczą, że nie ma Pan racji przypisując mi pewne stwierdzenia. Mogę jedynie jeszcze raz dodać: Słowo leczenie nie powinno być używane w niektórych procedurach medycznych. Nie jest to leczenie z choroby, lecz jedynie łagodzenie objawów, a stosowane preparaty wywołują zbyt często tragiczne skutki.
Niektórzy lekarze stosują skuteczne leczenie bez szkodzenia pacjentowi.
Jeżeli będzie Pan nadal tkwić w błędzie, to ja na to już nic nie poradzę
Postawieniem przez Pana kropki nad “I” byłoby określenie przez Pana na przykład trzech rzeczy, które według Pana są najważniejsze w Życiu.
“Polepszenie jakości życia” za pomocą na przykład protez jest dobrym kierunkiem.
Pan zgadza się z postulatem stworzenia hybryd biologiczno-technologicznych uważając to za kontynuację procesu ewolucji. Rozpatrywał Pan kiedyś sytuację powstałej rywalizacji pomiędzy ludźmi – jedni będę mieć implanty i ulepszenia, inni nie będą mieć. Kto o tym będzie decydował? Zgadzam się jedynie z tym, że będą silne tendencje do takich ulepszeń.
To coś innego niż konkurencja w dziedzinie rozwoju technologicznego i posiadanie nowocześniejszej broni i nowocześniejszych narzędzi produkcji. Pan to nazywa kontynuacją ewolucji. Tu tkwi zasadnicza różnica pomiędzy nami. Człowiek nie ewoluuje. Żeby na ten temat dyskutować należy zdefiniować co uważamy za “człowieka”. Za jego istotę.
Przeczytałem. Imprimatur. :) .
Zwłaszcza: “Człowiek nie ewoluuje”.
Bravo. Bracie.