Przyjęcie sakramentalne i skuteczne
błogosławionego Ciała naszego Pana
napisane przez św. Tomasza More w więzieniu
1 Kor 11,27-29
Wieczerza Pańska
1127 Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej*. 28 Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. 29 Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie]*, wyrok sobie spożywa i pije.
Ciało naszego Pana otrzymują zarówno sakramentalnie, jak i skutecznie, ci którzy we właściwy sposób i godnie przyjmują Najświętszy Sakrament. Gdy mówię “godnie”, nie twierdzę, że ktokolwiek jest lub może być tak dobry, by jego dobroć dawała mu słuszne prawo przyjmowania w swym podłym, ziemskim ciele, świętego, błogosławionego i chwalebnego Ciała i Krwi samego wszechmocnego Boga, razem z Jego niebieską duszą i majestatem Jego wiecznego bóstwa. Twierdzę natomiast, że człowiek może przygotować się, współpracując z łaską Bożą, aby osiągnąć taki stan, że nieporównywalna dobroć Boga, z dowolnej szczodrobliwości raczy go przyjąć i uzna ciało tak pokornego sługi za godne przyjęcia niewymiernie cennego Ciała.
Hojność wszechmogącego Boga, jest tak wspaniała, że nie tylko raczy być z ludźmi, ale również znajduje w tym upodobanie, jeśli są oni gotowi przyjąć Go prawymi i czystymi sercami, o czym sam mówi: Rozkoszą dla mnie przebywać wśród synów człowieczych (Prz 8,13).
Nie uważa On za niegodnych tych ludzi, którzy dobrowolnie nie czynią siebie niegodnymi przyjęcia we własnym ciele błogosławionego Ciała, ku nieopisanemu pożytkowi własnej duszy. Co więcej, w swej najwyższej cierpliwości, nie broni się przed cielesnym wejściem w podłe ciała tych, których sprośne umysły bronią Mu wstępu do ich dusz. Tacy ludzie przyjmują Go tylko sakramentalnie, ale nie skutecznie, przyjmują bowiem w swoim ciele Jego błogosławione Ciało pod postacią znaku sakramentalnego, ale nie otrzymują istoty sakramentu, a więc mocy i skutku jego (to znaczy łaski, mocą której winni stać się żywymi członkami wcielonymi w święte, mistyczne ciało Chrystusa). Zamiast tej życiodajnej łaski idą na sąd i potępienie.
Niektórzy tacy, przez przerażający ogrom swego śmiertelnie grzesznego zamiaru, w którym odważają się przyjmować to błogosławione Ciało, zasługują na to, by sam diabeł (z dopuszczenia Bożego) wkroczył do ich wnętrza i by nie doznali nigdy potem łaski wypędzenia go. Jak człowiek za pomocą cugli i ostróg ujeżdża i kieruje koniem, sprawiając że jedzie tam, gdzie on sobie życzy, tak też diabeł poprzez wewnętrzne pokusy rządzi i kieruje tym człowiekiem, odwodzi go od dobra i judzi go ku złemu, aż w końcu doprowadzi go do największej złości, jak to działo się z fałszywym zdrajcą Judaszem, który grzesznie przyjął to święte Ciało, choć uprzednio przyczynił się do zdradzieckiej śmierci tegoż samego błogosławionego Ciała kochającego go Mistrza (które dopiero co grzesznie przyjął), a w kilka godzin później sam z rozpaczy zniszczył siebie.
Mamy zatem powód, by z wielkim drżeniem i czcią rozważyć stan naszej własnej duszy, kiedy przystępujemy do stołu Bożego i by na tyle na ile możemy (z pomocą jego szczególnej łaski, pilnie poprzednio wymodlonej) oczyścić i obmyć nasze dusze przez spowiedź, skruchę i pokutę, oraz stanowczo pozbyć się odtąd pysznych pragnień diabła, żarłocznych pożądań niegodziwych, światowych bogactw i brudnych uczuć obleśnego ciała, po to aby trwać i postępować dalej na drogach Bożych z duszą świętą i czystą. Baczmy przeto (jeżeli ośmielimy się przyjąć bez należnej czci ten drogocenny kamień, tę najczystszą perłę, jaką jest Ciało naszego Zbawiciela) byśmy jako trzoda świń ryjąca w ziemi i taplająca się w błocie, nie podeptali go zapaćkanymi racicami naszych brudnych pożądań, woląc chodzić i nurzać się w kałuży brudnego grzechu. Może bowiem wtedy Chrystus zezwolić legionowi diabłów, aby w nas weszły, tak jak pozwolił im wejść w świńską trzodę w Genezaret (Mt 8,28-32). Biegły one z nimi, i tak też z nami będą biec (chyba że Bóg w swym wielkim miłosierdziu powstrzyma je i da nam łaskę skruchy), aż z pewnością utopią nas w morzu niekończącego się smutku.
Apostoł św. Paweł, życzliwie przestrzegał nas o tym strasznym niebezpieczeństwie, gdy w Pierwszym Liście do Koryntian rzekł: Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej (1 Kor 11,27). Mamy tu zatem, dobrzy czytelnicy chrześcijańscy, zdanie okropne i przerażające, które Bóg ustami swego świętego apostoła wypowiada przeciw wszystkim tym, którzy niegodnie przyjmują ten Najświętszy Sakrament. Ich los będzie taki, jaki Piłata, Żydów i tegoż fałszywego zdrajcy Judasza, gdyż Bóg poczytuje jako haniebną zbrodnię wobec swego majestatu zarówno niegodziwe i okrutne zadanie Mu śmierci, jak i niegodne przyjmowanie i pożywanie Jego błogosławionego Ciała.
Dlatego też, w celu uniknięcia śmiertelnego niebezpieczeństwa i takiego przyjęcia Ciała i Krwi Pana, aby Bóg w swej dobroci mógł nas uznać za godnych (to znaczy, by nie tylko wszedł ze swym błogosławionym Ciałem i Krwią w nasze ciało na sposób sakramentalny i cielesny, ale również by łaskawie razem ze swym Świętym Duchem zamieszkał w naszych duszach), św. Paweł we wspomnianym miejscu zaleca: Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha (1 Kor 11,28). Ale w jaki sposób mamy baczyć? Nie możemy pochopnie przystępować do stołu Pańskiego, winniśmy natomiast, jak już wspomniałem, przez stosowną chwilę rozważyć i przebadać stan naszej duszy.
Byłoby jednak rzeczą nie tylko trudną, ale może nawet niemożliwą, osiągnąć własnym wysiłkiem, bez szczególnego Bożego objawienia, całkowitą, niezachwianą pewność w tej sprawie. Mówi bowiem Pismo: Nikt z żyjących nie wie, czy jest godny miłości, czy nienawiści Boga (Koh 9,1). A w innym miejscu: Czy jestem niewinny, to znaczy bez grzechu, tego umysł mój nie wie (Hi 9,21). Ale Bogu w Jego najwyższej dobroci wystarcza, jeżeli staramy się o to, by nie było w nas skłonności do grzechu śmiertelnego. Choć może się zdarzyć, iż pomimo naszej sumienności Bóg (którego spojrzenie głębiej niż nasze własne sięga do dna naszego serca) może dostrzec w nas grzech przez nas nie dostrzeżony – dlatego też św. Paweł mówi: Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia (1 Kor 4,4). Przyjmuje jednak Bóg w swej łaskawości nasze pracowite poszukiwanie i nie zalicza takiego tajemnie ukrytego grzechu jako winę, niegodną przyjęcia Najświętszego Sakramentu, a co więcej, mocą i pokrzepieniem płynącym z tegoż Sakramentu oczyszcza i niweczy nie dostrzeżony grzech.
W tym badaniu i sprawdzaniu samych siebie, o którym mówi św. Paweł, bardzo ważną sprawą musi być dopilnowanie, abyśmy mieli prawdziwą wiarę i przekonanie co do samego Przenajświętszego Sakramentu, to znaczy, że naprawdę wierzymy, iż jest to – jak jest w istocie – pod postacią chleba prawdziwe Ciało i Krew samego naszego Najświętszego Zbawiciela, Chrystusa; ta sama Krew, która została przelana, to samo Ciało, które umarło na krzyżu za nasz grzech, trzeciego dnia zmartwychwstało chwalebnie do życia i wraz z duszami świętych wyprowadzonymi z piekieł wstąpiło wspaniale do nieba, i tam siedzi po prawicy Ojca. W widzialny sposób zstąpi Ono w wielkiej chwale, by sądzić żywych i umarłych i wynagrodzić wszystkich ludzi po ich trudach. Musimy, powtarzam, dołożyć starań, abyśmy mocno wierzyli, że ten błogosławiony Sakrament nie jest samym tylko znakiem, typem lub namiastką świętego Ciała Chrystusa, ale że jest Ono na wieczne przypomnienie Jego okrutnej męki, którą poniósł dla nas, tym samym drogocennym Ciałem Chrystusa, które cierpiało. Z Jego to potężnej mocy i nie wyrażalnej dobroci jest Ono konsekrowane i nam darowane.
Dla tych którzy mają właściwy wiek i rozeznanie, ta prawda wiary jest tak konieczna i o tak wielkiej wadze, że jeżeli ją się pomija, w oczywisty sposób Sakrament przyjmuje się na własne potępienie. A jeśli wierzy się w tę prawdę w pełni i mocno, musi ona z konieczności tak poruszyć każdego we wszystkich innych kwestiach, że przyjmie je dobrze. Pamiętaj więc o słowach św. Pawła: Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije (1 Kor 11,27). Jak widzisz, święty apostoł stwierdza tu wyraźnie, że kto pod jakimkolwiek względem niegodnie przyjmuje ten najdoskonalszy Sakrament, przyjmuje Go na swoje potępienie, bowiem złą postawą wobec Niego, gdy Go tak niegodnie przyjmuje, pokazuje wyraźnie, że ani nie rozpoznaje w Nim prawdziwego Ciała Pana naszego, ani Go za takie nie uważa, ani Go jako takie nie przyjmuje; a Sakrament ten jest w istocie prawdziwym Ciałem Pana naszego. I rzeczywiście, jeśli prawda ta jest głęboko zakorzeniona w naszym wnętrzu, powinna ona poruszyć całe nasze serce żarliwym pragnieniem godnego przyjęcia tego błogosławionego Ciała. Z drugiej strony nie ma wątpliwości, że jeśliby kto wierzył, iż to jest prawdziwie Ciało Chrystusa, a pomimo to nie zapaliłby się do pobożnego przyjęcia Go, to tym bardziej przyjąłby je zimno i bez żadnego nabożeństwa, gdyby wierzył, że jest Ono nie ciałem Chrystusa, ale tylko Jego namiastką.
Ale gdy mamy już głęboką wiarę dotyczącą tej prawdy, mocno tkwiącą w naszym wnętrzu, że to co przyjmujemy, jest błogosławionym Ciałem Chrystusa, nie potrzeba już chyba żadnego specjalnego pouczenia, ani wzywania nas, by dodatkowo nas poruszyć i nastroić do przyjęcia Go z pokorą i ze czcią. Gdyż rozważmy tylko: jeśliby jakiś wielki dostojnik tego świata, dla okazania nam szczególnych względów, miał nas odwiedzić, ile troski i ile pracy włożylibyśmy w uporządkowanie naszego domu w najdrobniejszych szczegółach, i w zaplanowanie i ułożenie wszystkiego tak, aby nasz gość, przez godne przyjęcie jakiego by doznał, zobaczył, jakie uczucia oddania żywimy wobec niego i jakim szacunkiem go obdarzamy! Porównując tego ziemskiego pana z Panem niebios (a między nimi jest mniejsze podobieństwo niż między człowiekiem a myszą), wkrótce zrozumielibyśmy, z jak uniżoną postawą, z jak czule kochającym sercem, w jak pełen czci i pokory sposób powinniśmy usiłować przyjąć tego chwalebnego Króla niebieskiego, Króla królów, samego Boga wszechmogącego, który z tak wielką miłością raczy wejść nie tylko do naszego domu (a przyjęcia Go w swoim domu czuł się niegodny szlachetny celnik), lecz ze swoim drogim ciałem do naszego podłego i nędznego ciała, ze swoim Duchem Świętym do naszej biednej duszy.
Jakaż gorliwość z naszej strony może tu wystarczyć Jakąż troskliwość możemy uznać tu za wystarczającą, wobec przyjścia tego wszechmocnego Króla, przychodzącego dla okazania nam tak niezwykle łaskawych względów, nie aby narazić nas na wydatek, nie aby wziąć z naszego, lecz aby ze swego nas ubogacić, i to po tak wielorakich przykrościach, któreśmy mu tak niegodziwie wyrządzili, gdy On wcześniej obdarzył nas wieloma nieporównywalnymi dobrodziejstwami.
Jakże powinniśmy się teraz trudzić i zabiegać o to, aby w mieszkaniu naszej duszy, do którego Bóg przychodzi odpocząć, nie było żadnego jadowitego pająka lub pajęczyny grzechu śmiertelnego wiszącej u sufitu, ani nawet źdźbła słomy lub paprochu jakiejkolwiek próżnej albo występnej myśli; gdybyśmy takie rzeczy spostrzegli na podłodze, czyż nie zamietlibyśmy ich natychmiast?
A zatem, skoro nie jesteśmy w stanie osiągnąć tak wysokiego stopnia wiary ani jakiejkolwiek innej cnoty, jak tylko przez szczególną łaskę Boga, z którego wielkiej dobroci pochodzi wszelkie dobro, gdyż jak mówi św. Jakub: Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł (Jk 1,17), módlmy się o Jego łaskawą pomoc w osiągnięciu wiary i w oczyszczeniu naszej duszy na Jego przyjście, tak aby uczynił nas godnymi przyjąć Go godnie. Z naszej strony obawiajmy się zawsze niegodności, a z Jego strony z ufnością spodziewajmy się dobroci, pod warunkiem że nie zaniedbamy naszej z Nim współpracy. Jeśli bowiem dobrowolnie pominiemy nasz własny wysiłek, licząc na Jego pocieszającą dobroć, to wówczas nasza nadzieja nie będzie żadną nadzieją, ale bardzo szpetną zarozumiałością.
Gdy zatem przystępujemy do Jego świętego stołu, gdy stajemy wobec Jego świętego Ciała, rozważmy Jego przechwalebny majestat, który dzięki Jego wielkiej dobroci kryje się tam przed nami, i rozważmy właściwą postać Jego świętego Ciała ukrytego pod postacią chleba; ukrytego zarówno po to, aby uchronić nas od odczucia naszej nicości, którego być może nie potrafilibyśmy znieść, gdybyśmy w naszym obecnym stanie ujrzeli i przyjęli Go w Jego własnym kształcie, jak i po to, by wzrosła zasługa naszej wiary, gdy zgodnie z Jego przykazaniem posłusznie wierzymy w tę rzeczywistość, co do której nasze oczy i nasz rozum wydają się świadczyć inaczej.
I chociaż w to wierzymy, jednak wiara wielu z nas jest bardzo słaba i daleka od wiary o takiej żarliwości i sile, jaką Bóg chciałby, abyśmy mieli. Mówmy więc do Niego wraz z ojcem, który miał syna niemowę: Wierzę Panie, ale zaradź memu niedowiarstwu (Mk 9,23), i z jego świętymi apostołami: Przymnóż nam, Panie, wiary (Łk, 17,5). Świadomi naszej niegodności, w pokorze serca mówmy wraz z biednym celnikiem: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika (Łk 18,13), i z setnikiem: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój (Mt 8,8).
Święta Elżbieta, w chwili nawiedzenia i powitania naszej błogosławionej Pani, chociaż z racji jej stanu i różnicy wieku między nimi mogła się spodziewać i uważać za stosowne nawiedziny młodej kuzynki, jednak (wiedząc z całą pewnością dzięki objawieniu, że Maryja poczęła Chrystusa) wielce się zdziwiła z odwiedzin matki naszego Pana, i uznała siebie za całkiem niegodną. Rzekła więc do niej: Skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? (Łk 1,43) Pomimo jednak zakłopotania spowodowanego własną niegodnością, doznała Elżbieta takiego radosnego pocieszenia, że jej dziecię, święty Jan Chrzciciel, podskoczył z radości w jej łonie; i rzekła: Skoro głos twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie (Łk 1,44).
Dzięki Duchowi Bożemu Elżbieta doznała więc świętych uczuć zarówno czci, uznając się niegodną nawiedzin matki Boga, jak i wielkiej wewnętrznej radości z tego. W tym zaś wspaniałym nawiedzeniu to nie Matka Boża przychodzi do świętej Elżbiety, ale ktoś stojący nieporównywalnie wyżej, niż Matka Boża nad św. Elżbietą, raczy przyjść i nawiedzić każdego z nas swą przebłogosławioną obecnością, i przychodzi On nie do naszego domu, ale do naszego wnętrza. Wezwijmy więc pomocy tego samego świętego Ducha, który ją natchnął, i prośmy Go w tym cudownym i świętym nawiedzeniu, aby natchnął nas, byśmy byli podobnie przejęci pełnym czci przerażeniem z powodu własnej niegodności, a jednak znaleźli radosną pociechę i wsparcie rozważając nieocenioną dobroć Boga, oraz by każdy z nas z podobnym uniżonym lękiem i podziwem zawołał: A skądże mi to, że mój Pan przychodzi do mnie? (Łk 1,43), i nie tylko przychodzi do mnie, ale wchodzi we mnie. Prawdziwie więc możemy radosnym sercem powiedzieć na widok jego obecności: Dziecko w mym łonie – tzn. dusza w moim ciele, która winna być niewinna, jak niewinne było niemowlę św. Jan – podskakuje, dobry Panie, z radości (Łk 1,44).
Teraz gdy przyjęliśmy naszego Pana i jest On w naszym ciele, nie pozostawiajmy Go samego, zabierając się do innych spraw, a na Niego już nie zważając (niepoważny byłby ten, kto by gościowi nie usłużył), lecz niech cała nasza uwaga skupia się na Nim. W nabożnej modlitwie zwracajmy się do Niego, w pobożnym rozmyślaniu rozmawiajmy z Nim. Mówmy wraz z prorokiem: Posłucham tego, co Pan mówi we mnie (Ps 85,9).
Bo przecież, jeśli odłożymy na bok wszystkie inne rzeczy i będziemy Mu usługiwać, nie poskąpi nam dobrych natchnień, mówiąc do nas i w nas o takich rzeczach, które przyniosą wielką pociechę i pożytek naszej duszy. A zatem wraz z Martą starajmy się, aby całe nasze zewnętrzne działanie zwracało się ku Niemu, gdy troszczy się o Niego i o Jego towarzyszy ze względu na Niego – to znaczy gdy troszczymy się o biednych, których uważa On nie tylko za swoich uczniów, ale każdego z nich jakby za siebie samego. Powiedział bowiem sam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt25, 40). Usiądźmy też z Marią w nabożnej medytacji i słuchajmy uważnie, co nasz Zbawiciel, który jest teraz naszym gościem, powie nam w naszym wnętrzu. Teraz jest dla nas szczególny czas modlitwy, gdyż Ten który nas stworzył, Ten który nas wykupił, Ten którego obraziliście, Ten który będzie nas sądził, Ten który albo nas potępi, albo zbawi – stał się dzięki swej wielkiej dobroci naszym gościem i jest w nas obecny we własnej osobie, a to nie dla czego innego, jak tylko abyśmy Go prosili o przebaczenie i aby nas przez to zbawił. Nie marnujmy przeto tego czasu, nie pozwólmy, aby ta sposobność nam się wymknęła, gdyż nie wiemy, czy jeszcze się kiedyś nadarzy, czy już nigdy. Starajmy się zatrzymać Go przy sobie i mówmy wraz z dwoma uczniami, którzy szli do Emaus: Zostań z nami, Panie (Łk 24,29), a wtedy będziemy pewni, że nas nie opuści, chyba że sami niegrzecznie Go odtrącimy. Nie postępujmy jak ludzie znad Genezaret, którzy prosili Go, by odszedł z ich stron, ponieważ przez Niego utracili swe świnie, nie bacząc na to, że uratował człowieka, z którego wypędził legion diabłów, które później zniszczyły świnie (Mk 5,17). Nie odpychajmy Boga na bok pod wpływem nieprawej miłości do światowych korzyści lub obleśnych pożądliwości, a raczej dla dobra duszy powstrzymajmy je. Bo na pewno, gdy tak roztopi się nasza wola, Bóg z nami nie pozostanie, a my Go niegrzecznie odsuniemy. I nie czyńmy jak lud Jerozolimy, który w niedzielę palmową przyjął Chrystusa po królewsku i pobożnie w procesji, a w następny piątek skazał Go na haniebną mękę; w niedzielę wołali: Błogosławiony który idzie w imię Pańskie! (Mt,21,9), a w piątek: Nie tego, lecz Barabasza! (J 18,40). W niedzielę wołali: Hosanna na wysokości (Mk 11,10), a w piątek: Precz! Precz! Ukrzyżuj Go! (J 19,15) Co z tego, że przyjmujemy Go tak dobrze i pobożnie na Wielkanoc, jeżeli potem wpadamy w tak podłe grzeszne życie, że wypędzamy naszego Pana z naszych dusz, i łaska Jego nie pozostaje z nami. Ukazujemy wtedy, że przyjmujemy Go tak jak owi Żydzi. Nasze postępowanie jest ponownym ukrzyżowaniem Chrystusa. Krzyżują ponownie Syna Bożego (Hbr 6, 6).
A więc, dobrzy chrześcijańscy czytelnicy, przyjmijmy Go tak jak dobry celnik Zacheusz. Gorąco pragnął on zobaczyć Chrystusa, a że był niskiego wzrostu, wylazł na drzewo, zaś nasz Pan widząc jego przywiązanie zawołał go i rzekł: Zacheuszu zejdź, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu (Łk 19,5). Pospieszył zatem i zszedł, i radośnie przyjął Go w swoim domu. Ale nie tylko przyjął Go z płochym i przemijającym uczuciem radości, lecz aby było widoczne, że przyjął Go cnotliwym i gorliwym umysłem, poświadczył to swymi cnotliwymi uczynkami. Zgodził się odtąd zadośćuczynić wszystkim, których skrzywdził, i to hojnie, za każdy grosz dając cztery, a co więcej zaofiarował się dać połowę swego majątku ubogim natychmiast, bez żadnej zwłoki. I dlatego nie powiedział: “Posłyszysz, że dam”, ale rzekł: Oto, spójrz, dobry Panie, połowę moich dóbr daję ubogim (Łk 19,8).
Niech Pan nasz udzieli nam łaski, abyśmy z taką gorliwością, z takim ochoczym sercem, z taką radością i z takim weselem ducha, z jakim ten człowiek przyjął naszego Pana do swojego domu, przyjęli Jego błogosławione Ciało i Krew, Jego świętą duszę i Jego wszechmocne Bóstwo – zarówno do naszych ciał, jak i do naszych dusz, tak by owoce naszych dobrych uczynków mogły świadczyć wobec naszego sumienia, że przyjmujemy Go godnie i z tak pełną wiarą i mocnym postanowieniem dobrego życia, jak to nam czynić należy. A wtedy Bóg zwróci się do nas łaskawie i powie naszej duszy, jak powiedział Zacheuszowi: Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu (Łk 19,9) – zbawienie, którego dobrzy chrześcijańscy czytelnicy, Przenajświętsza Osoba Chrystusa, dana nam zaiste w Najświętszym Sakramencie, niech nam wszystkim raczy udzielić przez zasługi swojej gorzkiej męki, którą z Jego polecenia wspominamy w tym Najświętszym Sakramencie.
__________________________________________________________________________________________________________
Wyjątkowy tekst, wyjątkowego Człowieka, uznanego za Świętego.
Słowem kluczem jest słowo: Skuteczne
Życiorys
Nadal większość ogłupionych
Wyciąga swe brudne łapy
Czy będą pośród zbawionych?
Czy jako ludzkie atrapy?
Pozdrawiam
Szczęść Boże
“…kto pod jakimkolwiek względem niegodnie przyjmuje ten najdoskonalszy Sakrament, przyjmuje Go na swoje potępienie, bowiem złą postawą wobec Niego, gdy Go tak niegodnie przyjmuje, pokazuje wyraźnie, że ani nie rozpoznaje w Nim prawdziwego Ciała Pana naszego, ani Go za takie nie uważa, ani Go jako takie nie przyjmuje; a Sakrament ten jest w istocie prawdziwym Ciałem Pana naszego”.
I tu jest całą tajemnica niegodnego dawania wiernym i przyjmowania przez nich na swe dłonie Najświętszego Sakramentu: utrata wiary, zarówno u jednych jak i drugich, że w tym Opłatku jest Rzeczywiście obecny Jezus Chrystus. A więc – utrata wiary w ogóle. Nie można w takim stanie duszy ani być dobrym pasterzem, który wiedzie do zbawienia, ani posłuszną owcą.
W innym miejscu Morus daje przerażający opis, co dzieje się z tymi, którzy tak profanują Najświętsze Ciało Chrystusa: “Niektórzy tacy, przez przerażający ogrom swego śmiertelnie grzesznego zamiaru, w którym odważają się przyjmować to błogosławione Ciało, zasługują na to, by sam diabeł (z dopuszczenia Bożego) wkroczył do ich wnętrza i by nie doznali nigdy potem łaski wypędzenia go…[…] diabeł poprzez wewnętrzne pokusy rządzi i kieruje tym człowiekiem, odwodzi go od dobra i judzi go ku złemu, aż w końcu doprowadzi go do największej złości… [aby jak Judasz – przyp. PŁ] sam z rozpaczy zniszczył siebie.
Tu mamy tez poniekąd opis tego, co dzieje się w znacznej mierze z tzw. wiernymi katolikami w Polsce, którzy być może, a raczej prawie na pewno, idą do Komunii z wyciągniętymi rękami, a potem lecą się “wyszczepić” i stają się bojownikami np.kovidiańskiego zidiocenia. To są właśnie objawy, że demony niegodnego przyjmowania Naszego Pana wstępują w nich, jak w świnie pędzące potem do jeziora, na swe zatracenie.
Próbując ratować tych ludzi, trzeba by od tego rozpoczynać: czy przyjmujesz regularnie Komunię Świętą? A jeśli tak, to JAK ją przyjmujesz?…
Dzięki za ten ważny tekst, wręcz fundamentalny. Obowiązkowa lektura, zwłaszcza dla kapłanów.
Tacy jak on są prawdziwymi kapłanami prawdziwego Boga Jezusa i za takich dzisiaj uznaję wszystkich, którzy zostali wierni papieżowi Benedyktowi XVI…który do końca został wierny Jezusowi po usunięciu go przez sektę Watykańską…
Najświętsza Maria Panna: Nikczemny plan wewnątrz Watykanu w celu zniszczenia Kościoła Katolickiego
Orędzie nr 318 z serii Ostrzeżenie. Otrzymano środa, 18 styczeń 2012, godz. 9.50
Moje dziecko, w tym czasie odstępstwa od wiary na świecie niezbędna jest wytrwałość wszystkich dzieci Boga. Tak niewielu wierzy w ich Boskiego Stwórcę, Mojego Ojca, Najwyższego Boga. Wkrótce ujrzą Prawdę, ale wielu nadal będzie twierdziło, że Boga nie ma. Dzieci, niezbędne jest teraz dużo modlitwy.Zła sekta spiskuje przeciwko Papieżowi Benedyktowi XVI w obrębie jego własnych korytarzy. Wiadomo jest, że sekta ta istnieje pośród wyświęconych sług w Watykanie, jednak są oni bezsilni wobec tej złej grupy, która przez wieki infiltrowała Kościół Katolicki. Są oni odpowiedzialni za przeinaczenie Prawdy nauk Mojego Syna. Tak mało wiadomo jest o nich i ich podłych dziełach. Wyprowadzili z Kościoła Katolickiego prawdziwą doktrynę i na jej miejsce umieścili letnią, nijaką wersję, wpajaną na siłę katolikom przez ostatnie czterdzieści lat. [od czasu Soboru Watykańskiego II] Tak wiele zamieszania zostało rozprzestrzenione przez tą nikczemną, lecz ukrytą sektę, że Moje dzieci odeszły od prawdziwego Kościoła. Módlcie się, aby nie przepędzili Papieża [Benedykta XVI] . Módlcie się, żeby fałszywy prorok nie zajął miejsca Ojca Świętego, aby móc rozprzestrzeniać kłamstwa. [Jorge Mario Bergoglio] Módlcie się, żeby ci wyświęceni słudzy w Watykanie byli wystarczająco silni, aby przeciwstawić się temu złemu spiskowi, który ma na celu zniszczenia Kościoła Katolickiego. Oni planują zastąpienie Świętego Wikariusza, Papieża Benedykta XVI, przez dyktatora kłamstw. Utworzy on nowy kościół w przymierzu z antychrystem i jego grupą, w celu oszukania świata. [chodzi o Jeden Światowy Kościół] Niestety, wiele Moich dzieci, w ich lojalności do katolickiej wiary, podąży ślepo w nieświadomości niebezpieczeństwa, za tą nową fałszywą doktryną.Dzieci, obudźcie się dla Prawdy. Ten nikczemny plan zmienił przez lata fundamentalną autentyczność Katolickiej doktryny. Znieważacie Mojego Syna, kiedy przyjmujecie Świętą Komunię na rękę. To było ich dziełem. Obrażacie Mojego Syna, jeśli nie przystępujecie regularnie do Sakramentów. Jednak ci, od których jesteście zależni, nie zapewniają wam dobrego duchowego samopoczucia, gdyż nie udostępniają Sakramentów dla wszystkich. Moje dziecko, ogromne zło, ukryte przez wieki w korytarzach Stolicy Apostolskiej ukaże się wkrótce widoczne dla świata. Te z Moich dzieci, które są okryte Duchem Świętym, dostrzegą prawdę, gdy nikczemne kłamstwo przedstawione będzie światu. Inne podążą na oślep w dół ciemnej alei. W szeregach kapłanów, biskupów, arcybiskupów i kardynałów pojawi się wielki podział. Jedna strona przeciwko drugiej. Ci prawdziwi uczniowie będą musieli się ukrywać i nauczać prywatnie, albo zostaną zabici. Prawdziwy Kościół będzie tak ukryty, że prawdziwi wierni będą musieli łączyć się razem, aby praktykować swoją wierność dla Mojego Przedwiecznego Ojca. Ziemia zadrży w każdym zakątku z powodu gniewu Mojego Niebieskiego Ojca wobec tej trawestacji. Moje dziecko, oni nie mogą wygrać. To będzie przez wiarę i odwagę reszty Chrześcijańskiej wiary, że w efekcie ci nikczemni oszuści zostaną zniszczeni na zawsze. Oczekujcie teraz i przygotujcie się na ogłoszenie tych zmian w Kościele Katolickim.Wówczas poznacie prawdę, o której wam mówię.Módlcie się, módlcie się, módlcie się za Papieża Benedykta i jego prawdziwych uczniów.
Wasza ukochana Matka,Matka Ocalenia
Także dzisiejszy obraz – podający prawdziwego Boga Jezusa do ręki i na stojąco – wiemy komu zawdzięczamy i od kiedy ten proces się zaczął. A to co wyprawia “dyktator kłamstw” [Jorge Mario Bergoglio] napawa mnie obrzydzeniem – choćby w kwestii szczepień z zabitych w męczarniach niewinnych dzieci!!!!
Biden „spożywał i pił swoją śmierć duchową”
„Joe Biden spożywał i pił swoją własną śmierć duchową” – tak Austin Ruse na łamach „Crisis Magazine skomentował obecność nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych na Mszy św. w waszyngtońskiej katedrze”. I dalej dodał: „To, że otrzymał on Świętą Eucharystię z rąk kardynała tego Kościoła dodaje zgorszenie do zgorszenia. Pewien radiowy dowcipniś nazwał to mszą za Planned Parenthood. I tak to istotnie było”.
Słowa amerykańskiego publicysty przypominają znamienne zdania św. Pawła z 1 Listu do Koryntian:
„Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije” (1 Kor 11,28).
Uzasadniając swoją wypowiedź, Ruse pisze, że nowy prezydent jest „wrogiem wiary katolickiej”, a „fakt ten należy powtarzać tak często, jak to po ludzku możliwe”. Zdaniem komentatora choć „Biden uważa siebie za wiernego katolika, do jednak nie wierzy w fundamentalne nauki wiary na temat osoby ludzkiej ani ludzkiej seksualności”. A co gorsza obecnie będzie miał za sobą „pełną moc rządu federalnego”, by tę swą niewiarę promować.
Następnie Ruse wylicza poglądy i planowane posunięcia Joe Bidena, które o tym świadczą. Jak twierdzi publicysta, „Biden jest aborcyjnym ekstremistą”, który „opowiada się za aborcją w ciągu wszystkich dziewięciu miesięcy ciąży i poza nimi”. Będzie zatem stanowił politykę, której celem będzie wykorzystanie pieniędzy amerykańskich podatników, by „skierować je przeciwko nienarodzonym dzieciom i je zabijać w krajach rozwijających się”.
W kwestii LGBT zdaniem publicysty „Biden stał się całkowitym fanatykiem”. Ma on zamiar podpisać Ustawę równościową, która „skończy sporty kobiece w Ameryce”, pozwalając na współzawodnictwo z kobietami mężczyznom, którzy twierdzą, że są kobietami. Jednocześnie będzie miało to konsekwencje w innych dziedzinach życia, takich jak korzystanie z tych samych łazienek czy dopuszczenie „transpłciowców” do służby wojskowej. Biden zamierza także podpisać Światową ustawę równościową, co będzie oznaczać eksport „seksualnej rewolucji LGBT poprzez amerykańską politykę zagraniczną”.
„Szczerze myślałem, że amerykańscy katolicy odrzucą tego człowieka. Szczerze myślałem, że będą czuć się niewygodnie mając nie tyle dysdenta w Białym Domu, ale heretyka. Myślałem, że odrzucą go z tego samego powodu, dla którego odrzucili poprzedniego heretyka, Johna Kerry’ego. Nawet pospolici katolicy odrzucili Kerry’ego. Praktykujący katolicy odrzucili Kerry’ego przytłaczającą większością głosów” – pisze Ruse i jednocześnie wyraża przekonanie, że wierni katolicy nie zagłosowali na Bidena.
Ruse zwraca też uwagę na porównywanie Bidena do Johna F. Kennedy’ego. Jednak stwierdza: „Nic nie wiem, by Kennedy był dysdentem w kwestiach wiary, a już na pewno nie heretykiem. Był grzesznikiem, to pewne, tak jak każdy z nas”. I dodaje, że w przypadku Bidena: „każdy wierny katolik musi sprzeciwiać się temu człowiekowi i jego nowej wierze”.
Źródło: crisismagazine.com
Środa, 20 stycznia 2021 r.
21 stycznia 2021 r.
Środa, 20 stycznia 2021 r:
Jezus powiedział: “Mój ludu, widziałeś wiele obrazów Ostrzeżenia i podobny przegląd życia, kiedy umrzesz i opuścisz ten świat. Pokazałem wam krążące obrazy z waszego życia w tym przeglądzie życia, ale kiedy umrzecie, wirowanie ustanie. Jest to część życia w chwili śmierci, ale będziecie w nowym świecie, który jest waszym przeznaczeniem. Jerry cierpiał przez dużą część swojego życia i to był jego czyściec na ziemi. Był jedną z wielu dusz, które zostały zabrane do nieba w Boże Narodzenie. On bardzo kocha Bernie i będzie się modlił za nią i jej rodzinę.”
Jezus powiedział: “Mój ludu, widzicie, że Trump nie powołał się na ustawę o insurekcji. Wspomniałem, że jeśli Trump nie podejmie działań przed 20 stycznia, wtedy zostanie on pomszczony przez Moje cudowne Ostrzeżenie. Istniał niezbity dowód tych sfałszowanych wyborów, a Biden zawsze będzie nielegalnym prezydentem, któremu pozwolono ukraść te wybory. Oznacza to, że wszelkie następne wybory mogą być również sfałszowane. Niesprawiedliwość polegająca na tym, że żaden sąd nie chce wysłuchać tej sprawy, pokazuje, jak skorumpowani są wasi sędziowie i Kongres. Będziecie świadkami zamykania kolejnych konserwatywnych stron internetowych, a nawet waszej własnej strony. Zobaczycie też więcej prześladowań za nieprzyjmowanie szczepionki przeciw wirusowi lub chipa w ciele. Odmówcie przyjęcia jakiejkolwiek szczepionki przeciw wirusom, jakiegokolwiek zastrzyku przeciw grypie lub jakiegokolwiek chipa w ciele. Ci ateiści będą próbowali zamknąć wasze kościoły, a nawet mogą nazwać chrześcijan terrorystami. Będą próbowali wsadzić chrześcijan do więzienia lub ich zabić. Ilekroć wasze życie jest w niebezpieczeństwie, będę was wzywał do Moich schronień. Po Ostrzeżeniu i czasie nawrócenia pozbędziecie się swoich urządzeń internetowych, aby Antychryst nie mógł was nakłonić do czczenia go swoimi oczami. Zaufajcie Mojej ochronie w Moich schronieniach, gdzie będę was karmił i dawał wam codziennie Komunię Świętą. Pamiętajcie, że powiedziałem wam, że dałem wam Trumpa jako krótkie odprężenie po ośmiu latach Obamy. Teraz zostaniecie ponownie przetestowani przez Bidena. Po Ostrzeżeniu i zakończeniu ucisku, wszyscy źli zostaną zabici i wrzuceni w płomienie piekielne. Bądźcie więc cierpliwi, aż przyniosę Moje Ostrzeżenie”.
Przetłumaczono z http://www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)