Z antypodów cywilizacji dotarł do nas ideologiczny gniot antykulturowego marksizmu w formie filmu na którym aktorzy i celebryci o innej „orientacji” moralnej recytują formułkę m.in. o prześladowanych przedstawicielach zbrodniczej ideologii jakim był stary komunizm. Do tego wszystkiego dorzucają nowych wyznawców współczesnego totalitaryzmu, gromadzących się pod szyldem LHBTQ. Obowiązkowo pojawiają się również żydowskie ofiary z II Wojny Światowej.
Kiedy po raz kolejny patrzę i słucham tych aktorów zawsze przypomina mi się powiedzenie Roberta Mazurka: „Od dziennikarzy głupsi są tylko aktorzy”. Dla komediantów mam jedną sugestię. Nie lepiej rzucić czymś bardziej autentycznym, burzącym krew w żyłach? Na przykład:
Nie jestem już żaden smarkacz
Nie nazywam Polski Ojczyzną
Dla mnie najlepszą jest miarka
Geszeftu w sojuszu z lewizną
Nikt jeszcze w Polsce nie przyszedł po starych i nowych komunistów. Nikt nie przyszedł po kąsających jadem wyznawców „ten-czowej zarazy”. Kiedy to się stanie nie będę protestować.
Film powstał przy współudziale stowarzyszenia Bezbronna Rzeczpospolita. Oficjalna nazwa to: Otwarta Rzeczpospolita. Stowarzyszenie to od lat tresuje Polaków znad Wisły w uległości, nazywając przejawy patriotyzmu “ksenofobią, rasizmem lub antysemityzmem”.
Kosmopolici czy internacjonaliści?