Dziś [2.06.2019] miał miejsce ostatni jego etap, czyli jazda indywidualna na czas ulicami Werony. Niepodziewanie wygrał ją Amerykanin Chad Haga, pokonując takich mistrzów jazdy na czas jak Campenaerts lub Roglic. Jeszcze bardziej zaskakujące było to, że całość zawodów [tzw. klasyfikację generalną] wygrał stosunkowo mało znany przedtem ekwadorski kolarz Richard Carapaz. Drugi był słynny kolarz włoski Vincenzo Nibali, a trzeci – wspomniany wyżej Primoz Roglic.
Etapów było w sumie 2, w tym aż trzy etapy indywidualnej jazdy na czas. W dwóch pierwszych zwyciężył Roglic, w trzecim – Haga. Pozostałe organizatorzy podzielili na dwie części. Dziewięć pierwszych były to etapy płaskie – dla sprinterów, a dziewięć ostatnich odbywało się w górach – dla górali. Dało to efekt pewnej monotonii. Można było mieć chwilami wrażenie, iż kolarze przejeżdżają w kółko ten sam etap.
Po dwa etapy sprinterskie wygrali Pascal Ackermann i Caleb Ewan, a po jednym Richard Carapaz, Fausto Masnada, Pello Bilbao, Arnaud Demare i Fernando Gaviria. Etapy górskie zaliczyli: Cesaro Benedetti, Ilnur Zakarin, Richard Carapaz, Dario Cataldo, Giulio Ciccione, Nans Peters, Damiano Cima, Esteban Chavez i Pello Bilbao. Okazało się, że Carapaz i Bilbao są wszechstronni – wygrywają i w górach i na nizinach.
Z Polaków liczył się tylko Rafał Majka. Na dwóch górskich etapach był czwarty, a w klasyfikacji generalnej zajął szóste miejsce. Jego problem polega jednak na tym, że od dwóch lat na każdym wyścigu się przewraca. Zaczęło się to w lipcu 2017 podczas Tour de France. Majka przewrócił się wtedy, dotkliwie potłukł i musiał się wycofać z zawodów. Od tego czasu nie odniósł żadnego zwycięstwa. Na tegorocznym Giro leżał dwa razy. Owe wywrotki są zbyt częste i trwają od zbyt długiego czasu, by można było tu mówić o zwykłym pechu.
Moim zdaniem problem jest w głowie kolarza. Albo nie umie on dostatecznie długo utrzymać koncentracji, albo nabawił się po owym Tour de France podświadomego strachu. Zamiast dążyć do zwycięstwa – szuka wymówki na wypadek porażki. Osobiście doradzam konsultacje z psychologiem.
Przyznaję, że powyższe (wyższe od… góry!) zdanie mnie… zwaliło (z góry, ma się rozumieć!), więc zamiast kontynuowania własnego komentarza, posłużę się kolejnym cytatem z szanownej Autorki:
No i jeszcze jeden cytat: