To nieprawda, że Baal-Zebul, demon, pan podziemi i ”władca much” stał się mimowolnym bohaterem memów z powodu językowego lapsusu lewicowego polityka. Mimowolny oznacza bowiem niezależny od woli, a tego zarzucić Belzebubowi nie sposób. Nie można również zarzucić braku woli cichym lub głośnym obrońcom demokracji liberalnej, bo właśnie w takiej, a nie w innej demokracji, jest miejsce dla każdego, nawet dla Belzebuba i jego wyznawców.
Tym bardziej nie powinna dziwić wśród KOD obecność potomków czerwonoarmistów, kapusiów SB, złodziei i polityków lekkich obyczajów, a wszystko to zgodnie ze sloganem „Nie można nikogo wykluczać”.
Takie będą demokracje jakie młodzieży chowanie.
Ziemkiewicz: Nawet się nie chce w te załgane gęby plunąć
Jakże chciałoby się mieć wroga, którego można szanować – a tu żenua i dziadostwo, że nawet się nie chce w te załgane gęby plunąć – pisze na portalu społecznościowym Rafał Ziemkiewicz komentując ostatnie zachowania przeciwników rządu.
“Przez cały ostatni rok Schetyna wmawiał nam, że prezydent, premier, nie mówiąc o marszałkach obu izb to figuranci, marionetki, nie ma co na nich tracić czasu – rządzi przecież wszystkim Kaczyński, i niech przestanie to ukrywać, niech jawnie stanie na czele i weźmie odpowiedzialność” – przypomina publicysta “Do Rzeczy” i wskazuje, że teraz, kiedy to Kaczyński chce się z nim spotkać, Schetyna odrzuca propozycję: “Teraz ma focha, że z Kaczyńskim to on gadać nie będzie. On chce z Kuchcińskim”. “A jak go zaprosi Kuchciński? To pewnie wskaże kogo innego, najlepiej kogoś, kto jest poza krajem i w najbliższym czasie nie wróci” – dodaje Ziemkiewicz.
Publicysta przyznaje, że wcale nie dziwi go takie zachowanie, bo przecież “takie jest całe to towarzystwo”.
“Wczoraj oburzali się że ksiądz Rydzyk zbiera pieniądze od staruszek – a dziś stoją #MuremZaMateuszem, choć redemptorysta kupował z darowizn nadajniki i kamery, a nie ciuszki i ajfony” – zauważa Ziemkiewicz wspominając kolejne odsłony afery z liderem KOD w roli głównej.
“Wczoraj ciskali gromy, że „władzę zmienia się przy urnach a nie na ulicy”, że marsze i „delegitymizowanie” wybranej w wyborach władzy to rokosz, faszyzm, destabilizacja państwa – teraz powiadają, że „pokojowe metody przestały być skuteczne” i licytują się w nawoływaniach do „radykalnej” walki. Najchętniej twittując z luksusowego spa albo z Holandii, gdzie wożą córeczkę na sprezentowanego przez tatę kucyka.
Przedwczoraj twierdzili, że Prokuratura jest niewiarygodna, bo pisowska, widzimisię przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego jest nienaruszalnym prawem, bo on z PO; wczoraj – że skoro przewodniczący już nie jest z PO, to Trybunału Konstytucyjnego nie ma i przestał być on legalny; dziś znowu do tego nieistniejącego nielegalnego Trybunału i niewiarygodnej Prokuratury będą zaskarżać budżet, którego, mówili wczoraj, nie ma.
A jutro – okaże się: jeśli Trybunał i Prokuratura przyznają im racje, to znowu będą święte i nieomylne, a jeśli nie, to pisowskie i nielegalne” – wymienia Ziemkiewicz, który dodaje, że tak jest w każdej sprawie.
Swój wpis na portalu społecznościowym, publicysta kończy stwierdzeniem: “Jakże chciałoby się mieć wroga, którego można szanować – a tu żenua i dziadostwo, że nawet się nie chce w te załgane gęby plunąć”.