Adam Szejnfeld i polska zdrada

Politycy PO nie wiedzą już, co by tu wymyślić, aby tylko dowalić PiS.  Wczoraj /26.01/w portalu RMF24.pl ukazał się tekst posła Platformy, Adama Szejnfelda “Ukraińska krew na śniegu a polska zdrada”  /TUTAJ/.  Czytamy w nim m.in.:

“Czy nazywanie sukcesu polskiej transformacji zdradą to głupota czy cynizm? Czy dramaty na Ukrainie unaocznią dotychczasowym ślepcom, jak wiele szczęścia mieliśmy ćwierć wieku temu? Dlaczego to, co świat uważa za największy sukces Polaków w XX w. my wciąż nieustannie musimy podważać i rozmieniać na drobne? I co najważniejsze, czy patriotyzmu mogą nas uczyć Ci, którym wtedy nie starczało odwagi?

Zaczynam podejrzewać, że za tym nieustannym kwestionowaniem pokojowej drogi stoi po prostu frustracja, zazdrość i kompleksy. Złotymi zgłoskami w książkach historii będą bowiem wypisani twórcy Polski Niepodległej z Lechem Wałęsą na czele, a nie Jarosław Kaczyński z jemu podobnymi głosicielami narodowej zdrady. To musi bardzo boleć, boleć do tego stopnia, że teraz, by zakrzyczeć prawdę, od zdrajców wyzywa się bohaterów.”.

Ci bohaterowie to, według Szejnfelda, negocjujący przy Okrągłym Stole, dzięki którym u nas nie było niczego podobnego do obecnych wydarzeń na Ukrainie.  Rzeczywiście, walk ulicznych nie było, za to teraz, po 25 latach, mamy gnijące państwo fasadowej demokracji, zadłużenie kraju liczone w setkach miliardów i dwa miliony ludzi na emigracji.  Mówi się wręcz, że Polska wymiera.  Trudno tu mówić o sukcesie.

Nie tylko Szejnfeld stara się wykorzystywać bunt na Ukrainie przeciw PiS.  Dzisiaj w Kontrwywiadzie RFM24.pl  /TUTAJ/ szef dolnośląskiej PO, Jacek Protasiewicz oznajmia w rozmowie z Konradem Piaseckim:

“Bo oni [politycy PiS] uprawiają polską politykę na Majdanie. I jeżeli pojechali tam po to, żeby dolewać oliwy do ognia, to kiedyś Pan Bóg ich za to pokarze. Bo naprawdę, to jak się zachowują, jest nieodpowiedzialne. A ja mam informację, że pojechali tam głównie po to, by namawiać opozycję ukraińską do zaproszenia jednego z liderów opozycyjnych do Kijowa. Czego ukraińska opozycja sobie nie bardzo życzy.

Ale uważa pan, że oni jadąc tam, dolewają oliwy do ognia?

Nie wiem, jak tam  występują… Mam nadzieję, że uspokajają emocje. Ale mówienie o tym, że wszyscy powinniśmy być na Majdanie i cała Polska powinna głosić “Bóg wie co”, żałobę narodową… Pojechali tam, żeby uprawiać polską politykę i rozgrywać ukraińskie sprawy, które są najwyższej wagi, na potrzeby wewnętrznej wojenki, w której po uszach tkwią.”

No cóż, wydaje się, ze to raczej Szejnfeld i Protasiewicz uprawiają “wewnętrzna wojenke”, starając się przykryć to, że ani Tust, ani Komorowski nie mają pojęcia, jak postępować w sprawie Ukrainy.  Protasiewicz niezdarnie tłumaczył się wcześniej:

“Czy w czasie, gdy na Ukrainie dzieje się to, co się dzieje, balowanie to jest najlepszy pomysł?

Ale proszę powiedzieć to Polakom… Czy jest żałoba narodowa w Polsce lub na Ukrainie? Proszę mi powiedzieć…

Ale pan jest wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Wrzucanie na Twittera zdjęć: “Tak się bawi Świdnica”, w sobotni wieczór, kiedy tam w Kijowie ludzie giną…

A giną? Kto zginął w Kijowie w sobotę? Proszę mi podać nazwisko, liczbę osób…

W czwartek zginął, w piątek zginął. Nie wiem, czy akurat w sobotnią noc… Ale mógł ktoś zginąć.

To jest zasadnicza różnica. Ponieważ mówi pan, że ja się bawię wtedy, czy świdniczanie bawią się… Ja tam pojechałem jako poseł ziemi dolnośląskiej i wiceprzewodniczący, żeby wręczać nagrody zasłużonym świdniczanom, wyróżnionym przez media lokalne, które były organizatorem tej imprezy. I teraz mówienie, że mają tego nie robić i tylko…

Nie, oni niech się bawią, ale pytanie jest takie: czy pan powinien się bawić z nimi?

Ale jak zostałem zaproszony tam jeszcze w listopadzie i obiecałem, że przyjadę i wręczę te nagrody, to co mam powiedzieć? Nie jadę, bo co? Niech mi pan powie, panie redaktorze, co się nadzwyczajnego dzieje?

No comment – jak mówią Anglosasi.  Wróćmy jednak do Adama Szejnfelda.  Okazuje się, że jest to czlowiek niezwykle wszechstronny .  Tak samo zna się na polityce, jak i na muzyce oraz plastyce.  W ostatnim numerze “W Sieci” /nr 5/2014/ w artykule “Profesorowi Miłowskiemu w hołdzie” Robert Mazurek tak o nim pisze:

“Gdyby nie upadek komunizmu, Adam Szejnfeld wciąż byłby “starszym specjalistą w kombinacie PGR Strzelce”, czym parał sie przez lata 80.  Dziś widać, ze choć Szejnfeld z PGR wyszedł, to PRG z niego nie.  Pan poseł, eksminister, skomentowal właśnie decyzję MEN, że od przyszłego roku szkolnego wszyscy uczniowie – od podstawówki po liceum – będa mieli lekcje muzyki i plastyki.  Szejnfeld, który rząd Tuska na Facebooku i Twitterze bezkrytycznie zachwala, wzbudzając powszechną wesołość, tym razem pozostał sceptyczny.  “A ja bym wolał, by wszyscy uczyli się podstaw ekonomii i prawa” – napisał.  I wzbudził zachwyt.”.

Pod koniec swojego artykułu Mazurek stwierdził:

“Świat , którym rządzi mentalność prowincjonalnego księgowego, jest nie tylko brzydki jak cygańskie wille czy prawicowe pisemka.jest przede wszystkim potwornie smutny, nudny i pusty.”.

Zgadza się – tak pusty jak głowa Szejnfelda.

O autorze: elig