Rafał Ziemkiewicz jest typową “sierotą po POPiS-ie”. Boli go głęboki podział polskiej sceny politycznej, który nazywa “walką między mafią /PO/ i sektą /PiS/”. Entuzjastycznie reaguje na każde pojawienie się jakiegoś nowego bytu mogącego, jego zdaniem, tę sytuację zmienić.
Dlatego też pojawił się w swoim czasie na Kongresie Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego, w czerwcu 2013 był na kongresie założycielskim Ruchu Narodowego, a 7 grudnia uczestniczył w konwencji nowej partii Polska Razem Jarosława Gowina. Wszędzie wygłaszał płomienne przemówienia, życząc wszystkiego najlepszego nowopowstałemu tworowi.
Ziemkiewicz w tekście “Godzina dla Gowina” /TUTAJ/ tłumaczył to tak:
“Jestem przekonany, że nowa partia ma szansę odegrać na polskiej scenie politycznej, zdominowanej dziś przez mafię i sektę, znaczącą i pozytywną rolę. I dopóki będę o tym przekonany, będę jej działania wspierać. To nie oznacza, że się do Gowina zapisuję. Tak jak moje związki z Ruchem Narodowym nie zobowiązują mnie by zawsze bronić każdego narodowca, nawet jeśli mu przyjdzie do głowy coś głupiego, i tak jak podzielanie programowych zasad KNP nie jest dla mnie powodem, by nie krytykować quasi-darwinistycznych bredni jego prezesa,”.
To poparcie dla Gowina oraz męcząca gadanina o “mafii” i “sekcie” wywołały ostry atak zwolenników PiS. W artykule “Wkurzam sektę” /TUTAJ/ Ziemkiewicz żalił się na to i tłumaczył gęsto, co ma na myśli pisząc o “mafii” i “sekcie”. Jego główny problem polega jednak na czym innym. Oto jego podopieczni, czyli nowe ugrupowania polityczne, wkrótce po namaszczeniu przez Ziemkiewicza zaczynają się kompromitować na potęgę.
Jeśli chodzi o KNP, dba o to prezes tego ugrupowania nadając mu charakter “klubu ekscentryków”. Poza tym niewielu uważa dziś, że jest on szlachetnym opozycjonistą. Znacznie więcej osób sądzi, iż to “ruski agent”. Wielki sentyment Ziemkiewicz ma do narodowców. Miał nawet ambicje zostania kimś w rodzaju ideologa Ruchu Narodowego i napisal w tym celu książkę “Myśli nowoczesnego endeka”. Potraktowano go jednak raczej chłodno.
Ostatnio narodowcom udał się wyczyn. Czternastego grudnia na stronie Młodziezy Wszechpolskiej pojawiły sie zdjecia Jaruzelskiego i Lecha Kaczyńskiego podpisane “Oto zdrajcy” [Jaruzelski za stan wojenny, a Lech Kaczyński za podpisanie Traktatu Lizbońskiego ] /TUTAJ/. Wywołało to takie oburzenie, iż szef MW, Tomasz Pałasz wydał specjalne oświadczenie w ktorym napisał /TUTAJ/:
“Rozpoczęciu dyskusji na taki temat na pewno jednak nie przysłużyło się to, że grafika zestawiała ze sobą właśnie śp. Lecha Kaczyńskiego z postacią mordercy, autora stanu wojennego, generała Wojciecha Jaruzelskiego. Chociaż zamierzeniem administratorów profilu Młodzieży Wszechpolskiej nie było porównywanie do siebie tych dwóch postaci, to prostota formy rzeczywiście mogła pozostawić pole do takiej interpretacji. Jest to oczywiście wyjątkowo niefortunne i nieuczciwe. Kontrowersyjna grafika zostanie więc usunięta z konta Młodzieży Wszechpolskiej na portalu społecznościowym. Aby uniknąć takich nieporozumień w przyszłości, następne grafiki nawiązujące do tego tematu nie będą zawierać już podobnych niefortunnych porównań. Rzeczywiście powinny one przedstawiać wyłącznie sam fakt podpisania Traktatu Lizbońskiego przez śp. Lecha Kaczyńskiego, oraz wyraźnie nazywać go zdradą interesów narodowych.”.
Jak widać tłumaczył się on raczej z formy, a nie z treści. W ostatnim numerze “Polski Niepodległej”, organu RN, jest tekst Mirosława Kokoszkiewicza “RN w poszukiwaniu wroga na prawicy” /TUTAJ/. Autor cytuje Roberta Winnickiego:
“Z polskiej strony w tym akcie hańby, zarówno podczas głosowań, jak i podczas składania podpisu pod Traktatem, aktywną rolę odegrał PiS z braćmi Kaczyńskimi na czele (…) Tej zdrady zapomnieć nie wolno”
Chodzi oczywiście o traktat lizboński, który był przecież prostą konsekwencją wstąpienie Polski do UE, które to wstąpienie delikatnie mówiąc, tę suwerenność nam poważnie ograniczyło.
Idąc tym tokiem rozumowania wypadałoby plejadę zdrajców nieco poszerzyć Panie Robercie, choćby o papieża Jana Pawła II, bo przecież nie udawajmy, iż nie wiemy, że jego poparcie dla europejskiej integracji i udziału w niej naszego kraju było jednoznaczne,”.
Ugrupowanie Polska Razem Jarosława Gowina miało tylko tydzień na skompromitowanie się, ale wykorzystało ten czas w pełni. Oto podczas głosowania w Sejmie nad przyznaniem funduszy dla IPN na wykopaliska na “Łaczce” /w poszukiwaniu ciał polskich bohaterow zamordowanych przez komunistów/ pięciu posłów tej nowej partii głosowało przeciw przyznaniu pieniedzy na taki cel. Gdy sprawa stała się głośna, tłumaczyli jak dzieci, że się … pomylili :))) Trudno o bardziej niefortunny początek działalności.
Tak więc podopieczni Ziemkiewicza sprawują się coraz gorzej, a poparcie dla nich uderza rykoszetem w samego publicystę.
Z tą prostą konsekwencją to przesada. Można było w Polsce ogłosić referendum i głosami całego narodu odrzucić razem z irlandczykami.
Popieram. Całe to zdanie jest błędne:
Kiedy Polska wstępowała do UE, była ona (UE) luźnym związkiem wolnych narodów, zbiorem porozumień celnych i handlowych.
Wprowadzenie TL bez referendum było moim zdaniem bezprawne – niezgodne z konstytucją. A PiS mając pełną wiedzę o jego istocie – z obwiązku i z faktu posiadania posłów w Parlamencie Europejskim – nie zrobiło nic, by przedstawić Polakom prawdę. Zdrajcy…
Był łaskaw Pan napisać:
Kiedy Polska wstępowała do UE, była ona (UE) luźnym związkiem wolnych narodów, zbiorem porozumień celnych i handlowych.
Pragnę zwrócić uwagę, że ta ewolucja nie mogła być zaskoczeniem dla nikogo, kto choć trochę interesował się polityką i historią idei.
Niestety, obecnie mogę tylko gorąco przytaknąć.
Co tu kryć – sam byłem idiotą, który zagłosował na “tak”.
Ale jaki procent z uprawnionych, albo nawet – biorących udział w referendum na temat przystąpienia Polski do UE, “choć trochę interesował się polityką i historią idei”?
O to samo można zapytać nasze obecne “elity” polityczne.
Myślę, że Ci, którzy już wtedy dobrze wiedzieli co się szykuje nie mieli zupełnie dojścia do mediów, ale mamy prawo do gniewu wobec polityków, których obowiązkiem było wiedzieć i przekazywać Narodowi prawdę, nawoływać do tego, co dobre dla Polski.
Dlatego uważam, że rację ma pan Wincenty Koman, że bez odzyskania publicznych mediów nie da się nic w Polsce naprawić, przynajmniej – nie demokratycznymi metodami.
@All
To zdanie z którym polemizujecie Panowie, jest autorstwa Kokoszkiewicza. To był cytat.
To mocne stwierdzenie moim zdaniem wymaga dowodów. Moim zdaniem szkodliwe, bo wręcz zamykające usta trzeźwo patrzącym na to czym jest i co wydziwia UE, jak wielką jest zdradą naszego człowieczeństwa na rzecz nowofaszystowskich panów Europy.
Zamykające usta trzeźwo, realistycznie patrzącym i stawiającym interes Polski wyżej jak interes właścicieli UE i chcącym ratunku dla Polski.
Owszem, dotarła do mnie argumentacja JP II do zachodnich Europejczyków, że Polacy nie tacy źli i jak będą w UE to się jeszcze poprawią (pewnie jakiś wywiad), ale nic nie wiem o jego argumentacji pro-UE adresowanej do Polaków.
To bardzo ważne, czy ofiarowywał Polskę i Polaków Europie zachodniej, czy ofiarowywał Europę zachodnią nam, czy też widział w tym uczciwy, obustronny interes.
To bardzo ważne, czy był świadomy w jakim kierunku zmierza UE, tym bardziej, że polityk na tak wysokim szczeblu chyba nie może być nieświadomym, a jeżeli był nieświadomym, to kto imiennie stał za tą nieświadomością.
To mocne stwierdzenie moim zdaniem wymaga dowodów. Moim zdaniem to wszystko to gra kłamliwych, wrogich Polsce mediów faszystowskich głównego ścieku, które od początku w imieniu swoich panów chciały zniewolenia Polaków, oraz skolonizowania, wywłaszczenia i zawłaszczenia Polski.
Zastanawia mnie też użycie słowa “jednoznaczne”. Mowa jednoznaczna to “tak-tak”, “nie-nie”, to zawsze “tak” Bogu, a zawsze “nie” duchowi świata, to mowa bezkompromisowa, mowa naszych cnót i świętości.
Mowa jednoznaczna jest oczywiście typową mową papieską ex cathedra, ale czy można o niej mówić w tym przypadku ? A jeżeli “tak”, to czy to tylko kwestia wiary, czy też są na to jakieś analizy ? Zaś jeżeli “nie”, to ktoś nas tu robi w trąbę zasłaniając się papieskim autorytetem.
Ja tutaj żadnej sprzeczności nie widzę. Rzeczą papieża jest dbać o szerzenie wiary, o zbawienie całego świata. Politycy są zaś zobligowani do dbania o nasz interes narodowy.
Jego słowa zapamiętałem, jako wezwanie do przyznania Polsce należnego jej miejsca w Europe, a nie – do jej zniewolenia.
Mógł liczyć, że właśnie nasze uczestnictwo uratuje Europę przez laicyzacją i lewactwem, że ustrzeżemy Unię od takich wydarzeń jak wejście w życie TL.
RN słusznie atakuje pseudo-prawicowych polityków za zdradę, rażące zaniedbania, ignorancję i hipokryzję. Rozszerzanie tego na JPII to prymitywne mydlenie oczu, uciekanie od odpowiedzialności.
Szanowny Panie Marku,
ta Pańska reminiscencja jest aposterioryczną krytyką demokracji.
Nie mamy się co oszukiwać: duży wpływ na decyzję Polaków w referendum akcesyjnym wywarł głos hierarchów Kościoła, zarówno Jana Pawła II i naszych biskupów. Taka jest prawda i nie uciekniemy od niej. Kiedyś przyjdzie nam zmierzyć się z interpretacją tego faktu.
Ależ to nie RN, a Mirosław Kokoszkiewicz – publicysta robi to “Rozszerzanie tego na JPII”, sugeruje RN to “prymitywne mydlenie oczu, uciekanie od odpowiedzialności”.
To właśnie to “zamykanie ust trzeźwo patrzącym na to czym jest i co wydziwia UE, jak wielką jest zdradą naszego człowieczeństwa na rzecz nowofaszystowskich panów Europy.
Zamykanie ust trzeźwo, realistycznie patrzącym i stawiającym interes Polski wyżej jak interes właścicieli UE i chcącym ratunku dla Polski”.
Jak już się posunął do nieuczciwego wplątania tu JP II przeciw RN, to niech teraz wyjaśni moje powyższe wątpliwości.
To prawda, ale jestem w stanie im to darować. Myślę, że są po stronie oszukanych.
Znacznie wiekszy kłopot mam z udziałem przedstawiczieli KK (ks Alojzego Orszulika, bp. Bronisława Dąbrowskiego, bp. Tadeusza Gocłowskiego) w spotkaniach z komuchami.
Kuroń miał powiedzieć o ewentualnym udziale Andrzeja Gwiazdy w obradach “Okrągłego Stołu”: “Andrzej jest na to za uczciwy”.
W jakim świetle stawia to kapłanów, którzy zostali tam zaproszeni?
Pozdrawiam
O to właśnie mi chodziło, to nie RN atakuje JPII, tylko Kokoszkiewicz im to wciska.
Obawiam się, że nie pisząc o “spotkaniach z komuchami” niektórych polskich biskupów, niewłaściwie ukierunkowuje Pan to zagadnienie. Zbyt wiele przesłanek świadczy o tym, że rzeczywistym gospodarzem tych spotkań był całkiem kto inny.
Słusznie wymienił Pan parę nazwisk naszych hierarchów “zaplątanych w Magdalenkę”. Sądzę jednak, że kluczem do rozgryzienia tematu jest osoba bp. Bronisława Dembowskiego. Nawet więcej niż “sądzę”.
Jeśli dobrze zrozumiałem Kokoszkiewicza, to broni on Lecha Kaczyńskiego i stąd zagranie argumentem JPII. Każdy adwokat LK postąpiłby tak samo.
Skoro prawda nas wyzwoli, nie czyńmy z JPII osoby nieomylnej w zagadnieniach, które nie są objęte dogmatem papieskiej nieomylności.
Szanowni Państwo.
Rozmowa potoczyła się na ważne, ważniejsze tematy. I dobrze.
Ale wypada z tej notki wyciągnąć przy okazji jeden jeszcze wniosek.
Mianowicie tytułowy bohatyr.
Nie będę pisał – a nie biadoliłem…
Trzeba tego człowieka raz na zawsze skreślić z tzw. listy narodowej.
Dziwię się, że Chłopcy Narodowcy jeszcze tego nie zrobili.
Pomóżmy Im jeśli będą okazje.
P.S.
Co do udziału Jana Pawła II.
Radził nie jako człowiek, i nie zwykłym ludziom, nie na gruncie ludzkim i z ludzkich pobudek. Radził jako chrześcijanin, innym chrześcijanom, swoim rodakom. Którzy nie raz nie dwa, zło rozmontowywali. Spokojnie. Teraz nam się wydaje to wszystko niedorzeczne, no bo jak to mamy niby zrobić?! Spokojnie. Zeteserery też miały być wieczne. Spokojnie. Róbmy swoje, czyli w imię Boże.
Szanowny Panie, widzę że opawiada się Pan za “postępową teorią dziejów” gdzie wszystko zawsze zmierza do ideału którym jest społeczeństwo komunstyczne.
Proszę mi powiedzieć w jaki sposób to co Pan napisał wiąże się z faktem złamania przez Lecha Kaczyńskiego 2 pkt Art 126 Konstytucji RP dla przypomnienia:
Przepraszam, że się wyrywam przed zapytanego, ale takie coś nazywa się w języku prawniczym “okolicznością dodatkowo obciążającą”.
Swoją drogą operacja wciągnięcia Polski do UE to był istny majstersztyk… Nie umniejsza to winy zdrajców, ale szans na uniknięcie tej muchołapki praktycznie nie mieliśmy…
Panie “parasolnikov”
Nigdy nie słyszałem o “postępowej teorii dziejów” i trudno mi ocenić, czy opowiadam się za nią. Intuicja mi podpowiada, że raczej nie, gdyż zawsze dostaję gęsiej skórki na dźwięk słowa “postęp”. Z kolei przykro mi, że za idealną uważa Pan formułę społeczeństwa komunistycznego. Z drugiej wszak strony Pańska jawna deklaracja zasługuje na uznanie.
Co do Lecha Kaczyńskiego: zawsze publicznie nazywałem zdradą podpisanie przez niego Traktatu Lizbońskiego. A i inne jego polityczne działania dopełniają tej oceny. Powyżej odniosłem się wyłącznie do metody obrony Lecha Kaczyńskiego uprawianej przez Kokoszkiewicza i wielu innych. Jest ona sprytna i zapewne bardzo skuteczna.
Zgoda, był to majstersztyk, a ściślej mówiąc – jeden z jego najważniejszych elementów. Sam majstersztyk rozwija się twórczo.
Nie ma z kolei mojej zgody na rekapitulację: “szans na uniknięcie tej muchołapki praktycznie nie mieliśmy”. Dekadenckie to i destrukcyjne na dziś stwierdzenie. Szanse były, ale nie w czerwcu 2003 r. My je po prostu zmarnowaliśmy dużo wcześniej.
Bezlitośnie trafia Pan w każdą niedoskonałość wypowiedzi. I co mam teraz zrobić?
Muszę się częściowo zgodzić, co stawia mnie w sytuacji częściowego niezgadzania się z samym sobą.
Tak, cały pasus o braku szans ważny jest jedynie z pewnymi presupozycjami.
Po pierwsze, u Boga wszystko jest możliwe, więc nigdy zdanie o całkowitym braku szans nie może być bezwzględnie (bez dodatkowych założeń) prawdziwe.
Po drugie – na mocy pierwszego, nieraz się zdarzało, że kalkulacje Złego brały w łeb i sprawy rozwijały się w całkiem nieprzewidywalnym kierunku – za sprawą Ducha Świętego.
Przepiszę to zdanie, dbając tym razem o precyzję: “ktoś mierzył nas i kalkulował, i przygotował miraż, i dobrze wykonał swoją robotę, bo przelecieliśmy nad poprzeczką z dobrym zapasem – święcie przekonani, że po drugiej stronie jest mniej lub bardziej miękki materac, gdy w istocie było tam bagno. Ktoś dobrze obliczył, ilu mamy mądrych, ilu głupków i jak zneutralizować pierwszych, a zmanipulować drugich. A Opatrzność Boża to dopuściła – widać aby jeszcze większe dobro z tego wyprowadzić. Alleluja!”.
Teraz mamy szanse na wyjście z tej matni, bo podstawą jest świadomość istnienia graczy i rozgrywki, a ta się stopniowo budzi. I tyle mieliśmy lekcji, że już nie wypada nam dłużej błądzić. Ile razy można powtarzać klasę? Jest nadzieja.
Bardzo mnie Pan zmotywował do pracy. Dziękuję.
Satysfakcjonująca odpowiedź :)
Jak czytam ten Pana komentarz to chyba najbardziej mi się nie podobało, zestawienia “ewolucja – zaskoczenie”. Ale wszystko Pan wyjaśnił dziękuje.
Tak, to się widzi. I człek się cieszy, że tu, na Legionie fundowany jest taki uniwersytet.
Dziękujemy.
Proszę nie podejrzewać mnie o zarozumiałość, ale wiedza bywa brzemieniem. Szczególnie wówczas, gdy jej siostrą staje się bezsilność.
Pozdrawiam
Cieszy mnie każde Pańskie słowo tworzące tę wypowiedź.
Asystencja Ducha Świętego jest niezbędna w naszym działaniu. Aczkolwiek byłoby z naszej strony grzechem zuchwałości, gdybyśmy opuścili ręce i biernie czekali na Jego działanie, na to, iż On za nas “załatwi” ludzkie sprawy. Jest dla mnie oczywiste, że Pan dobrze o tym wie. Piszę to wyłącznie dla uporządkowania wywodu.
Był łaskaw Pan napisać:
A Opatrzność Boża to dopuściła – widać aby jeszcze większe dobro z tego wyprowadzić. Alleluja!
Zgoda. Pamiętajmy przy tym, że niekoniecznie z naszym (zbiorowym bądź indywidualnym) udziałem w tym wyprowadzeniu. Na to musimy sobie zasłużyć.
Teraz mamy szanse na wyjście z tej matni, bo podstawą jest świadomość istnienia graczy i rozgrywki, a ta się stopniowo budzi.
Brak wiedzy o tym, kto z nami walczy, o co walczy i w jaki sposób tę walkę prowadzi – wiedzie do nieuchronnej klęski. A takie ponosimy od wielu, wielu lat. Czy rzeczywiście my – jako zbiorowość Polaków – do tej wiedzy zbliżamy się? Z pewnością nie. Do tego zdolni są tylko nieliczni. Kwestią jest to, w jaki sposób zapewnić im bezpieczeństwo i usytuować ich na szczycie narodowej piramidy. Jako w miarę doświadczony nauczyciel – a z bólem wielkim to czynię – muszę zauważyć, że niektórzy biorą lekcję w nieskończoność… Oby nasze pokolenie nauczyło się zwyciężać.
Bardzo mnie Pan zmotywował do pracy. Dziękuję.
Oczekuję na “Legionie” rzetelnej, rzeczowej i logicznej dyskusji (niekoniecznie w warunkach pełnej jawności) nad kierunkami i formami spożytkowania naszych talentów w służbie Rzeczypospolitej czyli Korony Królestwa Polskiego. Wielu z nas ma swoje przemyślenia, a i co niektórzy nie poprzestali na nich. Nie traćmy czasu. Nie ma go zbyt wiele.
Pozdrawiam
Cieszę się, że pozostajemy w pełnym rozumieniu. W opisie rzeczywistości ważna jest precyzja i… prawda. Bez nich obu nasze miecze mijać będą czerepy nikczemnych.
Pozdrawiam
Nie śmiałbym. Bo i czy zarozumiałość iść by miała w parze z mądrością. Nie sądzę.
Pozdrawiam Pana.
Cieszę się, że tu jestem, że mogę czytać Pańskie słowa.
Proszę wybaczyć z kolei moją bezczelność.
Ale czy nie uważa Pan, że takie osoby jak Pan, winny wspierać na przykład Ruch Narodowy. Ja wiem, dużo by gadać o tym czy to oni czy nie, godni są naszych nadziei i poświęceń. Ale.
Rozchodzi mi się o to, że dolepiają się do Nich tacy ziemkiewicze.
Pytając wprost, a dlaczego Pan, i tacy jak Pan, czynią wakaty?
Rozmawiałem z jednym z wysokich szarżą Narodowców. Poruszyłem właśnie taką kwestię. O potrzebie pomocy, wspólnej pracy. Nie odczułem by byli kontenci sytuacją w jakiej obecnie się znajdują. Byliby chyba radzi gdyby Ich wspomóc.
Jeszcze raz przepraszam za śmiałość. I z góry dziękuję za zrozumienie.
Szanowny Panie,
z ruchem narodowym związany jestem od równo trzydziestu lat. Wiele widziałem, wielu poznałem. Byli wśród nich ludzie prawi, bezinteresowni, poświęcający się w służbie ojczyzny. Byli jednak i tacy, których charaktery najtrafniej nakreślił Kasprowicz:
Widziałem, jak się na rynkach
Gromadzą kupczykowie,
Licytujący się wzajem,
Kto Ją najgłośniej wypowie.
Widziałem, jak między ludźmi
Ten się urządza najtaniej,
Jak poklask zdobywa i rentę,
Kto krzyczy, iż żyje dla Niej.
Widziałem, jak do Jej kolan –
Wstręt dotąd serce me czuje –
Z pokłonem się cisną i radą
Najpospolitsi szuje.
Widziałem rozliczne tłumy
Z pustą, leniwą duszą,
Jak dźwiękiem orkiestry świątecznej
Resztki sumienia głuszą.
Za bardzo szanuję kurczące się siły polskie, by marnować je w działaniach nieroztropnych bądź obcych z ducha i celu. Rozum i doświadczenie nie pozwalają mi zaufać osobom będącym częstymi gośćmi w ambasadzie amerykańskiej w Warszawie oraz takim, które były lub są na utrzymaniu fundacji niemieckich.
Pan Asadow powyżej podkreślił majstersztyk, za pomocą którego ograno Polaków tuż po wybuchu pierwszej Solidarności oraz w okresie tzw. transformacji ustrojowej. Na naszych oczach rozgrywane są kolejne partie ze znaczonymi kartami.
Nasze zwycięstwo – tak po ludzku mierząc i na ludzi licząc – nie przyjdzie zbyt szybko. Na stan, w jakim dziś znaleźliśmy się, nasi wrogowie solidnie pracowali przez dziesięciolecia. Czy odwrócenie kart historii może nam udać się w czasie krótszym? Przecież burzenie jest łatwiejsze i szybsze od budowania. Pisząc te słowa o niczym nie przesądzam, ale z całą mocą podkreślam wagę podejmowania działań przemyślanych, obliczonych na mozolne odzyskiwanie przestrzeni dla realizacji interesów polskich. Niech za wzór posłużą nam działania Wielkopolan z przełomu XIX i XX wieku.
Nie zdradzę wielkiej tajemnicy pisząc, że takie działania już zostały podjęte. W lutym przyszłego roku odbędzie się zjazd, na którym zapadną ważne decyzje związane m.in. z powołaniem podmiotu wzorowanego na dawnym Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych. Poszukujemy fachowców mogących służyć wiedzą z zakresu spółdzielczości, bankowości spółdzielczej, ubezpieczeń wzajemnych, kreacji pieniądza lokalnego.
Pozdrawiam serdecznie
Szanowny Panie.
Późno w nocy wysłuchałem paru Pańskich wystąpień. Dopiero teraz. Ale od deski do ostatniej sekundy. Rzadko kiedy jestem tak gorliwy i sumienny, zwykle nudzi mnie wszystko, bo zwykle jest wtórne. A Pana od deski do…
Za tą nowość dziękuję!
Pan zauważył już zapewne, że bez ględzenia daleko nie zapiszę. Więc teraz kropel dziegciu parę.
Forma i treść. Odwieczne rodzeństwo. Ale najlepiej służy swojemu rodzicielowi, mówcy swemu, gdy są bliźniakami. Gdy ten, kto przemawia, w równej części mówi to co jest mądre i robi to w sposób pełni zrozumiały dla odbiorców.
Kiedyś, przypadkiem, pewien człowiek powiedział mi, żeby nie mówić jaki ja nie jestem, czy czego nie robię, ale jaki jestem i co robię.
Za dużo Pan mówił o naszych wrogach i jacy oni są i co robią.
To wszyscy wiedzą. Lub przynajmniej widzą na co dzień, od kilkudziesięciu lat. I mają tego serdecznie dość.
Ludziom trzeba mówić to, czego jeszcze nie słyszeli i na co czekają.
Po pierwsze.
To my, Polacy, jesteśy gospodarzami i suwerenami polskiej ziemi.
Po drugie, Jej królem jest Jezus Chrystus, a matką, Jego Matka.
Z tego zaczynu można snuć już dowolne konsekwencje. Każde będą możliwe do zrealizowania pod warnkiem dotrzymania fundamentu.
Proszę Pana, nie zajmujmy się bzdurami.
Polska i Polacy są ostatnią nadzieją dla starego kontynentu.
Zjadą się do nas ostatni, którzy ujdą przed genderową rewolucją.
Do tego czasu musimy ODbudować potężny, silny kraj, zbrojny w liczne sojusze, bogaty w dwa morza.
Zacznijmy myśleć wiekami.
Jeszcze jedno.
W jednym z przemówień wspomniał Pan, że dał się namówić na “wywiad” “dziennikarzowi” z “gazety” wiadomej.
Źle Pan zrobił.
Bo okazał Pan słabość, podporządkował się Pan, ukorzył.
A bo coś ugram…
W takiej sytuacji oni rozgrywają Pana. Nie po to Pana “zapraszają” a raczej werbują by Panu coś dać czy umożliwić. Pan w takich okolicznościach nic nie może. Zdaje się Pan na ich łaskę.
Czy słońce lata po telewizorniach co rano?!
A co rano wszyscy jednak mówią, o której raczyło wstać.
Nie przesadzam.
Jeszcze raz piszę – MY jesteśmy władcami tej ziemi.
Jak się komuś nie podoba to reszta świata jest wolna.
Wracając do Narodowców.
Proszę napisać wprost, bo i pewnie nie tylko ja bym chciał się dowiedzieć – jak to jest z tym RN?
Kto swój, kto podrzucony.
Dziękuję.
Szanowny Panie,
poruszył Pan kilka zagadnień stricte taktycznych. Oczywiście można dywagować o tym, co mówić i jak z tym przekazem dotrzeć do zwykłych Polaków.
Wydaje mi się, że jest Pan zbytnim optymistą pisząc, że Polacy potrafią rozpoznać wroga. Moim zdaniem mamy tu prawdziwą katastrofę.
Proszę Pana.
Ja byłem zbytnim optymistą, że nie przeczuwałem Pańskiej katastrofy.
Pozdrawiam.
Panie karolujózefie,
ta katastrofa nie jest moją, choć w niej współuczestniczę.
Pozdrawiam również.