Co nam pozostanie po Ukrainie?

Ukraina, jako państwo upada. I nie chodzi tu jedynie o wojnę, którą bez wsparcia Zachodu nasi wschodni sąsiedzi ewidentnie przegrają. Nawet nie w tym rzecz, że po 3 latach konfliktu między Ukrainą a Rosją świat zdaje się być już znudzony i zmęczony płynącymi z Kijowa notorycznymi żądaniami większego zaangażowania i finansowania walki, którą Ukraińcy mieli rzekomo wziąć na siebie w imieniu wszystkich wolnych ludzi. Chodzi o to, że sami Ukraińcy mają już dość tej wojny, która ostatnio z frontu zdaje się przenosić na salony władzy, gdzie czołowe figury kijowskiego reżimu zaczynają sobie skakać do gardeł, by wyrwać resztki tego, co zostało po wsparciu Zachodu.

Oto dwaj byli prezydenci Ukrainy, z których jeden wciąż uzurpuje sobie prawo do władzy, a drugi buduje największą siłę opozycyjną, prześcigają się wzajemnie w oskarżeniach o zdradę stanu, spiskowanie z obcymi i zarabianie na wojnie.
W połowie lutego b. r. Wołodymyr Zełenski zatwierdził pakiet sankcji, które nałożono na Petra Poroszenkę, który teraz przy użyciu swojej karty płatniczej nie kupi sobie nawet kawy na mieście. Oficjalnym powodem restrykcji jest „zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa”, ale nie trzeba doktoratu z politologii, by wiedzieć, że przede wszystkim chodzi tu o walkę polityczną. Mimo wskazania przez prezydenta USA, Donalda Trumpa, że Zełenski może liczyć najwyżej na 4% poparcia, ukraiński przywódca wciąż liczy na reelekcję, wierząc prawdopodobnie w wykreowany przez siebie mit bohatera Ukrainy. Wpływy i pieniądze Poroszenki mogą mu w tym przeszkodzić zwłaszcza, że jego poprzednik zbudował w trakcie wojny sporą opozycję polityczną. Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że obaj panowie zostali odznaczeni w Polsce Orderami Orła Białego, ale to już odrębna historia o patologii toczącej elity naszego kraju.

Nie mniej jednak na liście sankcyjnej znalazł się również największy ukraiński oligarcha, Ihor Kołomojski, którego ściga Narodowe Antykorupcyjne Biuro Ukrainy. Czarne chmury zebrały się też nad Kostiantynem Zewaho, właścicielem banku „Finanse i Kredyt” oraz byłym współwłaścicielem „Prywatbanku” Hennadijem Boholubowem. Nawet szef administracji w gabinecie prezydenta Leonida Kuczmy, Wiktor Medwedczuk nie może spać spokojnie, jako oligarcha wskazany do procesu „rozkułaczenia”.

A więc ukraiński okręt tonie i kiedy ostatni jego obrońcy próbują jeszcze coś wskórać na froncie, u sterów władzy trwa rozkradanie dóbr i walka o to, kto znajdzie się w szalupach ratunkowych. Z polskiego punktu widzenia ważne jest tu zatem jedno pytanie: Kto na tych szalupach dopłynie do naszego kraju i kogo ze sobą zabierze? Czy znów Rzeczpospolita zaoferuje miękkie lądowanie tym, którzy powinni stanąć co najmniej przed Trybunałem Stanu? I czy obecność tych ludzi w naszym kraju nie pociągnie za sobą organizowania siatki-wywiadowczo przestępczej, która będzie miała nieograniczony dostęp do kanałów przerzutu broni, czarnego rynku i kryjących takowe transakcje kontaktów międzynarodowych? O to m. in. w programie z cyklu „Dokąd Zmierzamy” Piotr Korczarowski będzie pytał znawcę relacji polsko-ukraińskich oraz historyka, dr. Hab. Włodzimierza Osadczego.

−∗−

Co nam pozostanie po Ukrainie?

 

−∗−

Warto porównać:

Dlaczego wybuchła wojna na Ukrainie
Mamy więc projekt ujednolicenia całej ludzkiej wiedzy i zaprowadzenia jednego porządku światowego, zawarty w twórczości Jana Amosa Komeńskiego, pedagoga, filozofa i spiskowca, dzięki któremu na świecie miało zapanować powszechne szczęście. […]

______________

Więcej: prof. Włodzimierz Osadczy

 

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!