Umarł mainstream! Niech żyje mainstream!

Dziś, jeśli chcesz sprzedać historię całemu światu, nie potrzebujesz jaskrawych czerwonych pasków z napisem „Z ostatniej chwili” w wiadomościach o dziesiątej wieczorem – możesz sfinansować „niezależnego podcastera”, który przeprowadzi wywiad z „sygnalistą” w otoczeniu udekorowanym tak, by wyglądało na improwizowane i pozbawione zbędnych elementów.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

 

„Media głównego nurtu umarły! Niech żyją media głównego nurtu!”

Stare, mainstreamowe media umierają, i tak jest już od lat.

Stało się to jeszcze bardziej widoczne w kolejnych tygodniach, odkąd Donald Trump został ponownie poddany (s)elekcji. Wieści, że CNN zwalnia połowę swojego personelu, że oglądalność MSNBC nadal spada i prawdopodobnie będzie sprzedany, lub że The Guardian opuszcza platformę X i ma kłopoty finansowe, są witane radosnymi memami.

Czytelnictwo gazet spada od dziesięcioleci, a telewizyjne kanały informacyjne mają problem z przyciągnięciem ilości widzów na poziomie umiarkowanie popularnego kanału na YouTube, który prezentuje urocze filmiki z kotkami, a którym towarzyszy dziwaczna muzyka.

I wiesz co? To świetnie. To wszystko dobre rzeczy.

CNN, MSNBC, The Guardian – wszystkie one – zasługują na upadek. Komunikacja cyfrowa pozwoliła ludziom podkopać i obalić istniejące od dziesięcioleci kanały propagandowe.

Ale czy to oznacza, że ​​to już koniec? Czy Elon Musk ma rację, gdy uspokajająco oświadcza na X, że „Teraz WY jesteście mediami”.

Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, czy uważasz, że te same siły, które wydały nieograniczone środki na stworzenie tego systemu kontroli informacji, po prostu się poddadzą i odejdą, gdy ten zacznie zawodzić.

Czy ktoś naprawdę myśli, że tak będzie?

Nie uważasz, że jest bardziej prawdopodobne, że po prostu przegrupują siły, dokonają przekalkulowania i ruszą jeszcze raz?

Pamiętaj – gazety i kanały telewizyjne są funkcjonariuszami establishmentu, a nie samym establishmentem.

Od kilku stuleci pełnią kluczową rolę w sprzedaży idei i planów, ale są głosem, a nie mózgiem. Są tylko narzędziem kontroli. A narzędzia można łatwo zamieniać.

Tak czy inaczej, Internet zastąpił telewizję jako medium, tak jak telewizja zastąpiła radio, a radio zastąpiło prasę.

To darwinowski proces selekcji, który płynie wraz z rozwojem technologii. I chociaż każdy krok tej ścieżki w pewien sposób doprowadził do demokratyzacji krajobrazu medialnego, każdy krok również doprowadził do tego, że osoby sprawujące władzę dostosowywały swoje metody do swobodniejszego przepływu informacji.

„Wolny internet” jest tak samo podatny na pieniądze i wpływy „elity” jak „wolna prasa” przed nim. Zmienia się tylko taktyka.

Krótko mówiąc, media głównego nurtu nie tyle umierają, co ewoluują.

Dziś, jeśli chcesz sprzedać historię całemu światu, nie potrzebujesz jaskrawych czerwonych pasków z napisem „Z ostatniej chwili” w wiadomościach o dziesiątej wieczorem – możesz sfinansować „niezależnego podcastera”, który przeprowadzi wywiad z „sygnalistą” w otoczeniu udekorowanym tak, by wyglądało na improwizowane i pozbawione zbędnych elementów.

Płacisz YouTube za promowanie filmu lub stworzenie kilku krótkich klipów, które pójdą w świat [go viral].

Gdy stanie się on wystarczająco popularny, inni youtuberzy i podcasterzy zaczną go powtarzać lub publikować „filmy z reakcjami”. Nie ma nawet znaczenia, czy się zgadzają, czy nie, tak czy inaczej to ty ustaliłeś parametry dyskusji.

Zamiast całostronicowych reklam w New York Times, organizacje pozarządowe, ośrodki analityczne i korporacje mogą wydać tę samą kwotę na kilka tysięcy influencerów w mediach społecznościowych.

Po pewnym czasie zaczyna się to samonapędzać. Ludzie chcą przychodów z reklam, a nikt nie chce być pomijany. Publiczność przepełniona botami będzie zamieszczać „Prosimy, podziel się z nami swoją opinią na temat [aktualnej kwestii]” w komentarzach kanałów lub stron, które nie biorą udziału, aż w końcu ustąpią i dołączą do tłumu, aby zadowolić swoją „publiczność”.

To nie tylko stosunkowo tania metoda kontroli narracji, ale także taka, do której niewielu ludzi nauczyło się podchodzić sceptycznie. Spośród rosnącej liczby „konsumentów mediów”, którzy stali się wystarczająco wyrafinowani, aby traktować tradycyjne historie medialne z przymrużeniem oka, większość będzie skłonna bardziej ufać pozornie naturalnym trendom wyrażanym przez pozornie zwykłych ludzi.

Ale oczywiście, chociaż jesteśmy uczeni wierzyć, że popularny hashtag cechuje nieodłączna, naturalna szczerość, której brakuje pierwszej stronie Washington Post, to tak nie jest.

Jedno i drugie mogą być w równym stopniu strategiami marketingu medialnego.

Nie zapominajmy, że większość platform mediów społecznościowych należy do tej samej garstki finansistów i funduszy hedgingowych, do których należą CNN, The Guardian, Fox News i wszystkie inne.

Stanowią rodzaj chmur reklamowych, w których jest tyle samo kupionych i opłaconych głosów, co w przypadku prawdziwych ludzi.

Propaganda nie jest już przypadkiem jednego autorytatywnego głosu przemawiającego do zniewolonej publiczności, ale raczej chmarą botów emitujących szum, tworzących potencjalnie bardzo manipulacyjne i zmanipulowane wrażenie konsensusu.

Obok tego mamy wzrost znaczenia kluczowych i dobrze finansowanych „niezależnych głosów”, które niemal na pewno są wszystkim innym, tylko nie właśnie tym.

Przyjrzyjmy się teraz krajobrazowi „mediów alternatywnych”:

Na samym szczycie mamy Tuckera Carlsona nadającego na XLive dla znacznie większej widowni, niż ta oglądająca przez lata przez Fox News.

Mamy Joe Rogana przyjmującego pakiety o wartości 250 milionów dolarów od wielkich koncernów medialnych w zamian za transmitowanie jego programu do milionów ludzi.

Mamy Nigela Farage’a w GBNews – kanale, który jeszcze pięć lat temu nie istniał – a który już przekroczył liczbę widzów Sky News i BBC.

Mamy Russella Branda, Candace Owens, Rory’ego Stewarta i prawdopodobnie dziesiątki innych głosów „dawnego głównego nurtu”, które tworzą podcasty i dzielą się z nami swoimi „osobistymi opiniami” ze swoich celowo nieformalnie wyglądających studiów.

Mamy najbogatszego człowieka na świecie, który rzekomo poświęca swój czas na publikowanie memów, żeby atakować liberałów.

Co w ogóle znaczą jeszcze słowa takie jak „alternatywny” i „niezależny” [„indy”] w odniesieniu do takich ludzi?

Sądzę, że to David Icke ukuł termin „mainstreamowe media alternatywne” na opisanie tego zjawiska, ale określenie to mogło już dawno stracić na dokładności.

Przecież jeśli mają więcej widzów niż CNN i więcej pieniędzy niż The Guardian, to w jaki sposób wciąż pozostają alternatywą?

Czy nie stały się one nowym głównym nurtem?

A członkostwo w tym nowym głównym nurcie będzie tak samo ekskluzywne, jak było w tym starym. Możecie być pewni, że nikt z nas z tych niższych szczebli „alter” tam się nie dostanie!

Mówią, że „środek przekazu jest przekazem”, ale się mylą. Przekaz jest przekazem, medium jest tylko medium. Pyszna cukrowa otoczka, która sprawia, że ​​niebieską pigułkę tak łatwo połknąć. Tucker Carlson może zostać opłacony, aby okłamywał cię równie łatwo na Twitterze, jak i w MSNBC lub Fox. Popularne hashtagi to po prostu nowy sposób na pranie propagandą twojego mózgu tym, czego jeszcze nie załapałeś.

Główne media są martwe! Niech żyją główne media!

________________

“The Mainstream Media is Dead! Long Live the Mainstream Media!”, Kit Knightly, Nov 27, 2024

 

−∗−

 

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!