Wszyscy wiedzą. Oni też?

Elektorat nieustannie pokłada nadzieję w wykonawcach, których twórcy spektaklu wystawiają na pokaz, aby bronić ich interesów, nie rozumiejąc, że interesy władców nie są ich interesami. Kłócąc się i dręcząc z powodu pewnych różnic politycznych między kandydatami na prezydenta z Partii Demokratycznej i Partii Republikańskiej, nie dostrzegają, że obie strony istnieją, aby służyć globalnemu kapitałowi, a nie zwykłym ludziom, że wymiana prezydentów jest szwindlem fałszerzy, a wyborcy są ofiarami oszustów.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

 

Wszyscy wiedzą. Oni też?

„Wszyscy wiedzą, że łódź przecieka/Wszyscy wiedzą, że kapitan skłamał”
∼Leonard Cohen, „Wszyscy wiedzą”

Kiedy we wtorek 5 listopada zamknięto lokale wyborcze, spałem jak dziecko kołysane delikatnie w kołysce, zagubiony wśród gorączkowych wywodów lub radosnych okrzyków różnych politycznych klakierów. Chociaż przegapiłem wyniki tego, co mass media określały jako najważniejsze wybory w naszym życiu, byłem szczęśliwie nieświadomy ich obłudy.

Pamiętam jak już wcześniej słyszałem te bzdury wiele razy.

Zrezygnowałem z systemu wyborczego mojego kraju ponad pięćdziesiąt lat temu. Każde wybory prezydenckie to rywalizacja między dwiema stronami rządzącej elity bogaczy, wybieranej do reprezentowania ich interesów. Jest skorumpowany ponad wszelką możliwość i był taki już wcześniej.

Czy większość ludzi zdaje sobie sprawę, że ich kraj jest czyjąś własnością i że jest zarządzany przez niewielką grupę superbogatych oraz około dziesięć instytucji finansowych, takich jak BlackRock, Vanguard, State Street, Morgan Stanley, JP Morgan Chase itp., duże banki i interesy finansowe, które w 1947r. utworzyły Centralną Agencję Wywiadowczą (CIA), aby przewodzić państwu wojennemu USA na całym świecie, wspierając jego gospodarkę uzależnioną od niekończącej się wojny?

Elektorat nieustannie pokłada nadzieję w wykonawcach, których twórcy spektaklu wystawiają na pokaz, aby bronić ich interesów, nie rozumiejąc, że interesy władców nie są ich interesami. Kłócąc się i dręcząc z powodu pewnych różnic politycznych między kandydatami na prezydenta z Partii Demokratycznej i Partii Republikańskiej, nie dostrzegają, że obie strony istnieją, aby służyć globalnemu kapitałowi, a nie zwykłym ludziom, że wymiana prezydentów jest szwindlem fałszerzy, a wyborcy są ofiarami oszustów.

Obecne zwycięstwo Trumpa jest tego przykładem, podobnie jak zwycięstwo Bidena w 2020r. Ewentualna wygrana Harris, udowodniłaby to samo. Są dwiema stronami jednej monety. To, że system jest sfałszowany przez oligarchów, powinno być oczywiste, ale nie jest. Albo może jest oczywiste, ale ludzie potajemnie żywią do niego perwersyjną sympatię. Jeszcze dziwniejsze rzeczy potrafią być prawdziwe, gdy na poziomie osobistym ludzie akceptują objawy swoich nerwic, ponieważ te objawy są ich ukrytymi rozwiązaniami, ich sposobem na pozostawanie w bezruchu, ponieważ zmiana jest trudna i przerażająca i wymaga przyznania się do tłumionych realiów.

Stereotyp, że cała polityka jest lokalna, ma pewien urok i odrobinę prawdziwości, ale ponad 99% prawdy leży gdzie indziej. Około 145 milionów Amerykanów ustawiło się w kolejce, żeby zagłosować niczym szczeniaki szukające kości, którą rzucą im ludzie, którzy są właścicielami kraju. Dostają kość tu i ówdzie, co sprawia, że ​​szukają mięsa, ale ono jest zarezerwowane dla tłustych kotów, jak zawsze.

Rozumiem, dlaczego ludzie wolą optymistyczne słowa, ale bardzo często optymistyczne są w rzeczywistości pesymistycznym tonem beznadziei, tylko że w przebraniu. Zatuszowaniem. A pozornie beznadziejne słowa, takie jak to, że nasi prezydenci są publicznymi personami pazernej oligarchii, są w rzeczywistości o wiele bardziej pełne nadziei, nawet jeśli ujawniają, że długo utrzymywane założenia są urojone.

Wyobraź sobie, co by się stało, gdyby znaczna część ludzi odmówiła głosowania na szarlatanów wybranych do kandydowania na prezydenta.

Strach, że istnieje choćby niewielka szansa, że ​​tak się stanie, leży u podstaw wszystkich pogadanek i moralizatorstwa na temat wypełniania obywatelskiego obowiązku, który jest takim „przywilejem”. Głosuj, nawet jeśli jest to „mniejsze zło”.

Ale proszę, nie wspominajmy o tym wielkim złu, które kryje się za tymi mniejszymi. Głosuj, a damy ci naklejkę. Naklejkę, która oznacza twoją łatwowierność.

To jest „system”, jak młodzi radykałowie zwykli określać polityczno-ekonomiczną strukturę USA w latach 60. Byłem jednym z nich, pacyfistą z Korpusu Piechoty Morskiej i studentem socjologii, głęboko zainspirowanym pracą i głosem moralnym C. Wrighta Millsa i jego poruszającymi książkami The Power Elite, The Causes of World War III i Listen, Yankee, a także Who Rules America Williama Domhoffa, dziełem, które doczekało się siedmiu zaktualizowanych wydań.

Było (i jest) wiele innych książek, które opowiadały tę historię prawdziwie, ale nawet ich czytanie nie pomoże, jeśli nie jesteś gotów zrezygnować z oczywistych złudzeń i stawić czoła ponurości skorumpowanego systemu. Gotowy wziąć to do siebie. Gotowy rozpoznać systemowe zło, które podtrzymuje System. Gotowy zaakceptować pustkę, którą trapista Thomas Merton nazwał Niewypowiedzianym:

«To pustka, która zaprzecza wszystkiemu, co zostało powiedziane, jeszcze zanim słowa zostały wypowiedziane. Pustka, która wdziera się do języka publicznych i oficjalnych deklaracji w chwili ich wypowiedzenia i sprawia, że ​​brzmią one martwo pustką otchłani.»

Ta pustka to fakt, że gospodarka polityczna USA jest kontrolowana przez małą grupę najbogatszych nihilistów i jest utrzymywana za pomocą kłamstw, gospodarki militarno-przemysłowej i nieustannych wojen na całym świecie, aby utrzymać i zwiększyć swoje bogactwo. To kult śmierci, który ludzie czczą poprzez swój udział.

Chociaż w późniejszych latach modne stało się potępianie używania terminu „system”, to jednak istniał on wówczas i istnieje nadal, a zarządzany jest przez elitę klasy wyższej, której bogactwo wzrastało wykładniczo na przestrzeni lat, za rządów Demokratów i Republikanów.

Ten system jest ściśle spleciony z całą strukturą społeczną kraju, częścią codziennej tkanki amerykańskiego życia. Jest napędzany przez korporacyjne mass media wszystkich przekonań politycznych. Zrozumienie tych zjawisk pomaga wyjaśnić większość tego, co dzieje się dzisiaj, w tym farsę wyborów, które właśnie się zakończyły.

Walka między dwoma kandydatami, którzy reprezentują siły uciskające zwykłych ludzi, popierające ludobójstwo Palestyńczyków i będące symbolicznymi przywódcami państwa wojennego.

System rozwijał swoje metody kontroli od lat 50., ale zasadniczo nie zmienił się. Obecnie jest to monopolistyczny globalny kapitalizm połączony ze sterydowym zastrzykiem technologii cyfrowej i Internetu, aby stworzyć płynne małżeństwo wyzysku ekonomicznego i nieustannej propagandy, która tak samo zjednała sobie i kontrolowała zarówno klasę robotniczą, jak i lewicowych intelektualistów. Ci ze średniej i wyższej klasy średniej, którzy lubią uważać się za liberalnych lub postępowych, akceptują status quo, ponieważ system nagradza ich kosztem walczących ludzi w kraju i za granicą. Mogą sobie pozwolić na współgranie i odwracanie wzroku, będąc typowymi materialistami [Babbitt]. A prawica zawsze była w kieszeni elit władzy.

Mówi się, że wybory dotyczą kwestii portfela, co jest w dużej mierze prawdą, ale oligarchiczna kontrola portfeli narodu nie jest w centrum uwagi. Za to pomniejsze rzeczy już tak.

Posłuchaj Petera Philipsa, socjologa w tradycji Millsa, który mówi prawdę, której większość nie może znieść i nigdy nie zaakceptuje. Jego najnowsza książka to Titans of Capital. Oto wywiad z Robertem Scheerem, These Ten Companies Run Our „Democracy”.

To nic nowego, ale zaakceptowanie tego wymagałoby amerykańskiej rewolucji, która nie nadchodzi. Nie, nie nadchodzi, gdyż tak wiele osób „wypełnia swój obywatelski obowiązek” i głosuje na kandydatów na prezydenta, którzy reprezentują interesy klasy wyższej.

Gdy kończę pisać te słowa, w korporacji The New York Times pojawia się nagłówek, który mnie rozśmiesza i wywołuje u mnie to radosne mrowienie. Brzmi on następująco:

„Populistyczny bunt przeciwko elitom i ich wizji USA”

W podtytule pojawia się następujący wstęp: „Ostatecznie Donald Trump nie jest historyczną aberracją, za jaką niektórzy go uważali, lecz siłą, która zmienia oblicze współczesnych Stanów Zjednoczonych” – pisze Peter Baker w swojej analizie.

Nie jest historyczną aberracją! W takim razie nie może być odstępstwem od normalnego typu amerykańskiego prezydenta. Trump jest starym, dobrym, normalnym amerykańskim prezydentem, twierdzi Times. Czy to freudowska pomyłka?

„Wizja elit”? Czyli Times również przyznaje, że elita istnieje i ma wizję dla zwykłych ludzi? Zastanawiałem się, jakiego rodzaju wyznanie miało tu nastąpić? Więc sprawdziłem.

Artykuł Bakera ma dziwną interpunkcję w tytule o niejasnym znaczeniu, któremu zaprzecza sam tekst: „Ameryka Trumpa”: Zwycięski powrót sygnalizuje inny rodzaj kraju”. Rozpoczyna się słowami wstępu, które zacytowałem powyżej, jakby po to, by podkreślić ten punkt. Nie jest to aberracja historyczna, która dla każdego, kto rozumie język angielski, oznacza, że ​​jest normalny. Ale potem Baker miesza swoją nielogiczną sałatkę słowną z dressingiem.

Pisze tak, jakby między jego zdaniami istniał jakiś logiczny związek:

«Populistyczne rozczarowanie wyznaczonym kierunkiem dla kraju i niechęć do elit okazały się głębsze i bardziej gruntowne, niż wielu w obu partiach uznawało. Kampania Trumpa napędzana testosteronem wykorzystała opór przed wyborem pierwszej kobiety na prezydenta.»

Czy nie mówi on, że istnieje elita, przeciwko której zwykli ludzie buntują się, głosując na Trumpa, i że Harris została wybrana przez te same elity, a jako kobieta jest obiektem zainteresowania ogromnego poziomu testosteronu u otyłego, siedemdziesięcioośmioletniego Trumpa, ponieważ jest kobietą?

Ale jeśli Trump nie jest historyczną aberracją i dlatego został również wybrany przez elity, to „bunt populistyczny” nie jest wcale buntem, ale oszustwem przeprowadzonym przez elitę miliarderów, którzy popierają Trumpa. Baker i wszyscy cytowani przez niego „eksperci” niechętnie przyznają otwarcie, że rządząca oligarchia jest podzielona. Że zarówno Harris, jak i Trump są kandydatami elity, która toczy między sobą wojnę, ale ostatecznie zgarnia łupy z systemu. Że w ogólnym celu są sprzymierzeni.

Baker opowiada nam o Kamali Harris, która nie została wybrana przez ludzi, lecz przez elitę kontrolującą Partię Demokratyczną, że

„Kiedy przejęła pochodnię od pana Bidena, pani Harris początkowo podkreślała pozytywną, pełną radości misję na przyszłość, konsolidując podekscytowanych Demokratów wokół siebie, ale to nie wystarczyło, aby pozyskać niezdecydowanych wyborców”.»

Radość nie zadziałała. No cóż, co tam!

Baker mówi nam również, że krytykowanie Trumpa i podkreślanie jedności również nie miało sensu, ponieważ Amerykanie chcą silnego przywódcy.

Co? Nie będący aberracją, silny mężczyzna?

Ale już dalej Baker piętnuje Trumpa jako przestępcę, kłamcę, oszusta, teoretyka spiskowego itd., podczas gdy radosna Harris po prostu źle obliczyła i nie doceniła niezadowolenia społecznego. To jest typowy chwyt Timesa. Przejdźmy do New York Post, aby zobaczyć przeciwieństwo i zaśmiać się z absurdalnej gry, jaką media prowadzą z opinią publiczną.

Nagłówek Bakera mówi nam, iż wygrana Trumpa sygnalizuje, że USA są teraz innym rodzajem kraju, ponieważ tak wiele osób ma dość sposobu, w jaki jest on rządzony. Innym rodzajem niż ten z 2016r., kiedy wygrał Trump?

Gdyby tylko to był inny kraj, ale nie jest. Te same siły elit finansowych rządzą tym show. Wybory tego nie zmienią. Ludzie nadal są frajerami.

Baker znów się wygadał, wypowiadając następujące słowa:

«Założenie, że pan Trump stanowił anomalię, która ostatecznie zostanie wyrzucona na śmietnik historii, zostało we wtorek wieczorem zmyte przez czerwony nurt, który przetoczył się przez stany będące polem bitwy – i zmył rozumienie Ameryki od dawna pielęgnowane przez rządzące elity obu partii.»

Tak, „rządząca elita”. Jedna elita. Obu partii. I nic nie zostało zmiecione. Ta elita rządząca po prostu się śmieje i bez wątpienia potajemnie bije brawo stenografistom, którzy służą jej interesom, takim jak Peter Baker, który przedstawia ich w typowo zwodniczym żargonie „Timesa” jako „zdezorientowanych”. Pośmiejcie się!

Wszyscy wiedzą, że walka była ustawiona.
Biedni pozostają biednymi, bogaci pozostają bogatymi.
Tak to jest.
Każdy wie

Oni też?

________________

Everybody Knows: Do They?, Edward Curtin, Nov 10, 2024

 

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!