W ostatnich miesiącach byliśmy świadkami pojawienia się i usilnego propagowania w mediach np. amerykańskich programu zjadania robaków przez ludzkość, innymi słowy – globalnego przesterowania codziennej diety człowieka z przetworów roślinnych, ryb, kurcząt, świń czy wołów, na żywe lub przetworzone (często w postaci „insektowej mączki” dosypywanej obecnie np. do pieczywa) świerszcze, szarańczę, karaluchy czy mączniki i inne, również “wijące się” robactwo. Wykorzystując swoje środki masowego przekazu i opanowany przez agendę 2030 system edukacyjny, światowa ścierwoelita jest w trakcie pełnej inwazji indoktrynowania świata, że te paskudztwa muszą stać się ważną częścią a może nawet podstawą naszej diety. Używane przez nich słowa to, oczywiście „zrównoważony rozwój, globalne ocieplenie, zanieczyszczenie”.
Jest tak dlatego, że ścierwoludy zarządzające dziś światem są podłączone do podziemnego systemu antywartości i dla ich zaropiałych mózgownic to, co jest złe, jest dobre. Mówiąc najkrócej: te stwory nie lubią człowieka a nawet go nie znoszą. Dlatego chcą nam wcisnąć do ust i przełyków to, co od wieków było dla ludzi głównym symbolem obrzydlistwa i i rechocząc ze śmiechu będą przyglądać się, jak znienawidzona ludzkość posłusznie opycha się tym, co u normalnego człowieka budzi obrzydzenie już na sam widok – np. karalucha czy robaków kłębiących się w martwym ciele.
Chcą na nowo zdefiniować, co to znaczy być człowiekiem na Ziemi. Uważają, że mamy zbyt wiele wolności i że zużywamy zbyt wiele zasobów. Na czele tego ruchu stoi Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) z ich naczelnym hasłem: You’ll own nothing. And you’ll be happy. (Nie będziesz miał nic. I będziesz szczęśliwy). Zatrudniani przez nich ścierwo-psychologowie twierdzą, że „dobre życie wcale nie musi być szczęśliwe, ani nawet sensowne”. Krótko mówiąc, widzą w nas bydło, które będzie posłusznie wyjadało z pola robaki ukryte pod kamieniem, ciesząc się, że coś znalazło.
Poza ograniczaniem każdego aspektu naszego życia, chcą również, abyśmy zużywali znacznie mniej zasobów. Używając poważnie brzmiących haseł i w kręgu zasiadających przed kamerami “autorytetów”, będą określać, co jest “odpowiedzialną” dietą „nowoczesnego” obywatela, jednocześnie coraz bardziej zawstydzając tych, którzy jedzą mięso. Idę o zakład 5 dolarów przeciw 500 że tak samo, jak ludzkość posłusznie przywdziała brudne szmaty na twarz wierząc, że to ich chroni przed „wirusem” i do dziś przyjmuje posłusznie Ciało Eucharystyczne do swych brudnych łap, w przekonaniu, że w transmisji doustnej natychmiast połkną „śmiertelnego wirusa”, podobnie i dobrodziejstwa płynące z wyjadania z spod gontu gniazd szerszeni lub robactwa psu spod ogona ma szanse u większości “młodych, zdolnych z wielkich miast” zdobyć zwolenników a nawet bojowników o sprawę.
Ale program zjadania robaków ma jeszcze mroczniejszy motyw. Niezliczone badania udokumentowały negatywny wpływ owadów na ludzkie ciało. Owady mogą zawierać szkodliwe dla ludzi pasożyty, a chityna budująca pancerz owada osłabia ludzki układ odpornościowy, wywołuje alergie, a nawet pozbawia organizm witamin. Czy jest lepszy sposób na stworzenie pokolenia, które jest jeszcze bardziej uzależnione od Big Pharma i, oczywiście, szczepionek?
Poza tym wszystkim, istnieje potężny duchowy komponent tego wszystkiego. Biorąc pod uwagę fakt, że ludzie mają naturalny wstręt do owadów, zmusza się aby to jedli na tej samej zasadzie, na jakiej w obozach koncentracyjnych upodlano więźniów zmuszając ich do wykonywania różnych ohydnych czynności, których tu nie wymienię. Oczywiście, rechocząc ze śmiechu nad ich głowami, bo to świetna zabawa – patrzeć, jak tłumy wchrzaniają robale i szerszenie, samemu delektując się befsztykiem w restauracji dla wybranych.
Pokutujący Łotr
Docelowo ma być sztuczna papka z produktów genetycznie modyfikowanych w pakiecie socjalnym skorelowanym z pieniądzem cyfrowym z ograniczoną datą ważności. Do papki będą dodawane “substancje lecznicze i profilaktyczne”, poprawiające “odporność” na “choroby”.
Zanim to nastąpi będą spory heglowskie wśród głupców typu: czy można jeść karaluchy czy raczej glizdy, robaki spod kamienia?
Dlaczego? Dlatego:
Uczennica zaoczna, a być może nawet bliżej obcująca z prof. Diabelskim, pani Magdalena Środa bazując na „Zoopolis. Teoria polityczna praw zwierząt” powiedziała:
„Jest taka propozycja, żeby zwierzętom przydzielić obywatelstwo. Są zwierzęta udomowione, które powinny być traktowane jak współobywatele, potem są zwierzęta liminalne, graniczne, które żyją z nami np. szczury, karaluchy albo coś takiego i one powinny mieć status uchodźców i są zwierzęta dzikie, które powinny mieć status obywateli państw suwerennych”
To może być heglowską antytezą w opozycji do propozycji NWO ze względu na: “karaluchy albo coś takiego”. Wybuchnie spór co człowiek może jeść: czy może jeść karaluchy czy raczej glizdy, robaki spod kamienia
Dla ludzi lubiących tradycyjne jedzenie ciekawostka:
“Szpik kostny to zdrowa żywność” /Link/
Korzyści zdrowotne szpiku kostnego
1. Badanie przeprowadzone przez University of Michigan wykazało, że tkanka tłuszczowa szpiku kostnego zawiera hormon zwany adiponektyną, który zapewnia sprawne trawienie pokarmu, reguluje poziom insuliny oraz obniża ryzyko cukrzycy i chorób układu krążenia.
2. Szpik kostny zawiera szpikowe i limfoidalne komórki macierzyste, które przekształcają się w białe i czerwone krwinki, które poprawiają odporność organizmu oraz przyczyniają się do naprawy i regeneracji komórek.
3. Niektóre badania sugerują, że szpik kostny zawiera więcej witamin i minerałów niż samo mięso. Ma również większą ilość wapnia, który jest doskonały dla zdrowia kości i może pomóc w zapobieganiu problemom, takim jak zapalenie stawów.
4. Kolagen obecny w szpiku kostnym uwalnia do wnętrza organizmu przeciwutleniacze, które wspomagają zdrowie skóry i zapobiegają przedwczesnemu starzeniu się skóry”.
Duchowością, przejawiającą się w przynależności do kilku religii jednocześnie i stylem życia pogańskiego wschodu zachwycają się globale.
Nauczyli już ludzi jogi, tantry, mantry i przyszła kolej na posiłek po wysiłku. Serwować będą kuchnię azjatycką np. prażone larwy jedwabników, gzów czy skarabeuszy. Za wzór stawiają Azjatów niekorzystających z produktów mlecznych, tylko z soi i tofu.
Chińczycy jedzą podobno wszystko, np. pijawki w cukrze. Gdy 20. lat temu zaczęli rozkręcać swoje interesy gastronomiczne w Warszawie, to nie tylko w stolicy, ale również w miejscowościach podwarszawskich wyginęły koty.
Agenda globalistów – UE zachęca Europejczyków do spożywania żywności innowacyjnej (novel food). Zalicza do niej m.in.: żywność modyfikowaną genetycznie, mięso in vitro, białka z pojedynczych komórek, produkty spożywcze zawierające modyfikowane nanomateriały czyli: kropki kwantowe, nanocząstki srebra, złota, miedzi i innych metali, grafen, nanopręty, nanowłókna polimerowe i inne. UE poleca jedzenie 2 tys. jadalnych gatunków owadów. Prowadzi politykę zmierzającą do wybicia zwierząt hodowlanych w Europie (afrykański pomór świń, grypa ptasia) i rozpowszechnienia hodowli owadów i robaków jadalnych. A że cechą owadów i robaków jest duża rozrodczość, to z pewnością świat bardzo szybko zrobacznieje.
Owadami zajadali się starożytni Grecy i Rzymianie. Czytałam o duszonych osach i prażonych pszczołach, o cukierkach mrówkowych i czipsach świerszczowych. Francuzi spożywali chrabaszcze majowe, żaby, ślimaki i może coś jeszcze obrzydliwego. Droga do menu nowej generacji jest przetarta. Wizjoner nowego świata nie będzie miał dużych problemów z przystosowaniem ludzi do spożywania lekkich, wysuszonych, chrupkich i kruchych owadów czy śliskich, długich robaków. Wnioskować można po tym, jak Polacy chętnie łyknęli japońskie sushi z wodorostami.
Dzisiaj odebrałem z paczkomatu, książkę którą reklamowałem na mojej stronę.
http://nie-wierze-nikomu.pl/index.php/wiedza/97-epiphanius-ukryta-strona-spiskowej-teorii-dziejow
Sporadycznie promuję książki, które nie przeczytałem, ale za nią stoi wydawnictwo Antyk, a przede wszystkim człowiek Marcin Dybowski.
Nie wiem, jestem skołowany :(
Zapomniałem napisać, że właśnie w tej książce są odpowiedzi na tematy które poruszył Łotr, którego pamiętam jeszcze z Nowego Ekranu.
Bardzo dobra i wyczerpująca encyklopedia tajnych organizacji, skąd pochodzą i z jakimi “szacownymi” instytucjami mają powiązania. Ujawniona globalna sieć czyli”teorie spiskowe”. Mam to i polecam.
Oni już tylko chyba w połowie albo ćwierci są jeszcze normalnymi ludźmi. Dobra niegdyś i wrażliwa aktorka Kidman, pochodząca z katolickiej rodziny middle class, pod wpływem scjentologów, do których przystała (wciągnął ją w to szambo jej ukochany, Tom Cruise) zachowuje się dziś jak niespełna rozumu, wulgarna ulicznica i czarownica. Barwa jej głosu, ordynarna mimika i mowa ciała, a przede wszystkim ohydny śmiech.