“Czciciele zuchwali –
to grzesznicy pozostający niewolnikami swych namiętności, lub miłośnicy świata, którzy pod pięknym mianem chrześcijan i czcicieli Maryi ukrywają pychę i skąpstwo, nieczystość lub niesprawiedliwość, złość, obmowę lub przekleństwo.”
Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, “Traktat o doskonałym nabożeństwie do NMP”
Na zakończenie odnotujmy jeszcze jeden fakt, jednocześnie znamienny i wzbudzający entuzjazm: to właśnie w tych regionach, w których św. Ludwik mógł bez przeszkód głosić swoją doktrynę, z którą identyfikował się pobożny lud, zbrojnie powstali „szuani” walczący z rewolucyjną bezbożnością. Byli to potomkowie tych samych chłopów, których nauczał wielki św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, ocalonych od zarazy Rewolucji Francuskiej.
Plinio Corrêa de Oliveira
Fałszywe nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny
„Znam siedem rodzajów fałszywych czcicieli, względnie fałszywych nabożeństw do Najświętszej Maryi Panny – napisał święty Ludwik Grignion de Montfort – mianowicie: 1) krytyków, 2) skrupulantów, 3) powierzchownych, 4) zarozumiałych, 5) niestałych, 6) obłudników, 7) samolubnych i egoistów”. Po czym wyjaśnił szczegółowo, czym odznaczają się tacy fałszywi pobożnisie:
CZCICIELE-KRYTYCY
Czciciele-krytycy to zazwyczaj pyszni uczeni, którzy w głębi duszy mają wprawdzie cokolwiek nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny, ale krytykują wszelkie pobożne praktyki, jakie prości ludzie wykonywują z prostotą i namaszczeniem na cześć tej dobrej Matki, a krytykują je dlatego, że nie odpowiadają ich spaczonym pojęciom. Podają w wątpliwość wszelkie cuda i zdarzenia, przekazane przez wiarygodnych pisarzy lub zapisane w kronikach zakonów, a świadczące o Miłosierdziu i potędze Najświętszej Maryi Panny.
Nie mogą znieść widoku ludzi prostych i pokornych, modlących się na klęcząco przed ołtarzem lub obrazem Najświętszej Dziewicy. Obwiniają ich nawet o bałwochwalstwo, jak gdyby czcili drzewo lub kamień. Z dumą zaznaczają, że nie lubią takich nabożeństw i nie są tak naiwni, by wierzyć w te wszystkie opowiadania i historyjki o Najświętszej Pannie. A kiedy słyszą owe przedziwne pochwały, jakie Ojcowie Kościoła głoszą o Najświętszej Dziewicy, to powiadają, że Ojcowie ci jako kaznodzieje przesadzali, lub też przewrotnie tłumaczą ich słowa.
CZCICIELE-SKRUPULANCI
Czciciele skrupulanci to ci, którzy obawiają się, by czcząc Matkę, nie ująć czci Synowi, by wynosząc Maryję, nie poniżać Jezusa. Nie znoszą, by Najświętszej Dziewicy oddawano głęboką i tak słuszną cześć, jaką Jej oddawali Ojcowie Kościoła. Korci ich, gdy widzą, że więcej ludzi klęczy przed ołtarzem Matki Bożej, niż przed Najświętszym Sakramentem, jak gdyby jedno było przeciwne drugiemu; jak gdyby ci, którzy się modlą do Matki Najświętszej, nie modlili się przez Nią do Pana Jezusa. Nie chcą, by tak często mówiono o Najświętszej Dziewicy, by tak często się do Niej zwracano.
Oto zwroty, którymi się zwykle posługują: Po cóż tyle różańców, tyle bractw i zewnętrznych nabożeństw do Najświętszej Panny ? Ileż w tym nieświadomości ! Czy to nie jest ośmieszaniem naszej religii ? Uznaję tylko tych, co się modlą do Jezusa Chrystusa. Trzeba się uciekać do Chrystusa. On jest naszym jedynym pośrednikiem. Trzeba głosić kazania o Chrystusie, to jedynie ma trwałą wartość.
Powyższe twierdzenia są poniekąd słuszne, wszelako przekręca się je w tym celu, by przeszkadzać nabożeństwu do Najświętszej Maryi Panny, dlatego są niebezpieczne i stanowią pewnego rodzaju sidła, które zły duch stawia pod pozorem większego dobra. Nigdy bowiem nie czcimy więcej Jezusa Chrystusa, niż wtedy, kiedy czcimy Najświętszą Dziewicę, bo czcimy Ją dlatego tylko, by doskonalej czcić Jezusa Chrystusa. Idziemy do Niej jako do drogi prowadzącej do zamierzonego celu, którym jest Jezus Chrystus.
Kościół święty wraz z Duchem Świętym najpierw błogosławi Najświętszą Dziewicę, a potem dopiero Jezusa: „Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławion owoc żywota Twojego Jezus”. Nie dlatego, jakoby Najświętsza Maryja Panna znaczyła więcej niż Jezus, lub była Mu równa; to byłoby nieznośną herezją, ale dlatego, że trzeba najpierw sławić Maryję, by doskonalej wielbić Jezusa…
CZCICIELE POWIERZCHOWNI
Czciciele powierzchowni to tacy, których nabożeństwo do Najświętszej Panny zasadza się na praktykach czysto zewnętrznych. Lubują się tylko w zewnętrznej szacie nabożeństwa do Najświętszej Panny, gdyż nie mają ducha wewnętrznego. Odmawiają mnóstwo różańców pośpiesznie, wysłuchują po kilka Mszy świętych bez nabożeństwa; biorą udział w procesjach, bez należytego skupienia; należą do wszystkich możliwych bractw, a przy tym wszystkim, nie ma najmniejszej poprawy w ich życiu, nie walczą z namiętnościami i nie naśladują Najświętszej Maryi Panny. Lubują się w uczuciowych momentach nabożeństw, ale nie zważają na ich prawdziwą treść. O ile w praktykach religijnych nie przeżywają tkliwych uczuć, zdaje się im, że nic nie robią, [a wtedy] popadają w nieład duchowy, przerywają praktyki pobożne lub spełniają je niedbale i dorywczo.
Świat jest pełen tego rodzaju ludzi zewnętrznych i nie ma, kto by więcej krytykował osoby prawdziwie religijne, co skupienie wewnętrzne uważają za rzecz główną, choć bynajmniej nie lekceważą zewnętrznej skromności jako oznaki prawdziwej pobożności.
CZCICIELE ZUCHWALI
Czciciele zuchwali to grzesznicy, pozostający niewolnikami swoich namiętności, lub miłośnicy świata, co pod pięknym mianem chrześcijan i czcicieli Maryi, ukrywają pychę albo skąpstwo, lub nieczystość, niesprawiedliwość itp. Pod pozorem, że są czcicielami Matki Najświętszej, trwają spokojnie w swoich złych nałogach, nie zadając sobie najmniejszego trudu, by się poprawić. Wmawiają w siebie, że Pan Bóg im przebaczy, że nie umrą bez spowiedzi i że nie będą potępieni, ponieważ odmawiają Różaniec, poszczą w soboty, należą do bractwa różańcowego, do szkaplerza lub sodalicji i noszą oznakę Matki Boskiej [szkaplerz lub medalik z Matką Boską].
Jeśli ktoś zwróci im uwagę, że ich nabożeństwo jest tylko złudzeniem szatańskim lub zgubnym zuchwalstwem, które może ich doprowadzić do wiecznego potępienia, nie chcą wierzyć. Odpowiadają, że Bóg jest dobry i miłosierny; że nie na to nas stworzył, by nas potępić; że nie ma człowieka, który by nie grzeszył; że nie umrą bez spowiedzi, że skrucha za grzechy w chwili śmierci wystarcza, zwłaszcza, że mają nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny; że noszą szkaplerz, że odmawiają codziennie, nie chełpiąc się z tego powodu: siedem „Ojcze nasz” i siedem „Zdrowaś” na Jej cześć: że od czasu do czasu odmawiają nawet różaniec i Godzinki do Najświętszej Maryi Panny…
By uzasadnić swoje złudne twierdzenia i zaślepić się tym więcej, przytaczają rozmaite zdarzenia, które słyszeli lub czytali w książkach, prawdziwe lub zmyślone, mniejsza o to. Prawią tedy, że pewne osoby zmarły w grzechu śmiertelnym bez spowiedzi, lecz zostały wskrzeszone, by mogły się wyspowiadać; że w innym wypadku, dusza biednego grzesznika pozostała cudownym sposobem w ciele tak długo, dopóki tenże nie odprawił spowiedzi; że wielu, przez Miłosierdzie Najświętszej Maryi Panny, otrzymało od Boga w chwili śmierci, łaskę doskonałego żalu za grzechy i ich odpuszczenie, i dostąpiło zbawienia. A to wszystko stało się dlatego, że osoby te za życia odmawiały pewne modlitwy lub spełniały niektóre praktyki religijne na cześć Najświętszej Panny, wiec i oni spodziewają się tego.
Nie ma nic w chrystianizmie tak godnego potępienia, jak ta szatańska zuchwałość, bo czy może ktoś mówić z przekonania, że kocha i czci Matkę Najświętszą, jeśli swymi grzechami kłuje, przebija, krzyżuje i znieważa bezlitośnie Jezusa Chrystusa, Jej Syna ? Gdyby Maryja przez swe Miłosierdzie ratowała tego rodzaju ludzi, to wprost popełniałaby zbrodnię i dopomagała w ukrzyżowaniu i znieważaniu swego Syna. Któż ważyłby się coś podobnego przypuścić ?
Twierdzę, że w ten sposób nadużywać nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny, które po czci Chrystusa w Najświętszym Sakramencie jest najświętsze i najistotniejsze, znaczy popełniać przerażające świętokradztwo, które po niegodnej Komunii świętej jest największe i najmniej godne przebaczenia. Przyznaję, że być prawdziwym czcicielem Najświętszej Maryi Panny, nie znaczy koniecznie być tak świętym, by ustrzec się przed wszelkim grzechem, jakkolwiek byłoby to rzeczą bardzo pożądaną. Wszak być prawdziwym czcicielem Maryi, trzeba przynajmniej:
Po pierwsze: mieć szczere postanowienie unikania co najmniej wszelkiego grzechu śmiertelnego, który Matkę tak samo znieważa, jak Syna.
Po drugie: trzeba zadawać sobie gwałt, aby unikać grzechu.
Po trzecie: trzeba wstąpić do jakiegoś bractwa, odmawiać Różaniec lub inne modlitwy, pościć w soboty itp.
Wszystko to przedziwnie przyczynia się do nawrócenia nawet najzatwardzialszych grzeszników
Jeśli czytelnik znajduje się w ich liczbie, to radzę mu – choćby jedną nogą był już w przepaści – zastosować te ćwiczenia, pod warunkiem jednak, że będzie je wykonywał w intencji uzyskania u Boga, za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny, łaski żalu za grzechy i przebaczenia oraz pokonania złych nałogów, i że nie będzie spokojnie żył w stanie grzechu mimo wyrzutów sumienia i wbrew przykładowi Jezusa Chrystusa oraz świętych, a także wbrew zasadom Kościoła
CZCICIELE NIESTALI
Czciciele niestali to ci, którzy służą Matce Najświętszej dorywczo i kapryśnie. Raz są żarliwi, raz obojętni, raz są gotowi zrobić wszystko, by służyć Matce Najświętszej, a niebawem stają się zupełnie inni. Zrazu chwytają się wszystkich możliwych nabożeństw ku czci Najświętszej Panny i wstępują do Jej stowarzyszeń, a potem nie spełniają wypływających stąd obowiązków. Zmieniają się jak księżyc, toteż Maryja trzyma ich u stóp swoich jak księżyc, bo są zmienni i niegodni, by zaliczono ich do grona sług tej Panny Wiernej, której udziałem jest wierność i stałość. Lepiej nie podejmować się tylu modlitw i praktyk pobożnych, lepiej spełniać ich mniej, lecz wiernie i z miłością mimo pokus pochodzących ze świata, szatana i ciała.
CZCICIELE OBŁUDNI
Do pozornych czcicieli Najświętszej Dziewicy zaliczyć trzeba przede wszystkim czcicieli obłudnych, którzy pokrywają swe grzechy i złe przyzwyczajenia płaszczem tejże Wiernej Dziewicy, by w oczach ludzi uchodzić za to, czym nie są w rzeczywistości.
CZCICIELE SAMOLUBNI
Są wreszcie czciciele samolubni, którzy dlatego tylko uciekają się do Najświętszej Dziewicy, by wygrać jakiś proces, uleczyć się z jakiejś choroby lub w podobnych potrzebach. Inaczej zapomnieliby o Pannie Najświętszej. To fałszywi czciciele, co nie są miłymi Bogu ani Matce Najświętszej.
Prawdziwe nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny
Odrzuciwszy fałszywe nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, przechodzimy do krótkiego przedstawienia prawdziwego nabożeństwa, które powinno być: 1) wewnętrzne, 2) czułe, 3) stałe, 4) bezinteresowne.
Prawdziwe nabożeństwo jest WEWNĘTRZNE
Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy – po pierwsze – jest wewnętrzne, to znaczy, płynie z umysłu i serca, pochodzi z głębokiego szacunku do Najświętszej Dziewicy, z wielkiego wyobrażenia o Jej wielkości i z miłości ku Niej.
Prawdziwe nabożeństwo jest CZUŁE
Po drugie – jest ono czułe, to znaczy, pełne zaufania do Najświętszej Maryi Panny, zaufanie dziecka do najlepszej Matki. Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Panny sprawia, że dusza ucieka się do Niej we wszelkich potrzebach ciała i duszy, z wielką prostotą, z zaufaniem i czułością; że błaga tę dobrą Matkę o pomoc zawsze, wszędzie i w każdej potrzebie: w wątpliwościach – o światło, na bezdrożach – o wskazanie właściwej drogi, w pokusach – o pomoc, w słabościach – o siłę, w upadkach – o podźwignięcie, w zniechęceniach – o otuchę, w skrupułach – o radę, w krzyżach, pracach i przeciwnościach życia – o pociechę. Słowem, we wszystkich dolegliwościach ciała i duszy Maryja jest zwykłą ucieczką i to bez obawy, by się dobrej tej Matce zbytnio nie narzucać lub Jezusowi nie narażać się.
Prawdziwe nabożeństwo jest ŚWIĘTE
Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, po trzecie – jest święte, to znaczy, prowadzi duszę do unikania grzechu i do naśladowania cnót Najświętszej Maryi Panny, zwłaszcza Jej głębokiej pokory, żywej wiary, ślepego posłuszeństwa, nieustającej modlitwy, wszechstronnego umartwienia, boskiej czystości; Jej gorącego miłosierdzia, Jej heroicznej cierpliwości, Jej anielskiej słodyczy i iście boskiej mądrości. Oto dziesięć głównych cnót Najświętszej Maryi Panny.
Prawdziwe nabożeństwo jest STAŁE
Po czwarte, prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest stałe. Utwierdza ono duszę w dobrym i sprawia, że człowiek dla błahych powodów nie opuszcza praktyk religijnych. Czyni ono duszę odważną wobec świata i jego zasad, mężną w zwalczaniu ciała i jego namiętności oraz szatana i jego pokus. Stąd pochodzi, że człowiek, który Najświętszej Maryi Pannie rzeczywiście służy, nie jest zmienny, zgryźliwy, niespokojny lub bojaźliwy. Nie znaczy to, jakoby dusza taka niekiedy nie upadła lub nie zmieniła czasem swych praktyk religijnych, lecz kiedy upadnie, znów się podnosi wyciągając ręce do swej dobrej Matki. A jeśli ją nawiedzi oschłość, dla której nie znajduje pociechy w nabożeństwie, nie popada w rozterkę, gdyż żyje wiarą w Jezusa i Maryję (Hbr 10,38), a nie uczuciami chwili.
Prawdziwe nabożeństwo jest BEZINTERESOWNE
Po piąte wreszcie, prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest bezinteresowne, to znaczy sprawia, że dusza nie szuka siebie lecz tylko Boga w Matce Najświętszej. Prawdziwy czciciel Maryi nie służy tej dostojnej Królowej dla jakiejś korzyści lub zysku, ani dla własnego dobra doczesnego, wiecznego lub duchowego, lecz jedynie dlatego, że warto Jej służyć, a przez Nią – Bogu. Nie kocha Maryi dlatego, że Ona wyświadcza mu dobrodziejstwa lub się od Niej dóbr jakichś spodziewa, ale dlatego, że jest godna miłości. Dlatego kocha Ją i służy tak samo w zmartwieniach i w oschłości, jak w czasie wesela duszy i żarliwego nabożeństwa. Kocha Ją tak samo na Kalwarii, jak i na Godach w Kanie Galilejskiej.
Jakże miły i drogi w oczach Boga i Najświętszej Panny jest ten, kto nie szuka siebie w usługach, jakie Jej oddaje ! Niestety, jak rzadko dusze takie spotykamy”.(„Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” – patrz bibliografia).
_______________________________________________________________
właśnie w tych regionach, w których św. Ludwik mógł bez przeszkód głosić swoją doktrynę, z którą identyfikował się pobożny lud, zbrojnie powstali „szuani” walczący z rewolucyjną bezbożnością. Byli to potomkowie tych samych chłopów, których nauczał wielki św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, ocalonych od zarazy Rewolucji Francuskiej.
Kult Maryi nieuchronnie doprowadza nas do stóp naszej Królowej, jako Jej rycerzy i szuanów (chouans). De Oliveira zaznacza fakt, że w miastach i wsiach, gdzie głosił żarliwy kult Maryi jej wierny rycerz św. Ludwik Grignon de Montfort, tam podniosło się zarzewie buntu przeciw szatańskiej rewolucji. Do takiej neo-Wandei wzywa nas również dziś Maryja, nasza Matka i Hetmanka, bo czas nastał jeszcze większej ohydy i bezbożności.
W zadumie nad tym wezwaniem, posłuchajmy naprawdę wspaniałych pieśni Wandei i szuanów, pięknie i żarem zaśpiewanych przez Jacka Kowalskiego. https://trojka.polskieradio.pl/artykul/2665309 Dla zbudowania ducha!
Szkoda, że pomimo tylu nominalnie wówczas państw nie tylko katolickich, ale i chrześcijańskich nie udało się Wandejczyków uratować przed rzezią z rąk socjalistów. Chociaż z drugiej strony Francuzi też patrząc na korzyści swojego państwa mieli jakieś konszachty z Turkami przeciw cesarstwu.
Cieszyłem się z powrotu Madonny z Trevignano Romano do obozu Św. Ekspedyta, a taki afront: Komentarze wyłączone. Dzieciątko wylane z pomyjami.
To już nie były komentarze, ale hejt. Nie chcę, żeby Maryja dłużej musiała patrzeć na te mętne fale przewalające się Jej pod stopami, zwłaszcza że padały oskarżenia o “szatańskość” (popularny argument u faryzeuszy, pamiętamy rozdział o Nazarecie, gdzie chciano Chrystusa zepchnąć ze skały oskarżając Go, że nauczył się czarów w Egipcie). A nie widział pan tego, co nie nadawało się do publikacji i zostało usunięte in situ. Ale ta nerwowa reakcja wskazuje na prawdziwość tych orędzi – fałszywe diabeł by zostawił w spokoju. Będę nadal je zamieszczał, ale do czytania (kto zechce) w skupieniu. Po to one są. Kto chce hejtować i wrzucać jako “argument prawdy” linki do czynności śledczych pana Krajskiego czy rozważań teologicznych jakichś Majek, to nie na moim blogu.
Ditto.
Są fałszywi katolicy, są fałszywe epidemie, są fałszywe kościoły i fałszywe objawienia…są też fałszywe królowe.
„Zmarło się księżniczce, błędnie uchodzącej za królową,głowę fałszywego kościoła”…
Profesor Jacek Bartyzel przy tej okazji skrytykował rodzinę królewską, przypominając o problematyczności jej praw do korony. Zwrócił także uwagę na ogromne nieuporządkowanie stanu małżeńskiego żony nowego monarchy.
Podkreślił również heretyckie fundamenty współczesnej brytyjskiej monarchii.
Spektakl odgrywany na scenie świata od ponad 300 lat przez British Monarchy Company Ltd cieszy się sporym poklaskiem, zaspokajając zapewne w jakiejś mierze naturalne pragnienie ludu, który zdołał zapomnieć o swoich prawdziwych władcach.
Ten brytyjski system monarchii parlamentarnej, w której „król panuje, ale nie rządzi”, wymyślony przez ideologów kupiecko-bankierskiej oligarchii z City, potrzebującej powabnego parawanu skrywającego jej interesy, opiera się na założeniu, iż monarcha za nic nie jest odpowiedzialny, wszelako tak rozumianym, że aby za nic nie odpowiadać, nie można o niczym decydować.
https://kontrrewolucja.net/wiadomosci/prof-bartyzel-wbija-szpile-w-windsorow-zmarlo-sie-ksiezniczce-blednie-uchodzacej-za-krolowa-glowa-falszywego-kosciola-gdyby-ksiaze-karol-mial-troche-przyzwoitosci
http://www.legitymizm.org/elzbieta-ii-nie-istnieje
Piękna nauka rekolekcyjna ks. Piotra Glasa skierowana do młodych
https://m.youtube.com/watch?v=xsuInLfaQhY&pp=QAFIAg%3D%3D