Już starożytni Rzymianie zauważyli, że nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem. Starożytni Rzymianie mówili o ośle z kilku powodów. Asinus bowiem już w starożytności uchodził za symbol głupoty i uporu („asinus asinorum in saecula saeculorum”). Kolejnym powodem było to, że – o ile mi wiadomo – w starożytnym Rzymie nie wyhodowano jeszcze psów rasy owczarek niemiecki. Dopiero teraz robią one oszałamiającą karierę, kierując Komisją Europejską. W poprzedniej kadencji te niemieckie owczarki wabiły się: Klaudiusz Juncker i Franciszek Timmermans, a w obecnej kadencji mamy owczarzyce niemieckie, które się wabią: Urszula von Der Layen oraz Vera Jurova. O ile Urszula jest pochodzenia niemieckiego, to Vera pochodzi ze Słowacji, co jest niezbitym dowodem, że owczarkiem niemieckim można zostać niezależnie od pochodzenia etnicznego, a nawet – rasy i wyznania. To ważne spostrzeżenie, jako że i u nas mamy całą psiarnię owczarków niemieckich, zarówno niemieckiego, jak i polskiego, a nawet – żydowskiego pochodzenia. Okazuje się, że owczarki niemieckie rozmnożyły się ponad wszelkie oczekiwania i jeśli tylko demokracja się utrzyma, to na pewno już niedługo przejmą władzę nad światem, a w każdym razie – jego częścią, bo Chińczycy mają psiarnie gdzie dominują rasy chińskie, podobnie jak Rosjanie, u których dominują charty rosyjskie. Trzecim powodem, dla którego starożytni Rzymianie używali tej pełnej mądrości sentencji, jest okoliczność, że czy to przed osłem, czy to przed owczarkiem niemieckim otwiera się każda brama – oczywiście pod warunkiem, że będzie obładowany złotem. Toteż niemieckie owczarki starają się złotem obładowywać, wykorzystując w tym celu mechanizm znany wszystkim oszustom. Oszuści bowiem oszukują naiwnych pejzanów w ten sposób, że stwarzają im iluzję darmowej korzyści. Jeśli ktoś takiej iluzji się podda – na przykład – że dostanie od oszustów subwencje w ramach „funduszu spójności”, to nie uchroni go przed oszustwem żadna siła. Normalnego człowieka bowiem, który wie, że nie ma darmowych obiadów, oszukać niepodobna. Można go obrabować, ale nie oszukać. Czyż nie dlatego właśnie Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński zanęcony obietnicą otrzymania 750 mld złotych na zatuszowanie szkód poczynionych przez naszych Umiłowanych Przywódców z powodu epidemii zbrodniczego koronawirusa, przeforsował był niedawno przy pomocy Zandbergów ratyfikację tzw. „funduszu odbudowy”, dzięki której owczarki niemieckie zyskały dwie nowe możliwości wypłukiwania złota? Pierwsza – to uprawnienie do zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej psiarni, a druga – to możliwość nakładania bezpośrednich podatków od posiadania psów. Właśnie z tych dwóch źródeł niemieckie owczarki zamierzają pozyskiwać złoto, przy pomocy którego będą tresowały wszystkie krajowe psiarnie, które – jak już zostaną wytresowane – w podskokach będą te zobowiązania spłacać, a w dodatku – zanosić niemieckim owczarkom w zębach podatek od posiadania psów. Ta ratyfikacja jest zresztą konsekwencją grzechu pierworodnego, jaką nasz nieszczęśliwy i mniej wartościowy naród tubylczy, uwiedziony przez Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska i łajdaków drobniejszego płazu, zgodził się na Anschluss w nadziei, że niemieckie owczarki sypną złotem i znowu będzie jak za Gierka, że „czy się stoi, czy się leży …” – i tak dalej. Chociaż stworzona przez Gierka iluzja dobrobytu po kilku latach się skawaliła, to niestety nasz mniej wartościowy naród tubylczy nie wyciągnął z tego żadnych wniosków – co potwierdza trafność spostrzeżenia Franciszka ks. de La Rochefoucauld, że tylko dlatego Pan Bóg nie zesłał na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o bezskuteczności pierwszego. Jak śpiewał Stanisław Sojka – „nasze grzechy, ciągle te same i nudne, zadomowiły się w nas”. Ale jakże inaczej, kiedy ludzie pretendujący do elity naszego mniej wartościowego narodu tubylczego, troszczą się przede wszystkim o to, co o nich powiedzą w Paryżu i nie tylko sami w podskokach poddają się tresurze pod pretekstem epidemii, ale wyrażają oburzenie i domagają się surowych kar na tych, którzy próbują się przed tresurą opierać? Kiedyś pewien Francuz zrobił eksperyment w postaci studni mądrości. Za niewielką opłatą każdy mógł do tej studni zajrzeć, więc ustawiały się tam długie kolejki, a każdy, kto już tam zajrzał, odchodził w milczeniu i z tajemniczą miną. Okazało się, że w studni mądrości można było przeczytać napis: „pozwól i innym być głupim!” Nic tedy dziwnego, że i nasi mądrale zachowują się, jakby też zajrzeli do takiej studni, bo daje im to poczucie wyższości nad tymi, którzy nie chcą tam zaglądać, bo uważają, że jeśli ktoś jest durniem, to żadna studnia, do której można zajrzeć za 10 sous też mu nie pomoże.
Wróćmy jednak do obładowanych naszym złotem owczarków niemieckich, które naiwnych pejzanów, co to uważani są i uważają się za wirtuozów intrygi, właśnie zaczęli tresować. Mam tu oczywiście na myśli wyroki Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oraz szantaż finansowy ze strony niemieckich owczarków postawionych na stanowiskach w Komisji Europejskiej. Postępy tej tresury możemy obserwować w czasie rzeczywistym. Oto, swoim zwyczajem, rząd „dobrej zmiany” i sam Naczelnik Państwa, najpierw buńczucznie deklarowali, że od reformy sądownictwa ani kroku w tył. Jednak w miarę postępów tresury zaczęli podkulać pod siebie ogony. Czyż nie przyjemnie popatrzeć, jak pani Pierwsza Prezes SN Małgorzata Manowska podkula pod siebie ogon i żałośliwie skomli, podobnie jak pan premier Mateusz Morawiecki? Z Naczelnikiem Państwa jest trochę inaczej. On też zrozumiał, że jeśli nie chce ostentacyjnie merdać ogonem, jak np. Donald Tusk, to musi go podkulić. No tak – ale jak w takiej sytuacji zachować twarz wobec swoich wyznawców? Toteż Naczelnik właśnie oświadczył, że chociaż Europejski Trybunał wyszedł poza uprawnienia traktatowe, to jednak – Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego trzeba zlikwidować – ale w mrokach podziemia już przygotowywane są alternatywne rozwiązania. Jakie? Tego, ma się rozumieć, jeszcze nie wiemy. Myślę jednak, że będą one podobne do sytuacji opisanej w książce Antoniego de Saint-Exupery „Mały Książę”. W swej wędrówce Mały Książę odwiedził planetę, którą zamieszkiwał Król. Król przedstawił się Małemu Księciu, jako władca absolutny, nie znoszący najmniejszego sprzeciwu. W tej sytuacji Mały Książę poprosił Króla, by zarządził mu zachód słońca. Król nie odmówił prośbie. Zajrzał do kalendarza, po czym oświadczył: „zarządzam zachód słońca na godzinę 19.15 – i zobaczysz, jaki mam posłuch!” Toteż myślę, że i Naczelnik Państwa najpierw zapyta Europejski Trybunał oraz owczarki niemieckie z Komisji, jakie alternatywne rozwiązanie będzie mógł przedstawić, a potem je przedstawi – żebyśmy wszyscy się przekonali, jaki ma posłuch.
Dodaj komentarz