Nie, nie pomyliłem się – współszczujący, a dlaczego taki, zaraz wyjaśnię.
Politycy (jak wszyscy ludzie) mają swoje zalety, ale i wady.
Mają swoje deficyty, ale i superaty (schowane na kontach bankowych małżonek przede wszystkim).
Wyjątkiem jest Jarosław Kaczyński, który jest politykiem kompletnym, to znaczy składa się wyłącznie z samych zalet.
Jedną z nich jest zaleta, która określam jako współszczucie.
Że co, że takiego słowa nie ma w Słowniku Języka Polskiego?
To akurat nie moja wina, że PiS, który kontroluje wszystko (i wszystkich) zaniedbał tak kluczową kwestię, jak kontrola słowników.
Bo ja tego słowa po raz pierwszy użyłem 8 lat temu, w tekście poświęconym ukraińskiemu ludobójstwu na Polakach pt. Nutozbrodnia Krzesimira Dębskiego
Ale zostawmy te wewnętrzne, słownikowe rozliczenia PiSowi i zajmijmy się współszczuciem, którego to słowa znaczenie wyjaśnię na przykładzie:
***
2 dni temu Jarosław Kaczyński w wywiadzie przesłanym PAP-owi do opublikowania (bo przecież nie udzielonym – nie żartujmy), opowiedział się za (proszę wybaczyć właściwą mi precyzję) wzięciem za twarz wszystkich tych, którzy do tej pory nie zgodzili się skorzystać z pisowskiego dobrodziejstwa pod tytułem „szczepienie na Covid”.
Przy czym (użyjmy konwencji myśliwskiej) poszczuł zaszczepionych na niezaszczepionych, posługując się następującymi, smakowitymi grepsami:
Ale ponieważ jest, jak wspomniałem, politykiem kompletnym, wyszedł ze skierowaną do wszystkich partii propozycją współszczucia
Jak to nie jest współszczucie, to ja mam na imię nie Ewaryst, a Jarosław
W sumie, to nie powinno być dla uważnego obserwatora (siebie mam na myśli) nic nowego, bo ledwie dni temu kilkanaście, przy okazji prezentacji socjalistycznego myka pt #NowyWał, który polega na podwyżce podatków dla każdego, kogo nie satysfakcjonuje wypłata w postaci słynnej miski ryżu, poszczuł (wraz ze swoim banksterem) słabiej zarabiających przeciwko klasie średniej i przedsiębiorcom.
To akurat normalne (to znaczy normalne dla socjalisty Kaczyńskiego), bo każdy, kto nie je socjalistycznej władzy z ręki, to wróg i tylko w zależności od epoki inaczej epitetowany:
fabrykant, obszarnik, kułak, ba – średniak (to jeszcze za Lenina!), spekulant (ten to dotrwał aż do 1989, po czym dzięki muzykom z ArtB został nobilitowany), a za Kaczyńskiego – samozatrudniony .
A żeby tylko sięgnąć do niedawnej przeszłości, wespół z ekoterrorystami, Jarosław Kaczyński współszczuł na hodowców norek, lisów i innych futrzaków.
To znaczy na polskich hodowców, bo tych z Ukrainy, Niemiec czy Rosji, którzy aż się ślinią do przejęcia polskiego udziału w światowym rynku futer, wywłaszczać z majątku nie zamierzał.
Sądziłem (przyznaję, że naiwnie), że skończyło się na ograbieniu jednego hodowcy, któremu pisowska Władza zlikwidowała BEZ ODSZKODOWANIA (pod pretekstem – a jakże – Covida) fermę wartą 10 milionów złotych, ale nie rozczulajmy się, bo to przecież bogaty człowiek był, a tacy na PiS nie głosują (chyba, że noszą nazwisko akustyczne, na przykład Szumowski, ale wtedy jest o grantach mowa, a nie o pracy).
Jednak 1,5 miesiąca temu okazało się, że na celowniku PiSu jest kolejna ferma – tym razem warta, bagatela, 17 milionów.
Jadąc Siarą – „mają rozmach (…)”
Że co nas jakieś norki obchodzą?
Spokojnie, spokojnie, w tym wszystkim jest (socjalistyczna) logika –
socjaliści mają tak, że zaczynają od jakichś, przysłowiowych, norek, a kończą – na ludziach.
Jak w przytoczonym wywiadzie dla PAP-u.
https://naszeblogi.pl/39871-nutozbrodnia-krzesimira-debskiego
“poltyk współszczujący”
Dobre, ale katalog działań tego osobnika przerażający.
Felieton przedni, a ja piszę nieraz takie gnioty starając się dotrzeć rożnymi sposobami do głupców…