17 maja na świecie, a zwłaszcza w tych jego częściach, które na skutek splotu różnych fatalnych okoliczności znalazły się w mocy wariatów, a nawet – co gorsza – zboczeńców płciowych – obchodzony był „Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii”, czyli dzień tłumienia wolności słowa i swobody ekspresji osób normalnych.
(…)
Wybór tego akurat dnia nie jest przypadkowy. 17 maja 1990 roku Światowa Organizacja Zdrowia, a więc międzynarodowa szajka biurokratów okupująca sektor ochrony zdrowia, przez głosowanie ustaliła, że homoseksualizm nie jest ohydnym zboczeniem, tylko szlachetną „orientacją”. Ta Światowa Organizacja Zdrowia jest strukturą skorumpowaną do szpiku kości, bo przeważającą część swoich dochodów czerpie z łapówek wręczanych jej przez koncerny farmaceutyczne, żeby w zamian rekomendowała produkowane przez nie driakwie, co to każda „działa, jak natura chciała”, więc za pieniądze gotowa jest na wszystko – a cóż dopiero na opinie, które wychodzą naprzeciw potrzebom rewolucji komunistycznej?
Warto w tej sytuacji przypomnieć, że obecnie na czele tej szajki stoi zbrodniarz, Tedros Adhanon Gebreyessus, etiopski komunista, popłuczyna po pułkowniku Mengistu Hajle Mariamie, który Etiopię najpierw zalał krwią, a potem uciekł do Zimbabwe – państwa którym władał podówczas podobny mu zbrodniarz Robert Mugabe, który doprowadził tam do katastrofy gospodarczej (inflacja 13,2 miliarda procent miesięcznie).
Więc ta organizacja 17 maja 1990 roku ustaliła przez głosowanie, że homoseksualizm jest szlachetną „orientacją”. Oczywiście wszyscy zboczeńcy nie posiadali się z radości, a przede wszystkim przyczyniło się do do powstania straszliwej wiedzy o „homofobii” „transfobii”, „biofobii” i innych takich – w których to sciencjach specjalizuje się pan prof. Jacek Kochanowski z parku jurajskiego, siłą inercji nazywanego jeszcze Uniwersytetem Warszawskim.
Ta decyzja WHO rozpoczęła okres terroryzowania Amerykanów i Europejczyków przez zboczeńców.
(…)
I właśnie 17 maja co najmniej 40 zagranicznych przedstawicielstw dyplomatycznych w Warszawie, obok własnej flagi państwowej, umieściło na masztach na ambasadach tęczową flagę zboczeńców. Gdyby to były jakieś operetkowe państewka, to jeszcze pół biedy – ale tęczowa flaga zboczeńców płciowych ozdobiła również maszt z flagą państwową Naszego Najważniejszego Sojusznika.
(Nie jest to flaga tęczowa, lecz flaga składająca się z 6 kolorów. Biblijna tęcza ma 7 kolorów – przypis red.)
W ten sposób potwierdziły się nie tylko podejrzenia o wzajemnym wspieraniu się zboczeńców (Sodomici wszystkich krajów, łączcie się!), ale przede wszystkim – że Stany Zjednoczone, które kiedyś bawiły się w eksportowanie demokracji, co w wielu wypadkach kończyło się tragicznie, obecnie zaczęły bawić się w eksportowanie komunistycznej rewolucji, a pasem transmisyjnym mają być zboczeńcy.
(…)
_______________________________________________________
Stanisław Michalkiewicz/dakowski.pl/ fragment/skróty redakcja Ekspedyt.org
Zło zawsze będzie zło wspierało
Bo od złego ono powstało
Nawet odrobina nas truje
Bo zło najlepiej się promuje
Pozdrawiam
Szczęść Boże
17 maja 1990 roku Światowa Organizacja Zdrowia, a więc międzynarodowa szajka biurokratów okupująca sektor ochrony zdrowia, przez głosowanie ustaliła, że homoseksualizm nie jest ohydnym zboczeniem, tylko szlachetną „orientacją”
Czytałem kiedyś relację z podobnych obrad amerykańskiej grupy tzw. ekspertów od psychiatrii i prawa, którzy debatowali nad uznaniem homoseksualizmu za zboczenie lub nie. Pod oknami sali pikietowały bojówki queers, drących się, że jak wynik będzie nie po ich myśli, to ogłoszą nazwiska tych spośród uczestników, którzy “po godzinach” latają do pedalskich klubów itd. W końcu wdarli się na salę i zaczęli skandować nazwiska. Zaraz ogłoszono przerwę, a po przerwie głosowanie i okazało się to, co piszesz: że to nie jest żadne zboczenie ale po prostu “orientacja”.
Myślę, że ten schemat da się przełożyć na sfery polityczne. Np. w Warszawie funkcjonują różne punkty zborne dla amatorów rozmaitych przygód, bardziej lub mniej wstydliwych i legalnych, w tym seks, narkotyki, satanizm. Spotykają się tam politycy, tele-celebra itd. “ponad podziałami”, a w najlepszej komitywie wspólnego użycia. Lezą tam, choć to wszystko jest skrupulatnie obstawiane przez służby. No i jest w Polsce tak, jak jest.