Sprawa Pospieszalskiego jest, użyjmy znanego Prezesowi Kaczyńskiemu języka stalinowskich elit, odpryskowa, ale to odprysk od bryły nie byle jakiej, bo covidowej, czyli w samej PRL-bis wartej dobre setki miliardów.
Tydzień temu popełnił Pospieszalski nie żadną zbrodnię, bo w kraju, w którym pisowska Władza,
bez ani jednej łzy (to tytuł raportu o tej epidemii, autorstwa szefa oddziału covidowego szpitala w podwarszawskim Grodzisku, doktora Basiukiewicza) posłała na śmierć 100 tys. „nadmiarowych” (niepotrzebnych, znaczy?) Polaków, to nie zbrodnia,
ale coś znacznie, nieporównanie wręcz gorszego:
to wykroczenie regulaminowe.
I takie, na oczach widzów telewizji partyjno-rządowej, Pospieszalski popełnił.
O czym doniosła w te pędy, że mało jej się obcasy nie pourywały, Joanna od Palca (przydział służbowy dieputatka-nabliudatielka partyjno-rządowych mediów).
***
Do Pospieszalskiego mam coś w rodzaju sympatii, bo…
to człowiek muzykujący.
Czyli jednak tych 9 lat mojej nauki gry na skrzypcach, u świętej cierpliwości (i już od lat takiejże pamięci) profesora Wielisława Kadleca, jakiś ślad w moim rozczochranym życiu pozostawiło.
Ale furda sympatie – wracajmy do pisowskiej rzeczywistości:
Pospieszalski program ma, jaki ma, na mój gust przeładowany, a to najwyraźniej dlatego, że w porównaniu do programów „ogórkowych” jest zwyczajnie o 10 minut za krótki, co nic dziwnego, jako że deficyt to znak rozpoznawczy socjalizmu:
i wszystko jedno, czy chodzi o sznurek do snopowiązałek (Gomułka), kiełbasę (Gierek), papier toaletowy (Jaruzelski), czy tzw. swobodę wypowiedzi (Kaczyński + wszyscy już wymienieni naraz).
***
Joanna od Palca mojej sympatii dla odmiany nie wzbudza, bo zaliczam ją do stworzonej przeze mnie wieeele lat temu kategorii dziennikarzy komercyjnie niepokornych, o czym tzw. całokształt zachowań + oświadczenia majątkowe wymienionej zaświadczą najdobitniej z pewnością.
Poza tym jest w uczuciach niestała i to bez żadnego powodu, bo w co jak w co, ale w… no nieważne w co, nie uwierzę, gdyż mam nie tylko oczy, ale i okulary.
No takie numery wycina (nagranie z czasów rządów PO):
https://twitter.com/HaKejt/status/1384442035957112832
Ale że gusta bywają różne, Prezes lubi nie tylko rosołek u TW Wolfgangowej Przyłębskiej , ale i (jak je ochrzciłem) wiernoty, co się rozszyfrowuje następująco:
wierna miernota to inaczej wiernota.
***
Chciałoby się pojechać sparafrazowanym Garczarkiem (absolwentem tej samej, warszawskiej polonistyki co wyżej wspomniana dieputatka-nabliudatielka ):
„kadr nikt nie będzie Kaczyńskiemu wybierał – donosicieli poszuka sobie sam”,
i dodać, że i jednych i drugich Prezes sobie sam starannie dobiera (i nie chodzi tu tylko o TW Wolfganga-Przyłębskiego i TW Ryszarda-Kujdę),
ba! – wybiera świadomie, bez pistoletu przystawionego do głowy i to, co te kadry wyprawiają, idzie wyłącznie na jego rachunek, ale…
to jest akurat nie do końca prawdziwe, bo jak fama głosi, nawet sekretarkę generałowie mu wybrali, tak że ten…
***
Puenta się należy:
na bezełbiu i dieputatka-nabliudatielka Lichocka głowa!
https://naszeblogi.pl/35084-nowy-tygodnik-lisieckiego-autorow-niepokornych-komercyjnie
https://wei.org.pl/wp-content/uploads/2021/03/Ani-jednej-%C5%82zy.-Ochrona-zdrowia-w-pandemii.pdf
http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/witold-waszczykowski-pisowska-wiernota
Joanna Lichocka, 2015
Mądrość etapu
gwoli prawdy ten cytat to Karel Kryl a nie garczarek . no chyba że czytywał “Rude Prawo” nad wełtawą