Jeszcze wczoraj propaganda pisowska podała za dostojnikiem z San Escobar, że za zamkniętymi drzwiami Portugalia stanęła po stronie Polski i Węgier. Tymczasem drzwi się otworzyły i stanął w nich Antonio Costa, socjalistyczny premier Portugalii, który powiedział:
Nie ma żadnych wątpliwości co do stanowiska Portugalii. Jesteśmy przywiązani do porozumienia ustalonego w lipcu. Wspieramy niemiecką prezydencję w kwestii powiązania budżetu z praworządnością i porozumienie z Parlamentem. Antonio Costa
Elektorat pisowski, w przeciwieństwie do premiera Portugalii, nie rozróżnia Morawieckich – tego z lipca, popierającego za pieniądze „praworządność” i tego z grudnia, który zaczął nie zgadzać się z samym sobą. U szefa portugalskiego rządu jest inaczej. Zachwyt nad lipcowym Morawieckim mu nie minął i utrzymał się na niezmienionym poziomie. Oznacza to, że Portugalia uznaje uzależnienie wypłaty unijnych środków od przestrzegania zasad „praworządności” – nomokracji marksistowskiej.
Nienormatywna inteligencja pisowska znów musi kombinować, jak zmienić narrację dla ciemnego ludu, aby ten wciąż błądził we mgle, wierząc, że podąża w stronę światłości. Wszystko oczywiście zgodnie z zasadami traktatu lizbońskiego, ograniczającego naszą suwerenność. Lud pisowski, jak wiemy, kocha platonicznie targowicę pisowską w osobach braci Kaczyńskich, którzy doprowadzili do ratyfikacji tego dokumentu. Ktoś kiedyś ostrzegał… że na końcu… tej drogi… jest zastawiona czarcia zapadka, ukryta tradycyjnie w opowieściach z mchu i paproci. Oczywiście jest to teoria spiskowa podobna do tej, że rząd rzekomo nie chce leczyć covid-19 amantadyną- Link
Spore przesuniecie w czasie odczuli również marzyciele oraz potencjalni wierzyciele, a to za sprawą pana Macierewicza, który zapalił światełko w tunelu, ogłaszając wielką uroczystość w roku 2043.
Dzięki naszym staraniom rząd podjął uchwałę, że do 2043 powstanie bełchatowska elektrownia jądrowa, która zapewni stabilność w regionie i zatrudnienie!
To już niedaleka przyszłość.
Kolejny sukces trans-inteligenta Morawieckiego. KE na czele z jego faworytą, której wyborem się chwalił:
“Europa Ojczyzn” (UE jaką “znamy”) to bajka dla idiotów odłożona do lamusa po ratyfikacji traktatu lizbońskiego, w którą wierzą tylko najcięższe przypadki, a lansują ją oportuniści, lewacy lub głupcy mający podstawowe braki w znajomości historii i zasad którymi rządzi się polityka.
Prosto z miasta!