Tak, tu chodzi o kobiety. Te zabite dzieci trafiają prosto do Nieba. A te zdesperowane matki nie są skazane na Piekło. Tak wierzę.
Ale nadszedł ten Wielki Czas oddzielenia Prawdy od kłamstwa i nazywania rzeczy po imieniu. Zarówno urodzenie, jak i wychowanie chorego, upośledzonego dziecka wymaga przede wszystkim heroicznej matczynej miłości. Gotowości do poniesienia najwyższej ofiary, a mianowicie – współcierpienia ze swoim dzieckiem do końca życia, jeśli to konieczne. To nauka miłości na najwyższym – można śmiało powiedzieć: Boskim – poziomie. To nauka zaufania Bogu, że da matce siły do udźwignięcia tego najcięższego z krzyży.
Czy Polska Matka jest gotowa dać święty, heroiczny przykład całemu choremu światu? Czy jest gotowa dźwigać to cierpienie razem z dzieckiem, mężem i całą Rodziną w imię Prawdy i Miłości?
Wierzę, ufam, że tak. Polska Kobieta, Polska Matka jest gotowa miłować tak, jak nas uczy nas Niepokalana Matka Boża, tak jak nas nauczył Jezus Chrystus. Gdzieś głęboko w sercu Polska Kobieta jest święta, piękna, dojrzała do ofiary. Kiedy to sobie uświadomi, nic jej nie powstrzyma i pokaże całemu światu, jak wspaniałym darem dla tego świata uczynił ją Bóg Wszechmogący.
Film Brauna, polecam:
@Space
Trzymam Cię za słowo :-)
Masz mi coś do zarzucenia?! Ech… lepiej nie zaczynać, bo nie mam czasu :(
Dziękuję za cenne uzupełnienia. O filmie Brauna nawet chyba nie słyszałem!
Aby nazwać coś po imieniu lub powiedzieć coś o kimś trzeba znać całą prawdę lub przynajmniej tyle ile stanowią podstawowe fakty. Spór pomiędzy nami zawsze był o prawdę i o jej artykulację w całości bez przemilczeń do których usiłował mnie nakłonić nasz przyjaciel.
Spojrzałem na mój komentarz z Twojej perspektywy ; mogłeś poczuć się niesprawiedliwie zaatakowany, dlatego czuję się zobowiązany dać linki: do komentarza z którym się zgadzam oraz do mojego wpisu. Tam znajdziesz pełną odpowiedź a nie taką impertynencję jak mój poprzedni komentarz ;-)
To są uwagi ogólne odnoszące się do każdego z nas osobno, do naszego społeczeństwa.
Ja w naszych sporach programowych kładłem akcent na: modlitwa i czyn z użyciem rozumu zespolone w jedno. Ty, wydaje mi się fruwałeś w chmurach i oponowałeś przeciw czynom.
Myślę, że zgodnie z prawdą napisałeś “wydaje mi się”. Jeśli to jest coś więcej, niż tylko mniemanie, sugeruję podanie konkretów – gdzie konkretnie oponowałem i przeciw jakim konkretnie czynom – możesz przywołać z pamięci. Wtedy możemy dyskutować, czy te konkretne czyny rzeczywiście są uzasadnione. “Fruwanie w chmurach” jest – jak sądzę – zbyt niekonkretnie zdefiniowane, by je tu uzasadniać, ale nie mam nic przeciwko podaniu przykładów, to “fruwanie” akurat chyba dość często mi się zdarza.
Znam Twoją deklarowaną gorliwość w załatwieniu wielu spraw z użyciem siły. Tak to odbieram. Ale mogę zripostować – bez podania konkretów, jest to fruwanie w chmurach. Konkrety to organizacja i działanie, tak jak to robią m.in. Bąkiewicz i Bodasiński.
Natomiast na naszym Portalu spotykamy się najczęściej z kontestacjami, pokrzykiwaniami i przekomarzankami. Ironią, szyderstwem, wygrażaniem. Nie widzę nikogo (włącznie ze mną), kto by powiedział konkretnie: zróby to, to i to. Przystąpmy to tego tak, tak i tak.
Albo brakuje nam odwagi albo pomysłu. Mnie odwagi nie brakuje. Nie mam pomysłów.
Ja uważam, że to co jest najbardziej wartościowe na naszym portalu to jest:
1. Słowo Boże.
2. Głos normalnych kapłanów szanujących tradycyjne nauczanie kościoła w formie kazań i wykładów, wypowiedzi.
3. Teksty historyczne, filozoficzne, obszerne cytaty z książek starych i nowych, aktualne refleksje
4. Demaskujemy fałsz i obłudę, podajemy fakty w kontekście prawdziwym, a nie urojonym, czasem w formie tzw. antynarracji.
4. Krytykujemy “fałszywych pasterzy”. Głównie ja to robiłem.
5. Nazywamy rzeczy po imieniu.
6. Zauważyłeś, że ukazują się u nas fragmenty Raportu Rotmistrza Witolda Pileckiego? Z tego powodu jest odpowiedni wpis na pudle.
7. Nasz portal w miarę bardzo skromnych możliwości pełni również rolę informacyjną.
8. Oczywiście pojawiają się przesadzone opinie i oceny różnych zdarzeń, nieraz w formie hipotezy badawczej, spiskowej na mój nos wątpliwej, ale każdy ma prawo napisać co myśli i liczyć się z reakcją innych czytelników.
Jeżeli pytasz, odpowiem konkretnie. Swego czasu przyłączyłeś się do ataku na artykuł Ewy Kurek na temat Żydów w formie jego deprecjacji. Po jakimś czasie, bardzo szybko okazało się, że autorka miała rację. Napisałeś też wprost, że nie będziesz wspierać tego co robię- wspierać linii redakcyjnej. Przypomnij sobie własną polemikę z innymi osobami. Nie będę ukrywać, że bardzo często widziałem, że racja jest po ich stronie.
Moją rolą jest także utrzymać wspólnotę na Legionie, dlatego nie zależy mi na odgrzewaniu sporów pod tym wpisem, ale można stworzyć konkretną notkę w tym własnie celu – dyskusji na podobne tematy.
Dopisek: Czytałeś linki? Zgadzasz się, czy masz inne zdanie? Podałem je, bo tam, w tym obszarze tematycznym, wydaje mi się, ogniskuje się nasz spór.
Ach, te wszystkie czyny moża zaliczyć do kategorii “informowanie”. A mnie chodzi o bardziej konkretny czyn. Informowanie jest istotne, ale teraz już chyba niewiele zmienia. Kto jeszcze nie rozumie, o co chodzi, ten już ma niewielkie szanse zrozumieć, z samych tylko informacji.
To co natomiast ma największy sens, to realny czyn – poza udzielaniem informacji. To praca, polegająca na budowaniu lokalnych, realnych wspólnot – a nie wirtualnych – gdzie główna “praca” członków takich wirtualnych “pseudowspólnot” sprowadza się to wymiany poglądów, narzekań itp. To wszystko prawie nie istnieje, jeśli przychodzi się zjednoczyć i zrobić coś naprawdę konkretnego. Istnieje to, gdzie ludzie się widzą, patrzą sobie w oczy (rozpoznanie moralne) i sprawdzają się w realnym działaniu, w realnej pracy. Takie pogaduszki tu, to najczęściej tylko słaby narkotyk dla słabych ludzi. Z rzadka dokumenty tutaj wystawiane mają szerszy wydźwięk i wpływ na rzeczywistość (zaliczam do tych ważnych m.in. informację o Bodnarze i Viregyt K).
Jeszcze raz: jeśli lata funkcjonowania Portalu, prowadzenia “rozpoznania” informacyjnego nie doprowadziły do prawie żadnych faktycznych działań w realu (poza chyba tylko listem do Kaczyńskiego, aby oddał PiS Niepokalanej), to jaką to ma wartość? Tego mi brakuje. Konkretów i ludzi w realu. Tak rozproszeni w ciepłych kapciach przed komputerkami, dla systemu jesteśmy praktycznie niczym. Prawie żadne z nas zagrożenie. Banda gaduł.
Kiedyś kwestionowałeś linię programową, a teraz jak widzę poszedłeś dalej, bo deprecjonujesz sens zamieszczanych na portalu materiałów w formie informacji, omijając nie pasujące do Twojej tezy: kazania, wykłady, fragmenty książek, informacje budujące wiedzę bez której trudno dokonywać ocen.
1.Zastanów się: po co są książki? Czy są potrzebne? U nas to jest we fragmentach.
2.Ludzie, którzy robią coś w realu nie rozmawiają o tym na portalach, nie rozmawiają o tym przez telefon, używają szyfrowanych komunikatorów, szyfrowanej poczty, rozmawiają na żywo.
Nie wiem jakie kryteria stosujesz do tej oceny, gdzie jest poprzeczka, co to znaczy “szerszy wydźwięk”.
Nikt Cię przecież nie zmusza do wirtualnych rozmów.
Negujesz wartość wpisów na temat picdemii Pokutującego Łotra z wejściami ponad 100 tys? Czyżbyś nie miał świadomości, że ludzie wciąż wchodzą na niektóre nasze materiały?
Myślę, że prawdziwym źródłem sporu jest różnica światopoglądowa pomiędzy nami, a nie portalowa forma przekazu naszych poglądów. Doskonale pamiętam histeryczną panikę i związany z nią bezrozumny atak który pojawiał się, gdy rzecz dotyczyła “fałszywych kapłanów”, głoszącego lewicowe brednie papieża Franciszka oraz tezę o konieczności wykonywania tu na ziemi, w doczesności, sprawiedliwych wyroków (m.in. kary śmierci).
Na koniec: są różne kategorie ludzkiej aktywności, które nie są antagonistyczne, lecz uzupełniające. Jest modlitwa, czyn, działalność publicystyczna, informacyjna, są demonstracje, pikiety i inne akcje nap charytatywne, akcje polegające na pomocy materialnej i duchowej Polakom na okupowanych ziemiach wschodnich ( ach, które to są ziemie – kolejny temat tabu :-) Jest wreszcie ewangelizacja. To, że ktoś nie czuje się najlepiej w niektórych formach aktywności, to nie powód merytoryczny, aby tę kategorię deprecjonować- każda aktywność ma swój zasięg i swoją skuteczność: od małej do potencjalnie dużej.
Dziękuję za punkt #2.
Sprawdzał pan medianę wieku wśród blogerów / aktywnych komentatorów / pozostałych czytelników tego portalu? Ostatnio jeden miszcz na fali ogólnego podniecenia i wiedziony apelami ‘internetowej dziennikarki’ namawiał volkssturm 50+ do ataku na kordony policji. Tak się zacietrzewił, że za sprzeciw wobec narażania starszej młodzieży, mnie zbanował. Na tyle skutecznie, że Administracja po nocach z lochu mnie wyciągała.
Gdyby pan nie do końca załapał o co chodzi, to podpowiem, że rewolty robi się kohortą 20-30latków. Jeśli mało, to proszę obejrzeć dowolną relację z obecnych manifestacji. Ja tam dziadków nie widziałem. Za to wyprowadza się również dzieci. W razie poważniejszych zajść tragedia w mediach lepiej się sprzedaje i zastraszona gawiedź sprzed telewizora sama domaga się ustępstw.
Przypominam lata ’89-90 i hasła “gdy na drzewach zamiast liści…” itd. Niektórzy chętni byli rozszerzyć zakres jeszcze o progeniturę co by (lub coby) się za tatusia i mamusię nie mściła. Pamięta pan coś z tamtych lat? Pomogę: było tak samo jak dziś. Jedni darli się o męstwie, a drudzy o modlitwie, pokucie i wybaczaniu. Jak się obecnego prymasa słucha to déjà vu w czystej postaci. A w tle mordy na księżach…
Wtedy wolność przegrała z michą. A dziś? Przegrywamy przez demografię. Nie zauważył pan? O tym właśnie popełnił pan artykuł…