Roma(szewska) lokuta causa finita
Z Białorusią jestem związana rodzinnie. Moja rodzina miała majątek koło Pińska. Nazywa się Widybór. Jest na wszystkich mapach.
Po raz pierwszy odwiedziłam „swój” majątek w 1994 roku, po wycofaniu się Rosjan. Byłam wówczas przerażona stanem państwa, potworną nędzą i ruiną. Zapamiętałam, że przeciętna emerytura wystarczała na 4 kilogramy żółtego sera.
Następny raz wybrałam się z córką do Brześcia w poszukiwaniu dokumentów przed samymi wyborami na Białorusi czyli w 2010 roku.
Byłam zachwycona. Z poprzedniej podróży zapamiętałam Brześć jako jedną wielką ruinę. Rozpadające się kamienice, nieliczne bloki z wielkiej płyty, puste sklepy i szarzy ludzie.
Znalazłyśmy Brześć przepięknie odnowiony. Z ogromnym pietyzmem odrestaurowano przedwojenne domki i kamieniczki. Sklepy były zaopatrzone lepiej niż w Warszawie, produkty o wiele tańsze ( dla nas), ludzie dobrze ubrani, dzieci z kolorowymi plecakami. Rozmawiali swobodnie, podejmowali rozmowę z Polakami. ( akcent zdradzał nas natychmiast). Żadnych milicjantów na rogach ulic, którymi nas straszono w Polsce. Przez cały tydzień widziałyśmy tylko jeden radiowóz i to z daleka. Nikt nas nie legitymował, nikt nie sprawdzał naszych bagaży. Wieczorami w hotelu słuchałam przedwyborczych wystąpień Łukaszenki z prawdziwym zainteresowaniem. Powiem więcej – całkowicie zgadzałam się z jego diagnozą. Mówił jak wielkim problemem jest unowocześnienie Białorusi bez pozbycia się ( kak w Polsze) własności ziemi, banków i kluczowych przedsiębiorstw. W jaki sposób prowadzić prywatyzację i reprywatyzację, żeby nie oznaczało to zniszczenia do gruntu tego wszystkiego, co z takim trudem zbudowano ( kak w Polsze) i wyrzucania ludzi na bruk. Ironicznie podśmiewał się z pomarańczowej rewolucji na Ukrainie gdzie „ rewolucjonistom” dostarczano cateringowe posiłki i pozwalano tańczyć na placach. Przypomniał, że to oni Białorusini wsadzili Rosjan na „czemodany”.
Jestem dość podejrzliwa, szczególnie wobec reżimu, który od lat przedstawia się nam jak imperium diabła wcielonego. Wchodziłam na podwórka, żeby sprawdzić czy czasem Brześć nie jest „patiomkinowską wsią”. Rozmawiałam z ludźmi przy każdej okazji. Wszyscy mówili żeby nie ulegać stereotypom. Wielu z nich widziało w Łukaszence jedynego obrońcę przed zamachem obcego kapitału na ich narodową własność.
Nie wiem jak wówczas wyglądały wybory w Mińsku. Nie wiem również, kto manifestował na ulicach i za jakie pieniądze organizowano protesty. Wiem jednak dobrze, jaka była atmosfera w Brześciu w przeddzień samych wyborów. Nikt mi nie wmówi, że ludzie się bali. Ulotki innych kandydatów rozdawano bez przeszkód na ulicach i w kawiarniach, dyskutowano z cudzoziemcami. Po powrocie do Warszawy z najwyższym zdumieniem obejrzałam w polskiej TV program na temat represji policji w Brześciu ilustrowany nie wiem skąd wziętymi sfałszowanymi zdjęciami.
Kolejny raz znalazłam się na Białorusi 28 lipca 2013 roku. Pojechałam w grupie znajomych związanych rodzinnie z tymi terenami. Bywałam potem w tym kraju jeszcze wiele razy. Rzeczywistość przeszła wszelkie nasze oczekiwania. Brześć, Pińsk, Baranowicze, Nowogródek Grodno to wspaniale rozbudowujące się miasta. Obok z wielkim pietyzmem kontynuowanej konserwacji zabytków, setki nowych domów i mieszkań. Mieszkaliśmy w Pińsku w seminarium duchownym odbudowanym przez kardynała Świątka. Rektor seminarium powiedział, że nie mają najmniejszych problemów ze strony władz, że wręcz przeciwnie modlą się co wieczór żeby batiuszka żył jak najdłużej gdyż obawiają się jakiejś niefortunnej po nim sukcesji.
Co wydaje się najważniejsze- na Białorusi nie ma bezdomności, nie ma żebractwa, nie ma bezrobocia. Kraj jest niezwykle czysty. Czyste są miasta, wsie , lasy i pola.
Szosy są doskonałe, świetnie oznakowane i jak dla nas dość puste. Kierowcy niezwykle uprzejmi. Wszyscy przepuszczają się w konfliktowych sytuacjach, zjeżdżają z drogi nawet ogromne kombajny. Nie ma bezdomności bo mieszkania są tanie, jest wiele starych budynków z których nikt nie wyrzuca lokatorów. Młodzi biorą nisko oprocentowane kredyty i kupują mieszkania na własność w blokach.
Reżim odbudował pałac Radziwiłłów w Nieświeżu, zamek w Mirze, dworek Mickiewicza w Zaosiu koło Nowogródka. Wyraźnie nastawia się na turystów. Wszędzie bez przeszkód funkcjonują prywatne restauracje, bazary, tatersale z końmi do jazdy.
Na Białorusi nie ma nieużytków. Pola są dobrze uprawiane, zboże sprzątnięte. Białorusini są zadowoleni ze swojej sytuacji. Rozmawialiśmy z wieloma osobami.
Jedno jest pewne. Trzeba pozbyć się złudzeń na temat naszej misji cywilizacyjnej na tych terenach. Białorusini wybili się na niepodległość. Potrafią bez resentymentów mówić o przeszłości.
Na koniec ważne dla mnie pytanie na które nie mam odpowiedzi. Kto i w jakim celu przez całe lata rozpowszechniał w Polsce te wszelkie bzdury na temat Białorusi? Dlaczego żaden z dziennikarzy nie pisał prawdy. Białorusini twierdzą, że polskie delegacje widują się tylko z zawodowymi opozycjonistami, których liczbę szacują na 10 osób i mają o nich jak najgorszą opinię. Pobłażliwie mówią: „ zróbcie najpierw porządek w własnym kraju, zanim zaczniecie kogoś pouczać”. Nie sposób się z tym nie zgodzić.
Podsumowując. Białoruś jest naturalnym kordonem sanitarnym oddzielającym nas od Rosji. Białoruś jest wyjątkowo życzliwa dla Polski i Polaków. Większość Białorusinów popierała i popiera Łukaszenkę. Łukaszenko odbudował kraj i zręcznie lawirował jak dotąd pomiędzy Rosją i zachodem walcząc o niezależność. Popieranie obecnych rozruchów na Białorusi popycha ten kraj w ręce Putina. Nie jest to w naszym interesie. W naszym interesie nie jest również doprowadzenie do wojny domowej. Zastanówmy się co dały Ukrainie kolejne popierane przez cały świat Majdany. Utratę części terytorium i wojnę domową. A poza tym, gdy sytuacja daj Panie Boże się ustabilizuje trzeba samemu pojechać na Białoruś i porozmawiać z ludźmi a nie opierać się na telewizji Biełsat i poglądach Romaszewskiej.
To, co słyszę na temat Białorusi od polskojęzycznych polityków znad Wisły skłania mnie do refleksji, że mają oni postsowiecką mentalność. Sami byli trzymani pod sowieckim knutem (nieliczni buntowali się), a teraz pod niemieckim, unijnym, żydowskim, amerykańskim. Ich mentalność nie zmieniła się. Sam Łukaszenka niedawno powiedział, że Polską nie rządzą Polacy.
Zwracam jeszcze na jedno: Wielkie unisono. Jednym głosem przemawiają PiS, PO, Gazeta Wyborcza. W sprawach nikczemnych szykowanych narodowi polskiemu lub w tym przypadku ościennej Białorusi, mający opinię kundelków szczekają jednym głosem.
…
https://www.youtube.com/watch?time_continue=4&v=QueF2Jm0MBs&feature=emb_logo
Martinus Polonus
2 dni temu
Teoretycznie, w interesie Polski, jest co do zasady nie wtrącać się w wewnętrzne sprawy innych państw. Ale Białoruś to nasz sąsiad, który jest gwarantem spokoju i pokoju w Polsce, dlatego my, Polacy, powinniśmy być nie tyle sercem (bo wiem, że wielu nas ujmuje to, jak Łukaszenka broni białoruskiej niepodległości i suwerenności, a nawet to, jak rozmawia ze swoim narodem), co rozumem, za Aleksandrem Łukaszenką, który od tak dawna wykazuje wolę do dialogu z Polską, bez jakiegokolwiek odzewu z “naszej” strony – niezależnie od tego, jaka opcja polityczna jest w Polsce u władzy. Będące na zachodniej smyczy tzw. polskie elity polityczne nie mają odwagi na prowadzenie niezależnej, suwerennej, zgodnej z polskim interesem narodowym polityki, a tresowany na zachodnią modłę Naród Polski zachowuje się względem naszego wschodniego sąsiada jak pies ogrodnika. Napisać, że to wszystko smutne, to mało. To jest lekkomyślne i niebezpieczne! Opamiętaj się, Narodzie!
Festiwal hipokryzji z tą Białorusią. Naszym niby wrażliwcom przeszkadzają akcej tamtych służ, ale bez problemu siadają obok potomków ubeków, którzy to samo robili z Polakami, a jeszcze do tego do Urzędu Skarbowego na emeryturę (godną ma się rozumieć) im zaniosą bez szemrania ;). A Polacy w pierwszej kolejności niech próbują odzyskiwać władzę we własny kraju bo jak namordnika (na razie) nie założą to będzie mandat (na razie) ;)
Klasyczny napad na państwo według scenariusza przećwiczonego już choćby na Ukrainie i prowadzony podobnymi technikami. Nawet szatani są tam czynni z grubsza ci sami.
To jest wręcz nieprawdopodobne, że tak skaczące sobie do gardeł (w dosłownie każdym temacie, nawet, jak nie było o co kruszyć kopii) koalicja i oPOzycja, akurat “pojednały” się w sprawie Białorusi :)
Brawa dla Konfederacji, która się tego bełkotu wyłamała! Jak widzicie, jeśli jest za co, to potrafię też ich pochwalić:)
Strona rządowa albo jest niewyobrażalnie głupia i naiwna, albo ktoś ją trzyma na bardzo krótkim łańcuchu. Trzeba być ślepym, żeby nie widzieć analogii między tym, co teraz jest na Białorusi, a tym, co zrobiono z Polską, albo Ukrainą w najnowszej historii. A jest dramat, bo od “demokracji”, “praworządności”, “europejskości”, “wolności”,chyba nikt się jeszcze nie najadł… A cena za te górnolotne hasełka jest niezwykle słona, czyli bycie niewolnikiem zachodnich rynków finansowych i zapaść w praktycznie każdym aspekcie życia. Materialnym, społecznym, duchowym, kulturalnym, każdym!
Jest jeszcze trzecia możliwość – nie są tymi, za których się podają. Zwłaszcza po “nocnej zmianie” jest to dostrzegalne. W praktyce mamy pewnie jakiś miks wszystkich trzech wariantów, zapewne różny na różnych szczeblach władzy.
W przypadku Romaszewskiej stawiam na to pierwsze :)