Obecny papież tak kiedyś powiedział: „Seks to dar boży, a nie żadne tabu. Seksualność to wspaniała rzecz”.
I dodał: „To prawda, że nasze słabości, nasze duchowe upadki prowadzą nas do korzystania z seksualności poza tą tak piękną drogą miłości między mężczyzną a kobietą. Ale to są upadki, jak wszystkie grzechy, takie jak kłamstwo, gniew, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu.”
Mamy bardzo mądrego papieża! Korzystanie z seksualności poza małżeństwem to na przykład onanizm, którego waga jest podobna do obżarstwa, albo homoseksualizm, którego waga podobna jest do kłamstwa, to też pornografia porównywalna z gniewem. Źle ukierunkowana seksualność prowadzi też do gwałtu – tak jak gniew do morderstwa. To są wszystko grzechy.
Są grzechy lekkie i grzechy ciężkie – i seksualność, i gniew, i obżarstwo mogą prowadzić do grzechów lekkich lub ciężkich. Bardzo mądrze papież powiedział, że to wszystko, to są upadki. Mniejsze lub większe. Ale upadkiem jest czyn, a nie skłonność, którą potrafimy opanować.
W kontekście ostatnich propagandowych ataków na Kościół katolicki przy użyciu pedofilii, wszyscy o niej myślą, gdy papież mówi o seksie – a niektórzy uważają, że nie jest dopuszczalne mówienie o upadku, bo pedofilia czy homoseksualizm to grzech wołający o pomstę do nieba! To straszna zbrodnia, to grzech śmiertelny – a nie jakieś drobne świństewko!
Oni się mylą. Pedofila nie jest grzechem. Homoseksualizm nie jest grzechem. Można to nazwać zboczeniami, nieprawidłowymi skłonnościami, upośledzeniami, chorobami psychicznymi, inwalidztwem, kalectwem czy niepełnosprawnością. Pedofilia, homoseksualizm, hermafrodytyzm czy transseksualizm są uwarunkowane biologicznie. Żadna cecha biologiczna, nabyta, genetyczna, instynktowna, nie jest grzechem.
Grzechem są tylko zboczone czyny seksualnie dokonywane świadomie! Niektórzy dokonujący tych czynów nie są pedofilami czy homoseksualistami. Wykonują różne czynności seksualnych z dziećmi dlatego, że tak jest łatwiej, bo te osoby są bardziej bezbronne niż oni, więc łatwiej na nich zaspakajać swoje chore skłonności. Penetrują odbyt kolegi, by go zdominować, okiełznać, wystraszyć – tak jak to robi każdy dominujący samiec alfa w stadzie szympansów.
Aktów pedofilskich dokonują w większości homoseksualiści, bo oni po prostu mają zboczony pociąg do swojej płci i nie muszą czekać, aż chłopak dojrzeje, nabierze dorosłych kształtów. Homoseksualizm to głównie pederastia, czyli zboczony pociąg do młodych chłopców. Ale heteroseksualiści też bywają zboczeni – samo to nie jest grzechem – staje się, gdy dokonają zboczonego aktu. Heteroseksualne akty płciowe też bywają grzeszne.
Zboczone czyny mogą być grzechem ciężkim lub lekkim. Nagrywanie nagich dzieci ukrytą kamerą w kąpieli, a potem onanizowanie się przy oglądaniu tego filmu w zaciszu swojej kryjówki, to grzech lekki, a zgwałcenie dziecka z penetracją odbytu, to grzech ciężki. Oba czyny są pedofilskie, wynikają ze zboczenia, ale podpadają pod inne paragrafy prawa, bo mają inną wagę moralną. Dobrowolna penetracja odbytu dorosłego mężczyzny przez jego kolegę to grzech lekki, bo to nikomu nie czyni krzywdy.
W cytowanych wypowiedziach papieża o seksie nie ma mowy o pedofilii czy pederastii. Papież mówi o źle ukierunkowanej seksualności, o seksie pozamałżeńskim, a to obejmuje dużo większy zakres grzechów niż różne zboczenia. Samo w sobie to złe ukierunkowanie ma podobną wagę co gniew czy obżarstwo, co uznajemy za grzechy lekkie. Wiele z takich seksualnych grzechów jest legalnych – jak na przykład zdrada małżeńska. Ale wszystkie te lekkie grzechy mogą prowadzić do ciężkich – pedofilia do gwałtów, gniew do morderstwa, homoseksualizm do zarażania śmiertelnymi chorobami. I wszystkie te grzechy, i te lekkie, i te ciężkie, wynikają z naszej słabości i są naszym upadkiem. Ze wszystkich powinniśmy się wyspowiadać i wszystkie odpokutować. Ale z czynów, a nie z instynktownych skłonności! Ksiądz, któremu napęcznieje członek, gdy widzi atrakcyjną kobietę, nie popełnia grzechu! Tak samo pederasta nie grzeszy, gdy mu stanie na widok atrakcyjnego młodzieńca.
Papież bardzo mądrze powiedział, bo zwrócił uwagę na to, że seks sam w sobie jest dobry, że seks nie jest grzechem, że seks to dar boży, a nie żadne tabu, a seksualność to wspaniała rzecz. Jedzenie też jest dobre, picie też. Nie ma nic złego w sensownym strofowaniu ludzi, czy w opowiadaniu bajek. Nie ma nic złego w kochaniu dzieci, w przytulaniu, w kontakcie fizycznym. Nie ma nic złego w kopulowaniu, w zapładnianiu, w nawiązywaniu więzi fizycznych. Złe są tylko działania zboczone, wynaturzone, krzywdzące innych.
Złe jest nieprawidłowe, nieczyste, błędne ukierunkowanie tych wszystkich działań – nawet dobrych, nawet najszlachetniejszych. We wszystkim można pobłądzić. Liczą się nie tylko cele, ale też środki. Cel nie uświęca środków. Nie można realizować dobra, krzywdząc innych, postępując im wbrew. Dlatego złe nie jest kłamstwo (bajki to też kłamstwo!), ale składanie fałszywych zeznań przeciw bliźniemu. Złe jest kłamstwo, które szkodzi – kłamstwo pomagające jest dobre. Jest zły dotyk i dobry dotyk. Można zjeść, a można się nażreć i porzygać. Można kogoś merytorycznie skrytykować, albo go w emocjach opieprzyć. Można dziecko pogłaskać po głowie, albo mu włożyć palec w odbyt.
Akty seksualne mają wiele odcieni i są różnorodne – od całkiem niewinnych, przez obrzydliwe, po wielkie zbrodnie. To powoduje, że bardzo łatwo jest oskarżyć o pedofilię, homoseksualizm czy zdradę małżeńską, a trudno się bronić. Można oskarżyć o drobne świństewko, nadając tym piętno zbrodniarza. Dlatego czyny te są idealne do tego, by ludzi wrabiać. Służby specjalne, konkurencja w biznesie czy polityce, bardzo często posługują się seksem, by zniszczyć przeciwnika. No i dodatkowo na takim oskarżeniu można sporo zarobić. Można podrzucać dowody (najczęściej podkładając pornografię dziecięcą do komputera), można składać fałszywe zeznania. Oskarżony musi się sam bronić, choć jest niewinny. Często woli zapłacić niż doprowadzić do procesu.
Dlatego właśnie wybuchają wielkie afery pedofilskie w Kościele. Pedofilskie, a nie złodziejskie, czy pijackie. Jest wiele sił politycznych, którym Kościół przeszkadza i dążą do jego zniszczenia – a pedofilia to najskuteczniejsza broń. Wielokroć więcej jest księży oskarżonych o czyny pedofilskie niż księży, którym to udowodniono. A nawet ci, którym to udowodniono, po latach okazują się niewinni. Bardzo dobrze opisuje to ta notka: „Pedofila w Kościele” czyli ostateczne rozwiązanie kwestii katolickiej.
Problem homoseksualnej pedofilii w Kościele nie polega na tym, że w tym środowisku występuje nadreprezentacja przestępstw z tym związanych. W istocie wśród księży odsetek takich czynów jest wielokroć mniejszy niż w innych środowiskach, a ich waga jest wielokroć mniejsza – to są najczęściej drobne świństewka, a nie brutalne gwałty. Natomiast jest nadreprezentacja fałszywych oskarżeń i z tym się boryka współczesny Kościół katolicki. Kościół jest wrabiany w seks i nie potrafi się przed tym skutecznie bronić.
Na domiar złego wielkim problemem jest to, że większość wiernych nie zna katolickiej doktryny moralnej i uznaje pedofilię czy homoseksualizm za grzech. Nie czyny, ale skłonności uznaje za złe – to Kościół pogrąża dodatkowo.
Nawet mądre i sensowne wypowiedzi papieża, które zacytowałem na początku, są używane do tego, by atakować Kościół za rzekome sprzyjanie, krycie czy wybielanie pedofilii. To jest skoordynowany atak, nagonka medialna, walka polityczna, a nie rzeczywista afera. Głupota wiernych pogarsza sytuację.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Zgadzam się całkowicie z autorem artykułu