O jednego Kujdę za daleko, czyli gnicie PiSu

Nieprawdą jest, że – jak głoszą uradowani i przerażeni propagandyści, odpowiednio anty- i prorządowi – „PiS krwawi”.
Krwawienie ma jednak w sobie coś szlachetnego – ot, choćby to nasze, polskie, odwieczne „przelewanie krwi za Ojczyznę”, czy choćby honorowe dawstwo krwi (mam i taki epizod w swoim dość długim życiu).

To co prezentuje dziś PiS to gnicie.

A gnicie jest czymś tak paskudnym, obmierzłym, że nawet Stwórca postanowił na opisanie tyleż nieuchronnego, co nieprzyjemnego zakończenia naszej doczesności użyć eufemizmu i nie powiedział z brutalną szczerością, że „zgnijesz”, a że „w proch się obrócisz”.

Niby drobiazg – a jaka różnica! Smrodu nie czuć!

Nie wiem, kiedy p. Mazurek oznajmi urbi et orbi et interneti (moje!) : to nie moja Kujda! (cholera, znowu klawiatura szwankuje – ręka! ręka oczywiście nie jej), ale sądząc po rozwoju sytuacji niedługo, bo zabawa w
„nie ma Kujdy, nie ma!” zaprezentowana w telewizji partyjno-rządowej trwa w najlepsze:

Sobotni Salon za przeproszeniem Dziennikarski, a w nim, jak ich nazwałem „komercyjnie niepokorni dziennikarze” Semka, Pawlicki, Karnowski + Królikowska-Avis i ks. Zieliński jako paprotki – i ANI SŁOWA o Kujdzie.

NIE MA SPRAWY.

Inna rzecz, że ja bym nie chciał być na miejscu Prezesa Kaczyńskiego i powiedzieć prosto do kamery:
ja nic o kapuścianych dokonaniach Kujdy nie wiedziałem!

Ale spokojna Wasza pisowska – od opowiadania takich rzeczy po mediach, to Prezes Kaczyński Sasina Jacka ma!

https://wiadomosci.wp.pl/jacek-sasin-o-sprawie-kujdy-kaczynski-o-tym-nie-wiedzial-6348287655901313v

 

O autorze: Ewaryst Fedorowicz