Wczesnym rankiem, 8 lutego, J. Kurski posunął się do niebywałej bezczelności, publikując Tweeta, składającego się z konfabulacji (i kłamliwych sugestii), zaś kilka godzin później portal wPolityce zamieścił kilkustronicowy wywiad z Kurskim, zawierający podobne konfabulacje! Bezczelności niebywałej, gdyż śp. Premier Jan Olszewski nie może już zaprotestować przeciw tym kłamstwom Kurskiego!
Niestety, nie zadbałem o natychmiastowe skopiowanie tych publikacji, w związku z czym nie mogę tu już wkleić ani tego Tweeta, ani linku do owego wywiadu. A to dlatego, że ktoś mądrzejszy doradził Kurskiemu, aby usunął tego kłamliwego Tweeta (i zastąpił go innym, neutralnym, co stało się następnego dnia), zaś inna „krynica niezależności dziennikarskiej”, portal Polityce, usunął również wywiad, w którym zamieszczony był inkryminowany Tweet Kurskiego. [Skądinąd – co znamienne – komentowanie pod owym wywiadem było zablokowane!] Wobec powyższego, zmuszony jestem posłużyć się pamięcią, więc moje „cytaty” (a raczej – ich streszczenia) z Tweeta, będą zapewne ułomne… [Ale przy okazji serdecznie proszę tego, spośród PT Czytelników – jeśli istnieje taki, który zdążył zapisać owego Tweeta? – aby zechciał mi go przesłać, w celu aktualizacji mojej notki.] Dodam jeszcze, że Kurskiemu nie udało się „wyczyścić” wszystkiego w sieci, więc wklejam tu link na WP:
A oto streszczenie „refleksji” Kurskiego, zamieszczonych w owym pierwotnym „ćwierkaniu”:
- Miałem zaszczyt towarzyszyć premierowi Olszewskiemu aż do samej śmierci.
- Ergo – „symbolicznie wypełniając misję rzecznika ROP Jana Olszewskiego” (cytat dokładny), jako pierwszy mogę poinformować Polskę o Jego śmierci.
- Mój smutek jest szczególny, gdyż to śp. Premier “zaprosił mnie” (cytat dokładny) do polityki.
Nie ukrywam, że „zagotowało się we mnie”, gdy natrafiłem na powyższe „wynurzenia” Kurskiego (a później – ów wywiad)! A to dlatego, że znam owe okoliczności z „pierwszej ręki”, czyli – z własnej, współczesnej wydarzeniom obserwacji (oraz udziału w nich), a także – bezpośrednio od śp. Jana Olszewskiego.
Ale pierwszym skojarzeniem, które przyszło mi tu na myśl, była podobna hucpa nad trumną Wybitnego Polaka, do której posunął się Michnik, dzień po śmierci Zbigniewa Herberta! [Skojarzenie tym bardziej uzasadnione, że obie hucpy odbyły się nad trumnami Wybitnych Polaków; bo nie mam wątpliwości, iż można przyrównać znaczenie dla Polski – choć w innych dziedzinach – obu wybitnych Zmarłych.] Opublikował wówczas Michnik obłudną i bezczelną „elegię”, w której „nominował się” do rangi… „przyjaciela” śp. Zbigniewa Herberta! Bo Zmarły nie mógł już zaprotestować przeciwko temu kłamstwu (podobnie jak obecny Zmarły); choć wówczas opinia publiczna znała – na szczęście – wypowiedź Z. Herberta sprzed niewielu lat: “Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca. Oszust intelektualny!”
We współczesnym przypadku podobnych opinii Zmarłego o Kurskim brakuje, a to z dwóch – jak sądzę – powodów:
- Kurski to zbyt „cienki Bolek” (gdy chodzi o polityczne znaczenie), aby śp. Premier J. Olszewski miał go zaszczycać jakimikolwiek publicznymi ocenami,
- Śp. Jan Olszewski w ogóle wystrzegał się – jako człowiek szlachetny i życzliwy ludziom – formułowania tak jednoznacznych opinii, w domenie publicznej. [Jak zdarzało się to Zbigniewowi Herbertowi.]
Jednakowoż jestem przekonany, że śp. Premier był – w głębi duszy – podobnego zdania o J. Kurskim (tj. podobnego temu, które Z. Herbert wygłosił o Michniku)! Co uzasadnię i opiszę dalej.
Z kolei odniosę się do dwóch pierwszych „refleksji” Kurskiego:
- Pierwsze kłamstwo Kurskiego już wkrótce zostało zdezawuowane w sieci, gdy okazało się, że w podobny „sposób” – do owego „towarzyszenia Premierowi aż do śmierci”, a ogłoszonego przez Kurskiego – „towarzyszyły” dziesiątki (a nawet setki) innych, przypadkowych osób! Przechodząc – po prostu – korytarzem, obok pokoju umierającego Premiera. A może nawet bardziej “towarzyszyły śmierci”; bo znajdowały się… bliżej, niż przebywał – zupełnie przypadkowo – Kurski! I ta okoliczność zapewne była głównym powodem, dla którego Kurski tchórzliwie skasował swego Tweeta, doprowadzając także do usunięcia wywiadu na portalu wPolityce! [Którego omówienie nadal jednak wisi na WP.]
- Wyjątkowo bezczelna i oburzająca jest też wypowiedź o „symbolicznym wypełnieniu misji rzecznika ROP”; jeśli zważyć to, co Kurski uczynił tej partii i samemu śp. Janowi Olszewskiemu później, „rozwalając” – po 2 latach, w 1997 r. – ROP, przez wyprowadzenie swojej frakcji do ZChN!
Zanim odniosę się do kolejnych, najbardziej uwłaczających – Pamięci Jana Olszewskiego – sugestii, a raczej: insynuacji Kurskiego, streszczonych w punkcie 3. powyżej (jakoby był on „uczniem” tego Wybitnego Polaka), niezbędnych jest kilka moich osobistych wspomnień.
Śp. Premiera poznałem osobiście podczas parlamentarnej kampanii wyborczej w 1991 r., w trakcie której byłem szefem telewizyjnej kampanii Porozumienia Centrum. Już wówczas odnotowałem wyraźną niechęć późniejszego Premiera, do „zalecania się” wyborcom w wywiadach przed kamerą (jak sam to określił, gdy przekonywałem go do nagrania), a jednocześnie – lekceważenie znaczenia mediów elektronicznych! [Co skądinąd – a zwłaszcza to pierwsze – znakomicie świadczy o Nim, jako o człowieku wyjątkowo uczciwym, stroniącym od jakichkolwiek manipulacji; bo tym – w istocie – jest każda kampania wyborcza! Choć u polityka była to „słabość” (zwłaszcza: lekceważenie wpływu mediów elektronicznych), która zemściła się na nim już wkrótce, przy okazji odwołania rządu.] Ale po latach, śp. Jan Olszewski zgodził się z moją opinią, że „praprzyczyną” odwołania rządu było Jego wielomiesięczne zaniechanie usunięcia J. Zaorskiego („człowieka” Wałęsy) z funkcji prezesa telewizji, która – od pierwszego dnia, zanim cokolwiek Premier Olszewski uczynił – szczuła Polaków na Niego. Takiej fali nienawiści medialnej nie doświadczył żaden inny premier (i rząd); ani przedtem, ani potem!
Wspominam ów nietuzinkowy stosunek śp. Premiera do mediów, bo to okoliczność b. ważna dla dalszego wywodu. Dodam, że od tamtego czasu utrzymywałem – z dłuższymi lub krótszymi przerwami – kontakt ze śp. Premierem; już to telefoniczny, już to osobisty (zwłaszcza w czasie, gdy biuro Jego partii – ROP – mieściło się przy ul. Pięknej, naprzeciw mojego domu). Zaś w kilku ostatnich latach – gdy powróciłem z emigracji, a śp. Jan Olszewski był już schorowanym emerytem – te nasze kontakty przybrały formę wielu, wielu godzin rozmów telefonicznych, poświęconych refleksji nad obecną kondycją Polski. Rozmów niezwykle wartościowych dla mnie – mimo, że wiele nas różniło – które na zawsze zachowam w swojej pamięci!
W 1995 r., gdy Premier J. Olszewski podjął decyzję o kandydowaniu na urząd Prezydenta RP, zaproponowałem poprowadzenie Jego telewizyjnej kampanii wyborczej. Przyjął tę propozycję z zadowoleniem, odkładając w czasie konkretne posunięcia, do czasu uzgodnień ze swoim sztabem; w tym zwłaszcza – co do zgromadzonych funduszy. [Młodszym Czytelnikom tu wyjaśnię, że posiadałem wówczas w dorobku nie tylko skuteczną kampanię wyborczą dla PC (której rezultatem – niejako było powołanie rządu J. Olszewskiego), ale także – a może przede wszystkim? – byłem autorem animowanych Siekierek (z 1990 r.); najsłynniejszych wtedy spotów wyborczych, choć – niestety – zrealizowanych dla L. Wałęsy.] Sprawa jednak przeciągała się, aż któregoś poniedziałku zobaczyłem w TVP – bezpośrednio przed „Wiadomościami” – pierwszy blok wyborczy Jana Olszewskiego, w którym wystąpił… Jacek Kurski, zaczynając swą mniemaną „karierę polityczną” od… kłamstwa, które już wkrótce okazało się być jego umiłowanym “żywiołem politycznym“! A obwieścił wówczas Polakom, że oto „Lech Kaczyński zrezygnował z kandydowania, przekazując swoje głosy na rzecz Jana Olszewskiego (tj. apelując o głosowanie na niego)”! Kłamstwa, które – już po paru minutach! – zostało bezlitośnie obnażone we „Wiadomościach”, w których wystąpił L. Kaczyński ze swoim oświadczeniem, nie wspominając w nim ani słowem o „przekazaniu głosów”! A tym kłamstwem podważył Kurski – niejako „z automatu” – wiarygodność samego Premiera J. Olszewskiego, działając na jego szkodę!
Zdumiony pojawieniem się Kurskiego w tej kampanii, a także – oburzony jego kłamstwem, niezwłocznie skontaktowałem się z Premierem J. Olszewskim, od którego usłyszałem, że „nic nie wiedział wcześniej o zaangażowaniu Kurskiego do swojej kampanii (widocznie uczynił to ktoś ze sztabu?) i postara się to wyjaśnić, bo sam jest tym zaskoczony!”. [Ale sprawa „rozeszła się po kościach” – jak to często bywa – a ja do niej już nie wracałem.] Jednak i ta okoliczność dowodziła lekceważenia – opisanego już wyżej – dla znaczenia mediów elektronicznych i wynikającego zeń braku szczególnego zainteresowania (kontroli) dla działań sztabu w tym zakresie, ze strony Premiera J. Olszewskiego. A sztab, jak to sztab – “wkręcają się” doń różni ludzie; także dla własnych korzyści!
I tu wracam do J. Kurskiego, który należy do osób, określanych – w mojej młodości – słowem: ”wcieracz”. Co oznaczało osobę wyjątkowo nachalną, która – zwietrzywszy swój interes – usiłuje „wkręcić się” do jakiegoś środowiska za wszelką cenę. A gdy wyrzuca się ją drzwiami, wówczas usiłuje dostać się… oknem! Skądinąd – tą właśnie „metodą” Kurski osiągnął „namaszczenie” – przez „naczelnika państwa” – na prezesa TVP. [Bo znajdując się wcześniej wśród samej czołówki nie przebierających w słowach „opluwaczy” J. Kaczyńskiego, ochoczo poddał się “wytarzaniu w smole i pierzu” przez J. Kaczyńskiego; nie zważając na własną godność, której – skądinąd – nie posiada już chyba w ogóle? A wszystko po to, aby ponownie dostać się do „budżetowego cycka”, od którego został czasowo „odstawiony”, a z którego “doił” przez nieomal cały okres III RP!]
Tak właśnie – jak opisałem wyżej – wyglądało „zaproszenie J. Kurskiego do polityki”, przez śp. J. Olszewskiego, w 1995 r.! Później było jeszcze gorzej, bo Kurski – „wkręciwszy się” już do ROP-u – zaczął poczynać sobie coraz śmielej, aż w końcu „rozwalił” ROP, wyprowadzając zeń grupę działaczy do ZChN-u, z którego – z kolei – został wkrótce wyrzucony, za „machinacje” na listach wyborczych! [Zaś ilości jego przynależności partyjnych – zawsze w celu „dorwania się” do środków publicznych – nie sposób wprost zliczyć! Podobnie jak przegranych starań o różne mandaty: w samorządzie, Sejmie i PE…]
Na zakończenie więc przytoczę już osobistą opinię śp. Jana Olszewskiego o J. Kurskim, zaczerpniętą z moich rozmów z Nim, w ostatnich latach. [Bo ze dwa razy, przedmiotem incydentalnych wątków tych rozmów, stał się także Kurski; jak choćby w 2016 r., przy okazji „konkursu na… Kurskiego”.] A oto ona: „Kurski to człowiek bardzo nierzetelny i wyjątkowo nielojalny!” Przy czym jestem przekonany, że ta w gruncie rzeczy „łagodna” – w stosunku do rzeczywistego „dorobku publicznego” Kurskiego – ocena, wynika raczej ze szlachetności charakteru śp. Jana Olszewskiego (Jego wyrozumiałości), bo stronił od ocen drastycznych i kategorycznych, w odniesieniu do ludzi. [Tu dodam – na wypadek rutynowych u Kurskiego „pogróżek sądowych” – że nasze rozmowy miewały także świadków…]
Nie mogę więc milczeć, gdy osoba tak cyniczna jak Kurski, a jednocześnie: intrygant i kłamca, ośmiela się – bez żadnych podstaw i dla własnego, rozdętego ego – „wygrzewać” w świetle tak Wybitnego Polaka, jakim niewątpliwie był śp. Premier Jan Olszewski!
Nie mogę milczeć, gdy Kurski – będąc zaprzeczeniem wszystkich zalet śp. Zmarłego – usiłuje insynuować, że jest Jego „uczniem”; a może nawet – o zgrozo! – „kontynuatorem”!?
Nie mogę milczeć, bo te niedopuszczalne i żałosne – a przede wszystkim: bezczelne – insynuacje Kurskiego, wręcz obrażają Pamięć po Zmarłym!
******
Szanowny Panie Premierze,
Spoczywaj w Pokoju!
I niechaj Dobry Bóg przyjmie Cię do oglądania Swojej Światłości!
Bogdan Czajkowski
Kurski jest osobnikiem wyzbytym przyzwoitości. Ostatnio “jedzie na dopalaczach orwellowskich” cytuję:
W ten oto sposób pełniący nieformalną funkcję jednego z wielu cenzorów w PRL bis wpisał się w komunistyczny schemat orwellowskich paradoksów, w których prawdę nazywano kłamstwem, a kłamstwo prawdą.
Warto przypomnieć też ludziom jaka była jego rola w przeszłości i czym się wykazywał.
Olszewski wybitny? Ten mason przecież zrównał UPA z AK i twierdził, że mordowanie Polaków było nic nie znaczącym eppizodem, a Polacy powinni zrozumieć, że ukraińcy mogą hołdować zwyrodniałych sadystów. Czy na pewno to portal narodowo katolicki, że gloryfikuje się tu antypolskiego masona?
Proszę odróżnić blogera od portalu, analogicznie jak katolika od Kościoła. Mamy dzisiaj zamęt w Kościele i mamy zamęt w polityce, jesteśmy poddawani niesamowitej propagandzie i celowej dezinformacji. Dlatego w łonie tej samej wspólnoty dochodzi do różnicy zdań i opinii, ścierają się różne poglądy. Nawet gdy wszyscy zadeklarujemy jednoznacznie miłość do Boga, Kościoła i Ojczyzny, nie sprawi to, że na wszystkie tematy będziemy mieli to samo zdanie.
Redakcja nie może kasować każdego wpisu blogera, który inaczej ocenił jakiegoś polityka. Gdy w tej sprawie mamy różne opinie, rzeczowa polemika na bazie dokumentów i zweryfikowanych informacji jest na wagę złota, bo wtedy jest szansa, że prawda na portalu ujrzy światło dzienne i propaganda utraci swą moc, niezależnie czy to jest czarna propaganda szkalująca kogoś, czy przesadna gloryfikacja i budowanie legendy.
Zgadzam się, że działalność pana Olszewskiego w masonerii stoi w jawnym konflikcie z katolicyzmem, a wybielanie przez niego Bandery było zakłamywaniem prawdy o Wołyniu i aktem niesprawiedliwości wobec polskiego narodu.
@Poruszyciel
Według mnie Olszewski jest postacią złożoną, w tym sensie, że można przytoczyć cały szereg pozytywnych rzeczy, a także niestety innych, w tym taką: wypowiedź o Banderze w kontekście ludobójstwa. przecież nie tylko Suchewycz, ale i Bandera byli ideologami antypolskiego nacjonalizmu ukraińskiego
Być może miał poglądy podobne do Giedroycia, który notabene nie lubił Polaków.Dzisiejsza obłąkana polityka wschodnia PiS jest pokłosiem tychże poglądów.
Zgadzam się, więc proste uogólnienia w tym przypadku w jedną bądź drugą stronę (potępianie lub gloryfikowanie) są zafałszowaniem. Samo słowo “złożoność”, którego użyłeś, jest delikatnie wyrażoną negatywną oceną, bo cóż ono oznacza, jak nie sprzeczności, które są przeciwieństwem prawdy. Miał poglądy socjalistyczne z domu (PPS) i dorosłych już wyborów (przyjaźń z Lipskim, Michnikiem, Kuroniem, masoneria), ale był szlachetnym człowiekiem, jak pisze pan Bogdan, i trudno nie stać po jego stronie w czasie nocnej zmiany i ataków bezpieki, więc jak go w sumie ocenić? Sam próbuję sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Bochwic (członek KRRiT): Czy Olszewski był masonem? Nie. To była instytucja, gdzie nikt nim nie był
Przestałem słuchać panią Bochwic, w momencie jej wybiórczego wywodu o Klubie Krzywego Koła
Dziękuję za ten wywiad. Zacytuję odrobinę dłuższy fragment.
Streściłbym te bajki Teresy Bochwic w ten sposób. Polskie podziemie niepodległościowe z Lipskim i Wolskim na czele, założyło organizację masońską, żeby móc oficjalnie organizować nielegalne spotkania i w ten sposób oszukać bezpiekę komunistyczną. W tej masonerii nikt nie był masonem, nawet Jan Józef Lipski, czy starsi bracia z przedwojennych lóż masońskich. Wbrew pozorom byli to najszlachetniejsi ze szlachetnych: powstańcy warszawscy, żołnierze AK i więźniowie stalinowscy, których łączyła “przyjaźń i zaufanie” (za Janem Olszewskim).
@Bogdan
Wkleił pan insynuację, bez żadnej próby uzasadnienia z pana strony. Z tego powodu komentarz nie został dopuszczony, a także tekst przekazu nie uznanego przez Kościół
Jesteście naiwniiiii! Zajmijcie się lepiej bajkami dla dzieci, a nie polityką!
Żenada…
W przestrzeni medialnej o Olszewskim jest dużo udowodnionych faktów stawiających go w bardzo złym świetle – po prostu jako wroga Narodu Polskiego. Ja je tylko zebrałem w zwięzłej formie.
Patriotyczna naiwność szkodzi Polakom, bo oddala ich od prawdy! A to jest grzech ciężki!
Szanowni Komentatorzy,
Nie ukrywam, że zdumiała mnie treść powyższej dyskusji, bo można by z niej wysnuć wniosek, jakoby nikt – poza panem CL – nie zauważył, że przedmiotem mojej notki była ostatnia hucpa (i „dorobek polityczny”) Kurskiego, a nie – śp. J. Olszewski..?
Ale skoro tak zadecydowali Szanowni Dyskutanci, więc odniosę się do tych uwag (i – niestety – insynuacji także), dotyczących śp. Premiera Olszewskiego, w których dostrzegam zbyt wiele uproszczonych „kalek”, zamiast rzeczowych argumentów.
Zacznę tu od wspomnień osobistych, które są niezbędne dla wyjaśnienia określenia: „Wybitny Polak”, które tak oburzyło niektórych. Otóż w moim życiu, naznaczonym „pętaniem się” po obrzeżach „wielkiej polityki tzw. III RP” (w latach 90.), zdarzyło mi się poznać osobiście (a także – współpracować): dwóch prezydentów, trzech premierów oraz wielu ministrów i innych „dygnitarzy”, których nawet nie zliczę.
I na podstawie tych doświadczeń – tj. uczestnictwa i obserwacji – mogę stwierdzić, że śp. Jan Olszewski odróżniał się zdecydowanie od wszystkich wyżej wspomnianych! Tym mianowicie, że nigdy nie miałem wątpliwości – a piszę to z „ręką na sercu”! – że działa pro publico bono (tak, jak je pojmował), a nie – dla jakichś partyjnych „walk o władzę”! Co nie oznacza, że nigdy się nie mylił, w pojmowaniu tego dobra publicznego. [Jak wspomniałem w notce – wiele nas różniło, bo on wyrósł z przedwojennego nurtu socjalistycznego, który był dla mnie b. odległy.] Ale w jednej sprawie – i to fundamentalnej! – nie było różnicy, bo śp. Premier był zdecydowanym orędownikiem prawdziwej niepodległości Polski, co szczególnie bezspornie wykazał w okresie, gdy był Premierem i próbował „wywrócić” kontrakt Okrągłego Stołu! [Przy czym nie jest dla mnie jasne – bo o tym nie rozmawialiśmy chyba? – czy w pełni zdawał sobie wówczas sprawę z tego, że OS był tylko inscenizacją (o czym wiemy obecnie), zaś do prawdziwej zmowy doszło w Magdalence, a nawet wcześniej?! Faktem jest, że do udziału w obradach OS go namawiano, ale odmówił i przyjął rolę zaledwie doradcy, co chyba ilustruje jego dystans do tej inscenizacji..? A całkowicie zbojkotować OS było chyba mu trudno, z uwagi na wieloletnie przyjaźnie..?]
Z powyższych względów, szczególnie wzburzyła mnie insynuacja pana TV14, który nazwał J. Olszewskiego „antypolskim masonem”, uzasadniając to rzekomym zrównaniem (wartościującym) AK z UPA, przez J. Olszewskiego. Zapewne p.TV14 zaczerpnął to z wywiadu w SE (do którego link wkleił w komentarzu pod notką: „Najważniejszy premier III RP”), a to oznacza, że niewiele z niego zrozumiał, lub – świadomie przekręca sens tej wypowiedzi! Bowiem J. Olszewski nie zrównał bynajmniej AK z UPA, lecz stwierdził „oczywistą oczywistość” – prawdopodobnie i niestety dla nas! – że „UPA jest dla Ukraińców tym, czym dla nas AK”. A to oznacza – na miłość Boską! – coś zupełnie innego, niż insynuuje p. TV14! [Posłużę się tu hipotetycznym i bardziej drastycznym przykładem. Gdyby III Rzesza nie przegrała wojny, zaś Niemcy nie zostali zmuszeni do „wyrzeczenia się” Hitlera (mniejsza o to, czy szczerze), to czy nie byłoby wówczas uprawnione stwierdzenie, że „dla Niemców Hitler, Wermacht etc., jest tym samym, czym dla Polaków jest AK itp.”?] Przecież mowa tu jest wyłącznie o tożsamościowej identyfikacji tego, czy innego narodu; a nie – o wyznawanych przezeń wartościach!
Podobnie mógłbym skomentować wątek rzezi wołyńskiej w tym wywiadzie (którą nazywa „straszliwą zbrodnią”!) oraz wątek dotyczący Bandery (jego bezpośredniej odpowiedzialności za rzeź). Podkreślam, że mówi to prawnik i polityk, językiem pozbawionym emocji czy egzaltacji (do których jesteśmy tak skłonni, czemu trudno się dziwić, z uwagi na postawę Ukrainy), bo w kontekście „zimnej” geopolityki i ułożenia trudnych stosunków z Ukrainą. Co bynajmniej nie oznacza, że bezwarunkowo zgadzam się z tezami J. Olszewskiego i wydźwiękiem tego wywiadu.
Z kolei przejdę do sprawy domniemanej przynależności J. Olszewskiego do masonerii. Zacznę od najważniejszego – nie istnieją żadne „twarde” dowody, na jego rzeczywistą przynależność do loży „Kopernik”! A ponieważ nie istnieją, to ja jestem skłonny uwierzyć J. Olszewskiemu, który konsekwentnie zaprzeczał zawsze tej przynależności – odwrotnie, niż J. J. Lipski, który potwierdził swą przynależność – aż w końcu obszernie opisał tę „mistyfikację masońską” (w wywiadzie-rzece, udzielonym E. Polak-Pałkiewicz, pt. „Prosto w oczy” z 1997 r.); „mistyfikację”, która stała się pretekstem do rozpowszechnianych później „pogłosek”! Ale tu odsyłam do źródła (czyli – do książki); zamiast wywiadu z T. Bochwic, która „omawia” tę wypowiedź J. Olszewskiego tak niezręcznie (mętnie), że ją wręcz zniekształca!
Co ważne, praźródłem – wg mojej wiedzy – w ich rozpowszechnianiu (w latach 90.) były publikacje Ludwika Hassa, z lat 1993-1999 i także Stanisław Krajski do tych publikacji się odwołuje.
Przyjrzyjmy się więc wiarygodności owego „źródła”, czyli – Ludwikowi Hassowi:
• marksista-trockista, za którego uważał się do końca życia,
• członek trockistowskiej tzw. IV Międzynarodówki, z 1938 r.
• b. aktywny członek Klubu Krzywego Koła (od 1957 r.),
• TW „Woliński” od 1966 r.,
• publicysta „Rzeczywistości” i „Argumentów” w latach 80.!
• współzałożyciel – w 1990 r. – Związku Komunistów Polskich „Proletariat”,
• laureat (w 2005 r.) Złotego Pióra „Wolnomularza Polskiego”. [Co jest może szczególnie ważne, gdyż otrzymał tę nagrodę jako jeden – z dwóch tylko – uhonorowanych nie-masonów (czy na pewno?). Zaś St. Krajski twierdzi, iż masoneria specjalizuje się w tzw. czarnych legendach: że „jest wszędzie i może wszystko”.]
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Hass plus odsyłacze tamże.
W tym miejscu chciałbym odpowiedzieć na retoryczne zgoła pytanie: „w jaki sposób najprościej podważyć wiarygodność osoby i zaufanie Polaków do niej?”. A oto 2 oczywiste odpowiedzi:
• zasugerować, że jest Żydem, ukrywającym się pod zmienionym nazwiskiem lub
• że jest masonem.
Przyjmijmy jednak na chwilę, że owe wyjaśnienia (z 1997 r.) J. Olszewskiego o „mistyfikacji masońskiej”, były tylko „wykrętem”, który miał ukryć prawdę o jego rzeczywistym (na serio) przystąpieniu do loży „Kopernik”. W takim przypadku chciałbym zwrócić uwagę na następujące okoliczności:
1. W okresie współpracy z „Po Prostu”, przynależności do KKK oraz „przystąpienia do masonerii”, J. Olszewski był przed „trzydziestką” lub zaledwie po niej. To nie jest okres pełnej dojrzałości mężczyzny, pod względem intelektualnym. [Starsi Czytelnicy niechaj zechcą spojrzeć wstecz własnych biografii i popatrzyć na swoje – często fatalne – wybory życiowe. Bo obecnie – już z perspektywy wielu lat – łatwo jest innych oceniać pryncypialnie.]
2. Polska znajdowała się pod faktyczną okupacją sowiecką, zaś młody człowiek (którym był wówczas J. Olszewski), motywowany patriotyzmem, wyniesionym i z domu i z własnego doświadczenia (Szare Szeregi i Powstanie), poszukiwał aktywnej drogi do zmiany tego nieznośnego stanu rzeczy, do czego mogły go skłaniać dodatkowo dwie okoliczności: nadzieja (choć płonna), wynikająca z tzw. odwilży oraz… zawód prawnika. [W odróżnieniu od tych, którzy nie uwierzyli w „odwilż” i trwali w biernej, „wewnętrznej emigrację”.] Także i rodzinna formacja socjalistyczna – w połączeniu z fałszywymi nadziejami „październikowej odwilży” – mogła być tu czynnikiem decydującym, do zaangażowania się do tego lewicowego towarzystwa.
3. Jan Olszewski nie był chyba (wg mojej opinii z okresu, gdy go znałem) gorliwym katolikiem, więc tym bardziej nie był nim w wieku lat ok. trzydziestu. Co więcej – i w związku z tym – jest wysoce prawdopodobne, iż mógł nawet nie wiedzieć o obowiązującej wciąż ekskomunice, za przynależność do masonerii. [Przypominam, że założyłem tu jego rzeczywiste przystąpienie do loży „Kopernik”, choć w to nie wierzę.]
4. Wreszcie – kategorycznie odrzucam bajki o tym, że masonem pozostaje się do końca życia, więc nie można definitywnie odejść! [Bo to także jest przejaw tzw. czarnej legendy masonerii, o której pisze S. Krajski.] Odrzucam, bo byłby to pogląd niegodny katolika. Podobnie jak twierdzenie, że niektórzy grzesznicy nie mają już – do końca życia – żadnych szans na zbawienie!
I jeszcze dwie uwagi na zakończenie:
• Nie jest dowodem masońskiej przynależności J. Olszewskiego żałobny anons – na FB – gdańskiej loży Gwiazda Morza (o której pierwszy raz słyszę?), zawiadamiający o „śmierci (…) naszego masońskiego Brata”, bo teraz każdy może wypisywać (podobnie jak Kurski) dowolne „kocopoły”! [A może to być także przejaw tzw. czarnej legendy.]
• Jeżeli J. Olszewski był rzeczywiście masonem, to proszę mi wskazać drugiego takiego masona, który byłby poddany tak brutalnej fali nienawiści w mediach (zdominowanych – od wielu, wielu lat – przez nurt liberalny, żeby nie powiedzieć: libertyński), jak to zdarzyło się Premierowi Olszewskiemu, od samego powołania na urząd!? [Falą uwieńczoną obrzydliwym wierszem Szymborskiej: „Nienawiść”, zilustrowanym szczególnie dobranym zdjęciem.] Bo ja takiego przypadku nie odnotowałem; i to nie tylko w Polsce…
Jezus Chrystus powiedział: „poznacie ich po ich owocach!” (Mt 7, 20). Moim zdaniem ostateczny bilans życia (owe „owoce”) śp. J. Olszewskiego przemawia zdecydowanie na korzyść Zmarłego Premiera.
Szanowny Panie Bogdanie,
serdecznie dziękuję za Pana obszerny komentarz w tej sprawie. Przyznam, że liczyłem na niego od chwili pojawienia się pierwszych komentarzy, bo nikt z komentujących nie miał okazji być tak blisko ś.p. Jana Olszewskiego, jak Pan. Zatem, będąc bezpośrednim świadkiem tego, co on myślał i robił, przekazuje nam Pan informacje i ocenę jego postawy z pierwszej ręki. Widzę w Pana tekście szczerą wolę ukazania nam p. Olszewskiego w prawdziwym świetle.
Myślę że, zgodzi się Pan z tym, że będąc nawet naocznym świadkiem jakiegoś wydarzenia, człowiek poznaje je zaledwie aspektowo. To, o czym zaświadcza, jest prawdą, lecz jest to poznanie wycinkowe, nie dające z automatu oglądu innych aspektów bezpośredniego dostępu do faktów, których świadkiem nie mógł być, w tym szerszego kontekstu, przyczyn i zależności, zwłaszcza spraw tajnych i celowo skrywanych.
To znaczy, że stał się wrogiem publicznym numer jeden, którym wcześniej nie był. Co się zmieniło? Jego dawni przyjaciele mogli się zmienić, zaprzedać zupełnie duszę diabłu, ale również J.Olszewski mógł się zmienić i stać się bardzie bezkompromisowy niż wcześniej. Wcześniej właśnie jest kilka rzeczy, które rzucają cień wątpliwości.
O ile Jan Olszewski nie krył przynależności do udawanej masonerii (przykrywki) i zaprzeczał przynależności do prawdziwej masonerii, nie krył jednak swojej przyjaźni, wielkiego uznania i pochwał dla Jana Józefa Lipskiego i innych osób z jego kręgu, których darzył “przyjaźnią i zaufaniem”. Dla mnie to oznacza, że niezależnie od tego, czy formalnie przystąpił do masonerii, czy nie, w tamtym czasie miał socjalistycznego i masońskiego ducha. Ponadto fakt, że po wojnie, gdy żołnierze AK byli prześladowani i mordowani, młody J.Olszewski został zatrudniony w Ministerstwie Sprawiedliwości też pokazuje, że raczej bliżej mu było duchowo do komunistów niż żołnierzy niezłomnych. Do swojej niezłomności, którą nam pokazał po kilkudziesięciu latach, musiał dopiero dojrzeć.
+
Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie,
a światłość wiekuista niechaj mu świeci.
Niech odpoczywa w pokoju.
Amen.
+
Na Wawel panowie masona Olszewskiego!
Jan Olszewski i jego żona nie zrzekli się, przyznania specjalnej renty chociaż mieli świadomość w jakich warunkach żyje większość prawdziwych opozycjonistów.
Dlatego jeśli jest pan beneficjentem tych rządowych prezentów, niech pan zamilczy.
https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/514865,jan-olszewski-renta-specjalna-zona-byly-premier-beata-szydlo.html
————-
Pan Czajkowski
Polscy wolnomularze żegnają swojego brata Jana Olszewskiego
Choć większość lóż masońskich w Polsce nie jest obecna w internecie, a te, które są obecne, mają martwe i nieaktualne strony, to na większości aktywnych stron wolnomularzy można znaleźć wspomnienia masonów o zmarłym Janie Olszewskim, który był ważną pustacią nie tylko dla większości polskich środowisk patriotycznych, ale i dla masonów, co niewątpliwie predestynuje go do bycia symbolem zgody narodowej.
Na stronie Wolnomularstwo pl. ukazała się notka „Odszedł Jan Olszewski (20.08.1930-07.02.2019)”, w której można przeczytać, że Jan Olszewski „do wolnomularstwa został przyjęty 1 maja 1962 roku w loży “Kopernik” (loża niezależna, od 27 XII 1991 Wielka Loża Narodowa Polski) w Warszawie, tu 24 października 1964 nadano mu stopień Mistrza; 1971-1973 piastował w niej godność Drugiego Dozorcy, 1975-1981 i 1986-1991 – Mówcy. W 1991 został wybrany Wielkim Przysposobicielem Wielkiej Loży Narodowej Polski. Później wycofał się (“uśpił się”)”.
Na profilu facebookwym „Gwiazda Morza, loża wolnomularska w Gdańsku” ukazała się notka, w której masoni z Pomorza stwierdzili: „Z głębokim smutkiem przyjmujemy wiadomość o śmierci B:. Jana Olszewskiego, mecenasa, działacza demokratycznego, premiera Polski (1991-92) i naszego masońskiego Brata”.
Z notki gdańskich wolnomularzy można się dowiedzieć, że Jan Olszewski „należał także do Klubu Krzywego Koła. Do wolnomularstwa wstąpił w 1962 roku w warszawskiej loży Kopernik. Dwa lata później uzyskał godność Mistrza. Związany był z Wielką Lożą Narodową Polski. W czasie PRL był obrońcą wielu znanych postaci opozycji demokratycznej – m.in. Jacka Kuronia, Karola Modzelewskiego czy Adama Michnika. Z tym ostatnim, w roku 1975 podpisał “List 59” – oficjalny apel polskich intelektualistów w proteście przeciwko zmianom w Konstytucji. W 1976 roku był jednym z założycieli KOR – obok Jacka Kuronia, Jana Józefa Lipskiego oraz Antoniego Maciarewicza. […] W 1989 roku uczestniczył w porozumieniu obrad Okrągłego Stołu (jako ekspert strony solidarnościowej w podzespole ds. reformy prawa i sądów). W III RP związany był ze środowiskiem prawicy (m.in. Porozumienia Centrum i Ruchem dla Rzeczypospolitej), stał także na czele mniejszościowego rządu”
Gwiazda Morza, loża wolnomularska w Gdańsku zakończyła swój wpis kondolencjami – „Rodzinie, Przyjaciołom, Braciom z Wielkiej Loży Narodowej Polski składamy serdeczne kondolencje, przekazując, zgodnie z wolnomularskim zwyczajem, dewizę ”.
W gorącej dyskusji pod postem, sympatycy Jana Olszewskiego oskarżyli masonów o kłamliwe przypisywanie mu przynależności do masonerii. Jedna ze zwolenniczek Jana Olszewskiego wpis masonów z Gdańska uznała za „obrzydliwy paszkwil, jak zresztą wiele ze strony opozycji, aby ludziom namieszać w głowach i nie dopuścić do godnego pochówku. Dzisiaj łotrów dają na ołtarze a szlachetnym upokorzenia”.
W odpowiedzi na zarzuty sympatyczki Jana Olszewskiego Gwiazda Morza, loża wolnomularska w Gdańsku stwierdziła „Szanowna Pani […] informacja o przynależności Jana Olszewskiego do Wielkiej Loży Narodowej Polski nie jest paszkwilem – bo chyba trudno uznać, że Jan Olszewski pisał paszkwile o sobie (książka “Prosto w oczy”). Nawiasem mówiąc, drugim politykiem prawicy, który otwarcie mówi, że był członkiem loży jest… Bronisław Wildstein”.
Inni sympatycy Jana Olszewskiego komentowali wpis masonów z Gdańska, stwierdzając „kłamstwo to normalna, standardowa wręcz metoda działa poddanych ”, „wierzyć mi się nie chce… chyba to jakiś blef”, „fake news”.
Masoni z Gdańska w dyskusji ze zwolennikami Jana Olszewskiego przypomnieli, że twórcą polskiego hymnu narodowego był mason Józef Wybicki, masonem był opiewany w hymnie Jan Henryk Dąbrowski, masonami byli Gabriel Narutowicz, gen. Wieniawa-Długoszowski, Janusz Korczak, Falski.
Również Grande Loge des Cultures et de la Spiritualité Polska zadeklarowała, że „z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o odejściu na Wieczny Wschód B.: Jana Olszewskiego”, „niech Mu dobrze będzie w Loży Wiecznego Wschodu!”
W dyskusji pod postem o Janie Olszewskim Grande Loge des Cultures et de la Spiritualité Polska stwierdziła, że masoneria nie była tylko epizodem w życiu mecenasa, bo „Raz Mason, zawsze Mason”.
Jak pisałem w swoich artykułach o Janie Olszewskim. Pomysłodawcami jej powołania loży, do której wstąpił Jan Olszewski, byli przedwojenni masoni Jan Wolski i Stefan Zbrożyna. Kiedy Jan Olszewski został masonem, brał udział w posiedzeniach loży i odprawiał rytuały masońskie (które uważał za bardzo zabawne) wraz ze swoim przyjacielem Janem Józefem Lipskim. Warto pamiętać, że masoneria i jej nauczanie jest potępione przez Kościół katolicki, przynależność do niej jest grzechem i wiąże się z ekskomuniką. Masonem zostaje się na całe życie.
Jan Olszewski, jako że sam ujawnił w „Prosto w oczy. Z Janem Olszewskim rozmawia Ewa Polak-Pałkiewicz” (Inicjatywa Wydawnicza Ad Astra) swoją przynależność do masonerii, jest w publikacjach masonów o masonerii wymieniany jako mason (masoneria ujawnia tylko swoich zmarłych członków lub tych, którzy sami się ujawnili) uśpiony (czyli niebiorący udział w spotkaniach).
Bycie masonem według Jan Olszewskiego było przykrywka dla działalności opozycyjnej. PZPR przyzwalało bowiem na nielegalną działalność masonerii (której anty chrześcijańskie ideały były pożywką dla narodzin komunizm).
W masonerii Jan Olszewski zgodnie z kodeksem masońskim nie zajmował się działalnością polityczną (masoni, zamiast trwonić czas na doraźną walkę polityczną, rządzą albo kreują zasady rządzące polityką). Sprzeczność między zaprzestaniem w masonerii przez Jana Olszewskiego działalności politycznej a deklarowaną przez Jana Olszewskiego masoneria jako przykrywką dla działalności politycznej, nie przeszkadza Jan Olszewskiemu. Do udziału w loży masońskiej, której członkiem był Jan Olszewski, zaproszono pięciu przedwojennych mistrzów masońskich. Działalność loży „Kopernik” (finansowanej przez Melchiora Wańkowicza i innej niewymienione z nazwiska przez Jana Olszewskiego osoby), której członkiem był Jan Olszewski, wznowiło 7 przedwojennych mistrzów masońskich. Z powodu podeszłego wieku tylko dwóch (Wolski i Zbrożyna) dalej działało.
By loża mogła działać, przedwojenni masoni awansowali młodych, szybką ścieżką awansu, na mistrzów. Jan Olszewski był więc mistrzem masońskim. Do loży Jan Olszewskiego przyjęto Tadeusza Gliwica młodego przedwojennego masona z loży „Staszic” w Sosnowcu (jak Jan Olszewski zaznaczał, w swej książce, niewiele znaczącej). Ojciec Tadeusza, Hipolit Gliwic był bardzo ważnym masonem.
Posiedzenia loży „Kopernik” odbywały się do lat 70 tych. Potem już nikomu nie chciało się spotykać w loży, koledzy masoni spotykali się w KORze, wykorzystując tę organizację dla swoich celów. Spotkań z zachowaniem rytuału masońskiego zaprzestano. Do rytuałów masońskich Jan Olszewski wraz z innymi masonami powrócił w stanie wojennym (okazało się to tak skuteczną przykrywką — Jan Olszewski nie był w stanie wojennym internowany). Zaprzestał ich, gdyż koledzy masoni mogli spotykać się w ramach konspiracji solidarnościowej. Pod koniec lat 80 tych formuła loży ostatecznie została zaniechana. Loża „Kopernik”, której członkiem jest Jan Olszewski, nie uległa jednak rozwiązana.
W 1997 roku Jan Olszewski współczesną mu polska masonerie uważał za egzotykę, masonerie w USA za kluby samopomocowe. Jan Olszewski negował też wpływ masonerii na politykę i nie dostrzega nic złego w przynależności do masonerii.
Jan Bodakowski
https://prawy.pl/100984-polscy-wolnomularze-zegnaja-swojego-brata-jana-olszewskiego/
Jasno widzimy, że p.Czajkowski ma dużo do ukrycia i gra nie czysto.
“Jasno widzimy”? Może należałoby napisać za siebie, czyli – “widzę”? A co do “jasności”, to odnoszę wrażenie, że jest raczej “pomroczność jasna”!
Pańskie kolejne 4 komentarze (za wyjątkiem trzeciego, “merytorycznego” tanim kosztem, przez skopiowanie J. Bodakowskiego) są coraz bardziej podłe i pozbawione argumentów! To tym bardziej przykre, że prawdopodobnie uważa się Pan za katolika – skoro zagląda Pan na ten portal? – a posuwa się do tak zawistnych insynuacji. Jednak odpowiem:
1. Jeśli już, to sądzę, że pochowanie J. Olszewskiego na Wawelu, byłoby bardziej uzasadnione, niż L. Kaczyńskiego, który podpisał ów piekielny traktat lizboński, wprowadzający Polskę na równię pochyłą, prowadzącą do utraty suwerenności i niepodległości! Co obecnie jest widoczne “gołym okiem”! Zaś na podstawie moich rozmów mogę domniemywać, że J. Olszewski – gdyby był w 2008 r. posłem – głosowałby przeciw ratyfikacji; podobnie jak zagłosował wówczas Macierewicz. Dodam, że gdy J. Olszewski przestawił “zwrotnicę na Zachód”, nie istniała jeszcze wówczas owa piekielna, polityczna Unia, lecz Europejska Wspólnota Gospodarcza, a to zupełnie inna “bajka”!
2. Zarzucanie pazerności J. Olszewskiemu (ową rentą) to wyjątkowa podłość, bo całe życie żył b. skromnie i nawet najgorsi wrogowie nigdy dotąd nie zarzucali mu czegoś podobnego! [A mógł żyć jak “pączek w maśle”, wzorem większości prawników!] Zdobył więc Pan “laur” bezprecedensowego oszczerstwa!
3. A piszę to ja, który – choć “ma dużo do ukrycia” – “odkryje” Panu jedną okoliczność: otrzymuję emeryturę w wysokości 627 zł! I pomimo tego uważam, że należała mu się ta renta; pod koniec tak pracowitego życia, gdy był już tak bardzo schorowany!
Wreszcie – wygląda na to, że mojego komentarza (lub Bodakowskiego) nie miał Pan czasu przeczytać, bo napisałem w swoim, że anonsy Gwiazdy Morza (lub innych lóż) nie są żadnym dowodem na faktyczną przynależność do masonerii. [Powtórzę – to może być element czarnej propagandy masonerii! Lub – PR.] Ponadto – Bodakowski sam podważa swoje twierdzenia, pisząc, że zrezygnowali z rytuałów masońskich we własnym gronie, aby je “praktykować” w ramach konspiracji solidarnościowej! To jakaś alogiczna brednia!
Szanowny Panie,
Z niezrozumiałych dla mnie powodów, Pański komentarz (i pozostałe) pojawił się u mnie dopiero w niedzielę nad ranem. [Bo przez cały dzień zaglądałem i byłem nawet nieco rozczarowany brakiem odzewu na mój komentarz?] Nie mam więc już siły – bo zarwałem noc – aby odpowiedzieć Panu, ale uczynię to wieczorem.
A najpilniejsza wydała mi się riposta na oszczerstwa p. “gościa”
Nie wiedziałem, że jest was cały legion :-)
To zdanie jest insynuacją i nie mieści się w kanonie polemiki. Proszę się wysilić na uczciwą i czystą polemikę.
Grzegorz Braun [6:36]
“Mamy więc do czynienia z gwałtowną beatyfikacją, ekspresową kanonizacją dokonaną jeszcze zanim trumna spoczęłą w grobie. Z całym szacunkiem, to jest nie po katolicku. To jest historyczna nieprawda. To jest dezinformacja. To jest fałsz, który utwierdzić może osoby postronne, osoby niezorietnowane w historii, w błędnym mniemaniu, że afiliacje masońskie, przynależność do tzw. wolnomularstwa to nic złego, ale na dodatek jeszcze same dobre rzeczy. Bo skoro tak się trudził Jan Olszewski dla sprawy Polski działając, bo tak tłumaczył, że to taka przykrywka, że te fartuszki, które tam zakładali, że to był pomysł na to, jak w duchu Waleriana Łukasińskiego i jego wolnomularstwa narodowego w pierwszej połowie XIX w. jak zabiegać o Polskę, zabiegać o jej niepodległość.“
“Sprawa Polski zawdzięcza masonerii zwodzenie na manowce. […] Przez loże elita polska jest ślepa na zagrożenia […] Z masonerią pod rękę do wolnej Polski świadomy Polak wybierać się nie może, bo wie, że skończy na manowcach. Masoneria jest kościołem szatana na ziemi. Jeśli wchodzimy do loży i przyjmujemy dla profanów, adeptów, takie wstępne niewinne założenie, że tutaj nie będziemy mówić o religii, a zatem mamy zawiesić na kołku naszą wiarę, imion świętych nie będziemy tutaj w loży przyzywać, no to katolik to intuicyjnie powinien rozumieć, że jeśli jest jakieś miejsce, w którym umawiamy się, że imienia Bożego, Chrystusa, Jego Matki i wszystkich świętych przyzywać nie będziemy, to jest to ekosfera bezpieczna dla największego nieprzyjaciela Pana Boga i wszystkich jego [szatana] współpracowników i sojuszników w dziele zniszczenia.“
Warto wysłuchać całość.
Olszewski to nie tylko mason.
1. Pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości w czasach stalinowskich
2. należał do Klubu Krzywego Koła gdzie skupiała się bananowa młodzież żydokomuny.
3. opluł rzeź wołyńską nazywając ją “zdarzeniem marginalnym”.
4. w jego “patriotycznym” rządzie był Olechowski, Skubiszewski i Radek Sikorski.
Robienie z niego wybitnego Polaka na podstawie walk partyjnych buldogów III RP to jest totalna aberracja. Na tej zasadzie można gloryfikować Wałęsę, bo Wałęsa swego czasu obraził Kwaśniewskiego i nosił Matkę Boską w klapie.
@Poruszyciel
“J.Olszewski został zatrudniony w Ministerstwie Sprawiedliwości też pokazuje, że raczej bliżej mu było duchowo do komunistów niż żołnierzy niezłomnych. Do swojej niezłomności, którą nam pokazał po kilkudziesięciu latach, musiał dopiero dojrzeć.”
Cała żydokomuna “dojrzała” gdy straciła grunt pod nogami w 67, a jej ostateczne “dojrzenie” nastąpiło w latach 80 gdy sowieckie elity straciły zainteresowanie geopolityką i wynegocjowały warunki kapitulacji wobec Wall Street.
Olszewski nie przestał być masonem, bo wprowadzał nas do struktur europejskich, w rządzie jako min.fin. miał Olechowskiego (ważna figura, uczestnik Grupy Bilderberg, współzałożyciel PO). Olszewski za komuny 1.0 budował komunę 1.0, a za komuny 2.0 budował komunę 2.0. Towarzysz zawsze w awangardzie postępu.
Jeśli jest prawdą, że jest Pan w wieku ok. 40 lat, to Pański wiek – proszę mi wybaczyć – jest chyba główną przyczyną formułowania tak powierzchownych i niesprawiedliwych osądów i zarzutów. Bo czasy komunistyczne (a tym bardziej – stalinowskie) zna Pan zaledwie z przekazów a nie osobistych doświadczeń… [Skądinąd – tych stalinowskich to i ja nie pamiętam.] Więc uściślam:
1. Jan Olszewski był – w wieku 13-14 lat, jako łącznik – “malutkim pionkiem” konspiracji Szarych Szeregów i AK. I to na warszawskiej Pradze, gdzie powstanie ostatecznie upadło już 8 sierpnia. Dlatego jest prawie wykluczone (na granicy pewności), aby bezpieka miała go w swojej ewidencji (jako powstańca), co skutkowałoby prześladowaniem go! Ale swego etosu nie zapomniał (nie porzucił), bo będąc współautorem niezwykle ważnej i pierwszej publikacji: “Na spotkanie ludziom z AK” (w “Po prostu”, 11, upomniał się – gdy tylko zaistniała taka szansa – o swoich towarzyszy broni! [M. in. za tę publikację otrzymał 2-letni zakaz publikowania i wyleciał z “Po Prostu”!]
2. W 1953 r. ukończył prawo i gdzieś przecież musiał pracować, aby ukończyć aplikację, która i wówczas obowiązywała..?! [Chyba, że Pan uważa – w swym powierzchownym “radykalizmie” wymagań – że powinien zostać… szewcem?!] Pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości przez rok, jako szeregowy urzędnik, po czym przeniósł się do PAN-u. [A niewykluczone – to moje przypuszczenie – że miał tam okazję zapoznać się (z bliskiej obserwacji) ze szczegółami aparatu “sprawiedliwości”; co mogło się okazać niezwykle przydatne, w jego późniejszej i wieloletniej pracy, jako obrońcy w procesach politycznych!?]
3. Ani jedna więc z powyższych okoliczności, nie daje Panu rzeczywistych podstaw do wnioskowania, że “bliżej mu było duchowo do komunistów niż do żołnierzy niezłomnych”. Było dokładnie odwrotnie, o czym świadczy w/wym. publikacja, za którą poniósł konsekwencje!
Sądzę, że gdy będzie Pan już powiedzmy 20 lat starszy, to chyba “stępi się” już Panu ostrze krytyki, bo uświadomi Pan sobie, z jakim sentymentem można wspominać przyjaźnie z lat młodości, bogate w namiętne dysputy filozoficzno-egzystencjalne; nawet wówczas, gdy wiele było w nich różnic… A tu chciałbym dodać – bo to ważne i niejako z “ostatniej chwili” – że syn Jana Józefa Lipskiego powiedział (w jednym z filmów, poświęconych Olszewskiemu; nie pamiętam którym?), że od końca lat 70. Jan Olszewski “oddalił się” od J. J. Lipskiego, nad czym ten ubolewał, bo bardzo brakowało mu tych rozmów z Olszewskim!
Czy J. Olszewski miał “socjalistycznego ducha”..? Ja bym to nazwał raczej empatią dla ludzi nie radzących w sobie w życiu (nie z własnej winy), więc uważał, że państwo nie powinno odwracać się od nich. Ale nie było w tym ideologicznego, “socjalistycznego doktrynerstwa”! Ale nie mam zielonego pojęcia, co to jest ów “masoński duch”, o którym Pan wspomniał!
Przytoczę tu opinię jednego z najbliższych współpracowników J. Olszewskiego (nie pamiętam, czy Macierewicza, czy Naimskiego), bo wydaje mi się ona niezwykle trafna. Cytuję z pamięci: “Jan Olszewski był znakomitym, rzeczowym analitykiem prawnym i politycznym. Mógł więc uznawać, że 99% spraw (ważnych dla Polski) jest nierealna w danej chwili, ale ten 1%, który uznał za realny do osiągnięcia, potrafił realizować z wielką determinacją i konsekwencją”. I tak właśnie zdarzyło się w w owym półroczu 1991-92!
To dlatego właśnie poróżnili się z Kaczyńskim – co obecnie przemilcza się całkowicie – gdyż nie zgodził się (w trakcie premierowania) na poszerzenie koalicji o UW i KLD, bo wiedział, że to oznaczałoby koniec jego niepodległościowych celów i powrót do “kontraktu” OS! [A wirtuoz intrygi – J. Kaczyński – tak właśnie wówczas kombinował, aby… utrzymać władzę! Przypominam, że rząd był mniejszościowy.]
P.S. Przeoczyłem Pańską opinię z wcześniejszego komentarza, więc muszę teraz zaprotestować. Nieprawdą jest, że Olszewski “wybiela Banderę” oraz “zakłamuje prawdę o Wołyniu”! Bo to jest manipulacja tabloidu w tytule (SE), aby był bardziej “sensacyjny”! Proszę jeszcze raz uważnie przeczytać ów wywiad w SE:
https://www.se.pl/wiadomosci/polityka/olszewski-bandera-nie-odpowiada-za-woyn-aa-D98u-Cavz-hRhC.html
Przymusiłem się i wysłuchałem w całości, choć to strasznie rozwlekły komentarz Brauna, w którym wielokrotnie się powtarza. Na początku też dodam, że znam G. Brauna osobiście i doceniam jego erudycję, a także – zgadzam się w wieloma jego opiniami. Ale nie z tą, zawieszoną tu przez Pana.
Bo nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że Brauna poniosło doktrynerskie zacietrzewienie, a co gorsza – jego opinia podszyta jest jakąś „osobistą niechęcią” do postaci Jana Olszewskiego!? [Bo choćby nie wiem ile razy Braun wygłaszał przeciwne zastrzeżenia – a czyni to wiele razy; zaś im częściej, tym bardziej staje się to mniej wiarygodne – owa „niechęć” nieustannie pojawia się „między wierszami”.]
Zacznę od tez, z którymi zgadzam się z Braunem:
1. Przynależność do masonerii jest ciężkim grzechem, wykluczającym ze wspólnoty naszego Kościoła (ekskomuniką).
2. Próby „beatyfikacji” postaci J. Olszewskiego – w niektórych laudacjach – są poważnym „nadużyciem”, prowadzącym nawet do zgorszenia.
3. Fraza, że „są ludzie, którzy mówią o Ewangelii, ale nią nie żyją, oraz ludzie, którzy o niej nie mówią, ale nią żyją”, jest niezręczna w ustach hierarchy. [Choć wobec strasznie pryncypialnego stanowiska Brauna (że „wszyscy jesteśmy zobowiązani do głoszenia Ewangelii”), uzupełniłbym je uwagą, że można ją też głosić… uczynkami, na co przytoczę słowa Chrystusa, które tu „umknęły” Braunowi: „Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21).]
Z kolei przejdę do przejdę do stwierdzeń, w których Braun mija się z prawdą (zakładam uprzejmie, że to niedostatek staranności, w poznawaniu faktów) lub – niestety – świadomie manipuluje:
1. Nieprawdą jest, że wątek tajnej „loży” został pominięty we wszystkich laudacjach, gdyż powiedział o tym bp Antoni Dydycz, w swoim wystąpieniu, podczas mszy św. żałobnej w Archikatedrze warszawskiej! [I każdy może sobie to „wygooglać”.]
2. Choć Braun zachęca do zapoznania się z osobistymi wyjaśnieniami J. Olszewskiego (z książki: „Prosto w oczy”) to sam najwyraźniej czytał b. nieuważnie, gdyż nigdzie tam J. Olszewski nie powiedział, że: „uśpił się w 1991 r.”! A ten zwrot „cytuje” chyba ze dwa razy! Ponieważ książka nie jest dostępna w Internecie, więc odsyłam do linku z fragmentami przedmiotowej wypowiedzi: https://naszeblogi.pl/52621-jak-jan-olszewski-wstapil-do-masonerii Kolejny link jest do szkicu Stanisława Krajskiego („mentora” Brauna w tej sprawie, skoro zaprasza na jego spotkanie?), gdzie w rozdziale: „Kolejna promocja masonerii”, jest wzmianka o J. Olszewskim: https://kukonfederacjibarskiej.wordpress.com/ksiazki-2/stanislaw-krajski-szkice-o-masonerii-i-poganstwie/ Tu rzeczywiście występuje zwrot: „uśpił się w 1991 r.”, tyle że nie są to słowa… J. Olszewskiego, lecz jego „samozwańczych obrońców” z PC. Co więcej, St. Krajski nie rozstrzyga kategorycznie o przynależności J. Olszewskiego do masonerii. Braun więc jest tu ewidentnie nierzetelny, bo przypisuje Olszewskiemu… cudze słowa!
Trzeba tu też zapytać, skąd Braun wie, jak wyglądały rytuały masońskie – o których nam opowiada – w owej loży (choć „udawanej”, wg relacji Olszewskiego)? Te wszystkie fartuszki, młotki i inne utensylia; a nawet – papiery?! Oraz kolejne stopnie wtajemniczenia dla Olszewskiego, o czym on sam mówi tak (cyt. za szkicem Krajskiego): „Została przyjęta zasada, która nie miała nic wspólnego z prawidłowością obrzędów masońskich, ale dla naszych celów była bardzo wygodna, że w toku jednego posiedzenia uczestnicy otrzymywali od razu awans dwu- lub trzystopniowy: ucznia, czeladnika i mistrza.”? [A więc zgoła inaczej, niż piszą to inni – wymieniając nawet daty – za niewiarygodnym (dla mnie) L. Hassem, o którym pisałem w poprzednim komentarzu.]
Braun wielokrotnie zastrzega, że nie ma prawa „sądzić” J. Olszewskiego. Niestety, jest to całkiem pusta deklaracja, bo nieustannie wchodzi w tę rolę „sędziego” (więc owa deklaracja „pruje się” mu, niczym marna fastryga)! „Poucza” więc Olszewskiego, co ten powinien uczynić, jako „regularny” mason – bo tu Braun nie ma najmniejszych wątpliwości (inaczej niż Krajski) – aby powrócić na łono Kościoła. Poza Spowiedzią św. – naturalnie – i jako zadośćuczynienie za tak ciężki grzech. [Tu przyjmuję – na wiarę, bo nie mam tej wiedzy – odnośne przepisy Kościoła, do których odwołał się Braun.]
1. Opisać publicznie swój udział w masonerii. [I tu pojawia się „kłopot”, bo Olszewski to przecież uczynił (opisał w owej książce), ale Braun – w swym doktrynerskim zacietrzewieniu, lub z niechęci – mu nie wierzy! Zupełnie tak, jak gdyby miał wgląd w duszę Olszewskiego, lub przynajmniej – był jego… „spowiednikiem”?!]
2. Przekazać Kościołowi masońskie utensylia i papiery. [Ale skąd Braun wie, że Olszewski takie w ogóle posiadał? Albo – skąd wie, że tego nie uczynił (nie przekazał)? Był jego „spowiednikiem”?]
Reasumując – J. J. Lipski był masonem, a w swoich publikacjach działał na szkodę niepodległości i suwerenności! Zaś sentyment J. Olszewskiego do tej znajomości może rzucać jakiś „cień” na jego postać..? [Jednak to próbowałem wyjaśnić w poprzednim komentarzu, więc odsyłam tamże, a tu powtórzę, że syn J. J. Lipskiego przyznał, że – od końca lat 70. – Jan Olszewski „oddalił się” od Lipskiego!]
Nie będę ukrywał, że omawiana tu wypowiedź Brauna, znacznie obniżyła jego wiarygodność (w moich oczach); z powodów, które wyliczyłem. Ale istnieją jeszcze inne powody, choć bez związku z tym tematem:
1. Ponieważ się znamy, a G. Braun miał znacznie większe – od moich – możliwości do nagłośnienia mojego listopadowego protestu wobec A. Dudy (znanego na tym portalu) w Internecie, więc zwróciłem się do niego o pomoc. [Jak wiadomo, główną przyczyną mojego protestu były działania i zaniechania prezydenta, w sprawie roszczeń żydowskich, o których Braun także wielokrotnie mówił.] Niestety, całkowicie zignorował moje prośby, a później – nigdzie się nawet „nie zająknął” o tym ważnym – jak sądzę – proteście, o którym doskonale wiedział! Czy poza „ego” Brauna, istnieje jeszcze inna przyczyna, tego nie wiem…
2. Obecnie Braun kandyduje na prezydenta Gdańska. Powoli zaczyna w tym przypominać Korwina i być może już żadne „wybory” w Polsce nie obędą się bez jego udziału..? Deklaruje się jako monarchista, ale taką postawą – czy chce czy nie chce –podtrzymuje toksyczny dla Polski „mit demokracji” i przekonanie wielu Polaków, że „kartką wyborczą” można naprawić tutejszą postkomunistyczną hybrydę?
Post Scriptum; W całym tutejszym kontekście; wokół Krzywego Koła, masonerii i KOR-u – dyskusji tak skłonnej do radykalnych i kategorycznych ocen (ex post) – “zdumiewa mnie”, że jeszcze nikt nie zarzucił tu ks. Janowi Zieji, że ten był także… masonem, bo przecież również obracał się w tym “towarzystwie”? To oczywiście jest sarkazm…
Szanowny Panie Bogdanie,
jeszcze raz chciałbym podkreślić moje uznanie dla bohaterskiej postawy ś.p. Jana Olszewskiego, gdy jako premier stanął dosyć osamotniony do walki przeciwko całemu aparatowi bezpieki, chcąc doprowadzić do lustracji. Podejrzewam, że jego plecami odbywała się wtedy wojna pod dywanem różnych bezpieczniackich frakcji, wschodnich i zachodnich, dlatego tym bardziej słuszne było to, co próbował zrobić. Stanął również przeciwko swoim dawniejszym przyjaciołom, wybierając czyste sumienie zamiast lojalności ze zdrajcami i złodziejami. Spotkała go za to zemsta z ich strony, polityczna śmierć, ostracyzm, niszczenie dobrego imienia, pomówienia, życie przez lata z małej emerytury itd. Dał swoją postawą przykład tego, że prawda i sprawiedliwość nie powinna mieć względu na osoby, lecz ma to swoją cenę.
Tej samej zasady staram się przestrzegać w tej dyskusji. Kocham prawdę i staram się być jej wierny bez względu na osoby. Mogę się mylić i błądzić, dlatego chętnie słucham różnych opinii, ludzi o innych poglądach, aby rozważać różne argumenty, fałsz odrzucać, a wybierać prawdę. Dlatego jestem Panu wdzięczny za Pana bezpośrednie relacje w zamieszczonym wpisie i obszerne komentarze, które czytam z uwagą i rozważam, lecz nie ze wszystkimi Pana opiniami się zgadzam. Mam wrażenie, że Pan przez pryzmat współpracy i osobistych relacji z Janem Olszewskim postrzega go przez jakiś wybielający filtr i podnosi jego postać do rangi osoby nieskazitelnej. Ja wolę być realistą, widzieć rzeczy w obiektywnym świetle prawdy i chwalić dobre, a ganić złe. Nie musimy też we wszystkich ocenach zgadzać się, a kulturalna i merytoryczna dyskusja może nas obu wzbogacić.
Argument z różnicy wieku ma swoje uzasadnienie, ale jest generalnie słaby, zwłaszcza, że żaden z nas nie jest młokosem. Czasy gierkowskiego PRLu znam jeszcze z autopsji, a Stalina nie, lecz to nie ma większego znaczenia. Dzisiaj zdecydowanie lepiej rozumiem, czym jest komunizm, niż przed laty, gdy stałem godzinami w kolejce przed mięsnym w nadziei, że “coś rzucą”. Rozumiem, czym był stalinizm, choć nie żyłem w tamtym czasie. Dzięki dobremu Bogu, człowiek ma intelekt, którym może poznawać rzeczywistość nie tylko w bezpośrednim doświadczeniu zmysłowym. Nie trzeba czegoś widzieć na własne oczy, ani doświadczyć, aby to poznać, a widzenie czegoś nie zapewnia rozumienia.
ad 1. 2. 3. W czasach rządów Bieruta i Bermana Ministerstwo Sprawiedliwości było podporządkowane całkowicie komunistycznemu aparatowi politycznemu. Było narzędziem do przejmowania władzy w Polsce przez komunistów i represjonowania wrogów politycznych. Siłą rzeczy muszę przyjąć, że socjalistyczne poglądy Jana Olszewskiego, postawa rodziców (PPS), pochodzenie, nie budziły wtedy zastrzeżeń pracodawcy. Jeśli było inaczej, proszę o jakieś przesłanki. Polecam opracowanie Specyfika sądownictwa w Polsce w latach 1944-1956.
Pismo “Po prostu” było również narzędziem reżimu komunistycznego, z tym że służyło ideologicznej indoktrynacji młodzieży i studentów. Żeby być z niego wyrzuconym, trzeba było najpierw być w nim zatrudnionym. Chwała Janowi Olszewskiemu za upomnienie się w jednym z artykułów o rehabilitację żołnierzy AK, lecz nie zmienia to przecież faktu, że był w redakcji tego pisma i redakcyjnego kolegę Jerzego Urbana nazywał potem przyjacielem. Gdyby był bezkompromisowym wrogiem socjalizmu, pracy w takiej zideologizowanej redakcji by nie podjął i takich ludzi nie nazywał przyjaciółmi. Gdy po latach miał miejsce proces przeciwko Urbanowi, Jan Olszewski odmówił prof. Benderowi udziału w nim, tłumacząc że nie może występować przeciwko przyjacielowi z “Po prostu”.
Zatem syn J.J. Lipskiego potwierdza, że do końca lat 70. Jan Olszewski był ideowo blisko niego. To zgadza się z moją opinią, że J.Olszewski miał socjalistycznego i masońskiego ducha, bo J.J. Lipski był mu właśnie ideowo bardzo bliski. Chcieli prawdziwego socjalizmu z ludzką twarzą, “bez wypaczeń”, a jako metodę konspiracyjnego działania wybrali oficjalną “zabawę” w masonerię. Zgadzam się tutaj z Grzegorzem Braunem, że reaktywacja loży masońskiej z udziałem przedwojennych masonów oznaczała zobowiązanie się nowych jej członków do lojalności wobec nie wiadomo kogo, tajnych zwierzchników. Nawet jeśli robili to z uśmieszkiem na ustach i w celu przykrywki, nie zmienia to faktu, że chronili się pod skrzydła wrogów Kościoła i największego nieprzyjaciela Boga i człowieka.
O ile wcześniej poruszaliśmy sprawy dawne z życia Jana Olszewskiego, co do których nie mamy dostatecznej wiedzy, więc dużo opiera się na domysłach, o tyle w przypadku Bandery mamy pewność, że Jan Olszewski posunął się do bezczelnego kłamstwa. Pana obrona Jana Olszewskiego w tym przypadku jest zupełnie karkołomna. W tytule SE akurat nie ma manipulacji, bo mówiąc o Banderze, Jan Olszewski stwierdza jednoznacznie i radykalnie: “ten człowiek nie miał ze zbrodnią wołyńską nic wspólnego”. Najtrafniej skomentował to kłamstwo ks. Isakowicz-Zalewski – “To tak, jakby twierdzić, Hitler nie miał nic wspólnego z Holokaustem”. Niestety, podejście Jana Olszewskiego do Bandery i ukraińskiego szowinizmu to jest cały ciąg zafałszowań, zakłamywania prawdy, negowania faktów historycznych. Po co? Jak już wspomniałem wcześniej, działalność J.Olszewskiego w tym obszarze to wielki akt niesprawiedliwości wobec polskiego narodu. Jego odchył pro niemiecki i pro ukraiński kosztem prawdy historycznej i kosztem narodu to jest dla mnie największe jego przewinienie. Niestety, sprawy narodowe były mu dalekie, dlatego przed laty tak dobrze dogadywał się z Lipskim, Michnikiem, Kuroniem, Geremkiem i resztą.
Dr Lucyna Kulińska, niewątpliwy autorytet historyczny w temacie zbrodni OUN-UPA mówi tak: “Pan Olszewski zapomniał także o fakcie najistotniejszym. Bandera za antypolską działalność terrorystyczną OUN w Polsce w okresie międzywojennym, której pokłosiem były napady, zabójstwa i mordowanie Polaków (w tym za zaplanowanie zabójstwa min. Pierackiego) miał kilka wyroków śmierci. Był to groźny, sadystyczny terrorysta, który przewodził organizacji OUN – sponsorowanej przez wszystkich wrogów Polski z Niemcami na czele. Jego organizacja była też sponsorowana przez Litwę, Czechy, a w pewnych okresach Rosję Sowiecką. Ciekawych tych faktów odsyłam do swojej obszernej książki na temat działalności terrorystycznej nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922-1939. „Premier” powinien przecież znać, choćby podstawowe fakty. Moim zdaniem wybielanie Bandery przez JAKIEGOKOLWIEK polityka polskiego jest rzeczą wręcz haniebną. To mogę to z całą odpowiedzialnością powiedzieć – haniebną, nie nieprzyzwoitą tylko haniebną. To plucie na groby setek tysięcy ofiar banderyzmu.” [źródło]
Nie wiem, czy miał Pan okazję zapoznać się z tym, co Jan Olszewski pod koniec lat 70. pisywał razem ze Zdzisławem Najderem, Janem Józefem Szczepańskim i Andrzejem Kijowskim jako tzw. “Czwórka” w londyńskim “Tygodniu Polskim”. Można dowiedzieć się od nich, że Niemcy zaznały ze strony Polski wielkiej niesprawiedliwości (sic!). [źródło]
Panie Bogdanie, my w wielu sprawach zgadzamy się, również co do tego, że Jan Olszewski wyróżniał się bardzo pozytywnie na tle innych polityków i premierów III RP. W dyskusji poruszamy głównie te wątki, co do których nasze oceny są niezgodne. Na przykład, nikt z Panem nie wszedł w polemikę odnośnie tytułowego Jacka Kurskiego, co odczytuję jako zgodną negatywną ocenę przez wszystkich dyskutantów co do tego obłudnika i oportunisty politycznego.
Pozdrawiam
Zgadzam się z Pana oceną, że Braun zagalopował się w niektórych stwierdzeniach, zwłaszcza tego “uśpienia” i szczegółów powrotu do Kościoła katolickiego. Nie powinien czynić zarzutu Janowi Olszewskiego z czegoś, o czym wiedzieć raczej nie może (jakiś zwrot spowiednikowi rzekomych masońskich utensyliów).
Zgadzam się również z Pana wcześniejszą opinią, że to jest mit jakoby każdy mason musiał być do końca życia masonem. Najwięksi wrogowie Kościoła i Pana Boga mają zawsze szansę i mogą być pewni Jego miłosierdzia, które jednak jest warunkowe, wymaga nawrócenia i szczerej skruchy.
Pan Poruszyciel jest pan niedoinformowany.
Pan Braun mówi prawdę,a pan dalej jak większość uśpionych katolików brnie dalej i płakać się chce.
Sprzedaliście cala ojczyznę, żydom oddaliście nasza ojcowiznę.
Jacy “wy”, którzy “sprzedaliście całą ojczyznę”? Do kogo to jest adresowane?!
Jeżeli do mnie, to nie ma Pan/Pani zielonego pojęcia, do kogo pisze! Wypadałoby najpierw sprawdzić, zanim się cokolwiek tu napisze!
Drogi panie
Pan honoruje masona J.olszewskiego, który mógł tyle zrobic dobrego dla nas ale tego nie zrobil, poniewaz zostal wyznaczony aby chcial ale nie mogl.Droga masona 33 stopnia Olszewskiego od poczatku zostala wyznaczona aby cos chcial zrobic, ale nie moze, bo mu ktosc nie pozwalał.Panu nie wierze, ponieważ ma pan nas za idiotów.Drogi panie, pańskie tłumaczenie mnie nie przekonuje, więcej pan próbuje nas oszukać i wiem, że nigdy panu nie zaufam
Paranoiczne podejście zamiast merytorycznego. Ludzie mogą się przecież mylić, dokonywać nieadekwatnie pozytywnych lub nieadekwatnie negatywnych ocen postaci i zjawisk, a wpis był przede wszystkim o Kurskim, który codziennie robi Polakom wodę z mózgu
Niech pan nie zbacza z toru.Widze, że koniecznie chce pan pana Czajkowskiego, nam wtrynić jako autorytet.
Pan doskonale wie, że Kurscy to rodzina i jeden jest rzucony na odcinek patriota a drugi żyd .Od lat 30 próbują nas ograć, ale kto ma boży duch, wie że grają na dwa fronty, dobry i zły policjant.Dureń jest ten kto wierzy masonom a tym bardziej 32 stopień,że w życiu się pomylił.
Szanuję pana ale mam pewne wątpliwości?
Powinno brzmieć: kto ma Bożego Ducha.
Premier Olszewski ani mnie grzeje, ani mnie ziębi. Nigdy nie był dla mnie autorytetem, ale koncentracja na jego osobie w tej chwili, jest poważną stratą czasu, ze względu na to, co dzieje się w tej chwili w Polsce.Dlaczego /pan/pani…
Pan czy Pani? nie zabiera głosu pod innymi ważnymi wpisami?