Nieporozumienie w Polskiej Fundacji Narodowej

Na tym zdjęciu są panowie Jurkiewicz i Świrski.
Ale na tym zdjęciu nie ma już pana Kolka.

Cóż – normalka:

najsłynniejszym zdjęciem, na którym kogoś brakuje jest zdjęcie Stalina z kolegami, na którym zabrakło Jeżowa (guglować młodzi, guglować!), ale to tylko skojarzenie historyczne (bo ja, choć inżynier, historię znam nie najgorzej), ale Jeżow został z istniejącego zdjęcia wyabortowany  (a dosłownie – wyskrobany),

podczas gdy pana Kolka na zdjęciu nie ma, bo właśnie się podał do dymisji – ot, tak to w życiu bywa.

Jakieś tam papiery na jego temat Fakt znalazł, to i się Kolek do dymisji podał.

W związku z tym nieporozumieniem (no bo przecież nie skandalem – w kontekście tzw. Polskiej Fundacji Narodowej to określenie jest zużyte jak wizerunek tej fundacji) nasuwa się (mnie przynajmniej) kilka pytań.
Retorycznych, rzecz jasna.

1. Czy przewodniczący zarządu tzw. Polskiej Fundacji Narodowej Jurkiewicz i wiceprzewodniczący Świrski wiedzieli, że ich (jedyny) kolega z zarządu został wg Faktu w lecie 2017 zwolniony dyscyplinarnie z ZUSu, i że „prokuratura z Żoliborza gromadzi dowody i przyznaje, że postępowanie ws popełnienia przestępstwa polegającego na nieuprawnionym wejściu w posiadanie plików elektronicznych zawierających dane objęte tajemnicą ZUS (…) następnie przesłanie tych danych na prywatną pocztę e-mail w kilkunastu plikach zawartych w kolejno wysłanych wiadomościach” jest w toku?

2. Czy wicepremier Gliński, który nad tzw. Polską Fundacją Narodową sprawuje nadzór

wiedział, że Kolek został zwolniony dyscyplinarnie z ZUSu, i że prokuratura z Żoliborza…” i dalej jak wyżej?

I czy bierze odpowiedzialność za zatrudnienie Kolka, tak jak 31 marca br publicznie „brał odpowiedzialność” za słynny projekt jachtowy tejże fundacji?

3. Czy premier Morawiecki, który sprawuje nadzór na wicepremierem Glińskim, który to wicepremier sprawuje nadzór nad tzw. Polską Fundacją Narodową, jest w posiadaniu informacji na temat innych „kolków” pochowanych po zaprzyjaźnionych fundacjach i stowarzyszeniach, i czy naprawdę potrzebny mu jest taki pasztet, jak kolo w zarządzie podejrzany o wynoszenie danych z firmy?

Na koniec, jak to u mnie w zwyczaju, coś optymistycznego:

otóż optymizmem napawa (mnie przynajmniej) fakt, że miejscem tej – ujmijmy rzecz eufemistycznie – akcji jest Polska a nie Francja.

Dlaczego to powód do optymizmu?
Już tłumaczę:

doświadczenie uczy, że gdyby takie numery działy się we Francji, to z wielką dozą prawdopodobieństwa mogłoby się okazać, że tzw. Francuska Fundacja Narodowa jest zwykłym rezerwuarem kasy na potrzeby kampanii wyborczej partii, która (tak się przypadkiem składa) akurat we Francji rządzi.

W PRL-bis coś takiego jest rzecz jasna niemożliwe.

https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/wynosil-dane-z-zus-wspolrzadzi-rzadowa-fundacja/xzczhpn

https://www.wprost.pl/kraj/10114760/wicepremier-broni-rejsu-za-20-mln-z-pfn-dlaczego-nie-hejtujemy-innych-sportowcow.html

Ewaryst Fedorowicz /źródło/

O autorze: Ewaryst Fedorowicz