Machina została uruchomiona i rozpędzona przez gazetę, która nienawidzi Polski, nienawidzi Polaków, a przede wszystkim nienawidzi Kościoła. Ta właśnie antykatolicka gazeta używając wszelakich technik manipulacji starała się wywrzeć nacisk na hierarchów Kościoła, aby zakazali ci mówić prawdę…
“Modlitwa nienawiści” ks. Jacka w dniu 11 listopada 2015
______________________________________________________________________________________________________________
Fot. Premium Media
za: http://jacekbezeg.pl/2016/02/19/sila-narodu/
Skąd się bierze siła narodu? Stanowi ją gospodarka? Wielu jest takich, którzy tak twierdzą. Trudno czasem człowiekowi wytłumaczyć, że tak nie jest. A nie jest.
Mówią nawet inni, że każda cywilizacja upadnie wtedy kiedy wreszcie zbuduje sobie prawdziwy dobrobyt. Starożytny Rzym jest tu dobrym przykładem. Jak na tamte czasy było to państwo sukcesu, jak byśmy dziś powiedzieli. Jego obywatele żyli w dobrobycie. Jakiś czas żyli, a potem wszystko się rozpadło. Trudno nawet powiedzieć, że Rzym został podbity, raczej sam z siebie upadł.
Więc może siłę daje amia, dobrze uzbrojone wojsko. Duuużo wojska!
Takie właśnie było państwo niemieckie pod rządami Hitlera. Bardzo dobrze uzbrojone. Trwało zaledwie kilkanaście lat, a naród do dziś nie potrafi dojść do siebie.
Historia uczy, że potrzebni są ludzie, którzy potrafią kochać. Kochać Boga, Honor i Ojczyznę!
Tacy ludzie mogą wszystko. Obronią siebie, swój kraj. Zwyciężą.
Jednak tacy ludzie nie rodzą się na kamieniu. Musi ich ktoś wychować. Ludzi dorosłych, dzielnych żołnierzy, prawych obywateli, rzetelnych pracowników, wychowuje Kościół. Niestety Kościół Rzymsko Katolicki ma poważne problemy. Jest od pewnego czasu niszczony także od wewnątrz. A kiedy choruje nauczyciel, to i uczniowie podupadają. To z Polski dobrze widzimy, że upada cała Europa. Jak niegdyś Rzym. Tak jak wtedy barbarzyńcy wchodzą praktycznie bez walki.
Historia uczy także i naszych nieprzyjaciół. Niestety. Dlatego kiedy pojawił się w Kościele kapłan, który jak niegdyś Joanna d`Arc potrafi porwać ludzi do modlitwy, ale i do walki. Sprawić, że nie tylko krzyczą „Bóg, Honor i Ojczyzna”, ale i pokornie proszą „Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko”.
Kiedy to zobaczyli, zadrżeli ze strachu, a potem postanowili go zniszczyć.
Czy możemy im na to pozwolić?
Nie pozwolimy. Myślę, że ksiądz Jacek w czasie krótkiego czasu swojej posługi zyskał wielu przyjaciół. Mam nadzieję, że pojawi się więcej takich kapłanów.
Czy ks. Międlar jest szybą?
Marta Brzezińska-Waleszczyk
Ks. Jacek Międlar z przytupem pożegnał się ze swoimi wrocławskimi parafianami. Pojedzie do Zakopanego, gdzie – jak zapowiada – nadal będzie robił to samo. Czy władze zakonne podjęły zatem słuszną decyzję? Czy wiernym jest w ogóle potrzebny taki wojujący kapłan?
Ks. Jacek Międlar, nieoficjalny duszpasterz narodowców i nacjonalistów, który noga w nogę maszeruje z ONR-owcami i występuje na antyimigranckich wiecach, decyzją władz Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo został przeniesiony do Zakopanego. Jego przełożonych miało zaniepokoić polityczne zaangażowanie młodego kapłana – chodziło nie tylko o sympatie z radykalnymi grupami narodowców, ale przede wszystkim o głoszone przez księdza kontrowersyjne hasła oraz zaangażowanie w internecie.
Taka decyzja miała ukrócić zapędy młodziutkiego księdza, który już w niektórych środowiskach kreowany jest na niepokornego i odważnego głosiciela prawd(?) i haseł, których “poprawni politycznie” księża nie odważą się powiedzieć. Piszę miała, bo nie zanosi się, aby “zesłanie” do Zakopanego miało być dla ks. Międlara okazją do refleksji nad swoją postawą.
Będę robił to, co do tej pory
“Wiedzcie, że to, co czyniłem, będę czynił nadal, gdyż każdy chrześcijanin zasługuje na to, aby słyszeć te trzy wielkie prawdy: Bóg, honor i ojczyzna. Im nigdy się nie sprzeniewierzę” – zapowiedział młody kapłan na Mszy św., podczas której żegnał się ze swoimi wrocławskimi parafianami. Jeśli dodać do tego, że w Zakopanem od lat silnie działa podhalańska brygada ONR, to ks. Międlar pojedzie do wymarzonego środowiska, a jego – jeśli wierzyć zapowiedziom – narodowe hasła trafią na podatny grunt. A może właśnie o to chodziło przełożonym księdza? “Jeśli potwierdzi się info że Międlar przeniesiony na Podhale, to można będzie uznać decyzję za akceptację jego aktywności przez przełożonych” – napisał na Twitterze Błażej Strzelczyk.
“Szkoda, że przełożonym nie wystarczyło odwagi, żeby wysłać tego chłopaka na rok odosobnienia w klasztorze kontemplacyjnym albo dwa lata wolontariatu w hospicjum. Tak się kiedyś przypadki, kiedy księdzu nie przyjęła się Ewangelia, leczyło” – skomentował z kolei Szymon Hołownia. Pomijając medialne wzmożone zainteresowanie, i to zarówno ze strony zwolenników księdza, jak i jego przeciwników, trzeba przyznać, że zmiana parafii na niewiele się zda. Jeśli władzom zgromadzenia rzeczywiście przeszkadzało zaangażowanie kapłana, to warto było się zastanowić nad inną formą skłonienia go do przemyśleń. Może, i bynajmniej nie piszę tego sarkastycznie, należało wykorzystać ewangelizacyjny zapał młodego księdza i skierować go na np. studia, na których mógłby pogłębić wiedzę na temat interesujących go zagadnień. Tak, by nadal głosił w środowiskach, dla których jest autorytetem (niewątpliwie są to szeroko pojęci młodzi radykałowie, narodowcy, nacjonaliści czy przeciwnicy przyjmowania przez Polskę uchodźców) i nie wygadywał średnio przemyślanych kwestii.
Co to za kwestie? Wystarczy prześledzić choćby ostatnią homilię ks. Międlara. Według relacji wrocławskiej “Gazety Wyborczej”, kapłan mówił z ambony np. o holocauście chrześcijan, który “dokonuje się z rąk żydowskich ekstremistów i islamskich fundamentalistów”, i “samobójczej pętli, która zaciska się na chrześcijaństwie w Europie”. Oczywiście wrocławska “GW” jest zapewne dla zwolenników i obrońców młodego kapłana najmniej wiarygodnym źródłem, bo – jak czytam na niektórych prawicowych portalach – to właśnie przez rzekomą nagonkę “GW” ks. Międlar został przeniesiony z Wrocławia.
Msza nienawiści czy po prostu płomienne kazanie?
Zaglądam więc na relację ze środowej Eucharystii do wrocławskiego “Gościa Niedzielnego”. Tam słów o holocauście nie ma. Zostały celowo pominięte czy zwyczajnie nie padły podczas Mszy świętej? W ogóle, relacja obu gazet z pożegnania ks. Miedlara rozbiega się w wielu punktach. Według “Wyborczej” kapłan odprawił w środę “mszę nienawiści”, podczas której “grzmiał” i “plótł z ambony”, za co wierni nagrodzili go “oklaskami na stojąco”. Z kolei, według “Gościa”, ks. Międlar jedynie “mówił” i zachęcał do “walki orężem przebaczenia”. Kazanie, które (jak każdy może zobaczyć na zamieszczonym przez “GW” filmiku), obfituje w mocne słowa i momentami przypomina wystąpienie na politycznym wiecu, na portalu “GN” jest nazwane zaledwie “płomiennym”. Skąd rozbieżności? Dla jasności podkreślę, że obca jest mi retoryka pisania o ks. Międlarze zarówno “GW”, jak i “GN”. Ani nie napisałabym o “mszy nienawiści”, ani nie kreowałabym Międlara na pokrzywdzonego kapłana, na którego “lewackie” media przypuściły nagonkę.
Ks. Jacek poniekąd sam sobie jest winien, ale to chyba – jak pokazują podejmowane przez niego dyskusje – wydaje się do niego nie docierać. Ks. Międlar zdaje się oburzać na każdy, nawet najmniejszy przejaw krytyki pod swoim adresem. Pamiętam jego ostre wymiany zdań na Twitterze ze wspomnianym Błażejem Strzelczykiem, który na łamach “Tygodnika Powszechnego” napisał o księdzu nacjonaliście. Albo z innymi użytkownikami serwisu społecznościowego, którzy ośmielili się po prostu z nim nie zgodzić… Cóż – “pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną”.
Władze zakonne oczywiście miały prawo przenieść ks. Międlara do innej parafii w każdej chwili, a on – jako kapłan zobowiązany ślubami posłuszeństwa, musiał się do tych decyzji zastosować. Inna sprawa, że zwykle takich zmian dokonuje się w konkretnym czasie, a nie ad hoc. A kolejna, że – jak wyżej zaznaczyłam – takie przeniesienie w żaden sposób nie rozwiąże problemu. A problem niewątpliwie jest, bo kapłan nie jest powołany do tego, by wygłaszać pseudo polityczne mowy i skandować agresywne hasła, czy to z ambony, czy ze sceny podczas Marszu Niepodległości. Nie jest również, jak mi się wydaje, od tego, by maszerować na manifestacjach, podczas których wznoszone są nie tyle antyimigracyjne, co nawet wprost rasistowskie hasła a Msze święte upodabniać do politycznych wieców ze skandowaniem wiernych. Nie jest w końcu od tego, by w tak jaskrawy sposób angażować się ideologicznie czy organizować jakieś bojówki kapłanów (nawet gdyby to miały być bojówki krzewiące wiarę, bo przecież Chrystusa nie niesie się poprzez przemoc).
Czy ksiądz może być nacjonalistą
Zachowanie ks. Międlara jednych oburza, innym przypada do gustu. Jedno trzeba księdzu przyznać – udało mu się ścignąć na siebie uwagę i podzielić nie tylko wrocławskich wiernych (jeśli wierzyć doniesieniom “GW”, część parafian nie przyjęła go podczas kolędy) i zainteresowanych sprawą publicystów, ale także zwykłych katolików, wywołać spory, a czasem po prostu zwykły niesmak. To chyba niekoniecznie chwalebne dokonanie…
Po Marszu Niepodległości, kiedy o ks. Międlarze zrobiło się głośno, pisałam na łamach “Przewodnika Katolickiego” o tym, czy katolik może być nacjonalistą. Moim rozmówcom zadawałam pytanie, kim więc powinien być katolik, żeby nie wychodzić poza nawias ewangelicznego nauczania, a jednocześnie realizować swoje obowiązki względem Ojczyzny czy po prostu – kochać Polskę?
“Bycie chrześcijaninem ustawia mi optykę także na sprawy ojczyzny. Jestem przekonany, że każdy chrześcijanin autentycznie przeżywający swoją wiarę staje się także dobrym Polakiem, dobrym obywatelem. Nie widzę potrzeby dodawania do chrześcijaństwa jakichkolwiek -izmów. Ono naprawdę jest wystarczające” – odpowiadał mi ks. Łukasz Kachnowicz.
A czy ksiądz może być nacjonalistą? Zwolennicy ks. Międlara, młodzi narodowcy, z pewnością odpowiedzą, że tak. Oglądam raz jeszcze film “GW” z pożegnalnej mszy ks. Jacka i widzę dziesiątki młodych twarzy, wpatrzonych w kapłana jak w obrazek. Oni, decyzją władz zakonnych, zapewne poczują się pokrzywdzeni. W końcu został im zabrany ich duszpasterz, duchowy przewodnik.
Ewangelizacyjny potencjał ks. Jacka
Dlatego wydaje mi się, że przypadek ks. Międlara jest tym bardziej ciekawy i warty poddawania dyskusji. Ja jednak, mimo wszystko, chciałabym dostrzec w jego postawie coś więcej ponad agresywne hasła. A mianowicie, pewien ewangelizacyjny potencjał, o którym wspominałam wyżej. Przecież ci wszyscy wpatrzeni w niego młodzi ludzie potrzebują mądrego pasterza, który będzie ich prowadził do Pana Boga. Nie zagrzewał do jakiejś wojenki z wyimaginowanymi wrogami, jak “modernistyczna gangrena” (czyli co?) albo szeroko pojęte “lewactwo”. Nie takiego, który będzie wznosił z nimi agresywne i niemal rasistowskie hasła. W końcu nie takiego, który będzie skupiał uwagę na samym sobie, bo to do niczego dobrego nie zaprowadzi.
Jakiego więc duszpasterza potrzebują? Zastanawiając się nad tym, sama sobie zadałam pytanie, czego ja sama oczekuję od księdza – spowiednika, wikarego czy proboszcza w mojej parafii, kapłana, który wygłasza kazanie na Mszy, na której jestem? Najbliższa jest mi definicja, którą ostatnio przy okazji wywiadu dla “Plus Minus” przytoczyła Wanda Półtawska.
“Klerykom na wykładach mówiłam (…), że mają być jak szyba w oknie, przez którą każdy człowiek zobaczy Boga. Nie mają wzroku zatrzymywać na sobie, bo jak to zrobią, to nie będą szybą, ale lustrem. A czym jest lustro? Widzisz w nim siebie i koniec. By być szybą, trzeba się wyzwolić z egocentryzmu, egoizmu i pychy, że ty jesteś coś wart”. Zastanawiam się, czy ks. Międlar jest jak szyba, czy może raczej jak lustro. Mam głęboką nadzieję, że czas, jaki spędzi w Zakopanem będzie dla niego dobrym czasem, który wykorzysta na to, by jeszcze bardziej stawać się szybą… Tego mu serdecznie życzę!
Marta Brzezińska-Waleszczyk – dziennikarka, publicystka, doktorantka, badaczka mediów społecznościowych. Współpracowała z takimi mediami, jak Fronda.pl, Gazeta Polska, Rzeczpospolita, Radio Wnet, Radio Warszawa, Niecodziennik, Fronda (kwartalnik), a ostatnio z Natemat.pl. Obecnie związana z Przewodnikiem Katolickim oraz portalem Ksiazki.wp.pl. Żona Marcina i mama Franciszka Antoniego.
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2333,czy-ks-miedlar-jest-szyba.html
Oświadczenie Kurii ws. odwołania ks. Jacka Międlara
KAI / pz
(fot. youtube.com)
W związku z informacjami dotyczącymi odwołania ks. Jacka Międlara z posługi we wrocławskiej parafii św. Anny na Oporowie Kuria Metropolitalna Wrocławska opublikowała oświadczenie.
Informuje w nim, że decyzję o odwołaniu kapłana podjęły władze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo, do którego należy ks. Międlar.
Oświadczenie Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej:
W związku z informacją dotyczącą odwołania ks. Jacka Międlara CM z wrocławskiej parafii pw. św. Anny na Oporowie, informuję, że decyzję o odwołaniu podjęły władze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo, którego w/w kapłan jest członkiem, nie informując Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej o powodach swojej decyzji.
Jedyną informacją, jaka dotarła do Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej w tej sprawie jest informacja przedstawiciela Kurii Prowincjalnej Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo o samym fakcie odwołania kapłana przez Zgromadzenie, którą przyjmujemy do wiadomości.
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,25051,oswiadczenie-kurii-ws-odwolania-ks-jacka-miedlara.html
Oświadczenie Sekretarza Prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy
W ciągu roku w Zgromadzeniu Księży Misjonarzy dokonuje się kilkudziesięciu zmian proboszczów, wikariuszy i katechetów. W tym przypadku nie możemy publicznie przedstawić powodów zmiany ks. Jacka, gdyż dotyczą one wewnętrznych spraw Zgromadzenia – powiedział KAI ks. Adam Borowski, sekretarz Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo.
W poniedziałek ks. Jacek Międlar CM, któremu w mediach zarzucano aktywny udział w manifestacjach środowisk narodowych, został decyzją władz swojego zgromadzenia odwołany z parafii św. Anny we Wrocławiu.
Sekretarz Prowincji odniósł się – jak sam wyjaśnił – nie do “odwołania”, ale do “zmiany” w sprawie ks. Jacka Międlara.
“W ciągu roku w Zgromadzeniu Księży Misjonarzy dokonuje się kilkudziesięciu zmian proboszczów, wikariuszy i katechetów. Zmiany te podyktowane są sprawami duszpasterskimi, osobistymi lub też innymi” – poinformował KAI ks. Borowski.
Wcześniej oświadczenie w związku z informacją o odwołaniu ks. Jacka Międlara z wrocławskiej parafii pw. św. Anny na Oporowie wydała Kuria Metropolitalna Wrocławska. Jej rzecznik ks. Rafał Kowalski poinformował, że “decyzję o odwołaniu podjęły władze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo, którego w/w kapłan jest członkiem, nie informując Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej o powodach swojej decyzji”.
Ks. Jacek Międlar CM należy do Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo. W ub. roku z rąk abp. Tadeusza Gocłowskiego przyjął święcenia kapłańskie i został skierowany do posługi w parafii św. Anny we Wrocławiu.
W mediach przedstawiany jest jako “duszpasterz nacjonalistów”, ” ksiądz-radykał”, a nawet “idol ONR-owców” [ONR – Obóz Narodowo-Radykalny – KAI]. Przemawiał m.in. na warszawskiej demonstracji narodowców 11 listopada 2015 r., wcześniej brał udział w wiecu antyimigranckim we Wrocławiu.
“Tygodnik Powszechny” przytaczał jego słowa z jednej z manifestacji: “Nazywają nas faszystami, rasistami, ksenofobami i niewiernymi psami. Tymczasem nie chcemy walczyć młotem nienawiści, który w ferworze próbuje się nam wcisnąć w rękę, ale mieczem prawdy, miłości i Ewangelii. Mieczem, którym jest Jezus Chrystus, żywy Pan i zbawiciel”.
We wrocławskim “Gościu Niedzielnym” tłumaczono natomiast, że ks. Międlar “Chce wychodzić, jak głosi papież Franciszek, na peryferia wiary. Takich we Wrocławiu nie brakuje. Dla młodych patriotów stał się pasterzem. Jego kapłaństwo jest im potrzebne, aby prowadził ich drogą zbawienia”.
W styczniu br. ks. Międlar wdał się w wymianę zdań z Jerzym Owsiakiem na temat tego, czy katolicy powinny wspierać Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Kapłan napisał na swoim blogu: “Ludzi dobrej woli, chrześcijan gorąco proszę, by wszelkie datki, które mieli w zamiarze przeznaczyć na WOŚP przeznaczyli na inną szlachetną fundację wspierającą potrzebujące dzieci (…)”.
KAI zapytała władze Prowincji o powody zmiany personalnej dotyczącej ks. Międlara.
“W tym przypadku nie możemy publicznie przedstawić powodów zmiany ks. Jacka, gdyż dotyczą one wewnętrznych spraw Zgromadzenia” – napisał w odpowiedzi ks. Adam Borowski, sekretarz Prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo.
Ks. Jacek Międlar odniósł się do sprawy na swoim profilu na Twitterze, gdzie określa się jako “mężczyzna, Polak, katolik, narodowiec, ksiądz”.
“Posłuszny zaleceniom Wyższego Przełożonego, na czas nieokreślony zawieszam swoją aktywność na TT. Szczęść Boże! CWP!” – napisał kapłan.
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,25055,zgromadzenie-ksiezy-misjonarzy-o-odwolaniu-ks-miedlara.html?utm_source=deon&utm_medium=link_artykul
Na ile mam jakieś rozeznawanie duchów , ksiądz Jacek musi trochę dojrzeć. Jest młody i chyba nie do końca panuje nad energią, która związana jest z posługą “na froncie”. Nie odnoszę się tu tylko do jego postawy narodowo-radykalnej. Proponuję spojrzeć na przykład na ten wpis i komentarze pod nim: https://twitter.com/jarek_44/status/685270020029546501
Ks. Międlar według mnie i wbrew pozorom nie ma chrześcijańskiej postawy “tak-tak nie-nie”. Taka “modlitwa za Papieża” to zawoalowana krytyka. Być może to był zapalnik do “wyłączenia” jego działalności w internecie. Dobrze, że posłuchał przełożonych, bo jest nadzieja, że nabierze pokory.
Deklarowany radykalizm wobec innych jest prosty. Zastosowany wobec siebie samego owocuje Duchem Chrystusowym, jakiego przejawiał błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko, do którego ks. Jackowi Międlarowi – jak widać – bardzo daleko.
Wydaje mi się, że ks. Jacek ma temperament wojennego kapelana, a czas mamy przecież wojenny. Bez wątpienia jest porywczy.
Jako kapłan na dorobku duchowym nie powinien pisać takiego tweeta w takiej formie, który trafił do ludzi, którzy za papieża modlić się na pewno nie będą.
Chodzi mi głównie o formę tweeta, bo wiadomy film nie podobał mi się i wiem, że nie podobał się także wielu kapłanom oraz innym ludziom pokornego serca, czyli takim, którzy potrafią powściągnąć swoją porywczość.
Dodam jeszcze to: Módlmy się za papieża i za ks. Jacka. Razem z ks. Jackiem powinni się pojawić setkami jeżeli nie tysiącami – podobni kapłani roztaczając opiekę nad polską patriotyczną młodzieżą.