Oto w piątek, 2.10.2015, w portalu Wpolityce.pl pojawiła się informacja {TUTAJ}:
“Koniec tajemnicy dziennikarskiej? Sąd nakazał ujawnienie źródeł publikacji o aferze taśmowej!”
Czterej dziennikarze piszący o aferze podsłuchowej zostali przez sąd zobowiązani do ujawnienia źródeł swoich informacji.
Jak podaje niezależna.pl, decyzja dotyczy Cezarego Gmyza, Piotra Nisztora, Wojciecha Czuchnowskiego oraz Sylwestra Latkowskiego, którzy w swoich artykułach ujawniali materiały i informacje zawarte w aktach afery taśmowej.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ uchylił wobec nich tajemnicę dziennikarską.”.
Najdokładniejsze informacje na ten temat można znaleźć w portalu Kulisy24.com {TUTAJ}, w artykule pióra p. Sochy-Jakubowskiej:
“Decyzję podjął sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Północ, Dariusz Leszczyński.
W postanowieniu z 28 września sąd zwalnia dziennikarzy „w zakresie odpowiedzi na pytania, z jakimi protokołami z prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga śledztwa, zapoznawali się oraz czy nadal posiadają kopie protokołów postępowania”. Zobowiązał ich także do udostępnienia Prokuratorowi Okręgowemu w Płocku dokumentacji „w postaci kopii materiałów z fotokopiami wykonanymi z akt V Ds. 74/14 Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie”.
Dodatkowo Sylwester Latkowski, były redaktor naczelny tygodnika „Wprost”, dziś naczelny portalu Kulisy24, ma odpowiedzieć na pytania, „czy artykuły zamieszczone w tygodniku Wprost z 16.03.2015 r. były pracą zbiorową, czy zbiorem indywidualnych publikacji”. Chodzi o to, by wskazał, który dziennikarz odpowiada za którą część tekstu.”.
A co na to dziennikarze?
Według Kulisy24.com, Wojciech Czuchnowski oświadczył, że “Jeśli orzeczenie do mnie dotrze i sąd nakaże mi ujawnienie informacji o tym, do jakich stron akt miałem dostęp, w jakich dniach albo godzinach, bez względu na mój szacunek do orzeczeń sądu, odmówię narażając się na konsekwencje”.
Piotr Nisztor stwierdził, że: “postanowienie dotyczy śledztwa prowadzonego przez prokuraturę okręgową w Płocku w sprawie przecieku z akt afery taśmowej. I że prokurator chce w ten sposób iść na łatwiznę. Sam z decyzją sądu się nie zgadza i zapowiada zażalenie. Jego zdaniem to nic innego, jak uderzenie w niezależność mediów i „próba ataku na największą świętość, jaką dla dziennikarza jest tajemnica dziennikarska” [ patrz też {TUTAJ}].
Sylwester Latkowski uważa, iż; “zapewnienia sądu, że odpowiedź na tak postawione pytania „nie zawiera treści prowadzących do ujawnienia źródła informacji” to wymyk, który w rzeczywistości ma właśnie doprowadzić do informatorów. – To kolejny etap pokazywania przez organy ścigania miejsca dziennikarzom “.
Cezary Gmyz powiedział że “że w tej sprawie nie można uchylić tajemnicy dziennikarskiej, bo tajemnica może być uchylana tylko w przypadku największych przestępstw, czyli np. zamachu na głowę państwa, ataku terrorystycznego czy morderstwa ze szczególnym okrucieństwem. – A tu mówimy o przestępstwie tzw. wnioskowym, czyli śledztwo było wszczęte nie z urzędu, a na wniosek osób poszkodowanych. Jeżeli więc sąd wydał postanowienie, które zwalnia mnie z tajemnicy dziennikarskiej w tej sprawie, oznacza to jego kompromitację – mówi. Gmyz dodaje, że nie chce mu się wierzyć, że sąd nie zna prawa i orzecznictwa w podobnych sprawach. Na Twiterze napisał: “Mogą mnie wsadzić. Informatorów nie kapuję”.
Jakie konsekwencje grożą dziennikarzom? Z artykułu w Kulisy24.com dowiadujemy się, iż:
“jeżeli dziennikarz nie będzie się stawiał albo będzie się uchylał od złożenia zeznań, sąd będzie mógł zastosować wobec niego karę pieniężną do 10 tysięcy złotych. A jeżeli nadal uporczywie będzie unikał złożenia zeznań – może grozić mu nawet areszt do 30 dni.”.
No cóż – wszystko jest jasne. Zamist badać przekręty ujawnione przez dziennikarzy, władze starają się zastraszyć tych ostatnich. Pisze o tym takze Aleksander Majewski {TUTAJ}. Co jednak wywołało tę nagłą gorliwość sądu? Prawdopodobnie przyczyną jest publikacja w “Gazecie Wyborczej” w dniu 30.09.2015 nowych nagrań z podsłuchów w latach 2013-2014 [z restauracji “Sowa I przyjaciele”]. Ich opis jest w portalu Wpolityce {TUTAJ}. Zawierają 11 rozmow polityków z rządu i biznesmenów. Co ciekawe:
“Rozmowy dotyczą różnych spraw i trudno znaleźć wspólny mianownik. Według źródeł „Wyborczej” prokuratura przypuszcza, że nagrania były prezentowane jako rodzaj wersji demo przez kogoś, kto oferował ich sprzedaż.”.
Wygląda na to, że mamy coś w rodzaju przedsiębiorstwa handlującego tymi nagraniami. Mimo wysiłków prokuratury i sądów nie udaje się zamieść pod dywan afery podsłuchowej. Wychodzi na jaw coraz to wiecej kompromitujacych faktów dotyczacych zwłaszcza polskich oligarchów. Jeden z blogerów cieszy się {TUTAJ}, że: “Wreszcie doczekaliśmy się odkrycia pierwszej taśmy prawdy z udziałem “prawej ręki” Sołowowa”, a Piotr Nisztor pyta {TUTAJ}: “Czy „Bartek”, który miał poinformować jednego z polityków Platformy o planowanej akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego, to Bartłomiej Sienkiewicz, były szef MSW, nadzorujący służby specjalne?”. Sprawa jest więc rozwojowa.
_____________________________________
Grafika w ikonie wpisu: Zdjęcie Fakt.pl
Dodaj komentarz